„Idziemy naprzód i naprzód”, 2–8 października [Wiktoria 1920]

opublikowano: 2020-10-04, 04:01
wolna licencja
Wódz Naczelny Józef Piłsudski od 2 października odwiedza stanowiska dowodzenia w Lidzie, Grodnie i Słonimie, planując kolejne działania militarne. 7 października w Suwałkach zostaje podpisana polsko-litewska umowa, potwierdzająca linię Focha jako tymczasową granicę na Suwalszczyźnie.
reklama
Wilno, 8 października 1920. Tłum przed Ostrą Bramą. Fot. z albumu Polska w pierścieniu prób i ognia: rok 1918–1926, Warszawa 1933

Tego samego dnia oddziały pod dowództwem gen. Lucjana Żeligowskiego pozorują niesubordynację wobec rozkazów władz wojskowych i podejmują przygotowania do wymarszu na Wilno zajęte przez Litwinów. Akcja ta ma być próbą obejścia trudności dyplomatycznych, jakie mogłyby się pojawić ze strony mocarstw zachodnich. 8 października, po rozwiązaniu Generalnego Inspektoratu Armii Ochotniczej, zaciąg ochotniczy zostaje wstrzymany.

Mjr Stanisław Rostworowski (szef Oddziału Operacyjnego w Grupie Poleskiej) w liście do żony:

Z Litwinami dzieją się dziwne koziołki. Zawierają się zawieszenia broni na jednym odcinku, a potyczki idą w najlepsze na innych. Garus [bałagan] taki, o jakim świat nie myślał. Okolica tutejsza mogłaby się znowu po jednym roku wojny zamienić w pustynię, a plebiscyt byłby ułatwiony, bo chyba krzyże na grobach mogłyby głosować. Cała armia bolszewicka żyła z tych okolic, wyjadła i wywiozła zboże, wykopała ziemniaki i ludzie po wsiach już teraz zaczynają umierać z głodu. Koleje poniszczone, mosty wysadzone, w Niemnie leży cały pociąg, który bolszewicy puścili na spalony most, żeby go Polakom nie zostawić. […] Całe barbarzyństwo wojny widać tu jak na dłoni.

Grodno, 2 października 1920

[Stanisław Jan Rostworowski, Listy z wojny polsko-bolszewickiej 1918–1920, Warszawa–Kraków 2015]

Juliusz Zdanowski (ziemianin, polityk związany z Narodową Demokracją) w dzienniku:

Był u nas wczoraj na kolacji [minister aprowizacji Stanisław] Śliwiński. Przed dwoma dniami wrócił z Paryża; przygnębiony do ostateczności. Biło go w Paryżu na każdym kroku wrażenie, że jesteśmy proletariuszem narodów. […] Nam wszyscy każą po prostu robić pokój. Mimo całej nielogiczności tego życzenia, z nieuznawaniem przez Francję i Amerykę Sowietów, a uznaniem Wrangla. Nikt w zaprzyszły rok okiem nie sięga. „Nie chcemy myśleć o żadnej wojnie”, „Róbcie pokój”. Jesteśmy dla nich daleko. Jakoś to będzie, że się bolszewiki rozlecą może czy rozsypią, a my ani pomocy, ani kredytu nie damy. Nie zdają sobie dokładnie sprawy, że w niedługim czasie bolszewizm znowu się sprężyć może, że znowu sojuszu z Niemcami zechce poszukać, że owoce pokoju nietrwałe. A chcą je gwałtem spożywać. […] Tu jak zawsze z Rosją znowu bijemy w pierzynę, która się usuwa i ugina, i jesteśmy w wysiłku bezsilni. Znowu zabieramy Lidę, znowu Pińsk, znowu Zwiahel, jutro znowu coś więcej, zabieramy wozy, amunicję, ludzi i wszystko nic, bo się przed nami znowu ta bezbrzeżna kraina otwiera, z którą nie wiadomo co począć. Wojować nie sposób, stać i czekać nie sposób. Bez wyjścia. Śliwiński przerażony raportami aprowizacyjnymi. Wojsko bezmyślnie niszczy, marnuje, pożera. Nastarczyć mu nie można. Już prawie widać dno przewidywanych na rok obecny zapasów. […] Śliwiński przyszedł do nas wprost po posiedzeniu ministrów. Jeśli tam taki nastrój, to nic ci ludzie nie skrzesają.

Warszawa, 2 października 1920

[Dziennik Juliusza Zdanowskiego, t. 3: 4 VIII 1919 – 28 III 1921, Szczecin 2014]

reklama

Por. Władysław Broniewski (dowódca kompanii, 1 Pułk Piechoty Legionów WP, poeta):

Lida–Nowogródek–Mir. Idziemy naprzód i naprzód. Zostają po drodze zabici i ranni. Nie ma czasu na odpoczynki, na postoje, nawet na ogarnięcie wszystkiego rzutem oka wstecz. Czasem gdzieś na pół przytomnie rzuca się człowiek na jakieś siano i śpi jak zwierzę kilka godzin – potem znów marsz dalej. Marsze, marsze. Idzie kolumna, zakurzona, brudna, szeroko – zajmuje całą drogę – oczy błędne i jakąś mgłą przesłonięte. [...] Przed kompaniami sylwetki oficerów kiwających się na zmęczonych koniach. Te idą z opuszczonymi łbami, zrezygnowane. [...] Czasem coś zelektryzuje kolumnę – konny łącznik jedzie z rozkazem operacyjnym: „Atakujemy – przyczółek – ósma czołowa” – szwargocą po cichu oficerowie. Udziela się to całej kolumnie. Nie narzekają, zobojętnieli na wszystko – przyzwyczaili się nawet umierać. Jedna dominująca myśl w kolumnie: nie ma chleba. Czołówki nie mogą nadążyć, a czy się odkujemy? „Na tych tu bolszewikach nie da rady się odkuć” – mówią. Na kwaterach płaczą opasłe baby białoruskie, kłaniają się w pas brodate chłopy: „Panouhu, wsio sino zabrały, kartouchów posijał odin zagon, i to zabrały”. […] Po tym przełamaniu bolszewicy, zdaje się, zrezygnowali już z oporu – uciekają na Mińsk i nie zatrzymali się nawet na Niemnie […]. Przed zawarciem pokoju trzeba bolszewików złamać, rozbić, bo inaczej na wiosnę oni znów do nas przyjdą. Trzeba wytężyć ostatki sił, poświęcić resztki ludzi.

4 października 1920

[Władysław Broniewski, Pamiętnik, Warszawa 2013]

Z artykułu w piśmie „Ziemia Lubelska”:

Charakterystycznym, ale zarazem bezczelnym ustępem propozycji preliminaryjnego pokoju, złożonego delegacji polskiej przez [Adolfa] Joffego, z którego czuć się daje, że Rosja sowiecka pragnęłaby uzyskać tak zwaną pieriedyszkę, jest ustęp następujący z §14: „Rosja zobowiązuje się zwrócić Polsce archiwa, biblioteki, dzieła sztuki, historyczne trofea wojenne, zabytki przeszłości itp. przedmioty wartości kulturalnej, wywiezione z Polski do Rosji od czasów rozbiorów Rzeczpospolitej Polskiej, o ile przedmioty te posiadają rzeczywiste dla Polski znaczenie, o ile nie czyni to rzeczywistego uszczerbku dla archiwów rosyjskich, galerii, muzeów, bibliotek, w których są one przechowywane”. […] Rabuś i złodziej równie dobrze mógłby od obrabowanego wymagać, aby mu dowiódł, że zrabowane lub ukradzione jest mu niezbędnie potrzebne lub jest niepotrzebne dla złodzieja i rabusia.

Lublin, 5 października 1920

[Wartość rosyjskich pokojowych propozycji, „Ziemia Lubelska” nr 428/1920]

Z artykułu w „Gazecie Robotniczej”:

Tego roku mogą rolnicy z płodów polnych być zadowoleni. […] Czy przez to ziemniaki będą tańsze? Mnie się zdaje, że nie, bo […] uczciwych rolników coraz to mniej na świecie, a wojna i tych ludzi nauczyła hamstrować [gromadzić zapasy], po drugie handel ziemniakami jest wolny i przez to każdy będzie je trzymał aż do wiosny, aby potem drogo sprzedać. Tu muszą organizacje przez układy z Poznańskiem i Polską zrobić konkurencję. Chcesz węgla, daj tańszych ziemniaków. […] Tak samo rok ten jest obfity w owoc, niestety ceny nie chcą jakoś spadać, gdyż tych paskarzy i różnych szyberów coraz to więcej.
reklama

Rybnik, 5 października 1920

[„Gazeta Robotnicza” nr 223/1920]

Mjr Stanisław Bobiatyński (dowódca 85 Pułku Strzelców Wileńskich WP):

Wilnianie i kresowiacy stanowili zaledwie trzecią część pułku, lecz nastrój był bardzo dobry i wszyscy się cieszyli, że z każdym dniem zbliżamy się do swego Wilna. Już koło Lidy poczęły krążyć głuche wieści i pogłoski, że na Wilno nie pójdziemy, że jest jakaś umowa suwalska [podpisana 7 października] z Litwinami oddająca im Wilno... Ale nikt w to nie wierzył i żołnierze mówili: zdobywając Radzymin, obroniliśmy Warszawę Polakom, a teraz oni nam pomogą odebrać Wilno.[...] Zostałem wezwany do Ejszyszek, gdzie zameldowałem się u gen. [Lucjana] Żeligowskiego, który mi powiedział, że jest plan zdobycia Wilna, ale trzeba „zbuntować się”. Jak buntować się, to buntować – pomyślałem sobie. Obojętnie pod jakim pozorem wejdziemy do Wilna, a już wtedy go nie oddamy. [...] Po ukończonej odprawie, na której był obecny gen. [Jan] Rządkowski, dowódca 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej, wracałem z nim razem samochodem do Woronowa. W drodze gen. Rządkowski cały czas narzekał na „bunt”, mówiąc: „Trzydzieści lat służę, a teraz mam buntować się. Nic nie mam wspólnego z waszym Wilnem, ja pochodzę z Kongresówki”, następnie zadał mi pytanie: „Czy pułk pana zgodzi się iść na Wilno?”. Byłem bardzo zdziwiony, że generał zadaje mi takie pytanie. […] Odpowiedziałem gen. Rządkowskiemu: „Czemu Pan Generał mnie nie pytał, czy chcę zdobywać Radzymin, a teraz proponuje mi urządzać plebiscyt. Jadę z Woronowa do pułku i nie mam zamiaru któregokolwiek z oficerów lub szeregowych pytać o ich zgodę. Jutro wydaję rozkaz operacyjny w myśl otrzymanych dziś na odprawie zarządzeń i chciałbym zobaczyć, kto z moich ośmieli się odmówić udziału w tej akcji”.

Grodzieńszczyzna, 7 października 1920

[Relacje uczestników akcji zajęcia Wilna w październiku 1920 r., zebrane w lipcu, sierpniu i wrześniu 1930 r. na ankietę Wojskowego Biura Historycznego, CAW I.400.959]

Generał Lucjan Żeligowski. Fot. Instytut Polski i Muzeum im. Gen. Sikorskiego w Londynie / Ośrodek KARTA

Stefan Brzeszczyński (dowódca baterii w 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej):

Bateria stała wyrównana „po ranżyru” [według wzrostu], generał [Żeligowski] przywitał ją słowami: „Czołem artilerysty”. Odpowiedzieli jak jeden mąż. […] Otoczyli go półkolem, a on zaczął mowę: „Nu ot, wojna się kończy, a Wilno nie nasze. A my kresowcy i wilniuki [...], a w Wilnie Matka Boska Ostrobramska, no i Wilno to rodzone miasto Naczelnego Wodza. Ot tak, my pójdziemy i weźmiemy to nasze miasto. Tylko tak bez szumu, bez gwałtów, po dobremu z narodem, bo oni to swojaki, nasi, tacy sami jak my”.

Woronowo, 7 października 1920

[Stefan Brzeszczyński, Dzika Dywizja: wspomnienia z lat 1918–1922, Poznań 1996]

reklama

Kazys Balutis (szef departamentu politycznego litewskiego MSZ, uczestnik polsko-litewskich negocjacji):

Atrament nie zdążył jeszcze dobrze zaschnąć, gdy specjalny kurier przywiózł telegram z Wilna, w którym były wiadomości trudne do uwierzenia. Wojsko polskie miało już przekroczyć uzgodnioną linię demarkacyjną i maszerować na Wilno. [Petras] Klimas [minister spraw zagranicznych] kazał litewskiej delegacji w Suwałkach natychmiast wręczyć polskiej delegacji notę protestacyjną, on sam wysłał protesty do Ligi Narodów i aliantów. Gdy w końcu udało się go [Juliusza Łukasiewicza, pracownika polskiego MSZ-u] znaleźć, odpowiedział pisemnie, że rzeczywiście umowa została złamana, ale polski sztab jakoby dostał informację, iż za litewskimi strażami stoją bolszewicy i wojsko polskie otrzymało rozkaz sprawdzenia tego. Oczywiście informacja o ukrywaniu się bolszewików była kłamstwem. Ostatniego dnia przed podpisaniem umowy Łukasiewicz wyjechał do Augustowa i telefonował do przebywającego w Białymstoku Piłsudskiego, uzyskując jego akceptację dla tekstu umowy. Ale w tym samym czasie wojsko polskie, z rozkazu tego samego Piłsudskiego, już łamało umowę! W Lidzie pojawił się korpus Żeligowskiego, by zająć Wilno. Dlaczego Polacy zachowali się tak podstępnie, trudno ustalić. Pewnie w swym wielkim „honorze” uznali, że małe państwo, niemające jeszcze uznania aliantów, nie jest warte uwagi.

Suwałki, 7 października 1920

[Mindaugas Sereičikas, Wrogie sąsiedztwo, „Karta” nr 74, 2013]

Z odezwy do narodu i Rządu RP, podpisanej przez żołnierzy 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej:

Kraj nasz nie będzie terenem przetargów przekupniów politycznych, handlować sobą nie pozwolimy. Wara wszystkim od naszej ziemi! Wzniecimy naszą pożogę wojny na śmierć i życie. Przysięgamy na Ostrobramską, że dopóki jeden z nas broń w ręku udzierżyć potrafi, żaden Litwin, bolszewik ani Niemiec nie będzie władał grobami naszych przodków. Żaden Anglik nie będzie rozstrzygał o naszym losie, nie poszanujemy żadnego układu wbrew naszej woli. Tak nam dopomóż Bóg.

Miejsce postoju, 8 października 1920

[Bitwa niemeńska 29 VIII – 18 X 1920: dokumenty operacyjne, cz. 2: (20 IX – 18 X 1920), Warszawa 1999]

Histmag.org jest partnerem programu Wiktoria 1920, upamiętniającego kluczowe dla istnienia wolnej Polski wydarzenia, które rozegrały się między 17 kwietnia a 13 listopada 1920 roku. Dowiedz się więcej o programie!

Cykl przygotowany przez Ośrodek KARTA na zlecenie Biura Programu „Niepodległa” w ramach obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości i odbudowy polskiej państwowości. BPN jest państwową instytucją kultury powołaną do obsługi Programu Wieloletniego Niepodległa na lata 2017–2022.

Dowiedz się więcej: www.niepodlegla.gov

Realizacja zespołu KARTY:

Zbigniew Gluza – koncepcja

Michał Ceglarek – wprowadzenia

Agnieszka Dębska – koordynacja

Dominika Budkus, Michał Ceglarek, Agnieszka Dębska, Jeremi Galdamez, Agnieszka Knyt – zespół

Ewa Kwiecińska – ikonografia

Izabela Kotapska – organizacja, [email protected]

Dowiedz się więcej: www.karta.org.pl

reklama
Komentarze
o autorze
Wiktoria 1920
W tym roku Ośrodek KARTA we współpracy z Biurem Niepodległej, portalem Histmag.org i innymi partnerami medialnymi, przygotował ciąg cotygodniowych historycznych publikacji na stulecie wojny 1920 roku w okresie od 17 kwietnia do13 listopada. W 31-odcinkowym cyklu pojawią się najważniejsze wydarzenia związane z wojną 1920 roku - od wyprawy kijowskiej po rozejm w Rydze - a także inne zagadnienie niezwiązane bezpośrednio z sytuacją na froncie, jak kształtowanie granic (plebiscyty), czy życie społeczne. Serdecznie zapraszamy!

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone