Skazanie konfidenta Gestapo, czyli przypadek Wilhelma P.

opublikowano: 2023-01-02 17:10
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Po II wojnie światowej syn Ignacego Kaczmarka zeznał, że donos tego człowieka spowodował uwięzienie jego ojca, a w konsekwencji karę śmierci wymierzoną przez Niemców. Jak potoczyły się losy kolaboranta, który zadenuncjował Kaczmarka?
REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem książki Konrada Graczyka „Sprawa Ignacego Kaczmarka. Studium przypadku niemieckiego zabójstwa sądowego z 1944 r. oraz rozliczeń z okupacją niemiecką”.

Po wojnie syn Ignacego Kaczmarka, Stanisław, przed członkiem Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Katowicach zeznał, że donos Wilhelma Przybyły, konfidenta Gestapo, spowodował zatrzymanie jego ojca i uruchomił postępowanie władz niemieckich. W akcie oskarżenia i wyroku nie ma wskazówek, które pozwalałyby wiązać Przybyłę ze sprawą Kaczmarka. Można to jednak łatwo wyjaśnić – Gestapo chroniło swojego tajnego współpracownika i zadbało o to, aby jego tożsamość nie została ujawniona.

W związku z zeznaniem Stanisława Kaczmarka zaczęto szukać akt sprawy karnej Przybyły, którego w 1945 r. skazał sąd polski. Okazało się, że niektóre przekazano do archiwum Głównej Komisji, częściowo zaś uległy one zniszczeniu wskutek złych warunków przechowywania. Na potrzeby niniejszego opracowania starano się odnaleźć dokumenty podobno przekazane do Warszawy, co jednak się nie udało. Nie zlokalizowano ich również w spuściźnie archiwalnej Specjalnego Sądu Karnego w Katowicach, przechowywanej obecnie w Oddziałowym Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach, co potwierdziło ustalenia Okręgowej Komisji z lat sześćdziesiątych. W tym stanie rzeczy wykorzystano akta więzienne Przybyły w nadziei, że zawierają one odpisy najważniejszych dokumentów – aktu oskarżenia oraz wyroku.

Gmach Sądu Apelacyjnego w Katowicach w 1927 rok (fot. NAC)

Odnalezienie akt więziennych i podręcznych akt prokuratorskich istotnie pozwoliło uzupełnić braki źródłowe wynikające z utraty oryginalnych dokumentów sądowych. Na tej podstawie udało się ustalić, że akt oskarżenia przeciwko Wilhelmowi Przybyle, urodzonemu w 1906 r. w Kochłowicach, zamieszkałemu w Kłodnicy, osadzonemu w więzieniu mysłowickim, sporządzono 26 czerwca 1945 r. Zarzucono mu przestępstwo z art. 1 § 1 b) Dekretu z dnia 16 lutego 1945 r. o zmianie dekretu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego. Oskarżono go o to, że: „idąc na rękę władzy okupacyjnej niemieckiej, działał na szkodę osób poszukiwanych przez te władze w ten sposób, że w 1942 i 1943 r. w Kochłowicach, będąc na usługach Gestapo, spowodował m.in. aresztowanie i wywiezienie do obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu i Mauthausen Polaków: 1) Jana Ogazy, który wysłany był tam od 1942–1945 r.; 2) Jerzego Bubika, który po 6 miesiącach w nich zmarł; 3) Józefa Pogody, który zmarł; 4) Kaczery, który zmarł; 5) Ignacego Kaczmarka, który skazany został na karę śmierci i zmarł w więzieniu, i wiele innych”. W wykazie osób, których wezwania na rozprawę żądał prokurator, znaleźli się bliscy wymienionych w akcie oskarżenia, w tym żona Ignacego Kaczmarka – Genowefa. Dwa dni później Przybyłę, aresztowanego na zarządzenie prokuratorskie 12 czerwca 1945 r., prokurator przekazał do dyspozycji Specjalnego Sądu Karnego w Katowicach.

REKLAMA

Z akt więziennych wynika, że Przybyła został doprowadzony do Mysłowic 13 czerwca 1945 r. o godz. 15.00 przez funkcjonariuszy powiatowego urzędu bezpieczeństwa publicznego. Można więc założyć, iż wcześniej trwały z jego udziałem czynności procesowe, w szczególności przesłuchanie. Przybyła miał wówczas 39 lat, 170 cm wzrostu i ważył 61 kg. Według opisu był osobą silną, ale smukłą, włosy miał rzadkie, twarde i ciemne, zarost gęsty i ciemny, twarz owalną, czoło wysokie i sklepione, oczy duże i szare, brwi rzadkie koloru jasny blond, nos mały, zadarty i gruby, uszy i usta średnie, zęby równe i duże, brodę szeroką, ręce i nogi średnie, postawę i chód prosty, tatuaż na prawym obojczyku oraz blizny. Władał językami polskim i niemieckim. Miał wykształcenie podstawowe, potrafił czytać i pisać.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Konrada Graczyka „Sprawa Ignacego Kaczmarka. Studium przypadku niemieckiego zabójstwa sądowego z 1944 r. oraz rozliczeń z okupacją niemiecką” bezpośrednio pod tym linkiem!

Konrad Graczyk
„Sprawa Ignacego Kaczmarka. Studium przypadku niemieckiego zabójstwa sądowego z 1944 r. oraz rozliczeń z okupacją niemiecką”
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2022
Liczba stron:
232
ISBN:
978-83-8229-573-3
EAN:
9788382295733
REKLAMA

W zawiadomieniu przewodniczący Specjalnego Sądu Karnego w Katowicach Rudolf Kawczak wskazał, że rozprawa w sprawie Przybyły została wyznaczona na 7 września 1945 r. na godz. 9.00 w gmachu Sądu Grodzkiego w Katowicach przy ul. Andrzeja. Z dokumentu wynika, iż o godz. 10.00 miała się rozpocząć rozprawa w kolejnej sprawie.

Zachowany w aktach więziennych odpis wyroku wraz z uzasadnieniem liczy jedynie trzy strony. Poza wymienionym wyżej składem orzekającym w rozprawie wzięła udział Helena Piętkowa jako protokolant, a oskarżycielem publicznym był wiceprokurator specjalnego sądu karnego Kazimierz Chmiel. Ustalenia na temat oskarżonego nieznacznie poszerzono – stwierdzono, że był on maszynistą kopalnianym, miał dom w Kłodnicy i odbywał obowiązkową służbę wojskową w 52 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych w Złoczowie. Został uznany winnym tego, że „idąc na rękę władzy okupacyjnej niemieckiej, działał na szkodę osób poszukiwanych albo prześladowanych przez te władze, a to w ten sposób, że w roku 1942 i 1943 w Kochłowicach, będąc na usługach Gestapo, spowodował m.in. aresztowanie i wywiezienie do obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu i Mauthausen Polaków, jak: 1) Jana Ogazy, który przez niego wskazany w Gestapo, przebywał tam od roku 1942 do 1945, 2) Ignacego Kaczmarka, który skazany został na karę śmierci i tam zmarł, 3) Józefa Pogody, Kaczery i innych” – i za to skazany na karę śmierci, pozbawienie praw publicznych i obywatelskich honorowych oraz na konfiskatę całego majątku. Jego czyn zakwalifikowano jako zbrodnię z art. 1 § 1 b) dekretu z dnia 16 lutego 1945 r. w związku z dekretem sierpniowym.

Dalej wskazano, że w trakcie przewodu sądowego ustalono ponad wszelką wątpliwość, iż Przybyła pozostawał na usługach Gestapo, w stosunku do Polaków pełnił funkcję szpicla i prowokatora – nakłaniał kolegów do wstępowania do organizacji, aby następnie wydawać ich władzy niemieckiej. Działał z premedytacją, sprzedał nawet szwagra. W ten sposób szedł na rękę okupantowi, któremu zależało na zniszczeniu polskości, wytępieniu w narodzie polskim najmniejszego odruchu niezadowolenia i krytyki. Ustalono, że Przybyła wciągnął do organizacji Kaczmarka i innych. Ich naiwność i wysoki poziom patriotyzmu wyzyskał do tego stopnia, iż przekazywał im legitymacje zaopatrzone w napis: Polska Organizacja Obywatelska. Nie ulegało wątpliwości, że wydał Gestapo Ignacego Kaczmarka, gorącego Polaka, który mu zaufał i opowiadał o tym, co usłyszał w zagranicznych audycjach radiowych. Kiedy Przybyła uznał, iż ma wystarczająco wiele materiału obciążającego Kaczmarka, przekazał go Gestapo, które zajechało do jego domu. Kaczmarkowi udało się jednak zbiec, gdyż ostrzegła go żona. Genowefa Kaczmarek zeznała – sąd uznał, że wiarygodnie – iż nie miała pojęcia o podwójnej roli Przybyły i gdy ten następnego dnia odwiedził ją w mieszkaniu, na jego żądanie podała mu adres męża oraz przekazała żywność i ubranie dla Ignacego. Przybyła obiecał, że przeprowadzi go do Trzebini i tam bezpiecznie ukryje. Cynicznie zachowywał się również po wydaniu Kaczmarka, gdy nadal odwiedzał Genowefę, pobierając żywność dla uciekiniera i przedkładając kartki rzekomo pisane przez niego i świadczące o tym, że ucieczka się powiodła. Według sądu okoliczności te świadczyły jednoznacznie, iż tylko Przybyła mógł wydać Kaczmarka.

REKLAMA

Sprawa Kaczmarka najbardziej obciążyła Przybyłę. Najdokładniej opisano ją też w wyroku. Pozostałym sprawom poświęcono jedynie po kilka zdań – stwierdzano współpracę z Gestapo, opisywano prowokacyjne działania Przybyły i wywołane przez niego szkody. In fine wyroku sąd specjalny wyraził przekonanie, że oskarżony w pełni zasłużył na wymierzoną karę. Z notatki prasowej wynika, iż orzeczenie przyjął ze spokojem.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Konrada Graczyka „Sprawa Ignacego Kaczmarka. Studium przypadku niemieckiego zabójstwa sądowego z 1944 r. oraz rozliczeń z okupacją niemiecką” bezpośrednio pod tym linkiem!

Konrad Graczyk
„Sprawa Ignacego Kaczmarka. Studium przypadku niemieckiego zabójstwa sądowego z 1944 r. oraz rozliczeń z okupacją niemiecką”
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2022
Liczba stron:
232
ISBN:
978-83-8229-573-3
EAN:
9788382295733
REKLAMA
Gmach Sądu Grodzkiego w Katowicach (przed wojną: Sądu Apelacyjnego), w którym odbywał rozprawy Specjalny Sąd Karny w Katowicach, 1945 rok (fot. NAC)

Spuścizna archiwalna Wydziału Prawnego w Biurze Prezydialnym Krajowej Rady Narodowej z 1945 r. świadczy o tym, że katowicki sąd rekomendował odmówienie prawa łaski. Podobna konkluzja znalazła się w przygotowanym w Ministerstwie Sprawiedliwości opracowaniu, w którym stwierdzono, iż skazany Przybyła, wciągając Polaków do rzeczywistej lub fikcyjnej organizacji podziemnej i zyskując ich zaufanie, rozprowadzał wśród nich ulotki i tajne pisma, zbierał składki, dowiadywał się, kto słucha zagranicznych audycji radiowych i ma broń, wręczał legitymacje organizacyjne, przygotowywał zebrania, a następnie donosił na policję. Z całą premedytacją i świadomością działał na rzecz okupanta. Dodano, że Przybyła do winy się nie przyznał – oświadczył, iż przez cały okres okupacji pracował w organizacji podziemnej dla dobra Polaków, zbierał materiały przeciwko Niemcom; zaprzeczył, aby wydał wskazane z nazwiska osoby w ręce Gestapo. Nie zachowała się jego prośba o łaskę.

Prezydent Krajowej Rady Narodowej nie skorzystał z prawa łaski w stosunku do Przybyły, na którym wyrok został wykonany na podwórzu więzienia w Mysłowicach 19 października 1945 r. przez powieszenie.

Choć akta sprawy karnej Przybyły nie są znane w całości, w świetle aktu oskarżenia i wyroku nie ma powodów, aby wątpić w słuszność skazania. Wymierzona kara, choć surowa, również wydaje się adekwatna do rozmiaru krzywd wywołanych świadomą i zamierzoną działalnością donosicielską.

Warto rozważyć, jak wyrok w sprawie Przybyły ma się do orzeczeń wydanych wówczas w podobnych sprawach rozstrzyganych na tożsamej podstawie prawnej przez Specjalny Sąd Karny w Katowicach. Oto kilka przykładów.

REKLAMA

5 maja 1945 r. w Nowej Wsi odbyła się zamiejscowa sesja Specjalnego Sądu Karnego w Katowicach, który rozpoznał sprawę 57-letniej Marii Polok. Oskarżono ją o to, że w latach 1939–1940 w Nowej Wsi trzykrotnie wskazała Gestapo swojego męża Augustyna Poloka jako powstańca śląskiego, czego następstwem było jego trzykrotne aresztowanie i pobicie przez policję niemiecką. Polok została uznana za winną zarzuconego czynu i skazano ją na piętnaście lat więzienia, utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych oraz konfiskatę mienia. W uzasadnieniu stwierdzono, że jej działania wynikały z konfliktu, który doprowadził do rozwodu orzeczonego przez sąd niemiecki w 1940 r. Za okoliczności łagodzące uznano przyznanie się do winy, okazaną szczerą skruchę, podeszły wiek oraz to, że czyny kobiety w stosunkowo niewielkim stopniu zaszkodziły Augustynowi Polokowi. Później w drodze łaski karę złagodzono do dwóch lat więzienia.

12 maja 1945 r. w Mikołowie na sesji zamiejscowej Specjalny Sąd Karny w Katowicach rozpatrzył sprawę 38-letniego tokarza Eryka Fortuny, oskarżonego o to, że idąc na rękę niemieckiej władzy okupacyjnej, działał na szkodę Polaków i innej ludności przebywającej na terytorium Polski. We wrześniu 1939 r. i w czasie późniejszym w Mikołowie wydał władzom niemieckim Stefana Pasonia jako powstańca śląskiego i innych, czego następstwem było ich aresztowanie oraz pobicie przez Gestapo Pasonia i śmierć niejakiego Bergsteina. Fortunę skazano na karę śmierci, potwierdzając zarzut opisany w akcie oskarżenia. Sentencja wyroku nie zawiera szerszych rozważań w tej sprawie. Wyrok wykonano.

Dwa powyższe przykłady dowodzą, że w tym czasie orzecznictwo specjalnego sądu karnego w sprawach z art. 1 § 1 b) dekretu sierpniowego było surowe, choć trzeba zwrócić uwagę, iż szkody wyrządzone przez Marię Polok i Eryka Fortunę były mniejsze niż te, które spowodował swoją działalnością konfidencką Wilhelm Przybyła.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Konrada Graczyka „Sprawa Ignacego Kaczmarka. Studium przypadku niemieckiego zabójstwa sądowego z 1944 r. oraz rozliczeń z okupacją niemiecką” bezpośrednio pod tym linkiem!

Konrad Graczyk
„Sprawa Ignacego Kaczmarka. Studium przypadku niemieckiego zabójstwa sądowego z 1944 r. oraz rozliczeń z okupacją niemiecką”
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2022
Liczba stron:
232
ISBN:
978-83-8229-573-3
EAN:
9788382295733
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Konrad Graczyk
Doktor nauk prawnych, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, zastępca dyrektora Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie i stypendysta korzystający ze wsparcia finansowego Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone