Jarosław Wróblewski - „Gryf” - recenzja i ocena

opublikowano: 2017-03-13 13:50
wolna licencja
poleć artykuł:
Wydanie tej książki tragicznie zbiegło się z odejściem jej głównego bohatera. W styczniu tego roku odszedł od nas bowiem gen. Janusz Brochwicz-Lewiński, żołnierz „Parasola”, powstaniec warszawski, kawaler orderu Virtuti Militari. Czy warto sięgnąć po jego biografię?
REKLAMA
Jarosław Wróblewski
„GRYF”
nasza ocena:
8/10
cena:
54,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Fronda
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
528
EAN:
9788380791091

Książka Jarosława Wróblewskiego jest pozycją popularnonaukową, skierowaną do bardzo szerokiego grona odbiorców. W pierwszej chwili uwagę zwraca objętość książki, która liczy ponad 500 stron. Tekstu w biografii gen. Brochwicza-Lewińskiego jest jednak znacznie mniej. Lwią część objętości stanowią bowiem ikonografia, rysunki, zdjęcia, reprinty artykułów z gazet, meldunków i raportów AK.

Autor i wydawnictwo zasługuje na spore uznanie, za szeroką kwerendę zasobów m.in. Archiwum Akt Nowych, Muzeum Powstania Warszawskiego i zbiorów prywatnych. Niekiedy wręcz mamy do czynienia nie z uzupełniającą ikonografią, ale to opowiadana historia zdaje się być dodatkiem do graficznego bogactwa tej pozycji. Nie jest to w żadnej mierze zarzut. Z pewnością dobór materiałów ikonograficznych oraz szata graficzna książki stanowi jej najmocniejszą stronę. Trochę szkoda natomiast, że w książce nie znalazł się indeks osobowy i podpisy informujące skąd pochodzą zamieszczone w książce ilustracje.

Autor w wielu miejscach przytacza obszerne relacje, a pod koniec książki również wywiady z ludźmi z dalszego i bliższego otoczenia „Gryfa” (s. 504-513). Na uwagę zasługują również dokumenty opisujące wydarzenia w których brał udział „Gryf”. Zamieszczono tutaj ciekawe i obszerne dokumenty, jak fragmenty kroniki baonu „Parasol” (łącznie aż 26 stron!) oraz Dziennik powstańczy Tadeusza Foppa (17 stron).

Struktura książki może budzić pewne wątpliwości. W moim przekonaniu jej część opisująca środowisko w którym dorastał Janusz Brochwicz-Lewiński, jest zbyt obszerna. Nie przeczę, żę historia herbu rodzinnego i wybitnych członków rodu, liczne opisy Wołlkowyska, w którym Brochwicz-Lewiński się wychował, to sama w sobie interesująca opowieść. Jednak poświęcanie jej łącznie 100 stron wydaje się przesadą. Zwłaszcza, że niekiedy historie te z „Gryfem” związane są w sposób mocno pośredni. Jak chociażby opis Bitwy pod Legnicą, szlaku bojowego Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego mjr. Dobrzańskiego „Hubala” (s. 51), czy pułkowe żurawiejki (s. 40-41).

Z drugiej strony, w wypadku części tych historii, zapoznanie się z nimi pozwoli zgłębić w klimat epoki, zwłaszcza czytelnikowi mniej obeznanemu z realiami przedwojennej Polski. W dalszej części książki natkniemy się także na liczne, szczegółowe opisy miejsc i postaci luźno związanych z „Gryfem”. Dzięki czemu czytelnik będzie mógł zapoznać się m.in. z historią młynów Michlera (s. 229-231) czy postacią Józefa Szczepańskiego „Ziutek” (s. 323-369). I choć jestem w stanie usprawiedliwić obecność niejednej opowieści w głównej narracji, to mimo wszystko odnoszę wrażenie, że pewne fragmenty książki zostały napisane trochę na siłę, by przemycić do książki kolejną ciekawą historię. A przecież w wypadku osoby o tak bogatym życiorysie jak gen. „Gryf” nie jest to potrzebne.

REKLAMA

Najwięcej miejsca autor książki poświęcił opisaniu udziału „Gryfa” i baonu „Parasol” w Powstaniu Warszawskim, co też stanowiło najważniejszy okres służby gen. Brochwicza-Lewińskiego w Wojsku Polskim. Był to czas krótki, bo liczący zaledwie 8 dni walki w linii, to jednak przypadł on na najcięższe walki w rejonie Woli. Ten okres walk został jednak plastycznie i niezwykle szczegółowo opisany na blisko 200 stronach książki.

Lektura głównego fragmentu książki raz jeszcze każe nam uznać, że główny bohater stanowi przede wszystkim punkt wyjścia do ukazania znacznie historii całego środowiska, w którym przyszło mu działać. Za sprawą częstych dygresji poświęconym osobom z otoczenia „Gryfa”, postać Brochwicza-Lewińskiego miejscami wręcz ginie w natłoku opowiadanych historii. Nie jest to więc sensu stricto biografia Gryfa, lecz raczej historia wybranych żołnierzy „Parasola”. Najwięcej miejsca poświęcono tu właśnie „Gryfowi”, opisując jego najbliższe otoczenie oraz powojenne losy. Wypada zresztą przyznać, że środowisko „Parasola” zostało w książce ukazane dynamicznie i żywo. Poznajemy ludzi z krwi i kości, których postawiono w sytuacji niezwykle trudnej próby. W pewnym sensie mamy tu więc do czynienia z historią, która broni się sama i sama się opowiada.

Biografia „Gryfa” jest zatem książką skierowaną do bardzo szerokiego grona odbiorców. Na pewno nie zamyka ona badań biograficznych nad życiem gen. Brochwicza-Lewińskiego, może co najwyżej na dobre je otworzyć. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z pozycją niezwykle porządnie wydaną, w której czytelnik znajdzie wiele wciągających, a wcześniej nieznanych historii. Last but not least czytelnik będzie mógł zapoznać się ze znakomitym wyborem dostępnej ikonografii z epoki. Zachęcam do lektury!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Grzegorz Rutkowski
Doktorant w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk. Członek Łowickiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Interesuje się historią wojskowości ze szczególnym uwzględnieniem drugiej wojny światowej. Prowadzi badania na zagadnieniami łączności lotniczej między ZWZ AK a PSZ na Zachodzie.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone