Renata Bożek – „Wyjarzmiona” – recenzja i ocena

opublikowano: 2025-06-24, 09:44
wolna licencja
W powieści „Wyjarzmiona” Renaty Bożek na głównego bohatera wyrasta język – on jest nośnikiem emocji, doświadczeń i statusu. Odważna decyzja o stylizacji mowy to zabieg nie tylko udany, ale nadający narracji potrzebnej głębi.
reklama

Renata Bożek – „Wyjarzmiona” – recenzja i ocena

Renata Bożek
„Wyjarzmiona”
nasza ocena:
8/10
cena:
59,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Marginesy
Rok wydania:
2025
Okładka:
miękka
Liczba stron:
352
Premiera:
23.04.2025 r.
ISBN:
978-83-68265-86-6
EAN:
9788368265866

Od obdartej dziewczynki z chłopskiej rodziny do kobiety odzianej w jedwab – opowieść o Rozalii Belawender przenosi czytelnika do dziewiętnastowiecznej wsi lubelskiej, pokazując trudną drogę kobiecego awansu społecznego. Renata Bożek podejmuje się ukazania tej historii językiem stylizowanym na chłopską gwarę – zabiegu ryzykownego, ale bez wątpienia efektownego. Czy się udał? W mojej ocenie: tak.

Książka wydana nakładem Wydawnictwa Marginesy już od pierwszego kontaktu stanowi zapowiedź tego, z jakim światem będziemy mieć do czynienia – okładka z obrazem Józefa Chełmońskiego Dziewczyna z Polesia przywołuje atmosferę nędzy, surowości i wiejskiej walki o przetrwanie. To opowieść o miejscu, gdzie klasowe podziały są wyraźne na każdym poziomie życia, a marzenia o innym losie są tłumione przez okrutną rzeczywistość. Ludzie nawykli do przypisanych im ról nie mogli i nie potrafili nawet poza nie wyjść. Bo niby jak?

Narracja rozpoczyna się w 1831 roku. Poznajemy dziewięcioletnią Rozalkę, która w dramatycznych okolicznościach poprzysięga zemstę wobec panów. Towarzyszymy jej w pierwszych krokach edukacji, w której wyraźnie błyszczy jej przenikliwość i niezależne myślenie. Jedna ze scen szkolnych zostaje szczególnie w pamięci:

— Cały dzień nic nie robię, czy to dobrze? — sylabizowała Jewka Puzoniówna, razem z  Rozalką najlepsza uczennica.

— I co wy na to? — zapytał wikary.

— Źle — odpowiedziała Jewka, a reszta kiwała głowami.

 — Trza cały czas robić, przecie leniwemu głupoty się w głowie lęgną. Jako Pan Bóg stworzył nas do roboty, to nierobienie to grzech — spowiadać się z tego trzeba. Tak w kościele uczo.

Rozalka odetchnęła głęboko i podniosła rękę.

— Przecież sam Pan Bóg sześć dni pracowoł, a siódmego odpoczywoł, to znaczy — nic nie robiół — powiedziała niepewnie i spojrzała z niepokojem na wikarego.

Ten patrzuł na nią z uśmiechem, więc ciągnęła:

— To by znaczyło, że je czas na pracowanie i czas na odpoczywanie. No to możno i cały dzień nic nie robić — i będzie dobrze.

W izbie zapadła cisza. Dzieci szeptały pod nosem, że Rozalka się wreszcie doigra. Wikary kiwał głowo. Zachęcona tym mówiła dalej:

 — Pany we dworze nic nie robio całymi dniami. Tylko spacerujo, wylegujo się — tfu — wylegują na fotelach, czytają, grają na pianinie, wunchajo kwiatki. W pole nie chodzo, o palenie w piecu, gotowanie, pranie i sprzątanie się nie martwio. Bawio się na kuligach i tańcach. I nikt im tego za złe nic a nic nie mo. Każdy myśli, że pany dobrze robio, kiedy cały dzień nic nie robio.

reklama

Tylko u nas na wsi — gonio do roboty, że ni ma... tfu, nie ma kiedy elimentorza poczytać.

Ten fragment doskonale ilustruje, z jaką siłą Bożek oddaje głos swojej bohaterce – młodej, ale już świadomej, bystrej i gotowej do buntu.

Struktura powieści – podział na trzy części: wieś – dwór – miasto – odzwierciedla kolejne etapy społecznej podróży Rozalki i pełni ważną funkcję narracyjną. Każda przestrzeń to nowy kontekst, nowa rola, nowa maska, ale również odmienna stylizacja języka. Rozwinięte tytuły rozdziałów pomagają odnaleźć się w fabule, szczególnie gdy gwarowy język zaczyna pochłaniać czytelnika.

Na uwagę zasługuje również pojawienie się fragmentu wiersza Johna Keatsa There Was a Naughty Boy. Ten lekki, anglosaski tekst wprowadza chwilę wytchnienia i stanowi literacką metaforę wędrówki Rozalki – dziewczyny, która opuszcza swoje miejsce w społeczeństwie z nadzieją, że „gdzieś indziej” będzie lepiej. A jednak – niezależnie od tego, czy to wieś, dwór czy miasto – rzeczywistość bywa równie okrutna, hipokryzja powszechna, a człowiek wciąż musi walczyć o swoje.

To, co najbardziej mnie urzekło, to język – żywy, nasycony, wymagający. Bożek nie tylko pisze, ale wręcz „odgrywa” język z innego czasu i miejsca. Mowa bohaterów ewoluuje – razem z nimi dorasta, zmienia się, szuka lepszego wyrazu. Dla czytelnika to nie lada wyzwanie, ale też literacka uczta. Doceniam odwagę autorki, która sięgnęła po język daleki kulturowo i geograficznie, ale uczyniła go tak bliskim, że nie sposób go zapomnieć. Język wyrasta tu bowiem na nośnik emocji i doświadczeń, który wyzwala aspiracje, ale nakłada ograniczenia.

Do tego dochodzi pieczołowicie oddane tło obyczajowe – książka wiernie oddaje realia dziewiętnastowiecznego życia, od brudu w chałupie po wypolerowane posadzki dworu.

Nie jest to książka łatwa, ale za to autentyczna. Wymaga skupienia, czasem cierpliwości, ale w zamian oferuje coś bezcennego – głos kobiety, która się nie poddaje. I ten język, którego nie da się podrobić.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Renaty Bożek „Wyjarzmiona” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy!

reklama
Komentarze
o autorze
Nina Kucharczyk
Studentka IV roku historii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jej zainteresowania obejmują m.in. relacje między gospodarką i światem artystycznym. W wolnym czasie lubi czytać reportaże.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone