Jak Polacy założyli Uniwersytet w Charkowie?

opublikowano: 2020-12-01 17:24
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Według Seweryna Potockiego wyższe uczelnie należało tworzyć w mniejszych miejscowościach. Dzięki jego staraniom prowincjonalny Charków szybko stał się jednym z najważniejszych ośrodków akademickich w Rosji.
REKLAMA

Opowieść o Polakach wykładowcach na rosyjskich uczelniach wyższych należy zacząć od przedstawienia sylwetki hrabiego Seweryna Potockiego (1762–1829), który co prawda nie był naukowcem, ale „na polecenie ministra oświaty Piotra Zawadowskiego wspólnie z Adamem Czartoryskim i ks. Hieronimem Stroynowskim opracował zasady organizacji Uniwersytetu Wileńskiego, traktowane później jako ogólnie obowiązujący wzorzec”. Gdy w 1802 roku Potockiego mianowano kuratorem Charkowskiego Okręgu Naukowego, przejął on zwierzchnictwo nad szkołami wszystkich stopni na obszarze 11 guberni i 7 obwodów (było to „nieomal całe Zadnieprze, terytorium nad Donem, a także Kaukaz i Krym”). Dla hrabiego stanowisko to oznaczało ogromną odpowiedzialność, ale też możliwość prowadzenia na podległym mu terenie własnej polityki edukacyjnej.

Seweryn Potocki (fot. Maciej Szczepańczyk; CC BY-SA 3.0)

Potocki był zwolennikiem tworzenia uczelni wyższych w mniejszych miejscowościach, a w owych czasach Charków, obecnie drugie co do wielkości miasto na Ukrainie, liczył zaledwie około 10 000 mieszkańców. Oprócz Polaka w sprawę założenia uniwersytetu zaangażowany był działacz społeczny i polityk Wasilij Karazin, obecnie uważany za twórcę placówki, jak czytamy na stronie Uniwersytetu Charkowskiego. Niestety, nazwisko naszego rodaka zostało pominięte w zakładce „historia”, chociaż to dzięki Potockiemu nowa uczelnia otrzymała szeroką autonomię wyrażoną m.in. przez niezależność placówki od władz gubernialnych. Hrabia był także pierwszym ofiarodawcą na rzecz powstającej instytucji. Na końcowym etapie tworzenia uniwersytetu Karazin został oddelegowany do innych zadań, Polak musiał więc zmierzyć się samodzielnie ze wszystkimi problemami.

Najważniejszym zadaniem Potockiego było skompletowanie kadry naukowej. Choć Charków był małą prowincjonalną mieściną, Polak uważał, że nowo tworzony uniwersytet zasługuje na to, by wykładali w nim najwybitniejsi – „Jemu przede wszystkim zawdzięczał Uniwersytet Charkowski fortunny dobór sił nauczycielskich, ściągniętych do Charkowa […]”. Hrabia porwał się na niemożliwe, zapraszając do objęcia katedry literatury samego Goethego! Co prawda poeta nie przyjął tej propozycji, ale polecił Potockiemu swojego przyjaciela, filozofa Johanna Schada, docenta z Uniwersytetu Wiedeńskiego, który przybył do Charkowa w 1804 roku. Potocki bezskutecznie proponował posadę na swojej uczelni także Nikołajowi Karamzinowi, wybitnemu historykowi i pisarzowi. Mimo odmów Polak się nie zniechęcił i z biegiem czasu jego zaproszenia przyjęli naukowcy z uniwersytetów w Getyndze, we Lwowie i w Wiedniu. Potocki zapisał także uczelni swoje zbiory: książek, mineralogiczny, numizmatyczny, oraz kolekcje malarstwa i rysunku.

Oddanie Potockiego dla charkowskiej uczelni po latach docenili także rosyjscy badacze dziejów oświaty: „Wszystkie gałęzie wiedzy dostępne były temu magnatowi wykształceniem stojącemu na wysokości, która ożywczo działała na młody uniwersytet, oddany jego opiece. Szczera troska o uniwersytet nie opuszczała Potockiego przez cały okres jego kuratorii. Potocki stał na czele korporacji jako prawdziwy jej obrońca i swoim wpływem wiele zdziałał dla nawiązania dobrych stosunków pomiędzy uniwersytetem a społeczeństwem. […] Gdyby ideały były możliwe w rzeczywistości, Potockiego należałoby nazwać ideałem kuratora”.

REKLAMA

W chwili uroczystego otwarcia Uniwersytetu Charkowskiego 17 stycznia 1805 roku nie było na nim ani studentów Polaków, ani Polaków wykładowców. Ale już przed powstaniem listopadowym zatrudniono tam kilku polskich profesorów. Jednym z nich był Stefan Kolumna Wigura (?–1854), który przybył do Charkowa w 1814 roku, tuż po ukończeniu Akademii Medyko-Chirurgicznej w Petersburgu. Na Uniwersytecie Charkowskim Polak spędził siedem lat i był to czas, „gdy wydział lekarski dopiero rósł w siłę, krzepł, kształtował kierunki badań, a więc można mówić o tym, że ten przedstawiciel narodu polskiego włożył dużo wysiłku w rozwój uczelni”.

Pałac Gubernatorski w Charkowie – dawny gmach uniwersytetu

W latach późniejszych gwiazdą pierwszej wielkości na wydziale lekarskim został Teodor Opęchowski. Był on absolwentem Uniwersytetu św. Włodzimierza w Kijowie, po którego ukończeniu przez kilka lat pracował w klinice dermatologicznej kijowskiego Klinicznego Szpitala Wojskowego i odbył staże naukowe w Wiedniu, Paryżu, Londynie i Strasburgu. Po powrocie z zagranicy znalazł się na uniwersytecie w Dorpacie, gdzie obronił doktorat i wykładał medycynę wewnętrzną, propedeutykę i dermatologię. Potem przeprowadził się do Petersburga; w stolicy pracował jako konsultant ds. chorób wewnętrznych i nerwowych w prestiżowej petersburskiej placówce – Instytucie Klinicznym wielkiej księżnej Heleny Pawłowny, szwagierki Mikołaja I.

W 1891 roku Opęchowski znalazł się w Charkowie, gdzie po dwóch latach pracy otrzymał nominację na profesora zwyczajnego, a po dwunastu objął kierownictwo kliniki medycyny ogólnej. Opublikował 27 prac w językach niemieckim i rosyjskim, przy czym kilka z nich o charakterze nowatorskim. Jego wykłady cieszyły się ogromną popularnością; pacjenci cenili go za wrażliwość i cierpliwość.

Karol Wiśniewski (1805–1863), profesor nadzwyczajny specjalizujący się w anatomii porównawczej zwierząt, został dyrektorem nowo utworzonej szkoły weterynaryjnej przy Uniwersytecie Charkowskim. Był tam jedynym pracownikiem naukowym wykładającym wszystkie (!) przedmioty z zakresu weterynarii, jednocześnie prowadząc zajęcia praktyczne. Jako pierwszy w Cesarstwie Rosyjskim poruszył sprawę obowiązkowego ubezpieczenia bydła. Był autorem tak dużej liczby artykułów naukowych i książek w językach polskim i rosyjskim, że „nikt z ówczesnych profesorów uniwersytetu nie dorównywał mu, jeśli chodzi o ilość publikowanych prac”. Polak publikował jednocześnie teksty popularnonaukowe w „Charkowskich Wiadomościach Gubernialnych”.

„Bodajże najwybitniejszą siłą naukową w gronie profesorów humanistów uniwersytetu był Ignacy Daniłowicz (1788–1843), który przed przyjazdem do Charkowa pracował na Uniwersytecie Wileńskim, lecz musiał go opuścić po procesie filomatów. Na Uniwersytecie Charkowskim objął katedrę prawa rosyjskiego i prowincjonalnego, obejmującego także przyłączone do Rosji ziemie polskie. Zasłynął z pasji numizmatycznej, sporządził katalog medali i monet dla uniwersyteckiego gabinetu numizmatycznego.

REKLAMA

Innym naukowcem związanym z filomatami był Jan Krynicki, mineralog i podróżnik, który m.in. uporządkował zbiory gabinetu mineralogicznego. Liczba eksponatów wynosiła ponad 7000, katalogowanie zajęło mu rok (dwutomowe dzieło Krynickiego zachowało się do dnia dzisiejszego).

Ten tekst jest fragmentem książki Violetty Wiernickiej „Polacy, którzy zadziwili Rosję”:

Violetta Wiernicka
„Polacy, którzy zadziwili Rosję”
cena:
39,90 zł
Wydawca:
Bellona
Okładka:
miękka
Liczba stron:
384
Format:
135×215 mm
EAN:
9788311158634

W latach pięćdziesiątych XIX wieku z placówką związał się profesor Antoni Stanisławski (1817–1883), który był nazywany „prawdziwą ozdobą uniwersytetu”. W trakcie studiów na Uniwersytecie św. Włodzimierza w Kijowie za sympatię dla konarszczyków był zmuszony do przeniesienia się na Uniwersytet Kazański, na którym w 1851 roku obronił doktorat. Dwa lata później Stanisławski na Uniwersytecie Charkowskim objął katedrę encyklopedii prawa oraz katedrę rosyjskiego prawa. Był on wybitnym uczonym, cenili go także rosyjscy naukowcy; profesor Maksym Kowalewski pisał o Polaku jako o „jednym z najbardziej oczytanych prawników, jakich miałem okazję słuchać w Rosji”. Także studenci, np. niejaki Aleksander Woronow, chwalili zajęcia Stanisławskiego: „Tak ze strony zewnętrznej, jak i z punktu widzenia treści jego wykład był logiczny i przejrzysty, dostępny słuchaczom”.

Ignacy Daniłowicz

W Rosji profesor Leon Cienkowski (1822–1887) jest uważany za „założyciela mikrobiologii i nauk o mikroorganizmach”. Mało brakowało, by ten wybitny biolog został… matematykiem, bo rozpoczął studia na tym kierunku na Uniwersytecie Petersburskim. Ale zdarzyło się, że Leon przypadkiem trafił na wykład z zoologii, na którym była mowa o rozwoju zwierząt. Prowadzący zajęcia profesor zapoznawał studentów ze strukturą jaja kurzego i zwrócił uwagę na plamkę w żółtku – rozwijający się zarodek. Cienkowski tak wspominał to doświadczenie: „Wówczas to po raz pierwszy dowiedziałem się, że organizm buduje się według określonego planu, że jednorodna materia jaj rozpada się na kilka warstw, w których się rozwijają całe systemy organów, że krew zjawia się wcześniej niż naczynia krwionośne, że serce jest zauważalne już w bardzo wczesnym okresie jako bijący, pulsujący punkcik […]. Po tej znakomitej prelekcji wyobraziłem sobie, że można pojąć wszystkie tajemnice natury”.

Po tym wykładzie Cienkowski przeniósł się na wydział biologiczny, gdzie najpierw obronił pracę magisterską, a następnie doktorską. Na Uniwersytecie Petersburskim nie tylko prowadził wykłady, ale również uporządkował herbarium i gabinet botaniczny. W swoich badaniach wykorzystywał materiał zdobyty z użyciem mikroskopu, co w tamtych czasach „uchodziło za coś nadzwyczajnego”, i „rozwinął badania naukowe w dziedzinie morfologii ontogenetycznej niższych roślin, które zyskały mu sławę na całym świecie”.

REKLAMA

Kolejnym etapem kariery Cienkowskiego były wyjazdy do Afryki. Tam Polak m.in. zbierał okazy rzadkich roślin dla Cesarskiej Akademii Nauk. Następnie wykładał na Uniwersytecie w Odessie, skąd w 1872 roku wyruszył do Charkowa. W Charkowie objął katedrę botaniki, którą prowadził aż do śmierci. Właśnie na tej uczelni Cienkowski „sformułował pionierską na ten czas teorię mówiącą o braku wyraźnej granicy między światem zwierząt i roślin w początkowym okresie ich rozwoju, co potwierdziło pogląd na temat jedności świata organicznego”. W swoim charkowskim gabinecie opracował też pierwsze w Rosji szczepionki przeciw wąglikowi, które zaczęto stosować w całym kraju. W 1880 roku stanął na czele wyprawy naukowej na Wyspy Sołowieckie, gdzie odkrył kilka nowych gatunków flory i fauny. Władze Charkowa zleciły mu też dokonanie mikroskopowej analizy miejskiej wody wodociągowej.

Ukoronowaniem kariery Polaka były obchody 35-lecia jego kariery naukowej w lutym 1883 roku, na które do Charkowa przybyło ponad 1000 naukowców z całego imperium. Z zagranicznych uniwersytetów nadeszły listy gratulacyjne. Na zakończenie uroczystości głos zabrał Leon Cienkowski, który wyraził wdzięczność dla gości tego wydarzenia: „Spodziewałem się wielkiego pobłażania, nie liczyłem jednak na taką obfitość i na tyle ciepła w powinszowaniach, zewsząd mi nadsyłanych. Otrzymałem nieskończenie więcej, aniżeli zasłużyłem; zdaje mi się, że wkładam na siebie cudzy, bardzo obszerny płaszcz, z którego na mój wzrost można by wykroić całą setkę płaszczy; uważałbym się za szczęśliwego, gdyby choć jeden z nich bezspornie do mnie należał. Na wszystko, co tu było powiedziane i odczytane, mogę tylko odpowiedzieć najgłębszą, serdeczną wdzięcznością i szczerą chęcią służenia nauce, dopóki mi sił starczy”. Studenci na rękach wynieśli Cienkowskiego na ulicę i usadziwszy na tronie, ponownie wnieśli do gabinetu botanicznego.

Leon Cienkowski

Po śmierci Polaka Rada Uniwersytetu Charkowskiego uczciła jego pamięć, fundując marmurowe popiersie naukowca i tworząc stypendium jego imienia w wysokości 475 rubli rocznie. Było ono przeznaczone za „wyróżniające się prace uczonych rosyjskich odnoszące się do badań nad zwierzętami niższymi i sporowcami”.

Kończąc opowieść o naszych rodakach w Charkowie, należy nadmienić, że uniwersytet nie był jedyną wyższą uczelnią w mieście. W 1851 roku założono tam Instytut Weterynaryjny, na którego czele stanął Napoleon Halicki. Sprawował on tę funkcję przez 17 lat. W różnych okresach istnienia placówki pracowali tam m.in.: Jerzy Połuta (wykładowca zoohigieny, farmakologii i receptury), profesor Marcjan Żórawski (autor wielu podręczników w językach rosyjskim i polskim), docent Jan Gordziałkowski (powierzono mu katedrę zakaźnych chorób zwierzęcych), profesor Edward Ostrowski (nauczał patologii, terapii i weterynarii sądowej). Z biegiem czasu, również dzięki pracy polskiej kadry naukowej, uczelnia „stała się jedną z najlepszych wyższych szkół weterynaryjnych w Rosji”.

Ten tekst jest fragmentem książki Violetty Wiernickiej „Polacy, którzy zadziwili Rosję”:

Violetta Wiernicka
„Polacy, którzy zadziwili Rosję”
cena:
39,90 zł
Wydawca:
Bellona
Okładka:
miękka
Liczba stron:
384
Format:
135×215 mm
EAN:
9788311158634
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Violetta Wiernicka
Doktor nauk humanistycznych, autorka wielu książek poświęconych historii Rosji, stosunków polsko-rosyjskich oraz historii prawosławia na ziemiach polskich.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone