Frank McDonough – „Czas Hitlera. Triumf 1933-1939” – recenzja i ocena

opublikowano: 2021-01-05 13:05
wolna licencja
poleć artykuł:
Kiedy zapytany przez członka rodziny co czytam, odparłem że książkę o Hitlerze, reakcją było pewne rozczarowanie. Po co czytać kolejne książki o Hitlerze, przecież wszystko o nim już wiadomo i zostało to wielokrotnie opisane – sugerował mój rozmówca. Po części jestem w stanie zgodzić się z takim rozumowaniem. Ale czy naprawdę nie warto sięgnąć po pierwszy tom „Czasu Hitlera”?
REKLAMA

Frank McDonough – „Czas Hitlera. Triumf 1933-1939” – recenzja i ocena

Frank McDonough
„Czas Hitlera. Triumf 1933-1939” tom 1
nasza ocena:
9/10
cena:
69,90 zł
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Tłumaczenie:
Tomasz Fiedorek
Rok wydania:
2020
Okładka:
miękka
Liczba stron:
544
Premiera:
24.11.2020
ISBN:
978-83-8188-143-2
EAN:
9788381881432

Faktycznie, tematyka dotycząca Adolfa Hitlera, nazizmu, Trzeciej Rzeszy, należy – jako budząca duże zainteresowanie – do najbardziej eksploatowanych w historiografii. Nie sposób też zaprzeczyć, że sam Hitler stał się obecnym w kulturze swoistym symbolem wszelkiego zła, wręcz archetypem największego zbrodniarza w dziejach, choć zarówno sens czynienia takich „klasyfikacji”, jak i ogłaszania Hitlera absolutnym zwycięzcą w nich rodzą pewne wątpliwości. Frank McDonough, specjalizujący się w historii III Rzeszy profesor Uniwersytetu w Liverpoolu, zwraca uwagę na tę obecność w kulturze, jak to określa, „ducha Hitlera”.

Pierwszy z dwóch tomów „Czasu Hitlera” zatytułowany jest „Triumf 1933-1939” i jak nietrudno się domyślić obejmuje wydarzenia od dojścia NSDAP do władzy po wojnę z Polską. Sam autor swą pracę zalicza do nurtu „historii narracyjnej”. Każdy rozdział omawia kolejny rok. Czytelnik zapoznaje się z chronologicznym przebiegiem omawianych wydarzeń, przedstawieniu którego towarzyszą analizy określonych zagadnień. Muszę przyznać, że taka koncepcja książki okazała się strzałem w dziesiątkę. Pracę prof. McDonougha czyta się znakomicie. Niejednokrotnie ma się wręcz wrażenie, jakby czytało się relację prasową z omawianych wypadków, a forma przekazu kojarzy się czasem z reportażem. Ta lekkość formy łączy się w „Czasie Hitlera” z dyscypliną naukową i solidnym warsztatem. Autor wykorzystuje i często przytacza różnorodne źródła. Frank McDonough wykorzystał chociażby dzienniki Goebbelsa, których trzytomowe wydanie miałem przyjemność omawiać na tych łamach, czy też dzienniki Victora Klemperera. Na tak dobrze znanych pozycjach nie kończy się baza źródłowa omawianej książki. Wystarczy rzut oka na przypisy, by dostrzec, że narracja snuta przez autora oparta jest na niezliczonych materiałach archiwalnych, dokumentach rządowych, partyjnych i wojskowych, czy też publikacjach prasowych.

Wywody autora mają charakter przede wszystkim „sprawozdawczy”. Swoje poglądy dotyczące natury systemu hitlerowskiego McDonough przedstawia we wstępie. Za jałowy uważa spór między „intencjonalistami” widzącymi w Hitlerze wszechmocnego tyrana, a „strukturalistami” uważającymi, że ograniczał go system polityczny Rzeszy. Sam autor neguje siłę rewolucyjnego potencjału narodowego socjalizmu, wskazując, że w III Rzeszy nie doszło do całościowej przebudowy stosunków społecznych i gospodarczych. Jednocześnie z tego właśnie powodu, że Niemcy Hitlera w dużej mierze były zbudowane na fundamencie „starych Niemiec”, Frank McDonough uważa, że były one mniej totalitarne niż stalinowski Związek Sowiecki.

REKLAMA

Jeśli chodzi o wydarzenia, stanowiące osnowę narracji (chciałoby się rzec „fabuły”) książki, to rzeczywiście są one już doskonale znane i w większości przypadków dobrze opisane. Mamy zatem dojście nazistów do władzy i ich walkę – nie tylko polityczną, ale i fizyczną – z socjaldemokratami i komunistami. Opisana jest rozgrywka Hitlera z konserwatywnymi elitami niemieckimi, które łudziły się, że wykorzystają „brunatnego parweniusza” do swoich celów, ale to on okazał się dużo bardziej od nich przebiegły. Ważnym wydarzeniem jest pożar Reichstagu, przy czym autor nie przesądza, czy była to prowokacja NSDAP, czy też sprawcą podpalenia był Marinus van der Lubbe – obie możliwości są zresztą prawdopodobne. Kolejnym ważnym wydarzeniem jest „noc długich noży” przedstawiona jako rozprawa nie tylko z lewym skrzydłem ruchu nazistowskiego uosabianym przez bojówki SA, ale także – a nawet przede wszystkim – z niedawnymi konserwatywnymi i arystokratycznymi sojusznikami w walce z ruchem robotniczym.

Po nie stroniącym od brutalności przejęciu rządów (książka dowodzi też, że przesadzone i nieścisłe są opinie, jakoby Hitler doszedł do władzy w sposób demokratyczny, czy tym bardziej legalny) nastąpiła stabilizacja nowego ustroju. Autor pokazuje koniunkturalizm wielu środowisk, np. naukowego, egzemplifikowany tu postawą Martina Heideggera. Autor prezentuje zderzenie nazizmu z religią, które jednak tylko wyjątkowo przyjmowało formę otwartego konfliktu. Nazizm za wroga uznawał zarówno Kościół katolicki jako taki, jak i wrogich sobie ewangelików, sporo uwagi poświęcone jest pastorowi Martinowi Niemollerowi który stał się niejako „osobistym więźniem Hitlera”. Wydarzenia polityki wewnętrznej Niemiec opisywane są na tle sytuacji międzynarodowej i stosunków z innymi państwami, omawiana jest choćby proxy war, za jaką wypada uznać wojnę domową w Hiszpanii. Kolejnym z ważnych omówionych w książce wydarzeń są Igrzyska Olimpijskie w Berlinie. Na przykładzie sportu zaprezentowany został nazistowski rasizm, nie ograniczający się do antysemityzmu, ale skierowany również przeciw czarnoskórym – choć najdobitniejszym przykładem nie jest tu słynny olimpijski sukces Jessego Owensa, a pojedynek bokserski pomiędzy Maxem Schmelingiem, a Joe Louisem. Nawiasem mówiąc, podczas lektury narzucała się refleksja, że na Hitlerze i nazizmie najszybciej „poznano się” w Stanach Zjednoczonych, właśnie z uwagi na rasizm i antysemityzm. Wymowna jest postawa amerykańskich olimpijczyków, którzy nie oddali Fuhrerowi „niemieckiego pozdrowienia” (za które błędnie brany był też tzw. salut olimpijski).

REKLAMA

Jako osoba zainteresowana naukowo m.in. międzywojennym brytyjskim życiem politycznym i intelektualnym nie mogłem nie docenić faktu, że stosunek Brytyjczyków do wypadków w Niemczech jest w książce szeroko omawiany. Nie powinno to zresztą dziwić u autora związanego z ośrodkiem naukowym ze Zjednoczonego Królestwa. Oprócz zaprezentowania znanych ze swej hitlerofilii sióstr Diany i Unity Mitford, autor omawia też np. wizytę złożoną kanclerzowi Rzeszy przez George'a Lansbury'ego, byłego lidera Partii Pracy i chrześcijańskiego pacyfistę (warto zaznaczyć, że później Lansbury zrehabilitował się za swoją naiwność pracą na rzecz żydowskich uchodźców z III Rzeszy i okupowanej Polski). Na uwagę zasługuje wyważona ocena Neville'a Chamberlaina. Dużo uwagi poświęcono też od początku sceptycznemu wobec Hitlera środowisku skupionemu wokół Winstona Churchilla. Zaznaczono też, że jeszcze przed wojną Churchill miał świadomość, że do pokonania Niemiec wskazany będzie sojusz z Sowietami.

REKLAMA

Autor szeroko opisuje demontaż ładu wersalskiego i drogę do wojny, w tym podporządkowanie sobie przez Niemcy Austrii i Czechosłowacji. McDonough bezpardonowo obala mit Austrii jako „pierwszej ofiary Hitlera”, wskazując na niemal powszechne poparcie dla Anschlussu, zwłaszcza wśród najmłodszych. Dla polskiego czytelnika szczególnie interesującą będzie okoliczność, że bardzo dużo uwagi poświęcono stosunkom polsko-niemieckim, które po dojściu Hitlera do władzy początkowo układały się bardzo dobrze („Austriaka” Hitlera oceniano – z ówczesnego punktu widzenia niebezpodstawnie – jako zmianę na lepsze w stosunku do „Prusaków”), a minister Józef Beck często pojawia się na kartach książki. Pierwszy tom zamyka także opis kampanii wojennej w Polsce, niestroniący od prezentowania niemieckich zbrodni wojennych.

Zapewne dla każdego, kto interesuje się III Rzeszą, niewiele będzie w „Czasie Hitlera” nowych faktów. Nie jest to pozycja, która niosłaby sobą nieznaną wcześniej wiedzę. Nie oznacza to jednak, że jest to pozycja wtórna. Znane fakty prezentowane są w niej w taki sposób, że od lektury trudno się oderwać. Książkę, opartą na znakomitym warsztacie, czyta się jak najlepszą powieść. Lektura „Czasu Hitlera” po prostu sprawia przyjemność. Zwłaszcza biorąc pod uwagę sposób w jaki obfitujący w doskonale dobrane ilustracje tom został wydany. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, czy warto po tę książkę sięgnąć, to moim zdaniem powinien się ich wyzbyć.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Franka McDonougha „Czas Hitlera. Triumf 1933-1939” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy lub w wybranych księgarniach internetowych:

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Gadziński
Absolwent Instytutu Historycznego oraz Instytutu Nauk Politycznych UW. Interesuje się historią XIX i pierwszej połowy XX wieku. Pasjonat historii, kultury i polityki krajów anglosaskich.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone