Piotr Kołakowski: Polski wywiad wojskowy w okresie międzywojennym należał do jednej z najlepiej działających służb specjalnych

opublikowano: 2023-06-30 17:54
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Polski wywiad wojskowy powstał w momencie odzyskania przez Polskę niepodległości. Uchodził w okresie międzywojennym za jedną z najlepszych służb informacyjnych. Jak przyznaje profesor Piotr Kołakowski, autor monumentalnej publikacji „W obliczu wojny. Polski wywiad wojskowy na hitlerowskie Niemcy 1933-1939”, już w 1934 roku służby sugerowały, że Niemcy będą gotowe do wojny z Polską na przełomie 1939 i 1940 roku, a najpóźniej w 1942 roku
REKLAMA
Pałac Saski w Warszawie w 1934 roku. To tu znajdowała się siedziba Oddziału II.

Magdalena Mikrut-Majeranek: Pana najnowsza publikacja poświęcona jest polskiemu wywiadowi wojskowemu. Skąd takie zainteresowania?

Prof. dr hab. Piotr Kołakowski: Zainteresowałem się służbami specjalnymi dzięki panu profesorowi Andrzejowi Pepłońskiemu, którego spotkałem w 1998 roku. Początkowo interesował mnie wywiad sowiecki, zarówno wojskowy, jak i cywilny oraz jego aktywność na ziemiach polskich. Później zajmowałem się funkcjonowaniem Oddziału II Sztabu Generalnego/Głównego Wojska Polskiego na kierunku czechosłowackim, gdzie „dwójka” – jak potocznie nazywano polski wywiad - prowadziła na znaczną skalę działania wywiadowcze i dywersyjne. Po habilitacji, czyli od 2008 roku, szerzej zainteresowałem się polskim wywiadem na Rzeszę Niemiecką. To wiązało się również z licznymi wyjazdami do archiwów, w tym zagranicznych. Z racji swojej specyfiki szczególnie trudnym terenem była Moskwa.

A jak wygląda sprawa dostępu do archiwów moskiewskich?

Nie miałem de facto żadnego problemu z dotarciem do archiwaliów. Właściwie została mi udostępniona większość materiałów dotyczących działalności polskiego wywiadu na kierunku niemieckim. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że nie dostałem do wglądu wszystkich inwentarzy dokumentów Oddziału II, jakie znajdują się w Rosyjskim Państwowym Archiwum Wojskowym w Moskwie. Dotyczy to przede wszystkim akt Referatu „Wschód” i Samodzielnego Referatu „Rosja”. Pierwszy w nich prowadził wywiad strategiczny, głęboki na Związek Sowiecki, natomiast Samodzielny Referat „Rosja” opracowywał zdobyte materiały. Bez dostępu do tych dokumentów, trudno będzie napisać nową, kompletną pracę o działalności polskiego wywiadu na kierunku wschodnim, tym bardziej że z Centralnego Archiwum Wojskowego - Wojskowego Biura Historycznego zniknęło wiele ważnych, wręcz unikalnych, materiałów dotyczących nie tylko tej problematyki…  

Jak polskie materiały trafiły w ręce sowieckie?

W 1939 roku dokumenty polskiego wywiadu nie zostały zniszczone i dostały się w ręce niemieckich służb specjalnych. Na początku października 1939 roku, po kapitulacji Warszawy, z Fortu Legionów przejęła je grupa operacyjna SS. Następnie Niemcy przewieźli te dokumenty do Gdańska-Oliwy, gdzie utworzono specjalne archiwum. Tam odpowiednio przygotowany zespół przystąpił do opracowywania materiałów polskiego wywiadu. Chodziło głównie o wyłuskanie polskiej agentury. Niemcy sporządzali listy agentów i pracowników polskiego wywiadu i kontrwywiadu. Później ludzie ci byli aresztowani i skazywani na karę śmierci. Setki polskich agentów zapłaciło wówczas najwyższą cenę za współpracę z Oddziałem II. Ale to nie wszystko… Niemcy wykorzystywali dokumenty Oddziału II np. przy planowaniu uderzenia w 1941 roku na ZSRS, bowiem polski wywiad bardzo dobrze rozpoznał sowieckie przedpole. Chodziło im przede wszystkim o informacje dotyczące fortyfikacji, obiektów wojskowych, stanu mostów i dróg, jak też szerzej stanu Armii Czerwonej, a także ogólnego potencjału ZSRS.

REKLAMA
Żołnierze radzieccy na amerykańskich samobieżnych działkach przeciwlotniczych M16 MGMC w Gdańsku, marzec 1945 roku.

Wracając do archiwum, w 1945 roku kiedy Armia Czerwona zajęła Gdańsk, wspomniane dokumenty nie zostały przejęte przez sowieckie organy bezpieczeństwa czy kontrwywiadu, ale przez specjalną grupę polskiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Akta przewieziono do Warszawy, gdzie były opracowywane i wykorzystywane przez wojskową bezpiekę. Służyły do celów operacyjnych i rozpracowywania pracowników, a także współpracowników Oddziału II. Na początku lat 50. wspomniane dokumenty zostały przekazane stronie sowieckiej. Dopiero w latach 60. wróciły do Polski, ale nie wszystkie. Materiały, które interesowały stronę sowiecką, dotyczące głównie agentury, spraw finansowych, organizacyjnych i działalności polskiego wywiadu na Związek Sowiecki czy też na Czechosłowację i Niemcy, do dziś znajdują się w moskiewskim RGWA.

Choć wywiad działał od 1918 roku, ramy chronologiczne Pańskiej najnowszej publikacji zostały zawężone do lat 1933-1939. Dlaczego?

Ramy chronologiczne pracy obejmują okres siedmiu lat – od 1933 do 1939 roku. Cezurę początkową stanowi przejęcie władzy w Niemczech przez partię narodowosocjalistyczną, która na szeroką skalę podjęła działania na rzecz remilitaryzacji państwa. Rządy Adolfa Hitlera doprowadziły do wejścia na drogę intensywnych zbrojeń, przebudowy wewnętrznej Rzeszy oraz utworzenia potężnych sił zbrojnych, mających być atutem w planowanych rozgrywkach politycznych na arenie międzynarodowej. Wydarzenia te zmusiły Oddział II do zintensyfikowania działalności wywiadowczej na kierunku niemieckim i stopniowej rozbudowy aparatu obserwacyjno-informacyjnego. Wybór cezury końcowej był oczywisty – stanowi ją agresja Wehrmachtu na Polskę 1 września 1939 roku, co zapoczątkowało nowy okres w funkcjonowaniu polskiego wywiadu wojskowego.

Wskazuje Pan w publikacji, że polski wywiad wojskowy w okresie międzywojennym należał do jednych z najlepiej działających służb specjalnych. Jak jest jego geneza?

Początki polskiego wywiadu sięgają roku 1918, kiedy powstało niepodległe państwo polskie i formowano centralne instytucje wojskowe, w tym Sztab Generalny, w którego składzie znalazła się centrala polskiego wywiadu wojskowego. Początkowo główną rolę odgrywali w nim oficerowie, którzy służyli w armii austro-węgierskiej, ale pracowali tam także oficerowie wywodzący się z innych armii zaborczych, a także z Polskiej Organizacji Wojskowej. Byli to ludzie wychowani w duchu patriotycznym i oddani swojej Ojczyźnie. Śmiało można powiedzieć, że w pierwszych latach funkcjonowania wywiadu brakowało wszystkiego poza zapałem. Borykano się z niedostatkiem pieniędzy, ubogim zapleczem technicznym, brakiem odpowiedniego doświadczenia w pracy wywiadowczej. Jednak szybko uczono się na błędach. Mógłbym zaryzykować tezę, że w pierwszych latach po powstaniu niepodległego państwa polskiego wywiad wojskowy w dużym stopniu był wywiadem ideowym. Tworzyli go ludzie, którzy służyli nie dla pieniędzy, ale dla Polski. Nie byłoby niepodległej II Rzeczypospolitej, gdyby nie działalność polskiego wywiadu. Uwidoczniło się to przede wszystkim w czasie wojny z bolszewikami.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę Piotra Kołakowskiego „W obliczu wojny. Polski wywiad wojskowy na hitlerowskie Niemcy 1933-1939”

Piotr Kołakowski
„W obliczu wojny. Polski wywiad wojskowy na hitlerowskie Niemcy 1933-1939”
cena:
89,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda
Liczba stron:
704
Premiera:
12.06.2023
Format:
170x240 [mm]
ISBN:
978-83-11-16502-1
EAN:
9788311165021
REKLAMA
Grupa oficerów polskich podczas III powstania śląskiego przed pałacem w Slawentzitz (Sławięcice). Na pierwszym planie stoją od prawej: kapitan Leon Bulowski, kapitan Robert Oszek (2. z prawej), kapitan Jan Chodźko, porucznik Jan Kowalewski.

Co zadecydowało o tak dobrej opinii na temat polskiego wywiadu wojskowego?

Wpłynęły na to przede wszystkim jego osiągnięcia i sukcesy. Wywiad przecież przyczynił się walnie m.in. do zwycięstwa nad Armią Czerwoną. Bez niego nie byłoby zwycięstwa w bitwie warszawskiej i później - w bitwie niemeńskiej, która ostatecznie zdecydowała o pokonaniu Rosji bolszewickiej.

W 1919 roku kapitan Jan Kowalewski złamał szyfry Armii Czerwonej - za ten sukces w 1922 roku otrzymał Srebrny Krzyż Virtuti Militari. Generał Władysław Sikorski, ówczesny szef Sztabu Generalnego, wręczając mu to najwyższe odznaczenie wojskowe, powiedział „za zwycięską wojnę z Rosją bolszewicką”.

W późniejszym czasie, na przełomie 1932 i 1933 roku, udało się złamać tajemnicę niemieckiej maszyny szyfrującej - Enigmę. Dokonali tego polscy matematycy, czyli Jerzy Różycki, Henryk Zygalski i najwybitniejszy z nich - Marian Rejewski, którzy byli pracownikami Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego. Warto podkreślić, że do wybuchu II wojny światowej tylko Polacy czytali szyfry kodowane za pomocą Enigmy. Przekazanie tej wiedzy aliantom nastąpiło w sierpniu 1939 roku, tuż przed wybuchem wojny. Przyczyniło się to niewątpliwie do zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami i skróciło II wojnę światową być może nawet o kilka lat.

Mówiąc o sukcesach polskiego wywiadu, trudno nie wspomnieć o działalność majora Jerzego Sosnowskiego, który kierował placówką „In.3” w Berlinie. Działała ona w latach 1926-1934. Dzięki Sosnowskiemu polski wywiad wojskowy miał dostęp do najbardziej tajnych informacji Reichswehrministerium. Było to efektem zwerbowania kobiecej siatki agenturalnej, którą tworzyły sekretarki pracujące w centralnej instytucji wojskowej Rzeszy Niemieckiej. Za sprawą Sosnowskiego wywiad pozyskiwał informacje dotyczące współpracy niemiecko-sowieckiej, bardzo niebezpiecznej dla państwa polskiego, ponieważ groziła ona kolejnym rozbiorem Polski. Oddział II wiedział o charakterze tej współpracy, np. o szkoleniu niemieckich oficerów w Związku Sowieckim (przebywał tam m.in. Heinz Guderian, a Erich von Manstein odbywał podróże służbowe). Jednak przede wszystkim w Sowietach testowano zakazane w Niemczech traktatem wersalskim czołgi, samoloty czy też broń chemiczną. Dzięki Sosnowskiemu informacje te na bieżąco spływały do centrali polskiego wywiadu.

REKLAMA
Jerzy Sosnowski.

Największy sukces majora Sosnowskiego to zdobycie niemieckiego planu mobilizacyjnego na wypadek wojny z Polską, który nosił nazwę „Organisation – Kriegsspiel”. Co ciekawe, metody, jakimi posługiwał się major, wykorzystywane były później m.in. przez służby specjalne Związku Sowieckiego i NRD.

Jednakże major Jerzy Sosnowski został skazany za zdradę i współpracę z Niemcami. Szczególne kontrowersje budzą jego losy po 1 września 1939 roku.

Sosnowski stał się ofiarą rozgrywek w Oddziale II. Doszło też do zaniedbań - nie było odpowiedniego nadzoru nad jego pracą, a major dopuszczał się pewnych nadużyć finansowych. Chciał pozyskać pieniądze z centrali, dlatego stworzył fikcyjną agenturę, na którą pobierał pieniądze, co w konsekwencji zostało wykorzystane przeciwko niemu. Niewykluczone, że po aresztowaniu przez Niemców w 1934 roku, to Abwehra, chcąc zmniejszyć skalę porażki na tajnym froncie z Polską, być może inspirowała polski wywiad wojskowy, przekazując informacje, że Sosnowski przeszedł na ich stronę.

Kiedy w 1936 roku w Zbąszyniu wymieniono Sosnowskiego na niemieckich agentów, został on zatrzymany przez polski kontrwywiad. Przebywał bez wyroku przez kilka lat w mieszkaniach operacyjnych „dwójki” w Warszawie, gdzie próbował popełnić samobójstwo, a w czerwcu 1939 roku, w wyniku procesu poszlakowego, podczas którego prokuratura wojskowa popełniła szereg błędów, otrzymał wyrok 15 lat więzienia. Miała się odbyć rewizja (apelacja), ale do niej nie doszło, ponieważ wybuchła wojna. Sosnowskiego, razem z innymi więźniami, ewakuowano na Kresy Wschodnie i po wkroczeniu Armii Czerwonej zwolniono za obietnicę współpracy z wywiadem. W rejonie Stanisławowa został ranny i trafił do szpitala.

Tam dostał się w ręce sowieckiego aparatu bezpieczeństwa. Kiedy Sowieci zorientowali się, z kim mają do czynienia, przewieźli majora na Łubiankę, gdzie go przesłuchiwano. Z całą pewnością był rozżalony na państwo polskie i swoich przełożonych oraz na to, jak został potraktowany. Podczas przesłuchań ujawnił wiele elementów dotyczących jego działalności na terenie Berlina. Niewykluczone, że przekazał Sowietom swoje dwa źródła informacji, które zostały przejęte przez wywiad sowiecki. Dalsze losy majora były tragiczne.

Po ogłoszeniu amnestii w 1941 roku Sosnowski nie został zwolniony przez Sowietów, tylko przebywał w więzieniu w Saratowie, gdzie zmarł. To oficjalna wersja, jaką podało rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Istnieje też wersja mówiąca o tym, że Sosnowski zdecydował się na współpracę z Sowietami, przeżył II wojnę światową, a nawet miał być widziany w mundurze sowieckiego oficera w Warszawie już po zakończeniu wojny i do śmierci pobierał emeryturę KGB. Oczywiście to jedynie poszlaki. Poznanie dalszych losów majora będzie możliwe dopiero wtedy, gdy zostaną otwarte archiwa moskiewskie, jednakże na razie się na to nie zanosi.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę Piotra Kołakowskiego „W obliczu wojny. Polski wywiad wojskowy na hitlerowskie Niemcy 1933-1939”

Piotr Kołakowski
„W obliczu wojny. Polski wywiad wojskowy na hitlerowskie Niemcy 1933-1939”
cena:
89,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda
Liczba stron:
704
Premiera:
12.06.2023
Format:
170x240 [mm]
ISBN:
978-83-11-16502-1
EAN:
9788311165021
REKLAMA
Meldunek mjr. Jana Żychonia do gen. Władysława Bortnowskiego z 31 sierpnia 1939 h.23.15, informujący o przekraczaniu przez Wehrmacht granicy Niemiec z Wolnym Miastem Gdańskiem.

Osobiście zaliczam majora Sosnowskiego do grona najlepszych oficerów wywiadu.

Jakiego rodzaju informacje agenci wywiadu zbierali na temat remilitaryzacji Niemiec?

Głównym zadaniem polskiego wywiadu - obok uzyskiwania informacji o Związku Sowieckim - było rozpoznanie zagrożenia ze strony Niemiec. Polski wywiad systematycznie pozyskiwał informacje na temat organizacji, dyslokacji, uzbrojenia i wyszkolenia Reichswehry, a od 1935 roku – Wehrmachtu. Chodziło o ustalenie, kiedy dojdzie do ewentualnej agresji.

Właściwie od 1934 roku polski wywiad sugerował, że Niemcy będą gotowe do wojny w 1940 roku, a najpóźniej w 1942 roku. Oddział II z wyprzedzeniem informował kierownictwo wojska o możliwości zajęcia w 1939 roku Czech i Moraw oraz Kłajpedy. Dobrze rozpoznał też siły niemieckie skoncentrowane do ataku na Polskę i główne kierunki uderzenia.

Wspominał Pan o sukcesach polskiego wywiadu wojskowego, ale polskie służby mają na swoim koncie zarówno osiągnięcia, jak i spektakularne porażki. Jedną z nich jest nierozpoznanie w 1939 roku zwrotu w polityce Niemiec wobec Związku Sowieckiego, co miało katastrofalne skutki. Jak doszło do takiej pomyłki/zaniedbania?

Oczywiście sukcesom zawsze towarzyszą porażki. Tak było też w przypadku polskiego wywiadu wojskowego. Wynika to czasami z błędów ludzkich, zastosowania niewłaściwych metod pracy, złej obsady personalnej, ale też ze zwykłego braku szczęścia.

Największe porażki polski wywiad wojskowy poniósł na kierunku wschodnim. Pierwsza i jedna z najważniejszych to ta doznana w wyniku prowadzonej w latach 1921-1927 operacji „Trust”. Sowiecki kontrwywiad utworzył z grupy carskich urzędników i oficerów w Moskwie tajną organizację o nazwie Monarchistyczna Organizacja Centralnej Rosji, która miała rzekomo walczyć z reżimem bolszewickim. Co ciekawe, w sowieckich służbach pracowali Polacy - renegaci, wcześniej związani z polskim wywiadem wojskowym. Przeszli oni na stronę bolszewicką i odegrali w operacji istotną rolę. Dopiero w 1927 roku zorientowano się, że informacje przesyłane przez tę organizację są nieprawdziwe. Trzeba było przebudować prace polskiego wywiadu na kierunku wschodnim. Wywiad z agencyjnego stał się de facto głównie wywiadem obserwacyjnym. Ofiarami tej inspiracyjnej operacji padły również służby wywiadowcze  innych państw, np.: Rumunii, Francji, Wielkiej Brytanii i państw bałtyckich.

REKLAMA

Druga najpoważniejsza porażka to rok 1939 i fakt, że polski wywiad nie przewidział zbliżenia niemiecko-sowieckiego, które de facto doprowadziło do czwartego rozbioru Polski. Do „dwójki” docierały informacje o tym, że może dojść do nawiązania współpracy. Takie wiadomości przekazywały m.in. niektóre placówki z terenu III Rzeszy i ZSRS, a także niektórzy konsulowie polscy urzędujący w Niemczech. Jednakże wiadomości te były lekceważone przez centralę, ponieważ pracowano pod tezę Ministerstwa Spraw Zagranicznych i ministra Józefa Becka. Uważano, że hitleryzm i bolszewizm są jak ogień i woda, a w związku z tym nie dostrzegano możliwości współpracy. Kiedy pojawiało się coraz więcej wiadomości, że taka współpraca jest możliwa, łudzono się, iż Związek Sowiecki, osłabiony czystkami przeprowadzonymi przez Stalina w Armii Czerwonej, nie wystąpi przeciwko Polsce. Uważano, że jeżeli Polsce z pomocą przyjdą Francja i Wielka Brytania, to ZSRS nie zaatakuje II Rzeczypospolitej.

Zakładano, że Armia Czerwona wkroczy dopiero wówczas, kiedy nastąpi całkowite załamanie w starciu z Niemcami przy jednoczesnym braku wsparcia ze strony aliantów. Polska nie była przygotowana na agresję Armii Czerwonej. W planach obronnych zresztą nie zakładano wojny dwufrontowej i jednoczesnej obrony przeciwko atakowi ze strony niemieckiej i sowieckiej. Takich planów operacyjnych nigdy nie było. Józef Piłsudski powiedział, że jeżeli doszłoby do takiej ewentualności, wtedy należałoby się bronić przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie po to tylko, żeby zademonstrować światu wolę walki.

 Po 1934 roku, kiedy aresztowano Sosnowskiego, polski wywiad wojskowy - co trzeba podkreślić - nie miał dostępu do centralnych instytucji w Niemczech (jak również i w Związku Sowieckim). Oczywiście takie próby były podejmowane, jednak bez powodzenia. O skuteczności polskiego wywiadu stanowiły komórki analityczne i dobrze rozmieszczone placówki wywiadowcze.

Kolejną sprawą, która obciąża kierownictwo polskiego wywiadu wojskowego, jest przejęcie przez Niemców na początku października 1939 roku archiwum Oddziału II. Te akta bezwzględnie powinny zostać zniszczone! Przejęcie archiwum „dwójki” sprawiło, że setki agentów i pracowników polskiego wywiadu zapłaciło za to życiem. Jeden z bardzo wpływowych oficerów, podpułkownik Stefan Mayer, któremu podlegały wywiad, kontrwywiad oraz radiowywiad, jeszcze po wojnie twierdził, że dokumenty polskiego wywiadu zostały zniszczone.

Rozmijał się jednak z prawdą, bowiem zniszczono jedynie akta kontrwywiadu, które spalono w warszawskiej elektrowni, natomiast materiały wywiadu dostały się w ręce Niemców. Mayer zdawał sobie z tego sprawę i ponosi za to odpowiedzialność, podobnie jak inni oficerowie z kierownictwa „dwójki”.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę Piotra Kołakowskiego „W obliczu wojny. Polski wywiad wojskowy na hitlerowskie Niemcy 1933-1939”

Piotr Kołakowski
„W obliczu wojny. Polski wywiad wojskowy na hitlerowskie Niemcy 1933-1939”
cena:
89,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda
Liczba stron:
704
Premiera:
12.06.2023
Format:
170x240 [mm]
ISBN:
978-83-11-16502-1
EAN:
9788311165021
REKLAMA
Aleksander Stpiczyński, 1918 rok.

W polskim wywiadzie jeszcze wiosną 1940 roku panowało przekonanie, że większość dokumentów Oddziału II została spalona w pierwszych dniach wojny. Dopiero ogłoszenie komunikatu Niemieckiego Biura Informacyjnego  z 11 maja 1940 roku spowodowało, że zdano sobie sprawę, iż Niemcy dostali w swe posiadanie archiwum Oddziału II w Warszawie. W komunikacie tym znalazły się informacje z raportu attaché wojskowego w Paryżu z 1937 roku dotyczące polsko-belgijskiej współpracy wywiadowczej na kierunku niemieckim. Początkowo łudzono się, że ten dokument wywiad niemiecki mógł zdobyć jeszcze przed wojną z Ambasady RP we Francji. Dochodzenie wykazało jednak, że już jesienią 1939 roku na terenie Rumunii „rozeszła się pogłoska”, iż archiwum wywiadu nie zostało zniszczone.

Przypomnijmy, że Czesi potrafili zniszczyć swoje dokumenty zanim Wehrmacht wkroczył do Pragi. Palono je w kotłowni i na dziedzińcu Sztabu Głównego. Tylko kartoteka agentów i akta bieżące zostały zabrane przez oficerów wywiadu czechosłowackiego, którzy w marcu 1939 roku ewakuowali się drogą lotniczą do Wielkiej Brytanii.

Historie związane z wywiadem zawsze rozpalają wyobraźnię. Wciąż popularny jest serial „Stawka większa niż życie” opisujący dzieje Hansa Klossa. Czy podobne sytuacje związane z podszywaniem się pod kogoś, czy wykorzystaniem sobowtórów miały miejsce w przypadku polskiego wywiadu wojskowego?

Jeżeli chodzi o XX-lecie międzywojenne, to nie słyszałem o takim przypadku, ale w czasie II wojny światowej zdarzały się. Chodzi m.in. o Kazimierza Leskiego, który był oficerem wywiadu i kontrwywiadu Armii Krajowej. W swoich wspomnieniach zapisał, że przemieszczał się po terenach okupowanych i po Rzeszy w mundurze niemieckiego generała. Podawał się za generała Juliusa von Hallmana i podobno udało mu się zdobyć plany fortyfikacji Wału Atlantyckiego. Muszę zaznaczyć, że niektórzy historycy kwestionują tę informację, ponieważ pojawia się ona jedynie w jego wspomnieniach, które są przecież subiektywne.

Mamy jednak inny potwierdzony przypadek takiej działalności. Chodzi o rotmistrza Aleksandra Stpiczyńskiego. To bardzo ciekawa postać, prawdziwy bohater, cichociemny, który walczył w szeregach Armii Krajowej. Już przed wojną związany był z Oddziałem II, służył w Referacie „Wschód”, kierując placówkami wywiadowczymi w Kijowie, a następnie w Bratysławie. W czasie II wojny światowej, w przebraniu niemieckiego pułkownika, podając się za barona, przemierzał III Rzeszę, organizując szlaki kurierskie na Zachód. Spotkał się nawet z feldmarszałkiem Wilhelmem Listem, który po rozmowie udostępnił mu samochód, aby mógł kontynuować podróż. Dzięki temu udało się bezpiecznie przewieźć materiały polskiego wywiadu.

A jak Pan ocenia majora Żychonia ?

REKLAMA
Jan Żychoń, oficer wywiadu wojskowego Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego.

 W mojej ocenie należy do grona najlepszych oficerów polskiego wywiadu wojskowego, chociaż nie brakuje na jego temat głosów krytycznych. Gdy obejmował szefostwo Ekspozytury nr 3 w Bydgoszczy, miał zaledwie 28 lat. Słynął z wydawania precyzyjnych instrukcji i rozkazów. Był bardzo wymagający dla podległych mu oficerów i pracowników, a przy tym generalnie lubiany. Dbał o swoich agentów, którzy byli zatrzymywani przez niemiecki kontrwywiad. Kiedy wracali do Polski, troszczył się o nich, załatwiając im pracę. Potrafił być bezlitosny dla wrogów i zdrajców, a także bezwzględny w dążeniu do osiągnięcia stawianych celów (np. zamierzał porwać syna Pauliny Tyszewskiej, jednej z jego najlepszych agentek, która początkowo nie chciała zgodzić się na współpracę z polskim wywiadem). Jeden z oficerów Abwehry powiedział o Żychoniu, że jest to „diabeł w ludzkiej skórze”.

Żychoń jako oficer osiągał na tajnym froncie liczne sukcesy. Przeprowadzał nietuzinkowe operacje, jak np. akcja „Wózek”, polegającą na badaniu zawartości niemieckich przesyłek przewożonych tranzytem kolejowym z innych części Niemiec do Prus Wschodnich i W.M. Gdańska. W latach 30. było to najpoważniejsze źródło, z którego polskich wywiad pozyskiwał dokumenty Wehrmachtu. Zdarzało się, że Żychoń pracował na pograniczu dekonspiracji, nie stronił od alkoholu i kobiet. Jednak cieniem na jego pracy kładzie się nierozpoznanie w 1939 roku przez Ekspozyturę nr 3 XIX Korpusu, który koncentrował się na Pomorzu Zachodnim. Korpus ten przyczynił się do rozbicia Armii „Pomorze” generała Władysława Bortnowskiego. To był fatalny błąd popełniony przez wywiad.

Żychoń - o czym trzeba pamiętać - odegrał też ważną rolę w pracy polskiego wywiadu wojskowego podczas II wojny światowej, ponieważ był szefem komórki zajmującej się zdobywaniem informacji o III Rzeszy.

Jaki wpływ miała działalność wywiadu na stan przygotowań Polski do II wojny światowej?

Niestety, wpływ był znikomy, a zdobyte informacje nie były należycie wykorzystywane. W pewnym stopniu wzięto je jedynie pod uwagę przy modernizacji Wojska Polskiego. Jeżeli chodzi o opracowanie planu obronnego, to właściwie nie zostały uwzględnione. Jednostki Wojska Polskiego rozlokowano linearnie wzdłuż całej granicy z Niemcami, a nie na głównych kierunkach uderzenia, które wskazywał Oddział II. Podobny błąd popełnił Stalin, nie wykorzystując informacji wywiadu wojskowego i wywiadu cywilnego, które jasno wskazywały, że w 1941 roku dojdzie do agresji Niemiec hitlerowskich na Związek Sowiecki. Stalin wiadomości te traktował jako dezinformację i próbę wciągnięcia do wojny przez Wielką Brytanię. Podobnie zresztą postąpili Francuzi. W 1940 roku nie wzięli pod uwagę informacji swojego wywiadu, w jaki sposób Wehrmacht zamierza uderzyć na Francję. Jak widać niewykorzystywanie informacji wywiadu  było błędem nie tylko strony polskiej, jednak w żadnym wypadku nie może to stanowić usprawiedliwienia działań naczelnych władz wojskowych II Rzeczypospolitej.

Dziękuję serdecznie za rozmowę!

Materiał powstał dzięki współpracy reklamowej z Wydawnictwem Bellona.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę Piotra Kołakowskiego „W obliczu wojny. Polski wywiad wojskowy na hitlerowskie Niemcy 1933-1939”

Piotr Kołakowski
„W obliczu wojny. Polski wywiad wojskowy na hitlerowskie Niemcy 1933-1939”
cena:
89,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda
Liczba stron:
704
Premiera:
12.06.2023
Format:
170x240 [mm]
ISBN:
978-83-11-16502-1
EAN:
9788311165021
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Magdalena Mikrut-Majeranek
Doktor nauk humanistycznych, kulturoznawca, historyk i dziennikarz. Autorka książki "Henryk Konwiński. Historia tańcem pisana" (2022), monografii "Historia Rozbarku i parafii św. Jacka w Bytomiu" (2015) oraz współautorka książek "Miasto jako wielowymiarowy przedmiot badań" oraz "Polityka senioralna w jednostkach samorządu terytorialnego", a także licznych artykułów naukowych. Miłośniczka teatru tańca współczesnego i dobrej literatury. Zastępca redaktora naczelnego portalu Histmag.org.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone