Pamięci Ringelbluma. Marsz Pamięci w 72. rocznicę likwidacji getta
Chcemy pamiętać nie tylko o tych, którym dana była łaska posiadania broni, strzelania, ale również o tych ludziach, którzy byli kompletnie samotni, bezbronni, na których polowano na ulicach. To było 300 tysięcy ludzi – jest to największa hekatomba ludności Warszawy w jej historii, nawet jeśli porównamy to z okresem Powstania Warszawskiego – mówił w czasie Marszu dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego prof. Paweł Śpiewak.
Tegoroczny marsz dedykowany był pamięci autora podziemnego archiwum Emanuela Ringelbluma, a także jego rodzicom i współpracownikom. Dbał, by śmierć narodu była starannie udokumentowana – mówił o „kronikarzu” getta prof. Śpiewak – Pragnął, aby skryte w ziemi świadectwa po latach mogły wykrzyczeć prawdę o zagładzie. Dokumentalista wraz z zespołem badaczy z Oneg Szabat zebrał i opracował bogate archiwum losów Żydów w czasie okupacji hitlerowskiej, składające się m.in. z wywiadów, świadectw oraz relacji zdawanych bezpośrednio przez ich żyjących wówczas uczestników.
Marsz zakończył się na skwerze przy ulicy Nowolipki, gdzie znaleziono archiwum Ringelbluma. Aktor Sylwester Piechura odczytał fragmenty testamentów Dawida Grabera i Nachuma Grzywacza, które zostały przez nich napisane w pierwszych dniach likwidacji getta. Są to jedyne ocalałe świadectwa pamięci młodych mężczyzn, którzy przy pomocy Izaaka Lichtenstaina ukryli archiwum w metalowych pudełkach, dzięki czemu po ich wydobyciu 3 lata później dokumenty nie były znacznie uszkodzone.
Zobacz też:
To był moment przełomowy. Materiały zostały odkryte dzięki pomocy Hersza Wassera, sekretarza Ringelbluma, który jako jeden z trzech z grupy ocalonych pamiętał, gdzie te dokumenty się znajdują – podkreślił dyrektor ŻIH.
W swoim testamencie Grzywacz napisał:
22 lipca 1942. Przesiedlenie odbywało się w bardzo szybkim tempie, po 7 tysięcy dziennie. Ludzi z ich 15 kg bagażem widziano w licznych furach, rozpaczali, krzyczeli: powiedzcie mojej mamie, że odjeżdżam i kto wie dokąd.
25 lipiec 1942. Jednych łapią, inni dobrowolnie się zgłaszają, bo panuje głód. Chleb kosztuje 50 złotych. Żydowska gmina zorganizowała pomoc. Piekarz Brajman piecze chleb i posyła go do prześladowanych na plac przeładunkowy. Nie jest dobrze. Czekamy na... Krzyczą, ludzie są jak obłąkani. I tak dzień po dniu. Jestem jeszcze wśród szczęśliwców. Jeszcze jestem tu, ale kto wie...
W marszu udział wzięło blisko tysiąc osób. Byłam wtedy w Warszawie i wiem co się działo. Trzeba o tym pamiętać. Trzeba pamiętać o tych, którzy stracili życie i o tych, którzy przeżyli i którzy z bezpośredniej bliskości zdają relację – wypowiadała się jedna z uczestniczek marszu.
W obchodach uczestniczyli m.in. ks. Wojciech Lemański oraz rabin Michael Schudrich. Honorowy patronat nad wydarzeniem objął prof. Władysław Bartoszewski.
Przeczytaj również:
Ten marsz chciałbym zadedykować jeszcze dzieciom, które przerzucały żywność ze strony aryjskiej na stronę żydowską. Wiele z nich zginęło. Wiemy, że bez tych dzieci, których imion i nazwisk nie znamy, głód na terenie getta byłby jeszcze większy – powiedział na zakończenie Paweł Śpiewak.