Joga jak przed wojną
Rok 1909. Wincenty Lutosławski, poliglota i filozof zajmujący się między innymi myślą Platona, wydaje pracę Rozwój potęgi woli przez psychofizyczne ćwiczenia według dawnych aryjskich tradycji oraz własnych swoich doświadczeń podaje do użytki rodaków, czyli pierwszy polski podręcznik jogi.
Jak sam wspominał we wstępie do pracy, została ona podyktowana własnym ciężkim stanem zdrowia i próbą zaradzeniu temu. Długo szukał możliwych rozwiązań, które pomógłby mu na jak najskuteczniejsze rozwiązaniu problemu. Tak odkrył ćwiczenia, które jednocześnie wspierają ciało i duszę. W ćwiczeniach jogi widział wręcz pokłosie myśli romantycznej w jej skupieniu się na sprawach duchowych. Joga była w jakiś stopniu wręcz swoistego rodzaju kontynuacją romantyzmu:
W żadnej literaturze ten ideał potęgi ducha nie został wyrażony w tak porywających obrazach, jak to u nas uczynili Mickiewicz, Słowacki i Krasiński. Ale oni widzieli z daleka obiecaną ziemię, sami nie mając sił, aby dotrzeć do niej – i w bohaterskiej walce zostali zwyciężeni. Zwyciężeni zostali dlatego, że nazbyt często w imię natchnienia lekceważyli rozum. Chcąc budować gmachy niebotyczne i wiedząc o możliwości takich gmachów, nie zastanawiali się nad technicznymi warunkami wypalania cegieł i badaniu ich wytrzymałości. A tu natchnienie wskazuje nam cel, lecz myśl niezbędna jest dla opanowania środków. Trzeba rozumem i doświadczeniem utorować drogę dla natchnienia i nie wyrzekać się żadnej zdobyczy, żadnego doświadczenia, żadnej ostrożności w tym upojeniu na tchnienia, gdy nieskończoność zdaje się otwartą. Kto przebył mękę wielokrotnej śmierci po zachwytach tyluż zmartwychwstań, a wyzwolił się pracą myśli, szukającej w zapomnianym doświadczeniu ludzkości wskazówek do nowych doświadczeń i wykonując do świadczenia przez myśl wskazane, aż się zaczęły uchylać tajemnice dotąd otaczające przebłyski natchnień i źródła żywotności – ten musi z żalem patrzeć na marnowanie żywotów i sił w narodzie, któremu wieszczowie wskazali tak wyraźnie krainę cudowną wolności jaźni i potęgi ducha. A iluż to ludzi wierzących w tę potęgę zarazem ją podkopuje swą nieznajomością elementarnych warunków utrzymania ciała w zależności od ducha. Jakież to smutne zaślepienie tych, co na Mickiewicza się powołując, wyobrażają sobie, że marne zadowolenia płynące z używania tytoniu lub alkoholu nie przeszkadzają w niczym rozwojowi potęgi ducha, zdobyciu natchnienia.
W krótkiej pracy Lutosławski przedstawiała całą serie różnych propozycji – od prostych ćwiczeń na oddychanie, po asany i odpowiednie czynności poprzedzające sen. Praca Lutosławskiego cieszyła się niemałym powodzeniem i doczekała się aż trzech wydań.