Małgorzata Szejnert – „Śród żywych duchów” – recenzja i ocena

opublikowano: 2012-09-17 13:08
wolna licencja
poleć artykuł:
W 1986 roku Maria Turlejska (pod pseudonimem Łukasz Socha) opublikowała w drugoobiegowym wydawnictwie „Nowa” pracę „Te pokolenia żałobami czarne… Skazani na śmierć i ich sędziowie 1944–1954”. Tym samym otworzyła ogromny obszar badań nad najciemniejszą stroną pierwszej dekady polskiego powojnia.
REKLAMA
Małgorzata Szejnert
Śród żywych duchów
Wydawca:
Znak
Rok wydania:
2012
Okładka:
twarda
Liczba stron:
399
Format:
B5
ISBN:
978-83-240-2212-0;

Kiedy już dowiedzieliśmy się, w jakich okolicznościach ginęli oficerowie AK, a także udało się odpowiedzieć na pytania o skalę tego zjawiska, pojawiły się kolejne nurtujące zagadnienia. Najważniejszym z nich jest pytanie, co stało się z ofiarami po wykonaniu na nich wyroku. Do dziś możemy odwiedzać ich groby. Symboliczne. Mistrzyni reportażu, znana dziennikarka Małgorzata Szejnert, w swojej książce „Śród żywych duchów” poszukuje wszelkich informacji, które mogą zbliżyć nas do odpowiedzi na pytania, gdzie znajdują się prawdziwe groby ofiar Różańskiego, Fejgina i innych.

Już na początku można sobie jasno powiedzieć, że w omawianej książce Małgorzata Szejnert nie rozstrzyga ostatecznie nurtujących ją zagadnień. Nie daje też jasnych i jedynie słusznych odpowiedzi na pytania, które – mimo że do pierwszego wydania książki „Śród żywych duchów” minęło przeszło dwadzieścia lat (po raz pierwszy w niewielkim nakładzie wydało je londyńskie wydawnictwo Aneks w 1990 roku) – nadal pozostają bez jednoznacznych odpowiedzi i wciąż powinny spędzać sen z oczu historykom dziejów powojennej Polski. Jest to jednak praca fundamentalna. Zbierając informacje o miejscach grzebania zwłok ofiar wymiaru sprawiedliwości Polski Ludowej w pierwszym dziesięcioleciu jej funkcjonowania, Małgorzata Szejnert poszukuje wszelkich śladów w bezkresach ludzkiej pamięci. Dociera nie tylko do rodzin ofiar. Choć i niektórych z nich odnajduje z wielkim trudem. Kto by wpadł na genialny przecież pomysł, by zostawić kartkę z wiadomością na symbolicznym grobie? Odszukuje grabarzy, duchownych, dociera do więźniów, którzy wówczas siedzieli w celach mokotowskiego więzienia nierzadko za zwykłe przestępstwa kryminalne, odnajduje także pracowników więzienia czy prawników, którzy pracowali na rzecz rehabilitacji ofiar po 1956 roku. Często dociera do tych ludzi w ostatniej chwili. Aniela Steinsbergowa udziela wskazówek (ukierunkowując zresztą poszukiwania autorki na jedną z najciekawszych historii w całej książce!) już na łożu śmierci. Naczelnik mokotowskiego więzienia, Alojzy Grabicki zmarł w roku pierwszego wydania książki (1990), zabierając do grobu wiadomości, które bez wątpienia posiadał, a których z powodów ideologicznych nigdy nie zdecydował się wyjawić. Mamy też relację z rozmowy z księdzem Niedzielakiem trzy tygodnie przed jego zagadkową śmiercią. Ten zapis jest też ważnym śladem i jego historii.

Warto tu zauważyć, że „Śród żywych duchów” nie jest książką jedynie o pierwszych latach powojennych. To również książka o czasach chylenia się ku upadkowi systemu niedemokratycznej władzy w Polsce. Chronologicznie prowadzone, datowane zapisy z niemal codziennych poszukiwań dają nam również ciekawy zapis „na żywo” czasu, w którym powstały. Notatki te prowadzone są od wiosny 1988 roku do późnej jesieni 1989 roku. Czasy te zrodziły pozytywną atmosferę dla reporterskiego śledztwa Małgorzaty Szejnert i z miesiąca na miesiąc staje się możliwe to, co jeszcze przed chwilą wydawało się niewykonalne. Ostatecznie autorka dociera do „ksiąg śmierci”, odnalezionych w Ministerstwie Sprawiedliwości już pod koniec 1989 roku, które pozwalają ułożyć spis straconych więźniów w mokotowskim więzieniu. W tym samym czasie znajdujemy zapis o wizycie premiera Tadeusza Mazowieckiego w Katyniu.

REKLAMA

Pod względem warsztatowym książka Małgorzaty Szejnert – dla historyków szczególnie – jest niesłychanie pouczająca. Dociekliwość, uparte dążenie do odkrycia nieznanych faktów, ostrożność w formułowaniu „prawd” – to rzadkie umiejętności badaczy niedawnej przeszłości, które reporterka posiada, mimo że jest to przecież reportaż i autorka nie jest tylko anonimowym kronikarzem bez zaangażowania odszyfrowującym przeszłość. Jest stale obecna na kartach swojej książki, nie po to jednak, by dać upust swoim przekonaniom, które bez wątpienia są antykomunistyczne. Biorąc pod uwagę czas, gdy książka powstawała, język pewnego odwetu, negatywnie określający ubecję i jej wspólników, byłby nawet czymś zrozumiałym, ale wówczas książka straciłaby na swojej ponadczasowości. Poza tym zła nie trzeba określać przymiotnikami, by straszyło. Również dlatego „Śród żywych duchów” posiada tak wielką siłę rażenia.

Omawianą książkę wieńczy lista straconych w więzieniu mokotowskim w latach 1945–1955. Nie jest to ten sam wykaz, który w końcu 1989 roku zrobiła autorka książki. Szczęśliwie badania nad zbrodniami systemu komunistycznego w Polsce są wciąż prowadzone i w nowym wydaniu można się zapoznać z uzupełnioną o kolejne nazwiska listą ofiar, którą przygotował dr hab. Krzysztof Szwagrzyk, pracownik wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

Jak zawsze, gdy piszemy o kolejnej publikacji Znaku, pozytywne wrażenie robi jakość wydanej przez ten Instytut książki. Zwraca uwagę grafika: udany projekt okładki, czarno-białe, unikalne ilustracje, nierzadko pochodzące ze zbiorów rodzin ofiar. Nie ustępuje jej jednak solidność wydania. Książka wyposażona jest w twardą oprawę i choć jest klejona, można ją swobodnie i z łatwością czytać bez obawy, że zaczną wypadać kartki. Drukowana jest na lekko żółtawym papierze sprzyjającym długiemu czytaniu, co skądinąd przy lekturze omawianego reportażu jest nieuniknione.

Choć minęło 60 lat od zbrodni dokonanych na bohaterach polskiej historii: generale Fieldorfie „Nilu”, rotmistrzu Pileckim, majorze Kontrymie i innych, i choć minęło 20 lat od pierwszego wydania książki, „Śród żywych duchów” jest znakomitą lekturą o PRL-u – jego początku i końcu. Dziś praca ta, wydana ponownie, zajmie należne miejsce obok najwybitniejszych reporterskich dzieł o polskim stalinizmie, z niedoścignioną książka „Oni” Teresy Torańskiej na czele.

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Tomasz Siewierski
Historyk, doktor nauk humanistycznych. Zajmuje się historią historiografii i historią kultury XIX-XX w. oraz metodologią historii. Publikował m.in. w „Gazecie Wyborczej”, „Przeglądzie Humanistycznym”, „Rocznikach Humanistycznych” i „Roczniku Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone