Simon Scarrow – „Pożoga. Orły Imperium. Tom 22” – recenzja i ocena
Simon Scarrow – „Pożoga. Orły Imperium. Tom 22” – recenzja i ocena
Areną przygód dwóch kompanów z wojska jest tym razem zbuntowana wobec rzymskiego panowania Brytania. Królowa Icenów Boudika rozpaliła powstanie niby dla pomszczenia swoich krzywd… ale nie oszukujmy się. Po podboju części wyspy przez legiony, sytuacja przypominała stos suchego drewna. Ktoś to musiał podpalić. Padło na nią. Cóż, tak bywa.
Nie ukrywam, że mam swoje wymagania wobec powieści historycznych. Twórczość Simona Scarrowa jest mi znana, jednak zaliczam się do jego bezkrytycznych apologetów. Serię przygód dwóch centurionów dobrze się czyta, są one dobrze skonstruowane. Tego się spodziewałem. Ale czy czymś nas zaskoczył?
Zacznę od tego, że konstrukcja obu głównych postaci jest, można powiedzieć, tradycyjna. Znowu obaj wiedzą co robić, znowu muszą się zmierzyć z przeciwnościami – ale za to jak to zwykle bywa skutecznie. Nie ma zaskoczenia. Bardziej zwracają uwagę bohaterowie drugoplanowi oraz sama konstrukcja fabuły.
Nie ukrywam, że w beletrystyce historycznej temat rebelii Boudiki fascynuje powieściopisarzy na tyle, że wydaje się lekko oklepany. O ile samymi wydarzeniami nie da się po raz kolejny zaskoczyć Czytelnika, to pozostaje kwestia, w jaki sposób zostały one przedstawione. W przypadku kolejnego tomu Scarrowa sprawę załatwiają dwie rzeczy – język napędzający akcję oraz rys charakterologiczny drugoplanowych historycznych postaci.
Wpierw opisy – legion rzymski jest w niej dobrze naoliwioną maszyną, ale z ludzkimi odruchami. Centurionowie są wymagający, szorstcy, brutalni ale też w trudnych chwilach bywają ludzcy. Przewodzą swoim rekrutom przykładem i charakterem. Starają się nawet w najgorszych momentach podtrzymać ducha. U Scarrowa to oni są duchem wojska, tym twardym kręgosłupem armii. To oni nadają ton akcji po stronie Rzymian. Wśród Icenów nie znajdziemy takich ludzi – może to dlatego ostatecznie powstanie upadło. Celtyccy rebelianci są znakomitymi wojownikami, sprawnymi szermierzami – ale nie są żołnierzami.
Autor jednak pokazuje, że w bezpośrednim starciu mamy do czynienia z walką między siłą woli i świetnie wyszkoloną machiną. I do końca możemy się zastanawiać kto wygra. Plastycznie pokazane bitwy nie pozostawiają pola dla wyobraźni – one odbywały się tak, jak chciał tego Scarrow.
Dobrym elementem recenzowanej pracy są wspomniane charaktery reżyserów wydarzeń. Liczniejsi po stronie Rzymian. Namiestnik Brytanii Paulinus to archetyp rzymskiego patrycjusza. Samolubny, pyszny, pewny siebie, nie znoszący sprzeciwu gorszych od siebie. Ale na plus trzeba mu zapisać jego wojenne doświadczenie – mimo wad jest dobrym i sprawnym żołnierzem, decyzyjnym wodzem, bezbłędnie oceniającym sytuację. Czuje oddech Rzymu i cesarza na karku – jednak dalej kieruje się swoim rozsądkiem. Ale nie da się go lubić.
Jednak nie każdy rzymski wódz odznacza się takimi cechami – w armii są również próżni pewnie siebie polityczni legaci, nie słuchający bardziej doświadczonych od siebie. Mamy też ludzi niezdecydowanych czy nawet tchórzy, jak prefekt obozu II Legionu. Widać wyraźnie, że wojna odsłania bohaterów i tchórzy.
Żałuję nieco, że nie mamy takiego konglomeratu charakterów i Icenów. Jest tylko Boudika, kobieta żądna zemsty i rzymskiej krwi, ale twardo kierująca swoimi wojownikami. Nie jest to jednak Karatakus sprzed lat. Emocje przesłaniają zimny rozsądek. Choć w niektórych scenach widać, że umie kalkulować na zimno i wie czego chce, to ostatecznie furia bierze w niej górę.
Pożoga to świetna książka na coraz dłuższe wieczory. Z pewnością przysporzy rozrywki. Dla fanów Scarrowa to będzie dobry wybór. Dla tych, którzy wcześniej o nim nie słyszeli – tez niezły.