Przemysław Waingertner – „Konspiracja trzech pokoleń. Związek Młodzieży Polskiej „Zet" i ruch zetowy (1886-1996)” – recenzja i ocena

opublikowano: 2018-03-21 09:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Takiej książki brakowało na polskim rynku wydawniczym. Ruch zetowy, owiany legendą wreszcie doczekał się monografii obejmujący jego dzieje w sposób prawdziwie kompleksowy.
REKLAMA
Przemysław Waingertner
„Konspiracja trzech pokoleń. Związek Młodzieży Polskiej „Zet
nasza ocena:
9/10
cena:
54,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego
Rok wydania:
2018
Okładka:
twarda
Liczba stron:
636
ISBN:
978-83-8088-746-6

Ruch zetowy łączył konspirację prawicową i lewicową, myśl konserwatywną i syndykalistyczną, nie tracąc nigdy z pola widzenia dobra polskiego państwa i społeczeństwa. Przede wszystkim jednak był kuźnią kadr polskiej inteligencji. Jego działalność stanowi lekcję politycznego realizmu z jednej strony, z drugiej natomiast – dynamizmu w działaniu i społecznej wrażliwości.

Początki Związku Młodzieży Polskiej „Zet” powiązane są ściśle z działalnością ruchu narodowego. Jego statut, opracowany z inicjatywy działacza narodowego Zygmunta Balickiego, zatwierdzony został w styczniu 1887 roku. W zjeździe założycielskim uczestniczyli między innymi przedstawiciele studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego, Warszawskiego, Politechniki Lwowskiej oraz uczelni zachodnioeuropejskich, na których kształcili się Polacy.

Chrztem bojowym dla młodej organizacji okazała się wielka demonstracja patriotyczna zorganizowana w Warszawie w stulecie insurekcji kościuszkowskiej – tzw. kilińszczyzna. Na jej uczestników spadły carskie represje. Działalność „Zetu” została wówczas zawieszona. Wznowiono ją ponownie po koniec XIX wieku, staraniem Ligi Narodowej. To kwestia o ogromnym znaczeniu, bowiem Liga – jako tajna organizacja tworzona przez działaczy narodowych – funkcjonowała na terenie wszystkich trzech zaborów. To zaś dawało szansę na dotarcie do szerokiego grona polskich działaczy politycznych i społecznych.

I choć ruch zetowy ostatecznie oddalił się od Ligi, to wiele założeń programowych przetrwało i odciskało piętno na działalności jego członków. Mowa tu przede wszystkim o dążeniu do niepodległości Polski, krzewieniu świadomości narodowej, edukowaniu społeczeństwa na wsi i w mieście, czy też kształtowaniu charakterów młodzieży, której przyszłym zadaniem miało się stać aktywne i świadome włączanie do życia obywatelskiego. Zetowcy zakładali nielegalne biblioteki, organizowali kształcenie w tajnych kółkach i organizowali manifestacje patriotyczne.

Autor odtwarza tę historię, wprawnie tłumacząc czytelnikowi koncepcje, wizje, nurty i linie podziału wewnątrz ruchu. Należy zgodzić się z jednym – pomimo wewnętrznych sporów (a może nawet dzięki nim!) ruch zetowy na płaszczyźnie intelektualnej pozostał niezwykle płodny. Duża w tym rola jasno wyznaczonych celów działania i zaangażowania poszczególnych członków. A przede wszystkim ich wielkiego patriotyzmu i politycznej dojrzałości.

REKLAMA

Dlaczego więc ruch zetowy nie stał się nigdy przedmiotem długich i zaciętych debat prowadzonych przez badaczy? Autor nie stawia tego pytania, ale odpowiedź na nie można znaleźć między wierszami: ** nie rozbudzał on takich emocji, jak spór między prawicą a lewicą, między konserwatyzmem a walką wyzwoleńczą.** Nawet gdy zetowcy poparli sanację po przewrocie majowym (co było wyraźną deklaracją polityczną), zrobili to z szeregiem zastrzeżeń.

O ile potrafimy wskazać datę początkową dla „Zetu”, o tyle więcej trudności przynosi nam wskazanie cezury końcowej dla jego działalności. Nie zwołano przecież zjazdu, na którym uroczyście ogłoszono wypełnienie jego misji. I chyba właśnie dlatego Przemysław Waingertner podjął decyzję o wyznaczeniu symbolicznej daty, która stanowiłaby zamknięcie historii „Zetu”. Jako cezurę końcową wybrał ogłoszenie publikacji pod tytułem Zet w walce o niepodległość i budowę państwa. Szkice i wspomnienia (pod redakcją Tadeusza Nowackiego).

Ten swego rodzaju „testament ideowy” „Zetu” wydano w 1996 roku staraniem ostatnich żyjących działaczy organizacji. Pomysł Autora może wydawać się nieco kontrowersyjnyde facto bowiem ruch od lat już nie funkcjonował. Ale żywe pozostały jego idee. One właśnie w szczególny sposób kształtowały świadomość osób niegdyś z nim związanych. Waingertner chce w ten sposób podkreślić, że gdy ktoś raz stał się członkiem „Zetu”, zetowcem pozostał już na całe życie.

W 1996 roku wolność Polski wydawała się być niezagrożona. Jako niezależny podmiot nasze państwo wstępowało do struktur międzynarodowych, prowadziło suwerenną politykę. Historia „najdłuższej konspiracji” dopełniła się już w wolnej Polsce. Zadania, jakie stawiano przed organizacją zostały wypełnione. „Zet” nie był już potrzebny.

Książka została bardzo solidnie wydana. Dobrym pomysłem było zamieszczenie na jej końcu słowniczka biograficznego działaczy ruchu. Czytelnik będzie też nie raz sięgać do wykazu skrótów zawartych w treści pracy. Można żałować w zasadzie tylko jednego: że Autor nie zdecydował się uzupełnić swej pracy materiałem ilustracyjnym.

Zawołaniem „Zetu” było proste: „Dla Polski!”. W tym krótkim haśle zawierało się streszczenie misji, jaką stawiali przed sobą działacze ruchu. A przecież właśnie o misję chodziło. Gorąco zachęcam do lektury.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Piotr Abryszeński
Absolwent historii i politologii, doktorant na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Pracownik Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. Przygotowuje pracę doktorską poświęconą postawom społeczno-politycznym środowiska akademickiego Politechniki Gdańskiej w latach 1969-1980.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone