Jiri Kratochvil - „Leż, bestio!” – recenzja i ocena

opublikowano: 2011-04-18 23:05
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Jest w tej historii opowiadanej przez Kratochvila wątek, który znamy z klasycznych antyutopii Zamiatina czy Orwella. Państwo potrafi dokonać zupełnych manipulacji w umysłach obywateli, a jedyną rzeczą, którą manipulować nie potrafi, jest miłość.
REKLAMA
Jiri Kratochvil
„Leż, bestio!”
cena:
22,00 zł
Wydawca:
ATUT
Tłumaczenie:
Jan Stachowski
Okładka:
miękka
Liczba stron:
112
ISBN:
978-83-7432-214-0

Zupełnie nie wiem, dlaczego wydawca (wrocławski ATUT – wyjątkowo zasłużony w przedstawianiu Polakom literatury czeskiej) przekonuje, że „Leż, Bestio!” to powieść zainspirowana wydarzeniami 11 września. Tylko dlatego, że mówi o przygotowywaniu osób, które są w stanie ponieść najwyższą ofiarę w imię ideologii, czyli poświęcić swoje życie? Ale chyba nie do końca o tym jest ta powieść. Dla mnie równie dobrze książka Kratochvila może być inspirowana bohaterstwem żołnierza czechosłowackiego pod Duklą.

Może nie mam racji. Przyznam, że nie szperałem w czeskich recenzjach, nie czytałem rozmów z autorem – jednym z najznakomitszych czeskich prozaików, który, podobnie jak inni intelektualiści, po roku 1968, gdy nastał okres normalizacji, nie mógł drukować w oficjalnym obiegu, a na życie zarabiał pracą fizyczną (pamiętamy „Zbyt głośną samotność” Hrabala i nie tylko). Dlaczego? Bo z opisu książki wyobrażałem sobie, że mam do czynienia z jakimś reprintem, jakąś fantazją na rzecz rewelacyjnej, genialnej „Strefy cyrkowej” Jachyma Topola. U Topola, podobnie jak i Kratochvila, mamy grupę dzieciaków (u Topola są to największe szumowiny Czechosłowacji, u Kratochvila elita elit spośród uczniów podstawówek, ale zamysł jest zupełnie podobny), indoktrynację, narrację z perspektywy dorastającego chłopca i historię komunistycznej Europy Środkowej w tle. Nie szukałem informacji o czeskim odbiorze książki, bo nie wierzę w zachwyty, w które jest nas w stanie wprowadzić kopia. Przyznaję, jak wielce się myliłem. „Leż, bestio” to może jedna z lepszych rzeczy, jaka dała nam ostatnio literatura, a literatura czeska to już z pewnością. Pozostaję wiernym fanem tej książki, już piszę dlaczego.

REKLAMA

To spowiedź, spowiedź szaleńca, a do szaleństwa tego nad wyraz zdolnego, oczytanego, elokwentnego 13-latka doprowadził system. Dowiadujemy się kolejno, co było „przedtem”, „tam”, „potem” i „tutaj”. Niedawno skończyła się wojna, a Brno nie przypomina w niczym dzisiejszej metropolii, do której (zamiast do Pragi) ciągną wszyscy bohemiści na stypendium. Najwybitniejsze dzieci zostają wytypowane do zadania specjalnego. Służby Bezpieczeństwa fingują ich śmierć, tak, by mogły przestać żyć dla świata, rodziców, szkoły, a zaczęły istnieć tylko dla ofiary, którą mają złożyć. Przestają być Vaszkami i Ondrzejami. Dostają zupełnie nową tożsamość i odtąd mamy, kolejno odlicz: Nicola Sacco, Karol Libknecht, Oleg Koszewoj, Jean-Paul Marat, Juliusz Fuczik, Nikos Belojannis, Federico Garcia Lorca, Bartolomeo Vanzetti, Siergiej Kirow, Angela Vratic, Antoine Louis Leon de Saint-Just, Jan Szverma, Pawlik Morozow, Georges Jacques Danton, Spartakus, Róża Luksembburg. Zoja Kosmodemiańska. Wszyscy oni przygotowywani są do oddania ofiary z życia w imię przyszłości komunizmu. Będąc zupełnie niewinnymi, mają zostać straceni w wielkich procesach politycznych, sami przyznają się do udziału w spisku, który tak naprawdę nigdy nie istniał.

Godziny ćwiczeń fizycznych, prania mózgu (przypominającego modlitewną ekscytację). Jest też w tej historii opowiadanej przez Kratochvila wątek, który znamy z klasycznych antyutopii Zamiatina czy Orwella. Państwo potrafi dokonać zupełnych manipulacji w umysłach obywateli, a jedyną rzeczą, którą manipulować nie potrafi, jest miłość. Dlatego Arcymistrz (opiekun grupy i jej duchowy przywódca) pozwala na seks, a karze za wpadanie sobie w objęcia i darowanie kwiatów. Umiera Stalin, przychodzi odwilż i nowe otwarcie. Partia zapomina o najbardziej zagorzałych wyznawcach, którzy mieli oddać jej swoje niewinne życie. Ale służby specjalne obcego mocarstwa pamiętają. Bo są sprawy, o których się nie zapomina – choćby o tym, że będąc dzieckiem, było się gotowym na śmierć.

Wydawca książki przekonuje, że jej autor Jiri Kratochvil w roku 2007 został laureatem czeskiej nagrody literackiej Magnesia Litera (odpowiednik polskiej Nike). To nieprawda. Wówczas był tylko nominowany w kategorii prozy. Nagrodę dostała Radka Denemarkova za książkę „Peníze od Hitlera” (Pieniądze od Hitlera), która ukazała się nakładem brneńskiego wydawnictwa Host.

Korekta: Mateusz Witkowski

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Łukasz Grzesiczak
Łukasz Grzesiczak – rocznik 1981. Absolwent filozofii UJ, próbuje skończyć bohemistykę na UJ. Przygotowuje doktorat o Europie Środkowej w Instytucie Politologii Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Pracował jako piarowiec kultury, asystent senatora oraz wydawca on-line w portalu społecznościowym. Czechofil, dziennikarz, recenzent kulturalny – obecnie współpracuje m.in. z tygodnikiem „Przegląd”, czeskim magazynem „Listy”, „Nową Europą Wschodnią”, „Witryną czasopism” i portalem „polis.edu.pl”. Publikował m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Newsweeku”, „GW”, „Dzienniku Zachodnim”, „Twórczości” i „Lampie”. Jego proza ukazywała się na łamach „Pograniczy”. Tłumaczy z języka czeskiego i słowackiego. Uwielbia kawę, domino, Milana Kunderę i The Clash. Bloguje na http://kostelec.blox.pl

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone