Ivan Cassagnau — „Okopowe requiem - pamiętnik artylerzysty 1914-16” – recenzja i ocena
Szukając odpowiedzi na to pytanie, warto przeczytać książkę Ivana Cassagnau „Okopowe requiem - pamiętnik artylerzysty 1914-16”. Zapiski, prowadzone nieregularnie od początku Wielkiej Wojny, ocaliły autorowi życie. Noszony przy piersi notes powstrzymał impet uderzenia szrapnela. Ciężko ranny Cassagnau został odesłany na tyły, wtedy też zapis wspomnień urywa się. Autor przedstawia okrucieństwo wojny widziane oczyma żołnierza.
W czym ta pozycja różni się od znanej pewnie wielu Czytelnikom książki: „Na Zachodzie bez zmian” Ericha Remarque'a? Pomijając to, że autorzy walczyli po przeciwnych stronach konfliktu, znajdziemy jedną zasadniczą różnicę. Cassagnau, jako dowódca działonu (najmniejsza jednostka artylerii), nie musiał walczyć każdego dnia na pierwszej linii frontu, żyć cały czas w okopach, więc ukazuje wojnę z nieco innej perspektywy niż Remarque. Mimo to wojna jest w jego opisach niemal równie okrutna: „Dookoła leżą ciała sześciu piechurów ze 163. Pułku. Siódmy żołnierz oparty jest plecami o parapet okopu. Dostał odłamkami w twarz. Ma wyłupane oczy. Ręce, którymi odruchowo chciał osłonić czoło, zwisają poszarpane na strzępy. Upadł na wznak i w tej pozycji zastygł. Patrzy na nas z potwornym grymasem na twarzy”.
Mimo nieludzkich warunków, artylerzyści usiłują jakoś przeżyć, próbując urozmaicić sobie smutną codzienność, w której każdego dnia ktoś ginie na ich oczach. Przykładem mogą być metalowe przedmioty wytwarzane z łusek po pociskach artyleryjskich, czy... złapane przez głównego bohatera pisklaki, które stara się oswoić i wychować. Nad ich głowami z rzadka jeszcze przeleci zwiadowczy samolot. Gazy bojowe zbierają swoje żniwo. A nam podczas lektury pozostaje cieszyć się, że od ponad 60 lat ludzkość nie miała do czynienia z konfliktem zbrojnym na skalę światową...