Nina Majewska-Brown – „Miłość zostawiłam w getcie” – recenzja i ocena
Nina Majewska-Brown – „Miłość zostawiłam w getcie” – recenzja i ocena
Nina Majewska-Brown wybrała ciekawą formułę popularyzacji wiedzy o przeszłości. Autentyczne historie, umiejętnie beletryzowane dzięki sprawnemu pióru autorki, oparte na wspomnieniach Jadwigi Roguskiej, a także dokumentach archiwalnych (w wypadku recenzowanej powieści to archiwum Ringelbluma) mają szansę przedrzeć się do naszej świadomości. Chyba w większym niż „twarde” opracowania naukowe, które zasadniczo trafiają do zamkniętego kręgu specjalistów.
Nie o to przecież chodzi w poznawaniu historii, by tę wiedzę ograniczać jedynie do badaczy, którzy będą prowadzić we własnym gronie spory na temat detali. Owszem, to szalenie ważne, jednak przecież celem powinno być jej upowszechnianie. Jak to zrobić we współczesnym świecie, gdzie naszą świadomość kształtują media społecznościowe czy kinematografia – tu dopiero możemy wypisać litanię szkód, które znaczna część z nich wyrządza naszej pamięci. Myślimy wszak zapamiętanym obrazem, nie pozostawiając wiele miejsca naszej wyobraźni. Doświadczenia ludzkie stają się historią zamkniętą w okowach dwugodzinnej produkcji lub, o zgrozo, kilkuminutowego filmu czy mema opublikowanego na jednej z platform internetowych.
Mikrohistoria stwarza możliwości ukazania tragedii przez pryzmat doświadczeń jednostki. Pochylając się nad historią polityczną, strategiami, układami, ruchami wojsk, zapominamy o tym, że swoją walkę toczyli także zwykli ludzie.
Dowodem porządnej, popularyzatorskiej roboty autorki jest dodatek zawierający kilka uwag na temat jidyszyzmów obecnych do dziś w języku polskim. To ważne, namacalne niemal świadectwo przenikania się kultur polskiej i żydowskiej. W książce zamieszczono też słowniczek najważniejszych pojęć związanych z kulturą i religią żydowską, kalendarium getta warszawskiego, a także kilka nieco dłuższych opisów lub raczej charakterystyk zjawisk, których znajomość przyda się w zrozumieniu treści. Ktoś może powiedzieć, że to zupełnie niepotrzebne i sztuczne zwiększanie objętości pracy. Zdecydowanie sprzeciwiam się takiemu podejściu – pamiętajmy, że po książkę sięgną czytelnicy słabo zaznajomieni z opisywaną problematyką. Dodatek pozwala nie tylko poszerzyć wiedzę o dramatycznych doświadczeniach osadzonych w warszawskim getcie, ale także osadzić całą opowieść w kontekście.
Bo czym stałaby się historia Miriam i rodziny Roguskich pomagającej jej znaleźć schronienie po ucieczce z getta) opowiedziana przez historyka w artykule opublikowanym na łamach czasopisma naukowego? Owszem, byłaby interesującym i może dramatycznym studium przypadku ukazującym tragedię milionów ludzi przez pryzmat jednostki. Ale tak ujęta nie przebiłaby się do szerszego kręgu odbiorców. I żeby była jasność, nie chodzi mi nawet o samą Miriam, ile raczej o to, by nie pozbawiać historii tak ważnych przecież emocji. Przez pryzmat jej doświadczeń można opowiedzieć o dramacie getta. Interesujący jest także drugi plan – i tu znowu można powiedzieć o tym, że przez pryzmat tych historii (nie wiem, na ile autorka jest tu ścisła, a na ile jest to jej licentia poetica) poznajemy złożone doświadczenia, emocje i relacje międzyludzkie.
Nina Majewska-Brown ma odpowiednie zasięgi i oddane grono czytelników. Co jednak najważniejsze – w książce „Miłość zostawiłam w getcie” nie ucieka w tanią sensację, ale możliwie wiernie trzyma się faktów. Jasne, że znawcy problematyki będą mieć uwagi dotyczące zbyt powierzchownie zarysowanego tła, i to pomimo wspomnianych wyżej kontekstów, ale także nadmiernego skoncentrowania się na indywidualnym dramacie i emocjach. To jednak znakomita literatura dla tych, którzy chcieliby dopiero „wejść” w tematykę.
Historii Miriam nie mogłaby opowiedzieć jej rodzina. Wszyscy zginęli w czasie wojny. Dramatyzowana opowieść o jej losach to w zasadzie głos z zaświatów, krzyk wielu tysięcy przerwanych życiorysów. Jak inaczej wyglądałby świat, gdyby Niemcy nie wkroczyli do Polski we wrześniu 1939 roku? Sprawcy nie ponieśli kary, nie zadośćuczynili za popełnione zbrodnie. Nie tylko finansowo, ale również w sferze pamięci.