Katie Hickman – „Waleczne serca. Kobiety Dzikiego Zachodu” – recenzja i ocena
Katie Hickman – „Waleczne serca. Kobiety Dzikiego Zachodu” – recenzja i ocena

Narracja rozpoczyna się w 1836 roku, kiedy to Narcissa Whitman i Eliza Spalding wyruszyły na Zachód, aż po 1880 rok. W takcie lektury poznajemy również Mary Walker, Virginię Reed czy Mary Ellen Pleasants – każda z nich staje się symbolem innego oblicza kobiecej odwagi i determinacji. Katie Hickman balansuje pomiędzy reportażem, literaturą faktu a historyczną opowieścią. Znajdziemy tu zarówno narrację opartą na źródłach (ponad 800 dzienników i pamiętników!), jak i opisy ikonografii, realiów podróży czy kulinarnych anegdot.
Autorka sięga po różnorodne materiały – od pamiętników i dzienników, przez relacje ustne, aż po oficjalne dokumenty – by ukazać losy kobiet przemierzających kontynent w nadziei na nowe, lepsze życie. Były wśród nich żony i matki, misjonarki, niewolnice, kobiety rdzenne i emigrantki z Azji. Ich historie łączy wspólny ton: niezłomność i zawziętość. Bez względu na pochodzenie, klasę społeczną czy motywacje, wszystkie musiały zmierzyć się z brutalną rzeczywistością: chorobami, przemocą, głodem i śmiercią.
Szczególnie poruszające są fragmenty poświęcone rdzennym Amerykankom oraz kobietom zmuszanym do emigracji – choćby Chinkom sprzedawanym na targach w San Francisco. Ich głosy, wciąż nieliczne, należą do najważniejszych w całej książce – stanowią cenne świadectwo losów kobiet niemal niewidocznych w historiografii Zachodu.
Hickman nie romantyzuje pionierskiej przygody – przeciwnie, obnaża cierpienie i dehumanizację, które często towarzyszyły „oswajaniu” Zachodu. Pokazuje też, jak patriarchalna i rasowa opresja kształtowała życie tych kobiet – a mimo to wiele z nich potrafiło wywalczyć sobie przestrzeń, godność i niezależność. Już sama podróż wiązała się z ogromnym ryzykiem – jak zauważa autorka:
Czas podróży, która – patrząc realistycznie – musiała potrwać co najmniej pół roku, powszechnie oceniano na od trzech do czterech miesięcy. Prowiantu większość nie zabierała albo za mało, przez co narażała się na śmierć głodową, albo – w większej liczbie przypadków – za dużo. Częściej od koni i mułów wybierano woły ze względu na ich siłę, ale wielomiesięczne ciągnięcie przeładowanych wozów nierzadko przekraczało możliwości nawet tych zwierząt.
Autorka nie ucieka od tematów najtrudniejszych: niewolnictwa, przemocy seksualnej, egzekucji, polityki kolonizacyjnej i systemowego wyniszczenia ludów rdzennych. Liczby mówią same za siebie – populacja rdzennych mieszkańców Kalifornii została zredukowana aż o 80% w zaledwie kilkadziesiąt lat.
W „Walecznych sercach” nie zabrakło też miejsca na codzienność: gotowanie, pracę fizyczną, opiekę nad dziećmi, walkę o wodę i pożywienie. Właśnie w tych detalach ujawnia się ogromne bogactwo kobiecego doświadczenia – i to ono jest największym atutem książki. Bardzo wartościowe są też opisy form kobiecego zarobkowania – od pracy jako praczki czy kucharki, po prowadzenie pensjonatów czy (krótkotrwałe) próby górnicze.
Autorka przybliża też sylwetki rdzennych mieszkanek, ukazując, jak „polityka kolonizacyjna, uprowadzenia, choroby, zabójstwa, egzekucje, bitwy, masakry, zinstytucjonalizowane zaniedbanie w rezerwatach federalnych oraz umyślne niszczenie rdzennych wiosek i zapasów żywności” doprowadziły do zdziesiątkowania całych społeczności.
Są tu także momenty zaskakujące:
Kobiety okazały się równie pozbawione zahamowań seksualnych jak mężczyźni. Na widok długich bród ludzi Whipple’a, z których byli oni dumni, wybuchały śmiechem i „przykładały dłonie do ust, jakby ten widok przyprawiał je o mdłości”. Półtora wieku później pewien badacz ludu Mojave zasugerował, że ponieważ kobiety nie przywykły do męskiego zarostu, „uważały, że brody upodabniają mężczyzn do gadających wagin”.
W zasadzie jedynym minusem publikacji jest sposób podawania przypisów – w stylu anglosaskim, czyli na końcu książki. W wersji papierowej znacząco utrudnia to komfort czytania. Dla polskiego czytelnika może to być szczególnie irytujące, zwłaszcza gdy chce się szybko wrócić do cytowanego źródła.
Na osobną uwagę zasługuje bogata ikonografia – dzięki niej historia staje się jeszcze bardziej namacalna: od portretów poszczególnych pionierek po zdjęcia taborów „od środka” i sceny z życia codziennego społeczności.
„Waleczne serca. Kobiety Dzikiego Zachodu” to książka, która uzupełnia dyskurs o historii amerykańskiego Zachodu – jednej z największych epopei wszech czasów. Jeśli interesuje Cię historia kobiet, historia życia codziennego, migracje czy kultura XIX wieku – to pozycja obowiązkowa.