Richard Overy – „Krew i zgliszcza. Wielka wojna imperiów 1931–1945. TOM 2” – recenzja i ocena
Richard Overy – „Krew i zgliszcza. Wielka wojna imperiów 1931–1945. TOM 2” – recenzja i ocena

Drugi tom książki „Krew i zgliszcza” jest, podobnie jak pierwsza odsłona, ujęciem przekrojowym. O ile więc w pierwszej części pracy Overy’ego mieliśmy do czynienia raczej z historią polityczną i wojskową, o tyle w drugiej na czoło wysuwa się perspektywa społeczna, a nawet ekonomiczna. Występują też kwestie militarne, ale podane w nieco inny sposób. Autor oczywiście nie zapomina o konstruowaniu szerokiego tła, na którym osadza nowe wątki.
II wojna światowa była starciem imperiów, którego wybuch należy datować na początki lat trzydziestych – uważa Overy. I ma na poparcie swej tezy szereg argumentów. Konflikt ten nie zakończył się w 1945 roku, ale otworzył szereg nowych, będących jego konsekwencjami. Imperia upadły, zrodziły się nowe, a na gruzach starych powstały państwa narodowe – ze swoimi aspiracjami i ambicjami. Bo wbrew cezurze końcowej autor nie zamyka się na kapitulacji Niemiec i Japonii, ale sięga znacznie dalej, ocierając się wręcz o współczesność.
Wydawnictwo Rebis zdecydowało się podzielić książkę brytyjskiego historyka na dwa tomy (stąd krótki czas między wydaniem jednego i drugiego). To akurat zabieg stosowany już kilkukrotnie przez oficynę, ale w wypadku recenzowanej pozycji należy przyklasnąć temu pomysłowi. Nie tylko ze względu na poręczność i wygodę czytelników – oryginał liczy przeszło tysiąc stron, ale przede wszystkim ze względu na podejmowane zagadnienia. Tom drugi jest jak gdyby rozwinięciem wątków z pierwszego, skoncentrowaniem większej uwagi na szczegółach i tych elementach, które miały bezpośredni wpływ na masy ludzkie oraz na indywidualne doświadczenia.
Zachowano zresztą strukturę oryginału. Praca rozpoczyna się więc rozdziałem piątym. Autor prezentuje nowoczesne techniki wykorzystywane na polu bitwy, aspekty ekonomiczne w czasie wojny, czy niezliczone zbrodnie. Jest jednak i kolejna warstwa: Overy proponuje filozoficzne spojrzenie na konflikty, szukając granic moralności i wskazując na dylematy, przed jakimi każdego dnia musiały stawać miliony.
Recenzowaną pozycję można czytać na wyrywki – to jest niewątpliwie wartość dodana problemowego ujęcia. Jednak dopiero wnikliwa lektura całości unaocznia ogrom zjawisk i ich dynamikę. Jednocześnie „Krew i zgliszcza” są opracowaniem syntetycznym, które można postawić obok najlepszych, najbardziej kompletnych syntez historii II wojny światowej. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że otrzymaliśmy najlepszą tego typu pracę.
Richard Overy po raz kolejny zachwyca erudycyjnym podejściem (bardzo dobrą pracę wykonał tłumacz tego monumentalnego dzieła, Tomasz Fiedorek). Świetnie porusza się po meandrach wielkiej rozgrywki na polu bitwy czy w zaciszu gabinetów politycznych, by następnie zejść na poziom detalu i opisywać rzeczywistość przez pryzmat wspomnień tych, którzy doświadczali okrucieństw, jak i tych, którzy zadawali cierpienie. U brytyjskiego autora wszyscy są równi. Narodowość nie ma znaczenia – liczy się przede wszystkim mechanizm, którego skutki odczuwają wszyscy. Oczywiście nie oznacza to, że ze wszystkimi jego opiniami należy się zgodzić – mnogość poruszonych przezeń wątków sprawia, że otrzymujemy trochę uproszczeń i uogólnień, nie zawsze sprawiedliwych. Tak jest chociażby w wypadku oceny sytuacji w państwach, które znalazły się pod sowieckim butem. Ale nie to jest najważniejsze.
Nowatorstwo Overy’ego polega na zerwaniu z typową narracją prezentującą starcie dobra ze złem. Historyk nie koncentruje się więc na psychologii agresorów i nie przeciwstawia im tych dobrych, którzy za wszelką cenę zamierzali powstrzymać eksterminację. Miast tego serwuje udaną opowieść o sekwencji zdarzeń, o tym, że udana próba ukazania sekwencji zdarzeń, wraz z ich specyfiką i konsekwencjami – zwycięska wojna przynosi wszakże zwycięstwo propagandowej narracji. Niezależnie od tego, kto jest jej autorem i beneficjentem.
Drugi tom sytuuje się chyba oczko niżej niż fenomenalny i odkrywczy pierwszy tom, jednak wciąż jest to znakomita, przekrojowa lektura, a zarazem ocean motywów do długich rozważań. Obie książki wręcz trzeba przeczytać. Zwłaszcza, że stanowią komplementarną całość, zaś czas poświęcony „Krwi i zgliszczom” nie będzie czasem straconym.