Michał Przeperski, Przemysław Ruchlewski (red.) – „Polski rok 1988” – recenzja i ocena
Michał Przeperski, Przemysław Ruchlewski (red.) – „Polski rok 1988” – recenzja i ocena
Mieliśmy już „polski rok” 1956, 1968, 1970 i 1980. Redaktorzy omawianego tomu, Michał Przeperski i Przemysław Ruchlewski przyjęli tę, wydawałoby się zarezerwowaną dla ważnych przełomów datę i podjęli próbę odczytania wydarzeń, jakie miały miejsce w 1988 roku. Wydawać by się mogło, że to trochę za wcześnie, by używać „wielkich narracji”. Może warto poczekać? Nieco starszym, a dzierżącym narrację trudno bowiem pogodzić się z faktem, że niedługo minie czterdzieści lat od opisywanych tu wydarzeń.
Zresztą wspomniani redaktorzy zrazu mrugają okiem do czytelnika, gdy zaczynają wstęp następującymi słowy:
Rok 1988 był to dziwny rok. Wzorem sienkiewiczowskiego roku 1647, moglibyśmy powiedzieć z dzisiejszej perspektywy, że „rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia”. Ale to wszystko znakomicie widać post factum, niekoniecznie zaś było to oczywiste dla współczesnych.
Istotnie, 1988 rok okazał się przełomowy. W powietrzu unosi się słodka woń gorbaczowowskiej pieriestrojki, przez PRL (szczęśliwie, jak się miało niebawem okazać, schyłkowy) przetaczają się dwie fale strajków, władze podejmują się liberalnych, jak byśmy powiedzieli, prób uzdrowienia gospodarki, opozycja siada do stołu z rządzącymi. Ale społeczeństwo jest wymęczone sytuacją ekonomiczną, następuje exodus za chlebem. O niektórych spośród tych problemów przeczytamy w „Polskim roku 1988”.
Niewątpliwą wartością recenzowanej pracy jest przyjęcie szerokiej perspektywy i próba syntetycznego spojrzenia na te wydarzenia. Dlaczego jednak Polacy tego przełomu nie dostrzegli? Kolejne strajki, które nieco ożywiły zmęczone wówczas społeczeństwo, nie rozpaliły jednak umysłów i nie wyzwoliły z tego paskudnego stanu – apatii. Działo się sporo i to również w wymiarze lokalnym. Właśnie te punktowe uderzenia w betonowy mur systemu były co najmniej tak samo ważne, jak wielka polityka. W efekcie system nie runął z hukiem, ale jego ściany kruszały pokazując, że był zbudowany z lichego materiału.
Na recenzowany tom składa się kilkanaście artykułów napisanych przez badaczy z różnych ośrodków naukowych. Nie sposób omówić każdego z nich, zwrócę więc pokrótce uwagę na kilka wybranych. Tekst Łukasza Jasińskiego z PISM prezentuje znaczenie Trójmiasta na mapie wizyt dyplomatycznych na wyższym i niższym szczeblu. Wybór tego ośrodka w języku dyplomacji mówił więcej niż oficjalne komunikaty wydawane przez poszczególne rządy. Oczywiście najważniejszą wizytą, wykraczającą zresztą poza sztywne ramy protokolarne, był pobyt premier Margaret Thatcher w Gdańsku.
Z kolei Michał Przeperski dowodzi, że rok 1988 przyniósł niejakie nadzieje na zmiany, ale nie był rewolucyjny. Problemy społeczne nie zniknęły w jednej chwili. To trafna, a jednocześnie szalenie smutna konstatacja. Zwykli ludzie nie mogli więc odczuwać rewolucyjnej euforii, a więc nie byli w stanie w pełni włączyć się w jej nurt. Przykład dawnego województwa katowickiego, jaki w swoim tekście opisał Bogusław Tracz, niuansuje perspektywę przyjętą przez Przeperskiego i przenosi rozważania na grunt lokalny – z uwzględnieniem specyfiki miejsca.
„Polski rok 1988” to praca potrzebna. Jej największą wartością jest postawienie odważnych pytań i zaproszenie do interpretacji wydarzeń, jakie miały miejsce w kraju lub były z perspektywy kraju dostrzegalne. Są to zjawiska fundamentalne dla zrozumienia transformacji ustrojowej. Oczywiście, jak przystało na publikacje pokonferencyjne – nie wyczerpuje tematu i pozostawia lekkie uczucie niedosytu. Biorąc jednak pod uwagę mnogość zagadnień, jakie winny być tutaj poruszone, mówilibyśmy o publikacji wielotomowej. Niechaj więc praca pod redakcją Michała Przeperskiego i Przemysława Ruchlewskiego skłania nas do głębokiej refleksji na temat schyłku PRL i genezy III Rzeczypospolitej. I niechaj inspiruje dalsze badania.