John Walter – „Snajperzy. Historia strzelców wyborowych” – recenzja i ocena

opublikowano: 2022-07-08 08:00
wolna licencja
poleć artykuł:
„Wróg u bram” w reżyserii Jeana-Jacques’a Annauda i „Snajper” Clinta Eastwooda należą do najbardziej popularnych filmów pokazujących doniosłą rolę snajperskiego rzemiosła. Jednak wbrew pozorom, wojskowi długo nie doceniali strzelców wyborowych. John Walter, jeden z najlepszych znawców broni strzeleckiej, w pasjonujący sposób opisuje historię celnego strzelania od czasów, gdy w cenie było umiejętne posługiwanie się włócznią.
REKLAMA

John Walter – „Snajperzy. Historia strzelców wyborowych” – recenzja i ocena

John Walter
„Snajperzy. Historia strzelców wyborowych
nasza ocena:
9/10
cena:
49,99 zł
Wydawca:
Wydawnictwo RM
Tłumaczenie:
Katarzyna Skawran
Rok wydania:
2022
Okładka:
miękka
Liczba stron:
320
Format:
165 x 235 [mm]
ISBN:
978-83-8151-547-4
EAN:
9788381515474

Na początek warto sobie postawić pytanie, czy można napisać książkę o historii militariów w taki sposób, która zainteresowałaby nie tylko miłośników szeroko rozumianej wojskowości? I trzeba przyznać, że taka sztuka udała się brytyjskiemu historykowi. Lekturę od pierwszych stron czyta się z prawdziwą lekkością. Wszelkie zagadnienia są wyjaśnione w sposób zrozumiały nawet dla całkowitych laików. Procesy ulepszania broni zostały opisane w połączeniu z dużą liczbą ciekawostek historycznych, które uatrakcyjniają publikację.

John Walter w dość długim wstępie przybliża nam ogólny zarys rozwoju broni na przestrzeni wieków – od łuku, kuszy po właśnie broń palną. Nie będzie niespodzianką, iż za „pradziada” karabinów snajperskich można uznać krzemienne groty przymocowane do drzewca. Podobne znaczenie miały włócznie, zaś zręczne miotanie nimi dawało zdecydowaną przewagę nad przeciwnikiem. Dopiero pojawienie się łuku z bawolego rogu dokonało rewolucji na polu walki i w czasie polowania. Autor omawia też różnice w zastosowaniu łuku. Na przykład wojska mongolskie używały go do oddania pojedynczego strzału w wybrany cel, natomiast w Europie dominowała metoda strzelania całymi seriami, bez specjalnego celowania w konkretny punkt. Pierwszym krokiem w postawieniu na celność było wynalezienie kuszy, która początkowo przypominała maszynę oblężniczą. Wśród mnóstwa podanych przez historyka faktów warto przytoczyć następujący: oto król Anglii Henryk VIII zabronił używania kuszy oraz jakiejkolwiek broni miotającej dłuższej niż łuk. Miało to znaczenie o tyle, że kilkaset lat później brytyjscy oficerowie będą uważać działania snajperów jako niesportowe i niegodne dżentelmena. Wartością broni palnej od połowy XVII do połowy XIX wieku – była raczej szybkość niż celność. Po prostu o wygranej na polu bitwy decydowała siła ognia, a nie zdolność żołnierza do zabicia wroga z dużej odległości – przypomina autor „Snajperów”.

Gdyby ktoś marzył o swoistym podręczniku snajperskim, to recenzowana książka będzie idealnie się do tego nadawać. W poszczególnych rozdziałach znajdziemy opis odpowiednich, cech jakie mogą przydać się do spełnienia marzeń o karierze snajpera. Jak podkreśla Walter, nawet pobieżne badanie mocnych i słabych stron snajperów potwierdza, że niemal bez względu na epokę ich podstawowe cechy pozostają takie same. Podstawowymi elementami czyniącymi z nas snajpera są: silna psychika, świetny wzrok, sprawność fizyczna, specjalistyczne szkolenie, a nawet odpowiednie wychowanie. Ogromne wrażenie wywołują zaprezentowane w książce wyniki badań celności z poszczególnych broni, które dla koneserów strzelectwa będą stanowiły nieoceniony dodatek. Chyba najciekawszą część „Snajperów” stanowi ukazanie przebiegu formowania się kompanii strzelców wyborowych od czasów wojny krymskiej do wojny koreańskiej. Ktoś się zapyta: dlaczego od wojny krymskiej? Otóż była to pierwsza wojna, która okazała się laboratorium doświadczalnym dla udoskonalenia karabinu gwintowego – jego wprowadzenie przyczyniło się do rozwoju strzelectwa wyborowego. John Walter na przykładach innych konfliktów zbrojnych pokazuje długotrwały tryb budowania i akceptacji dla snajperów w regularnych armiach.

REKLAMA

Strzałem w dziesiątkę jest zawarcie w książce krótkich notek biograficznych snajperów – zarówno z pierwszej jak i drugiej wojny światowej. Życiorysy doskonałych strzelców w dużej mierze nadają się na filmowe przygody. Przykładowo urodzony w Szkocji James Murdoch Christie przybył do Kanady wraz z rodzicami w połowie lat osiemdziesiątych XIX wieku. Wiódł życie łowcy, tropiciela, przewodnika. W trakcie jednej z wypraw myśliwskich został zaatakowany przez niedźwiedzia grizzly. Zwierzę ugryzło go w głowę, zmiażdżyło szczękę, kość policzkową oraz poważnie zraniło brak i ramię. Gdy udało mu się pokonać niedźwiedzia, oślepiony na jednego oko i ciężko ranny – pokonał piechotę 13 km, aby powrócić do swojej chaty. Nie przeszkodziło mu to w późniejszym czasie zaciągnąć się do kanadyjskiego wojska (skłamał, że ma czterdzieści lat – w rzeczywistości podchodził pod pięćdziesiątkę). W czasie Wielkiej Wojny służył w jednostce snajperskiej. Jako „porucznik czasu wojny” objął dowództwo oddziału snajperskiego Kanadyjskiej Lekkiej Piechoty Księżniczki Piechoty. James Christie był jednym z wielu, którzy z powodzeniem potrafili wykorzystać swoje umiejętności strzeleckie. Należy podkreślić, że przyszli snajperzy byli najczęściej gajowymi, myśliwymi, tropicielami, naganiaczami czy zwykłymi kłusownikami. Zresztą wiedzę o strzelaniu i praktycznej umiejętności wykorzystania strzelby zawdzięczamy w dużym stopniu łowcom zwierzyny czy członkom stowarzyszeń strzeleckich.

Chyba każdy słyszał o fińskim supersnajperze, którym był Simo Häyhä,. Wedle źródeł zabił od 505 do 542 sowieckich sołdatów, mimo, że jego wojskowa kariera nie trwała nawet stu dni. Dla sowieckich propagandystów stał się on wrogiem numer jeden i na potęgę próbowano przyćmić fińskiego snajpera. Część książki poświęcona sowieckim strzelcom wyborowym stanowi clou rozważań nad ich znaczeniem w propagandzie wojennej. Oczywiście historyk wskazuje na przekłamania dotyczące liczby trafień. Statystki poszczególnych strzelców Armii Czerwonej oficjalnie przekraczały nawet pięciuset zabitych – tylko, że zaliczano im także trafienia z karabinu maszynowego, a nie tylko ze „snajperki”. Do najbardziej legendarnych strzelców wyborowych ze Związku Sowieckiego zalicza się Ludmiłę Pawliczenko, Władimira Pczelincewa, Iwana Sidorenkę czy Wasilija Zajcewa, znanego za sprawą filmu „Wróg u bram”. Przy opisie sowieckich strzelców John Walter przytacza fragment pisma kapitana Clifforda Shore'a, który stwierdził, że przez cały czas trwania II wojny światowej na żaden inny temat nie wydrukowano i nie opublikowano tylu bzdur, ile o rosyjskim snajperze.

O tym, czy były to bzdury, każdy może wyrobić sobie zdanie sięgając po „Snajperów” Johna Waltera. Niejeden czytelnik podczas lektury zastanowi się nad tym, czy warto wprowadzić obowiązkowe ćwiczenia z zakresu strzelectwa – zwłaszcza, że żyjemy w niepewnych czasach. Oczywiście to temat na inną rozmowę, a tymczasem polecam historię strzelców wyborowych i to nie tylko miłośnikom militariów. Naprawdę warto.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Johna Waltera „Snajperzy. Historia strzelców wyborowych” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy lub w wybranych księgarniach internetowych:

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Maciej Gach
Politolog, współpracownik Radia Gdańsk. Jego zainteresowania koncentrują się wokół funkcjonowania systemów politycznych i partyjnych w Europie oraz zagadnień związanych z najnowszą historią Polski po 1945 roku. Zapalony miłośnik biegania.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone