Sarmaci z PPS

opublikowano: 2015-05-24 17:03
wolna licencja
poleć artykuł:
Niedawno do księgarni trafiła nowa książka Jana Sowy pt. _Inna Rzeczpospolita jest możliwa_, w której autor między innymi po raz kolejny atakuje sarmatyzm i tradycję Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Czy jednak nie przegapił wpływu tego okresu na polski socjalizm?
REKLAMA

Na wstępie zaznaczę, że mój artykuł jest co najwyżej przyczynkiem, formą zwrócenia uwagi na fakty, które wydają się umykać części lewicowych publicystów. Pełne opisanie całej relacji wymagałoby długiego eseju o ile nie osobnej publikacji.

Dla niektórych autorów, wśród których szczególne miejsce zajmuje Jan Sowa, sarmatyzm jest rodzajem etykietki pod którą kryją się wszystkie najgorsze cechy Polaków. Okres Rzeczpospolitej Obojga Narodów to najbardziej ponury czas naszych dziejów, przez niektórych uważany nawet za odpowiedzialny za dzisiejszą tragiczną sytuację w kraju. Sarmatyzm to synonim błędów i wypaczeń. Wydaje się wręcz, że dla niektórych stał się źródłem wszelkiego zła.

Szlachecki portret trumienny z XVII wieku. Czy sarmatyzm to tylko zła tradycja historii Polski? (domena publiczna).

Tymczasem sarmatyzm, czy też szerzej cała kultura polskiej szlachty, z jej dobrymi i złymi stronami, była najsilniejszą formacją kulturową w polskich dziejach. Stąd też warto przynajmniej pobieżnie spojrzeć jak wygląda relacja między polską tradycją szlachecką a rodzimym socjalizmem.

Oczywiście nie można popadać w łatwe generalizacje – kultura sarmacka nie oznaczała od razu, że każdy wychowany w niej człowiek automatyczne staje się rewolucjonistą czy socjalistą. Zależność ta ani nie jest prosta, ani też nie jest oczywista. Natomiast nie można pominąć milczeniem faktu, że w staropolskiej kulturze istniały zalążki tego, co potem stało się inspiracją dla polskich socjalistów.

Zobacz też:

Wystarczy zacząć od rzeczy najprostszej: domu rodzinnego. Jan Sowa jest między innymi kojarzony ze środowiskiem „Krytyki Politycznej”, która z kolei na swoich sztandarach nosi Stanisława Brzozowskiego – filozofa, pisarza i krytyka teatralnego. Dodać trzeba: Stanisława Brzozowskiego herbu Belina. Nie inaczej sytuacja wygląda w przypadku innego lewicowego myśliciela Edwarda Abramowskiego, u którego korzenie szlacheckie też odgrywały niebagatelną rolę.

W historii Polski największym i zarazem najsilniejszym środowiskiem socjalistycznemu była Polska Partia Socjalistyczna. Założono ją z czterech różnych partii o różnym stosunku do socjalizmu. To ona stworzyła polski model tej ideologii, inny od niemieckiego czy rosyjskiego, i miała niebagatelny wkład w drogę do niepodległości. Równocześnie wielu z PPS-owców głosiło niekiedy naprawdę rewolucyjne poglądy.

Warto chociaż pobieżnie wymienić najważniejszych działaczy tego środowiska. Do głównych aktywistów należeli Aleksander Sulkiewicz z rodziny szlachty tatarskiej, Aleksander Dębski, Witold Jodko-Narkiewicz oraz Ignacy Daszyński pochodzący z rodziny ziemiańskiej, Bolesław Limanowski herbu Alemanni, potomek konfederaty barskiego Jan Stróżecki czy Stanisław Wojciechowski, który podobnie jak Stanisław Grabski pochodził z biednej szlachty. Oczywiście, w PPS byli i ludzie pochodzący z innych środowisk, przede wszystkim inteligencji żydowskiej. Niemniej potomkowie polskiej szlachty stanowili nadreprezentację w strukturach PPS, obok której nie można przejść obojętnie.

Podobnie wygląda sprawa w środowisku PPS skupionym przy Piłsudskim – tam aż trudno znaleźć kogoś bez szlacheckich koneksji. W szczególności warto zwrócić uwagę na Organizację Bojową PPS, do której tradycji polska lewica ostatnio próbuje się odwoływać. Z polskiej szlachty mamy tam: Arciszewskiego, Grabskiego, Sławka, Sosnkowskiego, Hellmana, Jaxa-Rożena i Rogalewicza.

REKLAMA

Ktoś mógłby zwrócić uwagę, że duża reprezentacja szlachty w partiach socjalistycznych wynikała z jej wyższego poziomu świadomości politycznej. Ale przecież wśród działaczy byli też chłopi, żydzi albo mieszczanie, którzy niejednokrotnie również sprawowali kierownicze funkcji. Wśród nich wielu zafascynowanych sarmatyzmem.

Pan Tadeusz jako sztandarowe dzieło opiewające kulturę sarmacką i rodzaj ideału polskości było ulubioną lekturą nie tylko polskich konserwatystów czy prawego skrzydła PPS pod wodzą Piłsudskiego, ale też polskiego komunisty Feliksa Dzierżyńskiego (nomen omen herbu Sulima) czy zasymilowanego Żyda Karola Radka, który do końca swojego życia cenił polską tradycję. Sarmatyzm pociągał i inspirował wielu rewolucjonistów właśnie ze względu na swój szalony charakter.

Grupa polskich socjalistów na Kongresie II Międzynarodówki. Większość z nich posiadała szlacheckie pochodzenie (domena publiczna).

Dom szlachecki oznacza nie tylko relację dominacji dworu nad czworakami, wyzysku i niesprawiedliwości społecznych, do których dzisiaj próbuje się ją sprowadzić. W tradycję polskiej szlachty była wpisana ciągła walka o prawa i o równość. Wpierw była to równość między nobilites, która później przerodziła się w walkę o równość wszystkich klas społecznych. W tym co dzisiaj Jan Sowa uważa za wypaczenie, jak złota wolność czy liberum veto, niektórzy z lewicowych działaczy widzieli podłoże prawdziwie socjalistycznej myśli – wystarczy wymienić tutaj komunistę Jana Hempla.

W sarmatyzmie było szaleńcze umiłowanie do wolności, przełamywania ustanowionych ram i niepodporządkowaniu się narzuconemu porządkowi. Nie na darmo mówiono, że sarmata nawet w kościele przyklęka na jednym kolanie, bo nawet tam jest człowiekiem wolnym. Socjalizm nie mógł w Polsce wyrosnąć z innego gruntu jak sarmatyzm, bo właśnie on przedstawiał wizję wolnego człowieka, nawet jeżeli pierwotnie miał to być tylko szlachcic. Czym były co po niektóre konfederacje jak nie buntem przeciw ograniczeniu wolności? Od konfederacji nie tak daleko już do rewolucji, nic więc dziwnego, że polscy socjaliści wywodzili się często właśnie z tej grupy społecznej.

Przeczytaj również:

Polska Partia Socjalistyczna szlachtą stała i tradycje sarmackie były w niej ciągle żywe. Nie przypadkiem wielokrotnie odwoływała się w swojej narracji do powstania styczniowego, nazywanego przecież powstanie czysto szlacheckim. W stosunku do innych środowisk politycznych częściej i chętniej sięgała po gwałtowne środki walki z zaborcami. Tradycję takiego rodzaju sprzeciwu należy upatrywać właśnie w tradycji sarmackiej.

Sarmatyzm wreszcie oznaczał gest i szaleństwo, a także, pomimo pozorów, luźne traktowanie dóbr doczesnych, które w imię wyższych wartości należy poświęcić. Ani w porządnych mieszczańskich domach dbających o każdy pieniążek, ani w biednych chłopskich chatach takie koncepcję nie mogły się narodzić. Tylko z szlacheckiego domu mogło wyjść tak gorące zaangażowanie w sprawy.

Wydaje się zatem zasadne pytanie, czy polska tradycja socjalistyczna powstałaby w ogóle w tym kształcie gdyby nie sarmatyzm, a tyrada którą przeprowadza w swoich pracach Jan Sowa nie jest tak naprawdę atakiem na własną tożsamość i pewnego rodzaju ojcobójstwem.

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Paweł Rzewuski
Absolwent filozofii i historii Uniwersytetu Warszawskiego, doktorant na Wydziale Filozofii i Socjologii UW. Publikował w „Uważam Rze Historia”, „Newsweek Historia”, „Pamięć.pl”, „Rzeczpospolitej”, „Teologii Politycznej co Miesiąc”, „Filozofuj”, „Do Rzeczy” oraz „Plus Minus”. Tajny współpracownik kwartalnika „F. Lux” i portalu Rebelya.pl. Wielki fan twórczości Bacha oraz wielbiciel Jacka Kaczmarskiego i Iron Maiden.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone