Giles Milton – „Wolfram. Chłopiec, który poszedł na wojnę” – recenzja i ocena

opublikowano: 2013-04-17 19:32
wolna licencja
poleć artykuł:
W tym roku minęło dokładnie 80 lat od momentu objęcia władzy przez Adolfa Hitlera. Minione dziesięciolecia nie wyczerpały jednak wszystkich kwestii dotyczących przyczyn i skutków tamtych wydarzeń oraz odpowiedzialności za nie narodu niemieckiego. Książka „Wolfram. Chłopiec, który poszedł na wojnę” pokazuje, że nawet w strasznym okresie kryzysu, totalitarnego reżimu i wojny nic nie jest czarno-białe.
REKLAMA
Giles Milton
Wolfram. Chłopiec, który poszedł na wojnę
nasza ocena:
8/10
cena:
32,00 zł
Wydawca:
Noir sur Blanc
Rok wydania:
2013
Okładka:
broszurowa
Liczba stron:
300
Format:
145 x 235 mm
ISBN:
978-83-7392-415-4

Inspiracją dla angielskiego pisarza stały się wspomnienia jego teścia, urodzonego w 1924 r. Jego losy autor wpisał w dzieje dwóch rodzin, z których pochodzi Wolfram – Aïchele oraz Rodi. Tytuł książki może być zatem nieco mylący, bo nie tylko tytułowy bohater jest obiektem zainteresowania czytelnika. Są nim również niemieckie familie, przeżywające chwile straszne i piękne w najmroczniejszym okresie dwudziestowiecznej historii państwa niemieckiego.

Świat oczami niemieckiej rodziny

Autor sięgnął nie tylko po zarejestrowane na magnetofonowej taśmie wspomnienia Wolframa, ale i po rodzinne pamiątki, listy, dzienniki, wywiady, literackie świadectwa epoki, opowieści uczestników opisywanych wydarzeń, wreszcie zaś po dokumenty z archiwów. Na ich podstawie niezwykle przekonująco i plastycznie Milton oddaje klimat owych czasów, przedstawiając punkt widzenia rodzin klasy średniej, dalekich od ekstremizmów, ceniących raczej kajzerowską stabilizację i patriotyczne wartości w dobrym tego słowa znaczeniu. Mamy tu do czynienia z najlepszymi intelektualno-kulturowymi tradycjami niemieckiego narodu, a za przykład niech posłuży środowisko Wolframa. Wyróżniało się ono zamiłowaniem do sztuki, literatury, muzyki, bliskim kontaktem z przyrodą, humanitarnym stosunkiem do zwierząt, etosem ciężkiej pracy, lecz także brakiem konwenansów i otwartym spojrzeniem na kwestie społeczne oraz polityczne, a nawet zgodnym i przyjaznym współżyciem z żydowskimi sąsiadami. W takiej atmosferze przyszedł na świat w roku 1924 bohater książki, u którego wcześnie objawił się talent plastyczny oraz zainteresowanie, nietypowe dla dziecka i młodzieńca, architekturą i zabytkami Północnego Schwarzwaldu i wiejskiej Szwabii.

Rzeczywistość w państwie nazistów

Wraz z dorastaniem chłopca obserwujemy narastający kryzys polityczno-gospodarczy i frustrację społeczeństwa niezadowolonego z nowego państwa. Państwa, które nie otrząsnęło się z traumy Wielkiej Wojny i traktatu wersalskiego, państwa podatnego na wstrząsy, zamieszki, niepokoje, niestabilnego ekonomicznie, w którym niebezpieczne, a kuszące idee padały na podatny grunt. Autor poświęca sporo uwagi przedstawieniu ówczesnych realiów, dostarczając tym samym informacji wnoszących wiele do poznania i rozumienia przez nas tamtej epoki. Dla osób zainteresowanych powstaniem, rozwojem czy percepcją ruchu narodowo-socjalistycznego w społeczeństwie niemieckim mogą być one szczególnie ciekawe, tym bardziej że dotyczą nie stolicy, lecz spokojnego miasta na obrzeżach kraju, gdzie wszelkie nowinki i niepokoje docierały późno. Ta część książki jest cenną ilustracją drogi narodzin i rozwoju nazizmu, z tragicznymi dla cywilów konsekwencjami.

Miejscem wydarzeń jest Pforzheim, z którym rodziny Aïchele oraz Rodi były związane. Milton kreśli rozmaite postawy ludzi wobec nowego systemu, pokazując zarówno zaprzedanych partii łajdaków, jak i tych nielicznych mających odwagę nie popierać kierunku, w jakim poszła ich ojczyzna. Z biegiem czasu mieli coraz mniejsze, a potem wręcz znikome możliwości działania i wierności ideom dalekim od zasad nazizmu bez narażenia się na represje. Obserwujemy działalność propagandy, manipulację ludźmi, ich zniewolenie, awanse jednostek zdeprawowanych, brak dostępu do obiektywnych źródeł informacji, trudności dnia powszedniego, powoli narastającą spiralę strachu i terroru, której bardzo trudno było nie ulec:

Nie wystarczy, by naród pogodził się – w mniejszym lub większym stopniu – z naszym reżimem; by dał się przekonać, by przyjął względem nas neutralną postawę; my go chcemy urabiać dopóty, dopóki przed nami nie skapituluje. (J. Goebbels)

Uważam tę cześć książki za dobrze udokumentowaną i bardzo wartościową. Udowadnia, że ówcześni Niemcy nie byli bez wyjątku zdegenerowanymi, cynicznymi wyznawcami chorej ideologii czy zwykłymi oportunistami.

REKLAMA

Artysta na wojnie

Szczegółowa analiza sytuacji społecznej czy politycznej nie jest jednak głównym tematem książki Miltona, aczkolwiek stanowi jej ważny element. Osią fabularną są losy Wolframa Aïchele, powołanego w wieku 18 lat do wojska – wrażliwego, utalentowanego artystycznie człowieka, dla którego oznaczało to koniec dobrze mu znanego, bezpiecznego świata. Niniejszy wątek jest kolejnym literackim przykładem losów bezbronnej, niewinnej jednostki uwikłanej w dziejowe nieszczęścia. Poznając jego losy od momentu mobilizacji, przez udział w obozie szkoleniowym, wyjazd na front wschodni na Ukrainę, do Rosji, rekonwalescencję w szpitalu, walki w Normandii, aż po pobyt w charakterze jeńca w Anglii i USA, jesteśmy świadkami bezmiaru ludzkiego cierpienia i wydarzeń, które wywierają tym większe wrażenie, że zdarzyły się naprawdę. Choć zwięzła konstrukcja całości i szybka narracja sprawiają, że owe opisy nie zajmują wiele miejsca – co też nie było intencją pisarza – pozostają jednak głęboko w pamięci, ukazując współczesnemu czytelnikowi zachowania i rzeczywistość w czasie II wojny światowej.

Losy Wolframa, w odróżnieniu od większości jego rówieśników, potoczyły się dobrze: przeżył koszmar wojny i niewoli, założył rodzinę i wrócił do swojej życiowej pasji – malarstwa i rzeźbiarstwa, stając się po latach uznanym, cenionym w swoim fachu artystą. Czytając książkę Gilesa Miltona, podchodzi się z empatią do tego człowieka, a zarazem do jego pokolenia, tak strasznie doświadczonego przez historię, oraz dla niemieckiego narodu, boleśnie doświadczającego skutków przyzwolenia na rozwój oraz poparcie – najpierw autentyczne, potem wymuszone – szaleńczych idei. Jesteśmy świadkami jego frustracji, entuzjazmu, wątpliwości, kryzysu, rozczarowania, wreszcie zaś klęski. Opowieść o Wolframie pokazuje jednak, że nawet w ciemności można zobaczyć błyski światła, a są nimi ludzie, którzy zachowują człowieczeństwo, wierzą w swoje ideały, okazują się po prostu przyzwoici. Niniejsza konstatacja nie jest w żadnym wypadku moją własną próbą „wybielania” Niemców, co niektórzy prawicowi publicyści uważają za popularną ostatnimi czasy tendencję – ta książka po prostu o tym mówi.

Warto przeczytać

Być może znajdą się krytycy zarzucający książce skrótowość, zwięzłość, pomijanie niektórych tematów – lecz ja uznaję to za atut. Nie mamy bowiem do czynienia z naukową, szczegółową kroniką wydarzeń, analizą państwa i narodu, lecz rodzinną opowieścią, świadectwem człowieka jednego z wielu, mającego to szczęście, że przeżył i mógł opowiedzieć po latach swoją historię. Do innych publikacji: naukowych, popularyzatorskich bądź beletrystyki, można sięgnąć po lekturze „Wolframa”, zaspokajając własną ciekawość czy też głód wiedzy, który omawiany tytuł budzi. Jest on przystępnym ujęciem tematu podjętego w najwyższej artystycznie formie w powieściach Ericha Marii Remarque'a, z „Czasem życia i czasem śmierci” na czele.

Omawiana praca jest pozycją wartościową i atrakcyjną dla wszystkich: zarówno dla laików, jak i dla czytelników o pogłębionej znajomości dziejów XX wieku, zainteresowanych tematyką niemiecką. Łącząc atuty literatury faktu i literatury pięknej, ujmuje wciągającą narracją, zrozumieniem dla głównego bohatera, przekonująco zarysowanym tłem wydarzeń, starannym udokumentowaniem opowieści. Nadaje się według mnie wybornie na adaptację filmową – czas pokaże, czy zostanie to zrealizowane. Mam nadzieję, że wcześniej niż za 80 lat...

Zobacz też:

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Paweł Chmielowski
Rocznik 1981. Rodem noworudzianin, sercem wrocławianin. Mól książkowy, kinoman, miłośnik seriali, pasjonat historii, wielbiciel krajów Europy Środkowej i Południowej, obu Ameryk oraz Australii. Słowianofil. Uwielbia góry i wędrówki po nich. Entuzjasta nauki i nauczania języków obcych, głównie czeskiego, który darzy największym zamiłowaniem. Dziennikarz muzyczny, autor tekstów publikowanych na łamach „Muzyki 21”, „Twojej Muzy” oraz czeskiego pisma „Harmonie”. Interesuje się historią powszechną, tematyką I wojny światowej oraz dziejami Europy Środkowej.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone