Maciej Zaremba Bielawski - „Higieniści. Z dziejów eugeniki” – recenzja i ocena
„Higieniści. Z dziejów eugeniki” to zbiór różnych esejów, z których część pochodzi jeszcze z okresu po roku 1997. Autor jest szwedzkim dziennikarzem polskiego pochodzenia, mieszkającym w Szwecji od 1968 roku (wyemigrował po wydarzeniach marcowych), co spowodowało że stał się znawcą spraw skandynawskich, jako wieloletni mieszkaniec i uczestnik życia publicznego tego kraju. W prezentowanej publikacji podjął trud napisania ogólnej i porównawczej historii eugeniki. Jak bowiem stwierdza we wstępie, istnieją już liczne szczegółowe opracowania z zakresu problematyki historii eugeniki w poszczególnych krajach, nie było natomiast jak dotąd pozycji, która próbowałaby to trudne zagadnienie ująć w jakiś syntetycznych ramach. Zamierzenie Macieja Zaremby Bielawskiego jest odważne i szerokie. Okazuje się bowiem na kartach książki, iż praktyki eugeniczne, w różnych formach, pojawiały się w wieku dwudziestym nie tylko w znanym i owianym złą sławą przypadku nazistowskich Niemiec, ale także we wszystkich krajach skandynawskich (w tym szczególnie w Szwecji), w blisko dwudziestu stanach USA, w Szwajcarii, a nawet w odległej Japonii.
Eugenika, jako metoda pozbawiania płodności ludzi niewartościowych dla społeczeństwa, nie była zatem zjawiskiem ograniczonym do okresów rządów władców III Rzeszy. Jak przedstawia autor, we wspomnianej Szwecji systematyczne i w praktyce przymusowe zabiegi sterylizacyjne trwały przez blisko ponad czterdzieści lat, w okresie od 1935 do 1976 roku i objęły 62 288 osób (Bielawski jednak powątpiewa tu w tę liczbę, jako oficjalną i urzędową, nie uwzględniającą prawdopodobnie wszystkich ofiar sterylizacji w tym kraju). Dla porównania, w nazistowskich Niemczech, w okresie 1935-1939 poddano zabiegom eugenicznym, pozbawiającym płodności, około 300 tys. osób. Niemcy to jednak społeczeństwo znacznie liczniejsze niż szwedzkie. W dodatku na tym porównawczym tle szokującą konkluzją jest, iż w Szwecji eugeniczne praktyki z zakresu higieny rasy, czyli metody sterylizacyjne, były stosowane jeszcze trzydzieści lat po zakończeniu II wojny światowej.
Takie postawienie sprawy zmusza czytelnika do innego spojrzenia na demokracje zachodnie, gdyż zjawisko masowego pozbawiania płodności (dotyczące w szczególności kobiet) było stosowane nie tylko w demokratycznej, powojennej Szwecji, ale także w innych krajach Zachodu. Książka nie jest jednak wcale suchym zbiorem danych i liczb dotyczących tych wszystkich państw, stosujących takie narzędzia kontroli urodzeń. Autor podejmuje dość wnikliwą i wszechstronną próbę uchwycenia problemu rozwoju myśli eugenicznej. Próbuje zrozumieć skąd się wzięła w ogóle idea quasi-naukowej selekcji ludności pod kątem jej przydatności biologicznej i funkcjonalnej dla społeczeństwa. Dlaczego w głowach wielu znanych intelektualistów i naukowców pojawił się zamysł pozbawiania płodności osób z wadami genetycznymi, nieuleczalnymi schorzeniami takimi jak na przykład epilepsja, głuchota czy ślepota, czy wreszcie sterylizacji osób, które swoim niepokornym i niespokojnym trybem życia (jak alkoholicy czy źle prowadzące się panny) przeszkadzają funkcjonować porządnemu społeczeństwu? - oto jedno z ważnych pytań tej książki.
Zaremba Bielawski korzenie rozwoju myśli eugenicznej widzi w rozwoju dziewiętnastowiecznego darwinizmu społecznego. Darwinowskie i biologiczne tezy o nieuchronnej eliminacji słabszych gatunków i osobników zostały szybko poddane recepcji przez takich intelektualistów jak Herbert Spencer, czy Francis Galton. Ten ostatni doszedł do wniosku, iż darwinowskie prawa natury trzeba poprawić, w obliczu procesów industrializacji i urbanizacji w nowożytnej Anglii. Procesy modernizacji cywilizacyjnej doprowadziły jego zdaniem do tego, że masy lumpenproletariatu zaczęły się w niekontrolowany sposób się rozmnażać, powiększając rozmiary gigantycznej klęski społecznej, w postaci licznych przypadków rozprzestrzenienia się alkoholizmu, prostytucji, przestępstw i innych patologii społecznych. Nowoczesna medycyna i cywilizacja spowodowała, iż więcej jednostek rodzi się oraz żyje dłużej, podczas gdy, zgodnie z darwinowskimi konkluzjami, przeżywać i roznosić geny powinny tylko najlepsze i najsilniejsze.
Interesujące jest to, iż ruch eugeniczny zbierał poparcie w różnych, odmiennych nurtach politycznych. W Anglii poparli go konserwatyści (The Mental Deficiency Act z 1913 roku), w Stanach Zjednoczonych prawo eugeniczne w tym samym czasie wprowadziła liberalna Kalifornia i agrarna Georgia (1937), w Japonii przepisy sterylizacyjne obowiązywały w latach 1940-1996 - zarówno za rządów nacjonalistyczno-cesarskich, jak i po wojnie, pod administracją amerykańską (pozbawiono tam w sumie płodności 844 939 osób). Wreszcie w Szwecji eugenikę szeroko popierała rządząca tym krajem wiele dekad lewica socjaldemokratyczna. Tę syntezę porównawczą komplikuje fakt, iż w części krajów, pomimo tego, iż działały aktywnie towarzystwa i organizacje eugeniczne, nie wprowadzono praktyk sterylizacyjnych – działo się tak między innymi we Francji, która jako kraj tradycyjnie pielęgnujący własną kulturę, niechętnie akceptował osiągnięcia angielskiego Darwina, przedkładając nad niego nauki Lamarcka. Lamarckizm interpretowano tam zresztą w innym duchu – eugenikę rozumiano we Francji bardziej jako metodę ulepszania genów, niż ich eliminację, jak w darwinizmie społecznym). Natomiast jeszcze inaczej sytuacja przedstawiała się w międzywojennej Polsce – tutaj również działało Towarzystwo Eugeniczne, ale zamiast zabiegów sterylizacyjnych propagowano przeważnie metody „pozytywnej eugeniki”, opierającej się na poprawie bytu biednych klas, poradach nad właściwym wychowaniem dziecka czy dbaniu o zdrowie (w tym kontekście mniej szokujące będzie, iż za eugeniką opowiadali się literat Tadeusz Boy-Żeleński i pedagog Janusz Korczak). Jeszcze bardziej zdumiewająca dla czytelnika może być informacja, iż istniał także nurt eugeniki żydowskiej (niejaki Zevi Parnass propagował utworzenie Urzędu dla Eugeniki Narodowej w Palestynie), a także pojawiali się katolicy, którzy w osobliwy sposób próbowali łączyć doktrynę katolicką z twardą eugeniką (próbował to robić teolog i redaktor „Caritasu” Josef Mayer).
Zaremba Bielawski posiada badawczą i pisarską wrażliwość na różnorodność i wielobarwność historii eugeniki. Jego książka, choć pisana z pozycji dociekliwego dziennikarza, ma walory akademickie – obfitość bibliografii, wiele przypisów, zrozumienie dla dystynkcji pojęciowych - w odrębnych partiach omawia angielską eugenics, niemiecką Rassenhygiene, czy francuską puericulture i zauważa idące za tym różnice interpretacyjne w międzynarodowym ruchu eugenicznym. W książce da się zauważyć także wyraźne stanowisko moralne autora, który, nie unikając etycznej problematyki, jaką niesie za sobą eugenika, zdecydowanie staje po stronie ofiar przymusowych zabiegów sterylizacji (publikację autor dedykuje Mathilde, szwedzkiej obywatelce wysterylizowanej w 1950 roku decyzją państwowej komisji socjalno-psychiatrycznej za złe prowadzenie się i drobne przestępstwa).
Do książki mam jednak kilka zastrzeżeń. Przede wszystkim, choć autor postawił sobie ambitny rozmiar porównawczej historii eugeniki, to odnoszę z lektury wrażenie, że nie zachował istotnych proporcji. Najwięcej bowiem miejsca w jego książce zajmuje przypadek Szwecji, któremu autor poświęca znacznie więcej stron, niż innym przywoływanym krajom. Można docenić, że tak dokładnie omówione są tu niektóre wybrane przypadki, przedstawiony mechanizm działania szwedzkich komisji eugenicznych, postacie lekarzy i proeugenicznych działaczek, czy obszernie zarysowana krytyka społeczeństwa szwedzkiego i rządów socjalistów. Jednak przez to marginalnie autor omawia historię eugeniki w innych krajach skandynawskich. Dowiadujemy się bowiem, że uprawiano państwową eugenikę w Norwegii, Danii czy Islandii, a nawet na Łotwie i w Estonii, jednak poza nazwiskami poszczególnych działaczy i liczbami niewiele tutaj informacji. Dość mało przestrzeni Zaremba Bielawski zostawia na omówienie tych praktyk w Niemczech i Japonii, łącząc oba przypadki w jednym trzydziestostronicowym rozdziale na czterysta stron książki. Stosunkowo szybko rozprawia się także z historią eugeniki w kilkudziesięciu stanach USA (około dwadzieścia stron). Nie znalazłem także bardziej szczegółowego rozwinięcia historii przypadków sterylizacji w Szwajcarii, poza kilkoma wzmiankami. Autor za to poświęca dwa rozdziały na przedstawienie historii eugeniki w Polsce międzywojennej, jednak tutaj mógłby spokojnie ograniczyć liczbę stron, gdyż na ten temat istnieje już przywoływana w bibliografii pozycja Magdaleny Gawin „Rasa i nowoczesność. Historia polskiego ruchu eugenicznego.” Zaremba Bielawski nie odkrywa więc tu nowych źródeł i faktów. Moje wątpliwości budzi także nie do końca spójna kompozycja książki – spis treści zamieszczony w książce nie jest do końca przejrzysty i widać, że jednak jest próbą integracji esejów pisanych w różnym czasie, a pewne wątki, jak przywołany przypadek eugeniki szwedzkiej, powtarzają się.
Polemiczne myśli budzi także rozdział, w którym autor próbuje wykazać ideowy wpływ teologii protestanckiej Kalwina i Lutra na rozwój świeckiej eugeniki w dziewiętnastym i dwudziestym wieku. Autor bowiem twierdzi, że reformacyjne upaństwowienie kościołów i przekształcenie ich w kościoły narodowe mógł pośrednio doprowadzić do postawienia podwalin pod eugenikę, gdyż jak pisze: „Dla Kościoła, który bez reszty utożsamia się z państwem i narodem i z pomocą państwa zatrzymuje innowierców na granicy, może nie jest tak nienaturalne, że czasem postrzega swych wiernych jako plemię czy mówi o nich materiał ludzki ”. Nie sądzę, żeby to mogło mieć decydujący wpływ na idee eugeniczne, gdyż tak samo katolicka Hiszpania czasów nowożytnych, czy Francja od czasów odwołania edyktu nantejskiego do rewolucji francuskiej, były krajami nietolerancyjnymi dla innowierców, a mimo to nie będącymi krajami poddanym ideom twardej eugeniki w dwudziestym wieku. Zaremba Bielawski uważa też, że protestancka nauka o grzechu, dzieląca ludzi na z góry zbawionych i potępionych przyczyniła się do późniejszego myślenia eugenicznego, również selekcjonującego ludzi. Jednak zapomina, że w obrębie rzymskiego katolicyzmu także działały nurty sprzyjające predestynacyjnej teologii grzechu (jak na przykład francuscy janseniści), a mimo to nie spowodowało to pojawieniu się praktyk twardej eugeniki w krajach romańskich.
„Higieniści” to pozycja bardzo dobrze wydana od strony technicznej. Twarda oprawa, czytelny druk, sprawna korekta i wiele ciekawych ilustracji gwarantują wysoki komfort lektury. Pomimo sporej objętości, wielu przypisów oraz niekiedy zawiłej kompozycji, książka wciąga i budzi emocje podczas lektury. Oburzenie budzi fakt, iż ofiary sterylizacji i polityki eugenicznej do dziś nie doczekały się społecznej gratyfikacji w wielu krajach. W Niemczech Bundestag dopiero w 1997 roku formalnie unieważnił przepisy sterylizacyjne, gdyż ludzie poddani zabiegom eugenicznym, wstydzili się walczyć o swoje prawa, z powodu dożywotniego napiętnowania ich za schorzenia fizyczne lub psychiczne. Do dziś rząd niemiecki nie wypłacił odszkodowań wielu tysiącom wysterylizowanych w latach trzydziestych XX wieku obywateli własnego kraju. Omawiana pozycja uświadamia, iż eugenika była prawnie usankcjonowana w wielu krajach Zachodu oraz przymusowo stosowana wobec setek tysięcy osób pod egidą haseł postępu i budowy dobrobytu społeczeństwa. Rozwój quasi-naukowej eugeniki okazał się bowiem historycznie znacznie trwalszy i dłuższy niż czas trwania ustroju nazistowskiego.
Redakcja: Michał Przeperski