„Obywatel Havel” (film) – recenzja i ocena filmu
To chyba jeden z niewielu (jeśli nie jedyny) film dokumentalny o 13 latach prezydentury. Havel zgodził się, by kamera była z nim wszędzie – na spotkaniach oficjalnych, prywatnych, na spacerach i pogrzebie jego ukochanej żony Olgi. W ten sposób powstało 48 godzin materiału, z czego my możemy obejrzeć prawie 2 godziny. Pomysłodawcą filmu i pierwszym reżyserem jest tragicznie zmarły Pavel Koutecký, który zginął podczas kręcenia swojego kolejnego dokumentalnego filmu o ludziach wspinających się na wysokie budynki. Jego dzieło dokończył Miroslav Janek. „Obywatel Havel” otrzymał także pierwszego historycznego Czeskiego Lwa w kategorii filmu dokumentalnego. Wyjątkowy jest także bohater filmu. Havel pozostaje jednym z najciekawszych współczesnych intelektualistów. Prezydent-filozof i moralista, jeden z pierwszych sygnatariuszy Karty 77, dramatopisarz i eseista. Jego rewelacyjna „Siła bezsilnych”, którą zwykliśmy odczytywać jedynie jako krytykę komunistycznego totalitaryzmu, być może już niedługo i zasłużenie okaże się docenioną krytyką konsumpcjonizmu i kapitalizmu, napisaną długo przed wprowadzeniem tego ostatniego. Przecież Havel pisał swój najbardziej znany esej w komunistycznej Czechosłowacji.
W chronologicznej perspektywie poznajemy Havla jako osobę nad wyraz pedantyczną, która wyjątkowo dba o swój wygląd oraz wystrój wnętrz, w których przebywa. Widać, że prezydent jest człowiekiem teatru, ćwiczy każdy element swojego wystąpienia (drobiazgowo planuje nawet starcie tablicy i powieszenie rysunku). Dba także o swój polityczny PR – wówczas, gdy oprowadza po Hradczanach członków zespołu The Rolling Stones, czy zaprasza Billa Clintona na koncert jazzowy. Czeski prezydent pozostaje jednak mężem stanu, który zna swoje miejsce, swoje obowiązki, szanuje swoich politycznych oponentów i wie, co pragnie zrobić dla swojego kraju. W pewnym momencie Havel dokonuje definicji swojej prezydentury mówiąc, że chce być prezydentem prawdy, a nie prezydentem kłamstwa.
Oczywiście jestem świadom czeskich kryzysów rządowych, które pojawiały się w ciągu ostatnich prawie 20 lat, ale żałuję, że my, Polacy, nie mamy swojego Havla. To wielkie szczęście Czechów, że mają swojego Pana Prezydenta.
Korekta: Bożena Chymkowska