Landau pisze do Iwaszkiewicza

opublikowano: 2020-11-18 14:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
„Nazwałeś mnie w liście do żony świnią. Nie, mój drogi, świnią nie jestem. Świnia jest dżentelmenem w porównaniu ze mną” – tak Aleksander Landau zaczyna jeden z wielu listów do Jarosława Iwaszkiewicza.
REKLAMA

ŚRODA [18 LUTEGO 1925]

Kochany Jarosławie!

Nazwałeś mnie w liście do żony świnią. Nie, mój drogi, świnią nie jestem. Świnia jest dżentelmenem w porównaniu ze mną. Nie chcąc Cię jednak narażać na przyjaźń z stworzeniem, które nawet na miano świni nie zasługuje – piszę. List mój nie będzie zbyt ciekawy. Bo cóż zresztą ciekawego mogę Ci donieść z Warszawy?

Zacznę od siebie (der Esel voran). Tryb mego życia zmienił się niewiele. Tydzień solidnej pracy, kilka dni przespanych – dosłownie, i od czasu do czasu lżejszy lub cięższy spleen. Dwa czy trzy razy Astoria, raz Bristol, regularny „Wróbelek” i Ziemiańska. W sobotę rozpuściłem tylko skrzydła do większego lotu i poszedłem na bal Szkoły Sztuk Pięknych. Bawiłem się nieźle, choć było znacznie gorzej aniżeli w roku zeszłym. Kostiumy słabe, wyróżniały się Janka Konarska jako Diana, Hala Ostrowska i jakieś młode dziewczę z uroczymi gołymi kolanami. Sensację budził sznur artystów z Brydzińską, Stryjeńską i Rentgenem na czele, przystrojonych w niebieskie cylindry, tegoż koloru wielkie kokardy i okulary à la Harold Lloyd, który (sznur, a nie Harold) przeciągał przez wszystkie sale, trąbiąc i hałasując zawzięcie.

Z braku lepszego obiektu flirtowałem mocno z Ireną Baruch (wyobrażam sobie Twą minę), którą nawet na stację w poniedziałek odprowadziłem, gdyż wyjeżdżała do Zakopanego.

W niedzielę zaś wieczór byłem na składkowej kolacji (mało wódki) w konserwatorium, gdzie panował miły koleżeński nastrój i gdzie szalał Arturek Taube. Kobity, mimo obecności przedstawicielek Szkoły Dramatycznej, a może wskutek tego – tragiczne. Atrakcję stanowili Kazuro i Feliks Szymanowski, który robił wrażenie człowieka przed tygodniem wypuszczonego od Steinacha. Fenomenalne były toasty w rodzaju: „Że klasa solfeżu zawsze górą, niech nam żyje profesor Kazuro”. Jak widzisz, przez dwa dni szalałem! W poniedziałek rano byłem u p. Hani i Marianny. Ta ostatnia jest rozkoszna, lecz na umizgi me słabo reagowała i z wielkim brakiem zaufania mnie oglądała. Z p. Hanią graliśmy na cztery ręce. Nie gniewaj się, proszę. Wiem, że tego nie lubisz. Ale czyż mogłem odmówić prośbie Twej żony? Zresztą grałem tak kiepsko!

Portret Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów autorstwa Witkacego z 1922 roku

Od Twego wyjazdu byłem zaledwie na dwóch koncertach i popisie w konserwatorium. Prócz II Symfonii Szymanowskiego nie słyszałem nic ciekawego. Grał tu, prawdę mówiąc, Szigeti Koncert skrzypcowy Prokofiewa, lecz przegapiłem niestety ten koncert.

Poznałem wczoraj Broniewskiego. Bardzo miły, przypomina Jurka Lieberta. Gryca widziałem zaledwie dwa razy, zdaje się być w kiepskim humorze. Najczęściej, gdyż prawie codziennie, jestem z Sakowskim. Miły, bardzo miły chłopak; ma tylko ten feler (paskudne słowo), że na świat i ludzi patrzy przez okulary Lechonia. Ten ciągle jedzie do Paryża, lecz pewien jestem, że Paryż prędzej do niego przyjedzie, niż on zdecyduje się wyjechać. I z nim jestem dość często razem, a nawet polubiłem go bardzo. Nie są oni jednak w stanie mi Ciebie zastąpić. Tęskno mi też za Tobą bardzo. Brzmi to trochę paradoksalnie wobec mego dotychczasowego milczenia, wierz mi jednak, że spowodowane ono zostało li tylko mym „antysemityzmem” od pióra i atramentu.

Będąc surowo ukaranym brakiem listów od Ciebie, przyrzekam poprawę, licząc, że będziesz pamiętał szczerze oddanego Ci

Olka

P.S. Jednocześnie z niniejszym wysyłam list pisany prawie dwa tygodnie temu, niewysłany dotychczas wskutek rozmaitych przeszkód. Znajdziesz w nim dopiski Szymanowskich. Za opóźnienie tak znaczne przepraszam najmocniej.

Romana uściskaj, Tolowi zaś powiedz… Nie, lepiej nie mów nic, gdyż musiałbyś coś bardzo paskudnego powiedzieć. Pokłoń się Szpinalskiemu.

Ściskam Cię

Olek

Ten tekst jest fragmentem książki „Ważni ludzie, ważne sprawy. Listy do Jarosława Iwaszkiewicza”:

Aleksander Landau
„Ważni ludzie, ważne sprawy. Listy do Jarosława Iwaszkiewicza”
cena:
Wydawca:
Wydawnictwo Akademickie Sedno
Rok wydania:
2020
Okładka:
twarda
Liczba stron:
166
Format:
145 x 210 mm
ISBN:
978-83-7963-100-1
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Aleksander Landau
Urodził się w pierwszych latach XX wieku w rodzinie żydowskiej, prawdopodobnie w Tomaszowie Mazowieckim. Przez kilka lat uczył się w Konserwatorium Warszawskim (klasa fortepianu) u prof. Henryka Melcera-Szczawińskiego, studiów jednak nie ukończył. Potem imał się różnych prac: w Tomaszowie Mazowieckim był urzędnikiem w fabryce sukna należącej do spokrewnionej z Landauami rodziny Landsbergów; w Warszawie sprzedawał węgiel na opał; we Lwowie zajmował się sprzedażą stołów bilardowych. Po wybuchu wojny znalazł się w getcie warszawskim, gdzie zginął w niewyjaśnionych okolicznościach w 1943 roku.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone