Sierpień 1980 w Elblągu i województwie elbląskim
Na wieść o rozpoczęciu strajku w Stoczni Gdańskiej dzień później, 15 sierpnia 1980 r., na krótko przerwała pracę załoga Lokomotywowni PKP w Malborku, Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Elblągu oraz masarni w Sztumie. Następnego dnia, w sobotę 16 sierpnia, z powodu strajku w Gdańskiej Fabryce Mebli nie pracowali robotnicy jej sztumskiej filii. W Elblągu z uwagą obserwowano to, co się dzieje w niedalekim Gdańsku. Fakt, że do niedzieli 17 sierpnia protest tam nie upadł, okazało się dla elblążan wyraźnym sygnałem do działania w poniedziałek 18 sierpnia.
Tego dnia od godzin porannych stanęły m.in. Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne, Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, Elbląska Fabryka Urządzeń Okrętowych, Państwowa Komunikacja Samochodowa, Zakłady Przemysłu Odzieżowego „Truso” (ponad 2,5 tys. zatrudnionych kobiet i zaledwie kilkudziesięciu mężczyzn), Zakład Produkcji Przemysłowej (tzw. Fabryka Domów) Elbląskiego Kombinatu Budowlanego, Elbląskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego (tzw. Przemysłówka) i Elbląskie Zakłady Naprawy Samochodów. Od 18 sierpnia w Elblągu powołano komitety strajkowe w 67 zakładach. Akcja protestacyjna nie miała jednak wszędzie charakteru okupacyjnego. W części zakładów prowadzono strajki rotacyjne, co oznaczało, że po zakończeniu pracy, około godziny 14–15, większość pracowników udawała się do domów.
W największym zakładzie miasta i regionu – Zakładach Mechanicznych „Zamech” im. Gen. Karola Świerczewskiego – pracę przerywano kilkukrotnie. Pierwsze absencje zanotowano już w godzinach rannych 18 sierpnia, nie trwały one jednak długo, bo po południu fabryka funkcjonowała już normalnie. W następnych dniach załoga znowu przystępowała do protestu, sama jednak nie mogła się zdecydować, jaką formę nadać akcji solidarnościowej ze Stocznią Gdańską. Wobec niezdecydowania części załogi, która chciała m.in. podpisania porozumienia z ministrem Zbigniewem Bartosiewiczem i idącej w ślad za tym istotnej podwyżki płac, a tym samym przerwania jakichkolwiek akcji strajkowych, zdecydowano o prowadzeniu tzw. strajku włoskiego, a następnie rotacyjnego. Szefem zakładowego komitetu strajkowego został Józef Gburzyński.
Niezdecydowana postawa załogi „Zamechu” rozczarowała mniejsze zakłady w mieście, które liczyły na przewodzenie akcji strajkowej przez największą fabrykę – zatrudniała ona więcej pracowników niż większość pozostałych zakładów razem wziętych. Powodem kolejnego zawodu stał się fakt, że „Zamech” nie przystąpił do zawiązanego 18 sierpnia Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Elblągu. Według jednych relacji stało się tak dlatego, że przedstawiciele największej fabryki, wykorzystując swoją pozycję, chcieli narzucić swoje warunki i przejąć przewodnictwo w MKS, według innych – odstraszył ich rzekomy bałagan organizacyjny panujący w siedzibie miejskiego komitetu strajkowego.
Pierwszym przewodniczącym elbląskiego MKS został Jan Wyrzykowski z WPK. Tam też na terenie zajezdni tramwajowej, a potem zajezdni i dworca PKS, spotykali się przedstawiciele tzw. dziewiątki, tj. zakładów, które koordynowały przebieg protestu w mieście, składanie postulatów i nawiązanie łączności z Gdańskiem. Trzy dni później do MKS przystąpiły kolejne zakłady. Od tej chwili przewodniczył mu Ryszard Kalinowski z EPBP.
Zanim do tego doszło, 19 sierpnia elbląski MKS (skupiał wtedy 18 zakładów) jako pierwszy komitet spoza województwa gdańskiego zarejestrował się w Międzyzakładowym Komitecie Strajkowym w Stoczni Gdańskiej. Wizyta elblążan spotkała się z ogromną radością i wdzięcznością ze strony delegatów przebywających w sali BHP, w tym czasie bowiem istnienie gdańskiego MKS było zagrożone. Negocjacje płacowe z wicepremierem Tadeuszem Pyką prowadzili przedstawiciele innych stoczni i zakładów. Akces elbląskiego MKS wzmocnił morale w Gdańsku. Od tej pory łączność między oboma ośrodkami strajkowymi utrzymywali kurierzy, którzy z obawy przed zatrzymaniem na trasie Elbląg–Gdańsk wcześniej typowani byli do przejazdu spośród większej liczby osób.
Strajki sierpniowe wybuchały także w pozostałych miejscowościach województwa elbląskiego. 21 sierpnia powstał komitet strajkowy w Kwidzynie (tam stały m.in. Zakłady Celulozowo-Papiernicze, tzw. Celuloza) z Jerzy Kosaczem na czele, który także wpisał się na listę MKS w Gdańsku. Tydzień później, 28 sierpnia, zawiązała się ponadzakładowa struktura strajkowa w Malborku. Jej przewodniczący Zenon Mucha odpowiadał za kontakt z gdańskim MKS, a wiceprzewodniczący Mirosław Bąk – za kontakt z MKS w Elblągu. Strajkowały także zakłady w Dzierzgoniu, Sztumie i Nowym Dworze Gdańskim. Przerwy w pracy zanotowano też m.in. w Pasłęku, Prabutach i Tolkmicku.
Pewne novum w porównaniu z przebiegiem strajku na Wybrzeżu Gdańskim stanowił fakt, że w Elblągu największe nasilenie protestu przypadło na 28 sierpnia. To wtedy, na trzy dni przed podpisaniem porozumień gdańskich, nie pracowała tam największa liczba fabryk. Działały jedynie placówki handlowe i służby zapewniające codzienne funkcjonowanie miasta. Od tej pory liczba strajkujących zaczęła się jednak zmniejszać, gdyż część załóg – zadowolonych z obietnicy korzystnych podwyżek płac uzyskanej w toku wciąż trwających negocjacji prowadzonych z Komisją Bartosiewicza – zmierzała do poddania akcji protestacyjnej. Nastąpiło to 29 i 30 sierpnia, kiedy zrezygnowały załogi kilkunastu przedsiębiorstw. Mimo to ani pozycja elbląskiego MKS, ani tym bardziej gdańskiego nie uległa osłabieniu, gdyż załogi najważniejszych fabryk nadal przebywały na ich terenie.
Strajkujących wspierał elbląski Kościół katolicki z proboszczem parafii św. Mikołaja ks. Mieczysławem Józefczykiem na czele. W poniedziałek 18 sierpnia przyjechał on do Gdańska, by spotkać się z ks. Henrykiem Jankowskim i sprawdzić, jakie nastroje panują wśród robotników. Ponieważ przekonał się o ich pokojowym nastawieniu, sam śmielej spojrzał na elbląskie protesty. Przebieg akcji protestacyjnej ośmielił także i innych kapłanów, m.in. ks. Romualda Zapadkę, Janusza Konieca i o. Ignacego Proszka CSsR, którzy w dwie niedziele 24 i 31 sierpnia na terenie Bazy Transportowej EPBP, FD EKB i zajezdni tramwajowej WPK odprawili msze święte.
Elbląskie władze lokalne z I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR Antonim Połowniakiem na czele próbowały przeciwdziałać protestom. Z pewnością aktywność byłego dyrektora „Zamechu” Zbigniewa Bartosiewicza i jego komisji rządowej wzmocniła rezerwę przedstawicieli tego zakładu wobec MKS złożonego z mniejszych fabryk i spowodowała wcześniejszą rezygnację ze strajku w niektórych zakładach. To wszystko jednak nie wystarczyło, by spacyfikować ruch strajkowy w Elblągu, któremu przewodziła zdeterminowana grupa, pokładająca swe nadzieje głównie w gdańskim MKS – do tego stopnia, że zrezygnowała z formułowania własnych wniosków tzw. politycznych, skupiając się jedynie na żądaniach socjalnych. Postulaty „polityczne” mieli wysunąć stoczniowcy w Stoczni Gdańskiej. Elblążanie byli „mocni Gdańskiem” i to pozwoliło doprowadzić elbląski Sierpień do szczęśliwego finału. W efekcie od 1 września 1980 r. można było tworzyć Niezależne Samorządne Związki Zawodowe również na wschód od Gdańska. Nie zapobiegła temu elbląska Służba Bezpieczeństwa, która od tej chwili otrzymała nowe zadanie: przygotowanie do wprowadzenia stanu wojennego.