„Kozacy 3: Złota Edycja” – recenzja i ocena gry

opublikowano: 2018-04-18 20:10
wolna licencja
poleć artykuł:
Wielu z Was z pewnością pamięta grę RTS „Kozacy Europejskie Boje”. Była to jedna z tych produkcji, w których wcielając się w Polskę i inne europejskie nacje mogliśmy sami przeżyć wielkie bitwy z XVII i XVIII wieku. Czy po latach warto sięgnąć po grę „Kozacy 3” i ponownie pokierować wielkimi armiami nowożytnej Europy?
REKLAMA
„Kozacy 3 Złota Edycja”
nasza ocena:
5/10
cena:
109 zł
Premiera:
2018-03-27

Trzecia cześć serii?

W zasadzie recenzję należy rozpocząć pytania: Czym jest gra „Kozacy 3: Złota Edycja”. Sama gra jest po części rebootem, po części remakiem oryginalnej gry RTS z 2001 roku „Kozacy: Europejskie Boje”. Oznacza to, ze mechanika rozgrywki to w zasadzie przekopiowanie rozwiązań sprzed kilkunastu lat. Wciąż dokładnie w ten sam sposób grając konkretnym europejskim narodem rozbudowujemy nasze miasto, rekrutujemy wojsko i następnie toczymy ogromne bitwy w czasie rzeczywistym (nawet do 32 tysięcy jednostek, jak zachwalają producenci). A całość dzieje się w realiach XVII i XVIII wieku.

Mówiąc, że mechanika gry jest w zasadzie przekopiowana, dokładnie to mam na myśli. W większości nie zmieniły się narody którymi możemy grać, choć kilka frakcji dodano, jak na przykład Szkotów. Warstwa ekonomiczna gry opiera się na tych samych 6 surowcach (żywność, drewno, kamień, węgiel, żelazo, złoto). Budujemy te same budynki co 17 lat temu, werbujemy w większości te same jednostki i rozwijamy te same ulepszenia. Doświadczamy też tych samych uproszczeń wynikających z charakteru gry. Na przykład przedstawienia artylerii jako jeżdżących bez obsługi pojedynczych dział czy uproszczeniach skali, przez co budynki i okręty są niewiele większe niż nasze jednostki.

Uproszczenia skali: nasze wojsko jest niewiele mniejsze niż budynki i okręt (screen z gry Kozacy 3: Złota Edycja)

Czy Kozacy pokazują jednak nowe oblicze? Zdecydowanie dużym pozytywem jest całkowicie nowa zawartość fabularna gry. „Kozacy 3” wraz ze wszystkimi dodatkami zawartymi w „Złotej Edycji” przynoszą kilkanaście nowych historycznych kampanii (w każdej średnio po 5 misji) osnutych wokół ważnych wydarzeń mających miejsce w historii Europy XVII i XVIII wieku. Jedną z kampanii jest kampania polska „Pro Fide, Lege et Rege”, na którą składają się po kolei: bitwa pod Kokenhausen, odparcie oblężenia Rygi, bitwa pod Kłuszynem, obrona Ławry Poczajowskiej i oczywiście bitwa pod Wiedniem. Każda z misji we wszystkich kampaniach jest poprzedzona historycznym wstępem. Same misje skonstruowane są na bazie scenariuszy, które mają w uproszczony sposób pokazać rzeczywisty przebieg danego starcia.

Poza kampaniami w grze można zagrać pojedynek na losowej mapie z komputerem lub podjąć się walki z innymi ludźmi w grze wieloosobowej przez internet. Dodatkowo gra zawiera samouczki pozwalające nowym graczom w łatwy i przyjemny sposób zapoznać się z mechaniką. Oprócz tego możemy stworzyć własne mapy w udostępnionym przez twórców edytorze.

Inną znaczącą różnicą względem gry z 2001 roku jest przebudowany od zera silnik graficzny. Dzięki niemu „Kozacy 3” działają w pełnym 3D i wizualnie prezentują się prostu o wiele lepiej od swojej poprzedniczki. Jednak nadal zdarzają się błędy, które zwłaszcza w „Złotej Edycji” powinny zostać wychwycone i poprawione. Na przykład cienie chmur nad wodą przesuwają się wraz z poruszaniem przez nas ekranu, co mocno wybija gracza z uczucia zanurzenia w świat gry. Jednak grafikę „Kozaków” należy ocenić zdecydowanie na plus. Zwłaszcza, ze gra nie ma wygórowanych wymagań sprzętowych i bez problemu działa na starszych komputerach. Także ścieżka dźwiękowa bardzo dobrze współgra z samą grą.

Szkocka armia podbija brytyjskie miasto (screen z gry Kozacy 3: Złota Edycja)

Historyczna gra, archaiczna mechanika

O ile dużą część uproszczeń gry, wynikających z jej charakteru jestem w stanie zaakceptować, o tyle trudniej w 2018 roku (czy nawet w 2016 roku, kiedy podstawowa wersja „Kozaków 3” miała swoją premierę) zaakceptować uproszczenie polegające na całkowitym braku kolizji jednostek. Objawia się to tym, że o ile poruszając jednostki, zwłaszcza jazdę, możemy zwykle przesuwać w postaci równych formacji, to w samej bitwie poszczególne jednostki po prostu się przenikają i na kilku metrach kwadratowych tłoczy się nam na przykład setka kozaków. Ma to też wpływ na ocenę historyczną gry. Chociażby husaria, na której opiera się w dużej części polska kampania marketingowa gry, zachowuje się zupełnie inaczej niż zachowywałaby się w rzeczywistości, w której atakowała szarżami. Podobnym problemem jest skrajnie mała ilość animacji (po jednej na ruch, atak, śmierć), co przekłada się na brak realizmu przy ukazaniu tych ogromnych starć.

REKLAMA

Jednak największym problemem gry jest sztuczna inteligencja, która podobno została zaprojektowana zupełnie od zera. Nadal zawiera wiele błędów wynikających z prostego oskryptowania rozgrywki. Pojedyncze jednostki potrafią atakować całą armię gracza, mimo że nie mają żadnych szans na sukces. W tym samym czasie ich koledzy stoją bezradnie kilka metrów dalej. Podobnie kiedy my atakujemy przeciwnika, nieodległe jednostki potrafią stać zupełnie nieruchomo i jedynie przypatrywać się śmierci swoich towarzyszy, czekając na swoją kolej. Dodatkowo w kampanii komputer daje zwykle graczowi w zasadzie nieskończony czas na rozwój, bo nigdy nie wychodzi poza ramy zaprojektowanych zachowań. Takich rozwiązań, które kilkanaście lat temu były do przyjęcia, a teraz rażą swoją archaicznością, można znaleźć więcej.

Kilkudziesięciu jeźdźców stłoczonych na klikunastu metrach kwadratowych (screen z gry Kozacy 3: Złota Edycja)

Warto też wspomnieć o wysokim poziomie trudności w luźnych starciach z komputerem. O ile w kampaniach wszystko toczy się wokół konkretnego scenariusza, to poza nimi komputer ma ewidentną przewagę nad graczem, w bardzo szybki sposób się rozwijając i atakując przeciwnika. Oczywiście wielu graczy może to uznać za plus, ale skoro nawet w normalnym (najłatwiejszym) trybie komputer może stanowić poważne wyzwanie, to może niektórych po prostu odstraszyć.

Kozacy nauczycielami historii?

Wielką zaletą „Kozaków” pozostaje sposób przedstawienia realiów XVII i XVIII wieku. Oczywiście najważniejsze są same scenariusze, przedstawiające ówczesną sytuację geopolityczną. W tłumaczeniu na potrzeby polskiej edycji gry pomagał Jacek Komuda, znany pisarz, autor powieści historycznych osadzonych w nowożytnej Rzeczypospolitej.

Poza tym, tak jak kilkanaście lat temu, tak i teraz autorzy „Kozaków” świetnie ukazują poszczególne formacje wojskowe epoki. Starannie odtwarzają wygląd poszczególnych jednostek, chociaż tutaj należy wymienić znaczące wyjątki. Na przykład husaria, którą werbujemy w XVII wieku, nosi zbroje charakterystyczne dla schyłku swego istnienia, gdy nie była już używana na polach bitew. Ponadto pospolite ruszenie występuje wyłącznie jako jednostka jazdy. Jednak charakter poszczególnych nacji i ich wojsk jest w grze oddany bardzo dobrze, na co znacząco wpływa też odwzorowanie architektury poszczególnych narodów w ich budynkach. Należy pozytywnie ocenić też fakt, że praktycznie każda nacja ma charakterystyczne tylko dla siebie historyczne oddziały.

Charakterystyczna formacja dla Polski: Husaria (screen z gry Kozacy 3: Złota Edycja)

Pod względem popularyzacji historii zabrakło mi jednej rzeczy. W dawnych „Kozakach” w grę była wbudowana encyklopedia. Dzięki niej w łatwy sposób można było dotrzeć do rozbudowanych opisów poszczególnych jednostek, budynków, czy ulepszeń. Tu tego nie ma. Ale może w czasach powszechnego dostępu do internetu na podręcznych smartfonach podobne rozwiązania nie są potrzebne i nikt by z nich nie korzystał?

Trzeba też wspomnieć o tym, że chociaż jest to ostateczna „Złota edycja” gry, to wciąż można w niej znaleźć literówki i pomniejsze błędy.

Efektowna bitwa morska (screen z gry Kozacy 3: Złota Edycja)

Sąd nad Kozakami

Z wymienionych wyżej powodów ostateczna ocena gry nie może być inna niż średnie 5/10. Gra wciąż ma w sobie bardzo dużo pozytywnych i po prostu fajnych cech, a bitwy rozgrywane szczególnie w trybie kampanii bawią, a dodatkowo uczą. Niestety rozwiązania związane z samą rozgrywką nie przystają już do współczesności. Gdyby gra została wydana w pełni jako remaster starej gry, to o wiele więcej można by jej wybaczyć. Jednak trójka w tytule i niedopracowanie, w końcu ostatecznej „Złotej Edycji” nie pozwalają na wystawienie wyższej noty. Chyba że macie naprawdę duży sentyment do starej gry, to wtedy możecie spokojnie doliczyć dwa punkty do mojej oceny.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Maciej Zaremba
Były redaktor naczelny Histmag.org (2017-2019). Absolwent historii i student politologii na Uniwersytecie Warszawskim. Interesuje się historią nowożytną Polski, zwłaszcza życiem codziennym, publicznym i wojskowym społeczeństwa szlacheckiego Rzeczypospolitej oraz stosunkami polsko-moskiewskimi w XVI i XVII wieku. Wielbiciel gier video i literatury fantasy. Uważa, że historię należy popularyzować za pomocą wszelkich dostępnych środków popkultury, takich jak filmy, seriale, muzyka czy gry.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone