Hitler nie popełnił samobójstwa?

opublikowano: 2009-09-29 00:41
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Znalezioną w 1946 roku przez Sowietów czaszkę posiadającą widoczne ubytki kostne, uznawano dotąd za dowód, iż Hitler popełnił samobójstwo strzelając sobie w głowę. Jak się okazało, pochodzi ona w rzeczywistości od… nieznanej kobiety, o której wiadomo jedynie tyle, że w chwili śmierci miała najprawdopodobniej od 20 do 40 lat.
REKLAMA

Do takiego wniosku doszedł amerykański archeolog Nick Bellantoni, rzucając tym samym cień na dotychczasowe hipotezy dotyczące śmierci dyktatora III Rzeszy. Teza o samobójstwie Hitlera dokonanym 30 kwietnia 1945 roku, przyjmowana za pewnik przez przeważającą większość jego biografów, może zostać w tej sytuacji podważona.

W świetle najnowszych badań…

Kluczowa dla wyników badań okazała się analiza DNA Hitlera dokonana przez Bellantoniego w centrum genetyki stosowanej na Uniwersytecie w Connecticut. Od pierwszych chwil zetknięcia się z rzekomą czaszką Hitlera amerykański naukowiec miał wyraźne wątpliwości co do jej pochodzenia. Jak sam zaznaczył: „ścianki kostne czaszki były bardzo cienkie, podczas gdy u mężczyzn posiadają one przeważnie masywniejszą budowę”. Poza tym: „połączenia poszczególnych płatów kości czaszki były w nienaruszonym stanie, co wskazuje na kogoś stosunkowo młodego, na pewno przed czterdziestką”. Jest to wystarczający dowód na obalenie tezy o przynależności badanej czaszki do Hitlera, skoro wiemy, że w chwili swej śmierci miał on 56 lat.

Według badacza rozpuszczenie pogłoski o samobójstwie było umyślnym działaniem propagandy nazistowskiej, co wskazywać miało na bohaterski rodzaj śmierci przywódcy narodu, który za wszelką cenę chciał uniknąć niewoli radzieckiej. Jako pierwsi okazję do zapoznania się z najnowszymi badaniami na temat śmierci wodza III Rzeszy mieli widzowie amerykańskiego filmu dokumentalnego „Ucieczka Hitlera”.

Czaszka Hitlera czy jednak nie? Fot. Guardian.co.uk .

Warto dodać, że na zebranie próbek materiału genetycznego Hitlera Bellantoni miał jedynie godzinę. Uwarunkowana decyzją strony radzieckiej niedostateczna ilość czasu na pobranie DNA mogła zaważyć na uzyskaniu zadowalających wyników badań, a ściślej mówiąc, ich braku. Jak podała Linda Strausbaugh, współpracowniczka Bellantoniego, czasochłonny okazał się zwłaszcza zabieg molekularnego powielenia materiału DNA zawierającego zbyt małą ilość informacji genetycznej umożliwiającej dokonanie odpowiedniej analizy.

Oficjalna (radziecka) wersja…

Według oficjalnej wersji, potwierdzonej przez naocznych świadków wydarzeń z 1945 roku, ciała Hitlera i jego żony, Ewy Braun zostały zawinięte w koce i przeniesione do ogrodu na zewnątrz bunkra, następnie wrzucone do dołu, oblane benzyną i spalone.

Informacje na temat śmierci führera zostały niezwłocznie okryte tajemnicą za sprawą radzieckiego kontrwywiadu „Smiersz”. W 1946 roku Stalin wysłał do Berlina specjalną grupę badaczy, którzy poddali oględzinom wykopane szczątki Hitlera. Korzystając z okazji, do Moskwy przewieziono również zachowaną część pokrwawionej kanapy Hitlera, na której siedząc, miał strzelić sobie w głowę, po uprzednim zażyciu tabletki cyjanku.

Szczątki Hitlera zostały w tajemnicy pogrzebane w Magdeburgu, we wschodnich Niemczech. Tam też pozostały przez długi czas po śmierci Stalina. Dopiero w 1970 roku KGB dokonało ich ekshumacji, po czym poddało je kremacji i potajemnie zatopiło prochy w rzece. W tajnych archiwach radzieckich pozostawiono jedynie żuchwę i fragment czaszki. Opinia publiczna dowiedziała się o nich dopiero w 2000 roku, kiedy to w gmachu rosyjskiego Archiwum Państwowego w Moskwie urządzono wystawę: „Agonia Trzeciej Rzeszy”.

REKLAMA

(Nie)uzasadnione domysły?

Idąc tym tokiem rozumowania możemy dojść do wniosku, że fragment czaszki, o którym mowa, mógł należeć do Ewy Braun, która w chwili śmierci miała 33 lata. Jest to jednak rozumowanie dyskusyjne; sam Bellantoni sceptycznie odniósł się do powyższej tezy: „Nie ma żadnego dowodu, że żona Hitlera strzeliła sobie w głowę. Zresztą ofiarą, której czaszkę poddaliśmy badaniom mógł być ktokolwiek, gdyż na terenie sąsiadującym z bunkrem führera ginęło wówczas sporo ludzi”.

***

Wnioski z badań Bellantoni, tyleż ciekawe, co kontrowersyjne, nie pozwalają same w sobie na stwierdzenie, że Hitler nie odebrał sobie życia, lub, co się z tym wiąże, nie zginął w bunkrze. Mogą natomiast, o ile rzetelność pracy Bellantoniego zostanie potwierdzona, ponownie otworzyć dyskusję nad wątkiem śmierci dyktatora III Rzeszy. Jej okoliczności wciąż kryją przecież wiele zagadek i znaków zapytania. Sześćdziesiąt cztery lata po dyskutowanych wydarzeniach świat nadal niewiele wie na temat tego, co tak naprawdę zdarzyło się w bunkrze Hitlera 30 kwietnia 1945 roku.

Źródła

Zobacz też:

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Waldemar Kowalski
Magister historii (specjalność – historia wojskowości) na Uniwersytecie Humanistyczno-Przyrodniczym Jana Kochanowskiego w Kielcach. Absolwent podyplomowego Studium Bezpieczeństwa Narodowego na Uniwersytecie Warszawskim. Były członek redakcji "Histmag.org". Główne zainteresowania: wojskowość, militaria, religie, filozofia, stosunki międzynarodowe.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone