„Myśmy nie uświadamiali sobie znaczenia przybycia Polaków”, 22-28 maja [Wiktoria 1920]
25 maja Armię Czerwoną na froncie ukraińskim wzmacnia skoncentrowana w rejonie Humania 1 Armia Konna Siemiona Budionnego. 27 maja Sowieci rozpoczynają kontrofensywę na Ukrainie. Wzrasta napięcie przed plebiscytem na Górnym Śląsku; w nocy 27/28 maja Niemcy napadają na Polski Komisariat Plebiscytowy w Bytomiu. Władze Czechosłowacji wobec przyszłości Śląska Cieszyńskiego akceptują arbitraż Ententy, który ma uwzględniać ich racje. W kraju narasta lichwa i spekulacja.
Juliusz Zdanowski (ziemianin, polityk związany z Narodową Demokracją) w dzienniku:
Kajet ten kosztuje osiem razy drożej aniżeli ostatni kupiony osiem miesięcy temu! Gdzie nas to poniesie? Niedługo zamiast zadrukowanego pieniądza wypadnie dawać biały kawałek papieru, bo druk się nie opłaci, a papier będzie rzeczą podzielną i łatwo wymienną, jak dawniej złoto. Już żelazo w fenigówkach jest więcej warte aniżeli wypisana na nim cena.
Warszawa, 22 maja 1920
[Dziennik Juliusza Zdanowskiego, t. 3: 4 VIII 1919 – 28 III 1921, Szczecin 2014]
Z rozporządzenia władz Pabianic:
Obecnie handel w większości wypadków stał się zajęciem przygodnym w rękach osób niepowołanych i niefachowych, traktujących go jako chwilową lokatę kapitałów lub źródło łatwych a obfitych zysków. Handel, w ten sposób traktowany […] daje możność uniknięcia wszelkiej kontroli fiskalnej w kierunku wysokości majątku lub wielkości dochodu. Urząd Walki z Lichwą i Spekulacją w dotychczasowej swej działalności spotyka się często z faktami, gdzie bardzo znaczne zapasy towarów były posiadane przez ludzi, którzy jedynie świadectwem handlowym uzasadniali swój rodzaj zajęcia. Nieprowadzenie ksiąg handlowych, nieposiadanie żadnych rachunków, które by pozwoliły określić charakter i rodzaj przedsiębiorstwa, źródło i czas nabycia towaru, ceny i czasu zbytu – mimo woli nasuwają podejrzenie gromadzenia towaru w celach spekulacyjnych lub odsprzedawania z zyskiem lichwiarskim.
Pabianice, 23 maja 1920
[Walka z lichwą i spekulacją, „Dziennik Urzędowy Zarządu Miasta Pabianic” nr 21/1920]
Włodzimierz Fiszer (nauczyciel, Polak mieszkający na Ukrainie):
Myśmy nie uświadamiali sobie znaczenia przybycia Polaków. Wpadł mi niebawem w rękę manifest Piłsudskiego, z którego się dowiedziałem, że celem Polaków jest walka z bolszewikami i ustanowienie niezależnej Ukrainy. [...] Od jednego z żołnierzy dostałem numer warszawskiej gazety „Kurier Poranny”. Dawnośmy gazety nie oglądali. Wszystko było w niej dla nas nowe, niezwykłe, wręcz niepojęte. Depesze z Paryża, Londynu, Nowego Jorku wydawały się nam istnym cudem; nawet kronika sądowa przyprawiła nas o wzruszenie – w sądzie okręgowym rozpatrywano sprawę dotyczącą psa jednego z mieszkańców kamienicy pozwanego przez sąsiada – a działo się to w tym samym czasie, gdy tutaj zabijano ludzi bez sądu! [...] Gdy jednak minęła fala zachwytów, uprzytomniłem sobie jedno: Polacy mylą się w swoich osądach Ukrainy. W artykule redakcyjnym mowa była o znaczeniu marszu na Kijów, dokonywanym wespół z bohaterskimi ukraińskimi powstańcami. My niestety wiedzieliśmy, jacy są ci bohaterscy powstańcy. Sojusz z takimi dzikimi bandytami, zdolnymi tylko do mordowania Żydów, nie przynosił raczej zaszczytu i nie rokował sukcesu. Jeden z owych „bohaterskich powstańców” przybył do miasteczka i rozpoczął grabież; złapano go i przyprowadzono do dowódcy. Ten go rozbroił i zapytał, kim jest.
– Powstaniec – odpowiedział złodziej.
– Bandyta, nie powstaniec! – krzyknął dowódca i uderzył go w twarz.
Po tej idyllicznej rozprawie Polak zwrócił „bohaterskiemu powstańcowi” broń i puścił go wolno.
Daszow
[Włodzimierz Fiszer, Odpryski piekła. Wspomnienia z niedawnej przeszłości, mps., Archiwum Ośrodka KARTA, AW/II/2523]
Gen. Edward Rydz-Śmigły (dowódca 3 Armii) w rozkazie:
Zdarzyło się kilkakrotnie, że agitatorzy bolszewiccy w przebraniu żołnierzy polskich zjawiają się na targach i tam dokonują gwałtów na przekupniach i przekupkach, płacąc niższe ceny od żądanych i namawiając do gwałtu żołnierzy. Zdarzyło się również, że agitatorzy bolszewiccy starali się wyłudzić za czekoladę lub pieniądze wiadomości od naszego żołnierza o dyslokacji polskich sił. W związku z tym i dla zapobieżenia na przyszłość podobnym wypadkom, zarządzam, co następuje. Zakazuje się, aż do odwołania, czynienia zakupów żywności i prowiantów przez poszczególnych żołnierzy na własną rękę na targach w Kijowie. [...] Dowództwo armii zajęło się zorganizowaniem sklepów wojskowych, w których żołnierze będą mogli nabywać artykuły spożywcze po cenach własnego kosztu. Szczegóły będą ogłoszone. [...] Należy stale przestrzegać żołnierzy, by w rozmowach prowadzonych na kwaterach i w miejscach publicznych unikali treści natury wojskowej i to tak w rozmowach prowadzonych między sobą, jak i z osobami cywilnymi. Żołnierze wszyscy winni być pouczani, że chociaż znajdują się w kraju zaprzyjaźnionym, otoczeni są jednak zewsząd szpiegami bolszewickimi i osobami wrogo nam nastrojonymi, które bądź przez donoszenie nieprzyjacielowi o naszej sile i dyslokacji, bądź przez prowokowanie zaburzeń i zamieszek pragną nam szkodzić.
Kijów
[Rozkaz gen. Edwarda Rydza-Śmigłego, CAW, I.311.3.242]
Maria Kasprowiczowa (żona pisarza) w dzienniku:
Życie, które rozwijało się powoli i żmudnie, nagle z wiosną zapłonęło i rozjaśniło się. Radosną pobudką do tego była wiosenna ofensywa polskiej armii, zakończona wzięciem Kijowa. […] Piłsudski! Wierzę w jego gwiazdę, w jego szczęście. Wierzę, że każde jego przedsięwzięcie będzie dobrem dla Polski, że każde się uda, bo ten człowiek posiada wierny instynkt życia i wyczucie przyszłości. Taki człowiek, jak Piłsudski, nie może być zimnym politykiem i racjonalistą, lecz posiada raczej siłę wiary, potęgę twórczego marzenia. […] W takim losie, jakim jest los Piłsudskiego, jedno wahanie, zwątpienie może stać się początkiem końca, klęską nie tylko dla niego, lecz przede wszystkim dla jego dzieła. Zdania, które słyszałam o nim w czasie długich lat wojny, nie zawsze były dla niego dodatnie, mogły raczej osłabić moją wiarę w niego. Lecz wiara moja jest zupełnie instynktowna i mocna.
Lwów, 24 maja 1920
[Maria Kasprowiczowa, Moje życie z nim: 1910–1914; Wojna: 1914–1922, Warszawa 1932]
Kpt. Stanisław Jan Rostworowski (szef Oddziału V w sztabie 4 Armii WP):
Nie mam czym zapchać tych nudnych pozabiurowych godzin, w biurze też mniej ciekawie, bo panująca sytuacja nie interesuje mnie tak, jak przedtem. Zresztą uspokoiło się już znacznie, bolszewicy znów są za Berezynę wyrzuceni, uciekli w popłochu przez mosty pod ogniem artylerii. Nieprędko popróbują przekroczyć ją w tym miejscu po raz drugi. Smutne jest tylko, że wiele wsi płonie po ich odejściu. Biedny ten kraj będący obszarem wojennym.
Mińsk, 25 maja 1920
[Stanisław Jan Rostworowski, Listy z wojny polsko-bolszewickiej 1918–1920, Warszawa–Kraków 2015]
Siemion Budionny (dowódca 1 Armii Konnej):
Przybył [przewodniczący Centralnego Komitetu Wykonawczego Sowietów] Michaił Iwanowicz Kalinin i od razu zażądał wyjazdu do oddziałów. Wsiedliśmy do samochodu. Pogoda po nocnym deszczu zrobiła się ciepła, słoneczna. Michaił Iwanowicz zdjął z siebie znoszoną skórzaną kurtkę. Był ubrany w zwykły bawełniany sweter i szare spodnie, wpuszczone w wysokie skórzane buty. Kalinin zauważył, że uporczywie mu się przyglądam i, uśmiechając się, zapytał: „Co, nie wyglądam jak przewodniczący? – i za chwilę dodał. – W roboczym ubraniu człowiek czuje się jakoś wygodniej. A i z czerwonoarmistami łatwiej jest rozmawiać, przyjmują jak swego”. [...] Michaił Iwanowicz obszedł szeregi czerwonoarmistów, przywitał się i wszedł na taczankę. Z tej improwizowanej trybuny wygłosił mowę, a jego głos – spokojny, niegłośny, w ciszy, jaka zapadła, brzmiał zdecydowanie i imponująco. Nie ukrywał trudności nadchodzącej walki, ale zdecydowanie podkreślił patriotyzm ludzi sowieckich, ich twarde postanowienie obrony kraju i nieuchronność porażki interwentów. [...] Na drugi dzień Michaił Iwanowicz znów wizytował oddziały. Występował na mityngach, rozmawiał z czerwonoarmistami, odznaczonym wręczał order Czerwonego Sztandaru.
26 maja 1920
[Siemion Budionnyj, Proidiennyj put’, Moskwa 1965, tłum. Agnieszka Knyt]
Józef Stalin (komisarz polityczny Frontu Południowo-Zachodniego):
Nie ulega wątpliwości, że wyprawa jaśniepańskiej Polski przeciwko robotniczo-chłopskiej Rosji jest w swej istocie wyprawą Ententy. Chodzi nie tylko o to, że Liga Narodów, której kierownikiem jest Ententa i której członkiem jest Polska, najwidoczniej aprobowała wyprawę Polski na Rosję. Chodzi przede wszystkim o to, że Polska bez pomocy Ententy nie mogłaby zorganizować swego napadu na Rosję, że przede wszystkim Francja, ale również Anglia z Ameryką udzielają ofensywie Polski pełnego poparcia. [...] Na razie [jednak] Polska stoi wobec Rosji sama, bez poważnych sojuszników bojowych. [...] Żadna armia na świecie nie może zwyciężyć (mowa oczywiście o trwałym i stanowczym zwycięstwie) bez mocnego zaplecza. [...] Zaplecze wojsk polskich jest jednolite i zwarte narodowo. Stąd jego jedność i odporność. Decydujący nastrój zaplecza: „poczucie ojczyzny” – przenika wieloma kanałami na polski front, tworząc w oddziałach więź narodową i hart. Stąd odporność wojsk polskich. Zaplecze Polski nie jest oczywiście jednorodne (i nie może być jednorodne!) w sensie klasowym, ale konflikty klasowe nie nabrały jeszcze takiej siły, aby mogły przełamać poczucie jedności narodowej i zarazić przeciwieństwami różnorodny pod względem klasowym front. Gdyby wojska polskie działały w rejonie samej Polski, walka z nimi byłaby niewątpliwie trudna. Ale Polska nie chce ograniczyć się do własnego rejonu, pcha wojska dalej, podbijając Litwę i Białoruś, wdzierając się w głąb Rosji i Ukrainy. Ta okoliczność zasadniczo zmienia sytuację na poważną niekorzyść dla odporności wojsk polskich. [...] Nie jest rzeczą przypadku, że ofensywa polska zaczęła się w czasie konferencji w San Remo, dokąd nie dopuszczono przedstawicieli Rosji. Nie jest rzeczą przypadku i to, że Rumunia schowała pod sukno sprawę rokowań pokojowych z Rosją... Jest przy tym rzeczą zupełnie możliwą, że polska ofensywa, która na pierwszy rzut oka wydaje się awanturą, w rzeczywistości zakłada szeroko zakrojony plan stopniowo realizowanej, kombinowanej wyprawy. Mimo wszystko trzeba jednak powiedzieć, że jeśli Ententa, organizując trzecią wyprawę na Rosję, liczyła na to, że ją pokona, to się przeliczyła, bo w 1920 roku szanse klęski Rosji są mniejsze, znacznie mniejsze niż w roku 1919.
26 maja 1920
[Polsko-sowietskaja wojna 1919–1920, Moskwa 1994, tłum. Dorota Pazio]
Z informacji w „Górnoślązaku”:
Z dniem każdym Niemcy coraz więcej nabierają śmiałości do napadania na ludność polską, z powodu braku energii u władz koalicyjnych na Górnym Śląsku, które karałyby każdy czyn zbrodniczy Niemców. Niemcy nie lękają się przed otwartym bandytyzmem, jak to przekonywają nas liczne zdarzenia włamań i kradzieży do mieszkań obywateli polskich, wykonywanych przeważnie przez niemieckie Stosstrupy [oddziały szturmowe].
Katowice, 27 maja 1920
[„Górnoślązak” nr 118/1920]
Z informacji „Kuriera Lwowskiego”:
Komisja międzynarodowa na Śląsku Cieszyńskim zapowiedziała cenzurę prewencyjną dla pism. Jest to zamach na pisma polskie, ponieważ pisma czeskie tam w ogóle nie wychodzą. W rozporządzeniu powiedziano, iż prasę cenzuruje prokurator polski w porozumieniu z prokuratorem czeskim. Jeżeli między nimi zapanuje różnica zdań, wówczas rozstrzyga komisja międzynarodowa. Z powodu tego zarządzenia wydawnictwa wszystkich pism polskich na Śląsku Cieszyńskim uchwaliły wnieść protest do komisji, a zarazem od dnia dzisiejszego zawiesić wszystkie pisma. […] Pisma cieszyńskie wydały odezwę do ludności, w której tłumaczą swój krok i zapowiadają, że nie poddadzą się cenzurze, choćby to miało za sobą pociągnąć zawieszenie pism – i że, w razie niemożności wydawania pism drogą legalną, będą zmuszone postarać się o kontakt z czytelnikami na drodze nielegalnej.
Lwów, 28 maja 1920
[Walka o Śląsk Cieszyński. Komisja plebiscytowa dławi prasę polską w Cieszyńskiem, „Kurier Lwowski” nr 131/1920]
Histmag.org jest partnerem programu Wiktoria 1920, upamiętniającego kluczowe dla istnienia wolnej Polski wydarzenia, które rozegrały się między 17 kwietnia a 13 listopada 1920 roku. Dowiedz się więcej o programie!
Cykl przygotowany przez Ośrodek KARTA na zlecenie Biura Programu „Niepodległa” w ramach obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości i odbudowy polskiej państwowości. BPN jest państwową instytucją kultury powołaną do obsługi Programu Wieloletniego Niepodległa na lata 2017–2022.
Dowiedz się więcej: www.niepodlegla.gov
Realizacja zespołu KARTY:
Zbigniew Gluza – koncepcja
Michał Ceglarek – wprowadzenia
Agnieszka Dębska – koordynacja
Dominika Budkus, Michał Ceglarek, Agnieszka Dębska, Jeremi Galdamez, Agnieszka Knyt – zespół
Ewa Kwiecińska – ikonografia
Izabela Kotapska – organizacja, [email protected]
Dowiedz się więcej: www.karta.org.pl