„Nim wstanie dzień”: z Trzebnicy w stronę Hirschbergu
Nie zważając na wciąż trwające walki nowa, zabiegająca o legitymizację, ludowo-robotnicza władza rozpoczęła proces scalania Ziem Odzyskanych z resztą wyniszczonego wojną państwa polskiego. To pionierskie zadanie przypadło w udziale nielicznej i w dużej mierze przypadkowej grupie ludzi, na czele których postawiono pełnomocników obwodowych. Jednym z nich był Wojciech Tabaka, który w przyszłości został pierwszym starostą Ziemi Jeleniogórskiej.
Namaszczony przez Komitet Powiatowy PPR w Częstochowie Tabaka otrzymał dokument uprawniający go „do organizacji polskiej władzy cywilnej na terenie Dolnego Śląska”. Kielce w tamtym czasie były właśnie tymczasową siedzibą włodarzy nowo zdobytego terytorium. Tam również mieścił się punkt zborny dla pionierów. 19 kwietnia 1945 roku przyszły starosta znalazł się w grupie liczącej 359 ryzykantów, która odbyła wyczerpującą podróż z Kielc do podwrocławskiej Oleśnicy – terenu nieznanego i całkowicie obcego kulturowo, a w dodatku zarządzanego przez Armię Czerwoną:
Podróż pociągiem trwała cztery dni, trasą gdzie były całe szyny, czyli przez Radom, Częstochowę, Wieluń, Ostrów Wielkopolski i Oleśnicę. Z Wrocławia dochodziły jeszcze odgłosy walki”.
Stamtąd pieszo wyruszono do Trzebnicy i dopiero w tym niewielkim miasteczku Wojciech Tabaka dowiedział się o miejscu swojego przeznaczenia. W sposób całkowicie arbitralny o nominacji zadecydowała złożona z członków PPR, PPS i SL Międzypartyjna Komisja Kwalifikacyjna utworzona przy urzędzie pełnomocnika okręgowego, którą to funkcję sprawował wówczas Stanisław Piaskowski.
„Silna grupa pod wezwaniem”
Wieść o celu predestynacji nie wprowadziła pełnomocnika obwodowego w dobry nastrój, wręcz przeciwnie: „Nie bardzo przypadło mi do gustu, że mam jechać właśnie do Jeleniej Góry. Słyszałem już od dawna, że tam w ogóle nie ma Polaków. To był przecież koniec kwietnia 1945 roku”. Dodatkowe informacje zasięgnięte u jednego z sowieckich oficerów sztabowych tylko pogłębiły obawy Tabaki: „To niebezpieczny teren. Mnóstwo Niemców, dużo lasów, w górach oddziały SS i własowcy”. (Przy okazji warto podkreślić, iż w tamtych czasach z braku skodyfikowanego polskiego nazewnictwa odnośnie większości niemieckich nazw, wśród polskich pionierów funkcjonowały spolszczone ich formy, zatem Jelenia Góra określana była jako: Hirszberg).
Zwerbowanie odpowiednich kandydatów do współtworzenia polskiej państwowości na Ziemiach Odzyskanych stanowiło niełatwe zadanie, zwłaszcza na przełomie kwietnia i maja 1945 roku. Na śmiałków czekały niebywałe wprost wyzwania. Ich życiu i zdrowiu mogło zagrażać niebezpieczeństwo zarówno ze strony pogrobowców Hitlera, pijanych sowieckich żołdaków, wszelkiej maści maruderów, jak i polskich szabrowników. Niekomfortowe również wydawały się być niedostatki w zaopatrzeniu żywności i odzieży, brak środków czystości oraz nieregularne pensje. Pionierzy pozbawieni zaplecza struktur państwowych byli zdani wyłącznie na swoje siły. Te wyjątkowe uwarunkowania wydawały się być, przynajmniej teoretycznie, zrozumiałe dla instancji wyższego stopnia, co znalazło wyraz m.in. w wydanym 2 kwietnia 1945 roku przez Piaskowskiego zarządzeniu nr 1: „Praca będzie trudna i odpowiedzialna, nie będzie ograniczonych godzin urzędowania, toteż będę się starał, by zapewnić wszystkim pracownikom możliwie jak najlepsze warunki (…)”.
Taka rzeczywistość nie sprzyjała w zabieganiu o nowych współpracowników. W tym przypadku areną owych poszukiwań stała się „stołeczna” Trzebnica: „Pełnomocnicy na poszczególne powiaty, zwani przez nas starostami kręcili się wśród ludzi, gdzie pojawił się ktoś nowy z miejsca był agitowany”. Dopełnia to inna wypowiedź:
Zazwyczaj starostowie wywieszali na widocznym miejscu kartki oferujące kandydatom stanowiska w przyszłych urzędach powiatowych i miejskich. Niektórzy sami węszyli i szperali wybierając i dobierając sobie ludzi, mogli przy tym właściwie kierować się tylko wyczuciem, intuicją.
Z kolei Tabaka w taki oto sposób przedstawił formowanie swojej pionierskiej grupy:
Szukam ludzi, ale nie znajduję takich, którzy by się znali na administracji. Starszy sierżant powiatowy, komendant Franciszek Giemza organizuje dziesięcioosobową grupę funkcjonariuszy. Zaledwie czterech z nich potrafiło posługiwać się bronią. Pozostałych trzeba było na gwałt szkolić. Broń dostawali różną, jak popadło. Do administracji zwerbowałem siedem osób. Niewiele się na niej znają, ale byli chętni do wyjazdu, a chyba też i głodni wrażeń.
15 maja Wojciech Tabaka otrzymał oficjalny akt nominacyjny, którego na wniosek Stanisława Piaskowskiego, udzielił pełnomocnik generalny rządu PRL, wiceminister Edward Ochab. Mimo wszystko, Tabaka wciąż miał wątpliwości, a wizyty w kolejnych instancjach nie przynosiły wiążących efektów w jego sprawie. Pozostało mu jedynie trzymać się zasłyszanej dewizy: „(…) Pilnujcie głowy, bo jak nie, to stracicie”.
Zmotywowani ambitnym zadaniem członkowie jeleniogórskiej grupy administracyjnej nie zamierzali pozostać w strzeżonej przez czerwonoarmistów Trzebnicy. Planowali jak najszybciej udać się w drogę. Zadanie to uniemożliwiał brak odpowiedniego transportu. Wydłużoną, omijającą metropolitarny Wrocław, trasę przez Głogów i Legnicę trudno było pokonać wozami zaprzęgniętymi w konie. Dopiero 20 maja pełnomocnik obwodowy otrzymał do swojej dyspozycji trzytonową ciężarówkę marki ZiS-5. Wyjazd nastąpił nazajutrz.
Kierunek: „Hirszberg”
Ze świata czterech stron,
z jarzębinowych dróg,
gdzie las spalony,
wiatr zmęczony,
noc i front,
gdzie nie zebrany plon,
gdzie poczerniały głóg,
wstaje dzień.
Na skrzyni ciężarówki łącznie znalazło się 19 osób, a mianowicie sześciu przyszłych urzędników starostwa, jedna kucharka, wyznaczony na zastępcę pełnomocnika obwodu nr 30, a więc miasta Jelenia Góra Tadeusz Rzęsista z żoną oraz dziesięciu milicjantów pod bronią. Rolę pilota przejął Wojciech Tabaka, który z tetetką w ręku ulokował się w szoferce obok kierowcy. Wyposażenie grupy nie prezentowało się zbyt okazale. Zabrano ze sobą 30 kg chleba, 20 kg kaszy i mąki oraz niezwykle przydatną w pracy urzędniczej, a jednocześnie trudno dostępną w owym czasie maszynę do pisania. Tabaka dodatkowo sprawował pieczę nad 100 tysiącami złotych w gotówce, powierzonymi mu na wydatki pierwszej potrzeby. Kwota ta z perspektywy powojennego rozprężenia i nieistniejącej wówczas gospodarki wydawała się być co najmniej skromna.
Polecamy e-book Tomasza Leszkowicza – „Oblicza propagandy PRL”:
Książka dostępna również jako audiobook!
Wobec nikłego zaopatrzenia, śmiałkowie wyruszający w stronę tajemniczej, górskiej krainy – okupowanej jeszcze niedawno przez ich śmiertelnych wrogów – najprawdopodobniej pokładali nadzieje na pomyślne dotarcie i wypełnienie swej misji wyłącznie w sferze czysto życzeniowej. Jedna z przerw na trasie odbyła się w niedalekiej od punktu docelowego Złotoryi. Traf chciał, iż po przebyciu tylu kilometrów właśnie w tym niewielkim miasteczku mogło dojść do rozproszenia ekipy. Rozgrzana ciężarówka natychmiast została obstąpiona przez byłych więźniów oraz robotników przymusowych kierujących się w rodzinne strony. Zewsząd padały pytania, w tym te odnoszące się do celu podróży grupy śmiałków. W końcu ciężarówka jechała w odwrotnym kierunku do trasy obranej przez pozostałych rodaków. Z chwilą uzyskania rzeczowej odpowiedzi, wśród tłumu powracającego z nieprzychylnych zachodnich terenów zapanowała konsternacja, którą rychło przerwały głosy pełne niekłamanej trwogi: „Ależ tam Niemcy wymordowali niedawno ponad 200 Polaków! Zawracajcie”. Słowa te wywarły tak dojmujące wrażenie na członkach grupy administracyjnej, iż Tabaka został zmuszony użyć całego swojego autorytetu, aby przekonać podwładnych do kontynuowania podróży. Oczywiście niedaleka przyszłość negatywnie zweryfikowała owe plotki, ale Ziemie Odzyskane kolokwialnie przechrzczone na Szwabię rzeczywiście nie posiadały dobrej prasy:
W całej nowej Polsce huczało, że wszędzie jest spokojnie, tylko nie tam. Bo tam w lasach ukrywają się niemieccy partyzanci i strzelają do kogo popadnie, bo nie mają już nic do stracenia. Nawet się do Niemiec nie przebiją, bo ich Rzeszy już nie ma. Więc się okopali i tam będą siedzieć, aż się ich do ostatka nie wystrzela.
Wkrótce wstrząśnięci incydentem pionierzy wsiedli do ciężarówki i wyruszyli w dalszą podróż. Ostatni etap tej trasy prowadził poprzez malownicze, ale wciąż niebezpieczne Pogórze i Góry Kaczawskie. Serpentyny drogi wiodły przez krainę wygasłych wulkanów, pośród mrocznych i wilgotnych wąwozów. Wzdłuż wąskiej szosy kilometrami ciągnęły się okopy, porzucone stanowiska strzeleckie i podejrzane ziemianki. Co chwilę podróżników straszyły wypalone wraki wozów bojowych i walający się wszędzie porzucony rynsztunek. W tej zrytej podziemnymi tunelami i chronionej polami minowymi nieprzyjaznej ziemi nadal wiele mogło się wydarzyć. Warto wspomnieć, iż ostatni pododdział 20. Estońskiej Dywizji Grenadierów SS w tamtym rejonie został rozbity przez Rosjan dopiero 26 czerwca 1945 roku, zatem obawy śmiałków można uznać za uzasadnione.
„Nowy świat”
Słońce przytuli nas do swych rąk.
I spójrz: ziemia aż ciężka od krwi,
znowu urodzi nam zboża łan,
złoty kurz.
Przyjmą kobiety nas pod swój dach.
I spójrz: będą śmiać się przez łzy.
Znowu do tańca ktoś zagra nam.
Może już,
za dzień, za dwa,
za noc, za trzy,
choć nie dziś.
Wydaje się, że słowa niezapomnianej ballady z filmu „Prawo i pięść” adekwatnie ilustrują myśli i przeżycia ryzykantów z grupy pełnomocnika Wojciecha Tabaki. Historia przypadkowej grupy administracyjnej mogłaby posłużyć jako scenariusz polskiego westernu rozgrywającego się na polskim „Dzikim Zachodzie”. Dopiero późnym wieczorem rozgrzany ZiS wjechał na prowadzący do centrum Hirschbergu most na Bobrze. Ulice były całkowicie opustoszałe. Pierwszy sowiecki patrol wskazał drogę do komendantury miasta, choć sołdaci nie kryli zdziwienia.
Zgodnie z zarządzeniem nr 2 pełnomocnika Piaskowskiego z dnia 17 kwietnia 1945 roku każdy pełnomocnik obwodowy niezwłocznie po zameldowaniu w wyznaczonym rejonie zobowiązany był do złożenia stosownego pełnomocnictwa sowieckiemu wojenkomendantowi. Tabaka spełnił te wymagania w pierwszej kolejności, ale z uwagi na późną porę, dokumenty odebrał pełniący służbę oficer dyżurny.
W dalszej kolejności grupa została skierowana na nocleg w szkole przy ulicy Ziegestrasse, gdzie doszło do zaskakującego spotkania z przebywającą w mieście już od 9 maja Grupą Operacyjną Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów (KERM). Nazajutrz prowizoryczna grupa urzędnicza miała rozpocząć pod kierunkiem Wojciecha Tabaki pionierską misję budowania polskiej administracji pod Karkonoszami – już nie Riesengebirge.
Bibliografia:
- Baraniak Mieczysław, W wałbrzyskim MO [w:] Trudne dni (Dolny Śląsk we wspomnieniach pionierów), t. III, pod red. Mieczysława Bolesława Markowskiego, Ossolineum, Wrocław 1962.
- Królikowski Bolesław, W Wiązowie [w:] Trudne dni (Dolny Śląsk we wspomnieniach pionierów), t. III, pod red. Mieczysława Bolesława Markowskiego, Ossolineum, Wrocław 1962.
- Magierska Anna, Ziemie Zachodnie i Północne w okresie kształtowania się podstaw polityki integracyjnej państwa polskiego, Książka i Wiedza, Warszawa 1978.
- Nim wstanie dzień, słowa piosenki z filmu „Prawo i pięść” ‒ Agnieszka Osiecka.
- Pełnomocnictwo z 15 IV 1945 r., WAP Wrocław, Zespół Urzędu Wojewódzkiego Wrocławskiego, t. I/1 1945 r.
- Sidorski Dionizy, Nadszedł właśnie jego czas [w:] Żyją wśród nas… Ludzie dolnośląskiego ćwierćwiecza, pod red. Mariana Orzechowskiego, Ossolineum, Wrocław 1970.
- Smolak Henryk, Taki był początek. Wspomnienia działaczy PPR Dolnego Śląska, Ossolineum, Wrocław – Warszawa – Kraków, 1962.
- Springer Filip, Miedzianka. Historia znikania, Wołowiec 2011.
- Sylwetki powojennej Jeleniej Góry- Część I, [dostęp: 29.01. 2021].
- Szarota Tomasz, Osadnictwo miejskie na Dolnym Śląsku w latach 1945-1946, Ossolineum, Wrocław 1969.
- Tabaka Wojciech, Jeleniogórski start [w:] Trudne dni (Dolny Śląsk we wspomnieniach pionierów), t. III, pod red. Mieczysława Bolesława Markowskiego, Ossolineum, Wrocław 1962.
- Tabaka Wojciech, Objęcie piastowskiego dziedzictwa, „Nowiny Jeleniogórskie” 1971, nr 14/15, s. 10.
- Zarządzenie nr 1 pełnomocnika okręgowego S. Piaskowskiego z 2 IV 1945 r., WAP Wrocław, Zespół Urzędu Wojewódzkiego Wrocławskiego, t I/1 1945 r.
- Zarządzenie nr 2 pełnomocnika okręgowego S. Piaskowskiego z 17 IV 1945 r., WAP Wrocław, Zespól Urzędu Wojewódzkiego Wrocławskiego, t. I/1 1945.
Redakcja: Natalia Stawarz