„Palcaty. Staropolska szermierka na kije. Od sądów bożych do narodowej sztuki walki”. Uwagi o książce Zbigniewa Sawickiego

opublikowano: 2022-01-17 19:11
wolna licencja
poleć artykuł:
Sekretne cięcia, wymyślne postawy, finezyjne kroki... Szermierka dawna i pojedynki na broń białą rozpalają wyobraźnię. Szczególny status ma staropolski styl fechtowania. Przede wszystkim jednak dlatego, że tak mało o nim wiadomo.
REKLAMA


Nie zachowało się wiele źródeł, opisujących szermierkę na ziemiach polskich między XVI a XVIII wiekiem. Nasi przodkowie byli wyjątkowo niechętni pisaniu traktatów, opisujących arkana tej sztuki. Tymczasem Niemcy, Włosi czy Francuzi wydawali opasłe tomy, poświęcone walce na broń białą. Przyczyn takiego stanu rzeczy mogło być wiele. Słabe mieszczaństwo (na zachodzie przedstawiciele tego stanu często zostawali zawodowymi szermierzami), brak szkół wojskowych, stawianie praktyki ponad teorię. Ta pustka nie osłabia jednak entuzjazmu pasjonatów szermierki. Wręcz przeciwnie – atmosfera tajemnicy potęguje doznania badaczy. Ale w warunkach niedostatku źródeł łatwo pobłądzić w mnożących się interpretacjach.

Palcat był kijem, służącym w dawnej Polsce do nauki szermierki. Jedną z najsłynniejszych wzmianek na jego temat jest tęskna wypowiedź Gerwazego o dawnym funkcjonowaniu dworu Horeszków:

A młodzież na dziedzińcu biła się w palcaty,
Lub ujeżdżała pańskie tureckie bachmaty

Wspomniane narzędzie treningowe budzi jednak pewne kontrowersje. Nie wiadomo na przykład, od kiedy było używane. Pierwsze źródłowe wzmianki o masowej popularności palcatów w Polsce pojawiają się w II poł. XVII w. Kije czy drewniane miecze były wykorzystywane już wcześniej. W dyskusji o palcacie nie chodzi jednak wyłącznie o sam kij, a powiązane z nim zjawiska, takie jak: powstanie staropolskiej szermierki pieszej czy geneza i przyczyny popularności walki na kije wśród młodzieży. Jak widać jest to temat nie tylko z dziedziny historii materialnej, ale też kultury i społeczeństwa.

Sejm elekcyjny w 1697 roku na obrazie Martino Altomonte. Na pierwszym planie widoczny pojedynek na palcaty.

Palcaty. Staropolska szermierka na kije. Od sądów bożych do narodowej sztuki walki stanowią książkową adaptację rozprawy doktorskiej Zbigniewa Sawickiego („Palcaty. Staropolska szermierka na kije. Studium historyczne z dziejów kultury fizycznej”). Nie jest to jego pierwsze opracowanie. Na koncie ma między innymi prace takie jak: Historia powstania polskiej siły zbrojnej i jej wyszkolenia bojowego od pradziejów do czasów Mieszka I (1993), Traktat szermierczy o sztuce walki polską szablą husarską (2004) czy Palcaty – polska sztuka walki: podręcznik dla początkujących (2005). W najnowszym dziele autor postawił sobie za cel przedstawienie historii palcatów od średniowiecza do współczesności.

REKLAMA

Na początek przytoczmy jasne strony pracy. Zgromadzona bibliografia jest obszerna, co ma szczególne znaczenie w temacie tak dziewiczym jak staropolska szermierka. Kwerenda przeprowadzona przez Sawickiego może przydać się kolejnym badaczom. W części poświęconej XIX i XX w. autor przytacza wiele mało znanych źródeł i poszerza aktualny stan wiedzy na temat palcatów. Cenne jest omówienie ustaw Komisji Edukacji Narodowej, zawierających wzmianki o walce na kije. Autor przywołuje też liczne pamiętniki, podręczniki i czasopisma z XIX i XX stulecia, gdzie wspominane są palcaty. Wyłania się z tego dość przekonujący obraz, że w XVIII-XIX w. szermierka na kije faktycznie posiadała znaczną popularność. Powszechność walk palcatowych podkreśla jeszcze Gołębiewski w 1831 r. Ale w kolejnych dziesięcioleciach obyczaj ten zaczyna zanikać. Wzmianki z końca stulecia i początku XX w. są już sporadyczne.

Z całą pewnością ograniczenie się do XVIII-XX w. wyszłoby pracy na dobre. W tej części książki autor przede wszystkim referuje źródła i do minimum ogranicza formułowanie wniosków. Prosiłoby się wprawdzie o bardziej szczegółowe interpretacje przyczyn rozpowszechnienia i upadku szermierki palcatowej (zwłaszcza na tle przemian polityczno-społeczno-kulturowych II poł. XIX w.). Ale przywołanie licznych przykładów źródłowych posiada już pewną wartość syntetyczną. Niestety wcześniejsze części książki toną w błędach metodologicznych i wykazują nieznajomość podstaw warsztatu historycznego przez autora.

Od pierwszych stron Zbigniew Sawicki formułuje odważne tezy. Niestety celem ich udowodnienia permanentnie manipuluje przekazami źródłowymi. Aby wykazać jak najdawniejszą genezę palcatów autor przywołuje średniowieczne maczugi, twierdząc, że „rycerstwo polskie szczególnie polubiło ten rodzaj broni”. Jako dowód Sawicki przywołuje miniaturę autorstwa Mikołaja Pruzi, przedstawiającą bitwę pod Legnicą. Jeden z rycerzy dzierży tam pałkę. Autor omawianego opracowania stwierdza: „można założyć, że skoro zamiast miecza, takiej broni używało wówczas rycerstwo polskie, to musiał taki rycerz zdecydowanie lepiej i skuteczniej nią władać niż żelaznym orężem”. Sawicki pomija jednak fakt, że wszyscy inni rycerze na miniaturze uzbrojeni są w miecze i kopie.

Z kolejną kontrowersją mamy do czynienia już na następnej stronie. Sawicki przywołuje tam relację poselstwa krzyżackiego z 1387, które odwiedziło dwór księcia Witolda w Kownie. W dokumencie czytamy: „Jazda lekka prawdziwie lekką nazwać się może, bo nic przyjeźdźcu niema, prócz drąga w ręku, a koń taka chudzinka, że i pruskiego wózka nie pociągnąłby; jednak uwijają się żywo”. Według Sawickiego jest to dowód na umiejętność sprawnego posługiwania się maczugą przez wojsko polskie. Tymczasem najprawdopodobniej Krzyżacy zwracają po prostu uwagę, że wojownicy są wprawdzie źle wyposażeni, ale nadrabiają zdolnościami jeździeckimi.

REKLAMA
Wielki książę Witold na rysunku Jana Matejki z 1976 roku

Historycy wojskowości są zgodni, że maczugi i kije były wykorzystywane w średniowieczu, ale nic nie wskazuje na to, by Polacy upodobali sobie broń obuchową ponad miecz lub kopię. Albo żeby wyróżniali się w tej materii na tle innych narodów. O wykorzystaniu kija do samoobrony pisał włoski mistrz miecza, Fiore dei Liberi. Z kolei niemiecki szermierz, Hans Talhoffer, przedstawiał w swoim traktacie walkę na pałki w ramach sądu bożego.

Wspomniane sądy boże stanowią według Sawickiego kolejny dowód na średniowieczne korzenie walk palcatowych. Instytucja ordaliów dopuszczała oczyszczenie się z zarzutów podczas walki na miecze lub kije. Nic jednak nie wskazuje, żeby nowożytne palcaty miały coś wspólnego z tym średniowiecznym obyczajem. Podczas sądu bożego powód oraz oskarżony staczają walkę, celem udowodnienia własnej niewinności przed obliczem Boga i sędziego. Tymczasem bicie się w palcaty to forma treningu, a nawet zabawy. Najstarsze źródło wzmiankujące ordalia w Polsce pochodzi z 1222 r. Nie ma tam jednak mowy o walce na kije, a o nadaniu prawa do zasądzania próby pojedynku przez opata klasztoru czerwińskiego. Warto wspomnieć, że możliwość rozstrzygnięcia sądu bożego przy użyciu kija zanikła u schyłku średniowiecza. Wzmiankuje ją jeszcze Najstarszy Zwód Prawa Polskiego (jedynie w wypadku, kiedy chłop walczy z chłopem, lub rycerz pozwie chłopa) ale prawo starochełmińskie wspomina już tylko o mieczu. Z kolei Ceduła na sąd boży z 1511 r. mówi o walce konnej, przy użyciu różnego rodzaju broni – ale nie kija. Podkreślmy – średniowiecze znało różne formy walki na kije. Ale żadne źródło nie wskazuje, żeby Polacy szczególnie upodobali sobie ten typ fechtowania. Nie ma też śladów, żeby w średniowieczu istniały walki palcatowe w takiej formie, jak w kolejnej epoce. Nie jest prawdziwe zatem stwierdzenie Sawickiego, iż „datę 1222 r. można przyjąć za datę rozpoczęcia oficjalnego pojedynkowania się na kije, a tym samym za początek narodzin szermierki palcatowej”.

REKLAMA

Czym wyróżniała się staropolska walka na palcaty? W świetle zachowanych źródeł (Dalayrac, Kitowicz, Gołębiewski) możemy wyszczególnić pewne jej funkcje: rekreacyjną (nie jest więc walką na palcaty wykorzystanie kija do samoobrony); treningową i wychowawczą (zaprawa bojowa, kształtowanie charakteru). Do cech charakterystycznych zaliczyć można ponadto: brak uzbrojenia ochronnego (nie wpasowuje się więc w tę definicję turniejowa walka w zbrojach na pałki) oraz powszechność (społeczeństwo jest świadome występowania tego typu aktywności, akceptuje ją, rozumie jej funkcję i reguły).

Walki palcatowe posiadały jakieś zasady, choć ciężko powiedzieć, czy za każdym razem były one takie same. Delayrac wspomina (w kontekście II poł. XVII w.), że były to raczej bitwy niż pojedynki. Źródła XVIII w. mówią o pojedynkach, ale uprawianych „w kole”. Toczono więc walki jeden na jednego i wybierano najskuteczniejszego szermierza. Walka palcatowa posiada cechy zabawy, choć udział w niej nie zawsze był dobrowolny. Kitowicz wspomina o szykanach, jakie spotykały młodzieńców, którzy migali się od pojedynków. Mogli nawet zostać pobici. Była to jednak doza przemocy akceptowalna przez ówczesne społeczeństwo.

Autor książki nie wyszczególnił jednak czym jest, a czym nie jest, staropolska szermierka palcatowa. Włącza więc w swoje rozważania każdą wzmiankę źródłową, w której występuje walka na kije. I tak za przykład szermierki palcatowej uznaje fragment z Dziennika wyprawy Stefana Batorego pod Psków, gdzie naoczny świadek opisuje odparcie szturmu przy użyciu kamieni, siekier i kijów.

W innym miejscu cytowane są artykuły wojskowe (XVII w.), regulujące kary za utratę ekwipunku żołnierskiego podczas gier hazardowych. „Pieszy ma być za pierwszym razem palcatami przez szeregi karany”. Sawicki usiłuje wmieszać tego typu fragmenty w swój wywód o popularności szermierki palcatowej w Polsce. Ale w artykułach wojskowych chodzi o karę – bicie kijem, bo takie znaczenie posiada w języku staropolskim „palcat”. Nie ma tu mowy o fechtunku. Wspomniane fragmenty mogłyby zostać wykorzystane w pracy jako element tła historycznego i objaśnienia etymologii wyrazu. Autor wprowadza jednak czytelnika w błąd, przetykając ustępy, gdzie palcat oznacza zwykły kij (lub narzędzie wykonania kary), takimi gdzie mowa o palcacie jako narzędziu szermierczym.

Palcaty, obraz Juliana Maszyńskiego z 1882 roku

Dalej wspomniani są mieszkańcy podkrakowskich wsi, zwani Kijakami. Ich atrybutem miał być gruby, ozdobny kij. Fakt, że drąg ten był wykorzystywany do wędrówek i zawieszenia na nim mięsa, nie przeszkodził autorowi włączyć opowieści o Kijakach do dziejów staropolskiego palcata. Przy okazji warto nadmienić, że cały omawiany akapit oparty jest o popularnonaukowy artykuł M. Niezabitowskiego ze strony krakow.pl. Niezabitowski nie podaje w nim żadnych przypisów.

REKLAMA

Takich przykładów jest więcej, a przypomnijmy, że omawiana praca jest wersją książkową rozprawy doktorskiej. Można przywołać tu jeszcze zacytowany przez Sawickiego fragment pracy Łukasza Górnickiego, w której wspomina on, iż szlachcic-dworzanin powinien odznaczać się umiejętnościami szermierczymi. Sawicki zwraca uwagę, że autor „nie wymienia tu rodzajów broni jakimi szlachcic-dworzanin powinien umieć szermować, ale należy się domyślić, ze chodzi tu na pewno m.in. o szablę, a co za tym idzie i o palcaty”. Autor permanentnie nagina więc fakty tak, żeby pasowały do jego tezy. Niekiedy daje to kuriozalne efekty. Na przykład w sytuacjach, w których swoje wywody, dotyczące okresu staropolskiego, uprawomocnia cytatami z... Ogniem i mieczem.

Sawicki robi wszystko, by wykazać pradawność palcatów oraz powszechność ich stosowania. Twierdzi, że jest to „forma polskiej tradycji narodowej, która za wszech miar zasługuje na wsparcie odpowiednich instytucji państwowych”. Niestety, jak wykazano, ogromna liczba przykładów została dobrana pod tezę. Jeśli z wykazanych przykładów źródłowych odsiejemy te wzmianki, gdzie palcat jest zwykłym kijem lub narzędziem wymierzania kary, dostrzeżemy, jak niewiele z nich wspomina o szermierce.

Sawicki ma specyficzne poglądy na ewolucję polskiej wojskowości doby nowożytnej. Jego zdaniem „szlachta odrzuciła miecz i zastąpiła go szablą”. To z kolei wymusiło na Polakach wytworzenie nowych wzorców szermierczych. Gdyby autor uważniej zbadał proces przejścia od miecza do szabli, zaobserwowałby iż był to proces długotrwały (poł. XV – poł. XVI w.) i stopniowy (jednoczesne wykorzystanie szabli i miecza). Nie ma w takim przypadku mowy o „odrzuceniu” miecza i natychmiastowym wytwarzaniu nowej szkoły szabli. Oba rodzaje oręża współistniały ze sobą przez dziesięciolecia. A więc i sposoby walki nimi ulegały wzajemnym wpływom.

W dalszej części wywodu autor posuwa się jeszcze dalej. Twierdzi, że na wybór szabli (jakby była to kwestia jednej decyzji, a nie procesu!), wpływ miał... kult Matki Bożej. „Szabla jest bowiem rodzaju żeńskiego, miecz i rapier nie. Szabla to matka, opiekunka (...), miecz czy rapier to ojciec, a więc osoba o znacznie mniejszej sile duchowej (...)”.

Autor zdaje się nie dostrzegać problemu spadającego od poł. XV w. poziomu wojskowego pospolitego ruszenia. Oddaje głos wyłącznie apologetom tej formacji, takim jak Szymon Starowolski. Sawicki idealistycznie stwierdza: „Obowiązek prowadzenia wojny to obowiązek ustawicznego ćwiczenia się w walce. Skoro szlachta walczyła konno, a konno walczyła szablą, to i szermierka tą bronią musiała być na pierwszym planie ćwiczeń”. Owszem, każdy szlachcic z tytułu posiadanej ziemi zobowiązany był do służby wojskowej. Ale zdecydowana mniejszość zajmowała się wojaczką zawodowo. Wraz ze spadkiem militarnych zainteresowań szlachty rosło więc znaczenia żołnierza zaciężnego. Szlachta nie pozwalała jednak deprecjonować pospolitego ruszenia, widząc w nim istotny element swojego statusu. Wyrazem tego były rozmaite prace, ukazujące zalety pospolitego ruszenia i podkreślające szlacheckie cnoty. Ale rzeczywistość coraz bardziej rozmijała się z tego typu poglądami.

REKLAMA
Składanie sztandarów, obraz Józefa Brandta z 1905 roku

Do najważniejszych źródeł autor zalicza między innymi pracę Jędrzeja Kitowicza oraz anonimowy utwór „Bitwa na palcaty” z czasopisma „Lwowianin”. Pierwsze dzieło w istocie zawiera ważne wzmianki o pojedynkach na kije w II poł. XVIII w. Jędrzej Kitowicz jest autorem uznanym przez historyków, a jego największe dzieło zostało omówione w licznych opracowaniach. Inaczej ma się sprawa z drugim źródłem.

Wspomniany ustęp „Bitwa na palcaty” został opublikowany w 1840 r. w czasopiśmie „Lwowianin”. Napisano tam jedynie, że tekst pochodzi „ze starego rękopisu”. Anonimowy autor sam sytuuje akcję w 1609 r. Redakcja „Lwowianina” nie podaje źródła pochodzenia tajemniczego opisu. „Bitwa na palcaty” jest zatem bezużyteczna jako źródło dla XVII w., bo nic nie wskazuje na to, by miała z tego okresu pochodzić. Nawet język jest tam współczesny, zdecydowanie bliższy do „Pana Tadeusza” niż XVII-wiecznych wspomnień Paska, Maskiewicza czy Żółkiewskiego.

Sawicki uważa jednak, że „tekst pochodzący z 1609 r. (...) został potwierdzony później przez księdza Jędrzeja Kitowicza”. I dalej: „J. Kitowicz opisywał tradycje bójek palestranckich na palcaty jakie były praktykowane w XVIII w., potwierdzając swoimi opisami relacje pochodzące z roku 1609 r.”. W przypisie przyznaje zaś, że tekst „Bitwa na palcaty” został opublikowany w 1840 r. i nie dysponujemy żadną wcześniejszą wzmianką o nim! Owszem, „Opis obyczajów...” i fragment z „Lwowianina” posiadają cechy wspólne. W obu mowa jest o biciu się na palcaty „w kole”, o wybieraniu marszałka (najlepszego szermierza). Prędzej jednak anonimowy autor „Bitwy na palcaty” czerpał z Kitowicza lub innych autorów, niż odwrotnie.

REKLAMA

Kontrowersja ta nie została wychwycona przez recenzentów pracy. Prof. Maliszewski dostrzegł wykorzystanie „Bitwy na palcaty” jako jednego z głównych źródeł, ale nie zaalarmowało go, że XIX-wieczny tekst wykorzystany został jako XVII-wieczny. Warto jednak podkreślić, że recenzent wykazał liczne niedociągnięcia pracy: niewykorzystanie najnowszej literatury przedmiotu oraz nieścisłości w deklarowanych metodach badawczych (do tych zagadnień jeszcze powrócimy) czy nadmierne uproszczenia (np. w ocenie społeczeństwa szlacheckiego). Maliszewski zwrócił też uwagę na m.in. nieczytelną bibliografię. Koniec końców dopuścił jednak do dalszych etapów przewodu doktorskiego.

Inaczej podszedł do pracy drugi recenzent, dr hab. Zbigniew Borysiuk. Wykazując źródła, będące podstawą pracy (Kitowicz, Gołębiewski, Delayrac, anonim z „Lwowianina”), pisze: „teksty te stanowią najbardziej wiarygodną podstawę, dowodzącą hipotezy o istnieniu staropolskiej szermierki palcatami”. Pod koniec recenzji stwierdza, że doktorant „udowodnił kluczową hipotezę, iż Polska przez niemal sześć wieków posiadała swoją rodzimą szermierkę na palcaty”. Recenzent konkluduje, że autor pracy wykazał się dojrzały warsztatem badawczym, stosując uznane w historiografii metody badawcze.

Borysiuk nie dostrzegł żadnego z uchybień, wymienionych przez Maliszewskiego. W przeciwieństwie do tego ostatniego Borysiuk nie jest historykiem. Posiada znaczny dorobek naukowy, ale jako pracownik Wydziału Wychowania Fizycznego Politechniki Opolskiej. Jest też autorem książek i artykułów o współczesnej szermierce. Historycy nie mają monopolu na badanie przeszłości. Wypadałoby jednak, by pracę o podtytule „Studium historyczne z dziejów kultury fizycznej” (podtytuł doktoratu) oceniała osoba respektująca zasady, jakimi rządzi się uprawianie historii – takie jak choćby krytyka zewnętrzna źródła.

Pojedynek w karczmie, obraz Jana Czesława Moniuszki z 1896 roku

Zastosowane przez Zbigniewa Sawickiego metody badawcze wymagają szczególnej uwagi. Autor twierdzi na przykład, że posłużył się metodą retrogresywną w następujący sposób: skoro posiadamy XVII-wieczne źródła na ćwiczenia palcatem, zjawisko to musiało również występować w wieku XVI. Jak podkreślał Jerzy Topolski, metoda retrogresywna może współdziałać w ustalaniu pewnych faktów, ale nie jest metodą samodzielnego ich ustalania. W przeciwnym wypadku prowadzi do wypaczonych wniosków. Oznacza to, że potrzebny jest jakiś punkt odniesienia, który pozwala przenieść zjawisko na okres wcześniejszy. Tymczasem źródła z XVI w. używają słowa „palcat” w znaczeniu kija – np. do wymierzania kar. Nie ma jednak słowa o szermierce palcatami.

REKLAMA

To samo tyczy się wymienionej przez Sawickiego metody milczenia źródeł. Zdaniem autora brak źródeł na walki palcatowe to dowód ich popularności. „Każdy je znał lub miał swoje metody”. Tymczasem „argumentum ex silentio” wykorzystuje się raczej, żeby dowieść iż pewne fakty NIE miały miejsca (skoro nie zostały w żaden sposób wymienione). Wnioskowanie w przeciwną stronę jest możliwe, ale obarczone dużo większym ryzykiem błędu. Dlatego wymaga szczególnie wnikliwego podejścia do opisywanej epoki oraz odnajdywania niebezpośrednich przekazów, dotyczących interesujących nas zjawisk. Autor błędnie zakłada, że brak opisów szermierczych wynika z powszechnej znajomości metod walki oraz niechęci szlachty do pióra. XVII w. to bowiem okres wyjątkowego rozwoju pamiętnikarstwa.

Podstawą wyszkolenia bojowego w XVI w. była jazda konna, gonitwy do pierścienia i turnieje, a nie szermierka piesza. Nie można założyć, że w ogóle nie uprawiano walki na kije, ale niedostatek źródeł może być świadectwem mniejszej popularności takich ćwiczeń. W wieku XVII szermierka na palcaty rozpowszechnia się (można tu wymienić wzmianki Delayraca o masowych bitwach na palcaty czy obraz M. Altmonte, „Sejm elekcyjny z 1697 r.”, gdzie widzimy walczącą na kije młodzież). XVIII w. to okres, w którym szermierka na kije osiąga szczyt popularności. Świadectwa tego zjawiska znajdujemy u wspomnianego już Kitowicza, w pamiętnikach (Jan Duklan Ochocki) czy ustawach KEN. Walka na kije posiada wciąż sporą popularność na początku kolejnego stulecia. Ale w kolejnych dziesięcioleciach obyczaj ten zaczyna zanikać. Nie ma tu miejsca na ustalanie przyczyn takiego stanu rzeczy. Widać jednak, że założenia autora o średniowiecznych korzeniach palcatów, a nawet o ich popularności przez cały okres staropolski, nie znajdują pokrycia ani w źródłach ani w literaturze przedmiotu.

REKLAMA

Na koniec kilka słów o bibliografii. Autor wykorzystał liczne przekazy źródłowe i opracowania. Zastrzeżenie budzi jednak brak najnowszej literatury przedmiotu (zwracał na to uwagę jeden z recenzentów). Sawicki często posługuje się przestarzałymi opracowaniami tam, gdzie mamy już do dyspozycji znacznie bardziej aktualne badania. Wielokrotnie na przykład cytuje prace o uzbrojeniu J. Łepkowskiego z II poł. XIX w. Nadolski czy Nowakowski nie są zaś dopuszczani do głosu, mimo iż figurują w bibliografii. Podobnie rzecz ma się ze świetną pracą B. Brzustowicza, Turniej rycerski w Królestwie Polskim. Poza informacjami o rycerskich zmaganiach w szrankach znaleźć tam można interesujące przykłady staropolskiego treningu wojskowego. Sawicki wymienił tę pracę w bibliografii, ale nie odwołał się do niej ani razu. Cytuje natomiast opracowanie J. Supińskiego o turniejach z 1883 r. Zupełnie zignorowany został dorobek J. Rysia i J. Piłatowicza dotyczący staropolskiego wychowania i szkolnictwa wojskowego. Zamiast nich w przypisach znajdziemy Głębockiego (1866), Piaseckiego (1902, 1904) i Kurdybachę (1938). Kilkukrotnie autor powołuje się na artykuły internetowe, nie posiadające walorów naukowych (poza wspomnianym już tekstem z portalu krakow.pl cytowana jest też niezalezna.pl).

Szlachcic polski, obraz Jana Piotra Norblina z 1790 roku

„Palcaty...” Zbigniewa Sawickiego to praca posiadająca ogromną liczbę błędów. Szokuje fakt, iż jest to książkowa wersja doktoratu. Pozycja oczywiście posiada pewną wartość. Zgromadzone w bibliografii opracowania i źródła na pewno przydadzą się kolejnym badaczom. Ale wad jest znacznie więcej niż jasnych punktów. Książka napisana jest pod tezę. Autor nie zaznajomił się z realiami opisywanych epok, które postrzega w sposób stereotypowy. W pracy brak aktualnej literatury przedmiotu. Nie została dokonana należyta krytyka wykorzystanych źródeł. W osłupienie wprawia też niezwykle pochlebna recenzja dr hab. Zbigniewa Borysiuka. „Palcaty...” Zbigniewa Sawickiego nie spełniają kryteriów rzetelnego opracowania historycznego.

Bibliografia:

1.       Bogacki Michał, Broń wojsk polskich w okresie średniowiecza, Zakrzewo 2009.

2.       Borysiuk Zbigniew, Recenzja pracy doktorskiej Zbigniewa Sawickiego zatytułowanej „Palcaty. Staropolska szermierka na kije (studium historyczne z dziejów kultury fizycznej), Opole 2019.

3.       Brückner Aleksander, Słownik etymologiczny języka polskiego, Kraków 1927.

REKLAMA

4.       Dalayrac Franciszek, Historya woyny wiedeńskiej z Turkami Jana III, króla polskiego. 1689, Biblioteka Zakładu im. Ossolińskich we Wrocławiu, rkp. Syg. 1993/1.

5.       Grabarczyk Tadeusz, Jazda zaciężna Królestwa Polskiego w XV wieku, Łódź 2015.

6.       Kitowicz Jędrzej, Opis obyczajów za panowania Augusta III, Warszawa 1985.

7.       Maliszewski Kazimierz, Ocena rozprawy doktorskiej mgr Zbigniewa Sawickiego pt. „Palcaty. Staropolska szermierka na kije (studium historyczne z dziejów kultury fizycznej”, Toruń 2019.

8.       Mickiewicz Adam, Pan Tadeusz, Ossolineum, 1921.

9.       Najstarszy zwód prawa polskiego, tłum. J. Matuszewski, Warszawa 1959.

10.    Ochocki Jan Duklan, Pamiętniki, T. 1, Warszawa 1910.

11.    Olejnik Karol, Rozwój polskiej myśli wojskowej do końca XVII wieku, Poznań 1976.

12.    Pisarze polskiego oświecenia, pod red. T. Kostkiewiczowej i Z. Golińskiego, T. 1, Warszawa 1992.

13.    Plewczyński Marek, Jazda zaciężna; Knight tourneys at the Jagiellonian court as a fight school for the Polish enlisted commanders of the 16th century, Fasciculi Archaeologiae Historice, T. 8, 1995, s. 35-40

14.    Plewczyński Marek, Wojny i wojskowość Polska XVI wieku. Tom III. Lata 1576-1599, Oświęcim 2020.

15.    Plewczyński Marek, Żołnierz jazdy obrony potocznej za panowania Zygmunta Augusta, Warszawa 1985.

16.    Prawo starochełmińskie 1584 (1394), pod red. W. Maisla i Z. Zdrójkowskiego ; przekł. A. Bzdęga, A. Gaca, Toruń 1985

17.    Romanowicz Paulina, Zabawa w średniowiecznym mieście. Studium archeologiczne z miast południowego Bałtyku, Szczecin 2016.

18.    Sawicki Zbigniew, Palcaty. Staropolska szermierka na kije. Od sądów bożych do narodowej sztuki walki, Zawiercie 2020.

19.    Skrzypek Józef, Bibliografia pamiętników polskich do 1964 r., Wrocław 1976.

20.    Spuścizna Komisji Edukacji Narodowej w dziedzinie wychowania fizycznego, pod red. K. Hądzelka, R. Wroczyńskiego, Warszawa 1978.

21.    Szymczak Jan, Ceduła na sąd boży z 1511 r., Acta Universitatis Lodziensis. Folia Historica, T. 44. 1992, 111-125.

22.    Szymczak Jan, Rycerz z bronią zaczepną, Warszawa 2017.

23.    Topolski Jerzy, Metodologia historii, Warszawa 1984.

24.    Winiarz Alojzy, Sądy boże w Polsce, Kwartalnik Historyczny T. 5, 1891, s. 290-313.

25.    Żygulski Zdzisław, Broń w dawnej Polsce na tle uzbrojenia Europy i Bliskiego Wschodu, Warszawa 1982.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Antoni Olbrychski
Absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Interesuje się historią średniowieczną i nowożytną, w szczególności wojskowością i życiem codziennym. Instruktor szermierki, członek Akademii Szermierzy. Członek Towarzystwa Opieki nad Zabytkami w Czersku i edukator na Zamku Królewskim w Warszawie.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone