Smutny uśmiech arlekina (rocznica premiery „Eroiki” Andrzeja Munka)

opublikowano: 2013-01-11 10:20
wolna licencja
poleć artykuł:
Polska szkoła filmowa pozostawiła po sobie kilka dzieł prawdziwie wybitnych. Jednym z nich jest „Eroica” Andrzeja Munka. Od jej pojawienia się na polskich ekranach mija 55 lat.
REKLAMA

Andrzej Munk – zobacz też: „Coś ważnego nie tylko dla mnie...”. Andrzej Wajda: dziesięć niezapomnianych filmów

Rok 2009 – Quentin Tarantino kręci głośne „Bękarty wojny”. Porucznik Aldo Raine ze swoją wesołą kompanią niczym komiksowi herosi skalpują nazistów, Hitler zachowuje się jak idiota- a sama wojna, wydaje się być jakaś taka mniej straszna … Rok 1957 – Andrzej Munk realizuje „Eroicę” – dla bohatera pierwszej części filmu Dzidziusia Górkiewicza złote ruble okazują się być wyjściem z każdej opresji, butelka z winem pomaga przejść przez linię frontu a wojna jest rzeczywistością skrajnie absurdalną – Warszawa płonie lecz dwadzieścia kilometrów dalej roznegliżowane panny spokojnie zażywają kąpieli słonecznych. Groteska? Pastisz? Przerysowany komiksowy bohater?

W pierwszym odruchu można by pokusić się o postawienie znaku równości pomiędzy „kozakiem” Rainem, a naszym „swojskim” cwaniakiem Górkiewiczem. Obaj funkcjonują w karykaturalnym, jakby przerysowanym świecie, obaj chwacko wychodzą z każdej opresji, a jednak… oglądając „Bękarty” zdajemy sobie sprawę, z konwencji pastiszu, śmiejemy się – choć chwilami to humor nieco makabryczny. Podczas śledzenia perypetii Dzidziusia Górkiewicza na naszej twarzy też może pojawić się uśmiech, jednak będzie to uśmiech smutny. W czym więc tkwi siła obrazu Munka, który bierzemy jak najbardziej na s e r i o? Jak napisał Marek Hendrykowski Dzidziuś Górkiewicz to „arlekin powstania” – w „odwróconym” świecie wojny, jego racjonalne zachowania wydają się być błazenadą. Cynizm Dzidziusia możemy odczytać jako próbę odcięcia się od tej niedorzecznej rzeczywistości. Jednak jak napisał Tadeusz Sobolewski:

Munk dokonuje zdumiewającej wolty: ukazuje powstanie jako absurd, aby na końcu kazać w nie cynikowi uwierzyć. Przypomina to starożytną formułę wiary według Tertuliana: „credo quia absurdum” (wierzę w coś właśnie dlatego, że jest niedorzeczne). Wierzę wbrew wszystkiemu, wierzę, bo muszę, bo nie mam innego wyjścia.
Andrzej Munk (1921-1961)

Dzidziuś uwierzył – wierzymy i my, stąd koleje losu Górkiewicza wzbudzają smutny uśmiech.

Do jeszcze innych refleksji skłania druga część filmu. W rzeczywistości niemieckiego oflagu sensem więziennego życia, sensem przetrwania jest mit o ucieczce porucznika Zawistowskiego. Ów bohaterski mit staje się sensem trwania w ogóle, ale – w tym miejscu pojawiają się dwa paradoksy. Po pierwsze, mitem tym karmi swoich współtowarzyszy porucznik Turek, który w obozie przybiera pozę cynika i indywidualisty. Po drugie, pomimo iż przekonanie o bohaterskiej ucieczce Zawistowskiego daje nadzieję na przyszłość, to część jeńców w przyszłości z bohaterstwem nie chce mieć nic wspólnego…

Jak zatem po latach odczytywać dzieło Munka? Dawniej widziano w nim błyskotliwą parodię polskiego „machania szabelką”, inni z kolei zarzucali Munkowi stworzenie galerii bohaterów – „masochistycznych paszkwili”. Po latach jednak wszystkie te interpretacje bledną i wydają się być nietrafione. Znany krytyk filmowy Marek Hendrykowski w swojej szczegółowej analizie „Eroiki”, przedstawia ją jako „film odarty ze złudzeń”, film, który poprzez pryzmat tragikomicznej narracji pokazuje zapętlenie polskiego narodu, specyficzne rozdarcie pomiędzy życiem „normalnym” a „bohaterskim”. W wojennym świecie rozkazów, żołnierskiej rutyny, wyświechtanych sloganów postawy Turka i Górkiewicza wydają się być zdecydowanie bardziej „ludzkie” niźli skostniałych, acz przejętych „ważniejszą” sprawą, żołnierzy.

W dobie coraz częstszych pytań o granice bohaterstwa, o wyznacznik, esencję tego pojęcia warto obejrzeć obraz Munka. Może on uświadomić prawdę starą jak świat, że bohaterstwo nie musi oznaczać heroicznych gestów. Może wystarczy starać się przyzwoicie przeżyć codzienność?

Redakcja: Michał Przeperski

Polecamy e-book Agaty Łysakowskiej – „Damy wielkiego ekranu: Gwiazdy Hollywood od Audrey Hepburn do Elizabeth Taylor”:

Agata Łysakowska
„Damy wielkiego ekranu: Gwiazdy Hollywood od Audrey Hepburn do Elizabeth Taylor”
cena:
Wydawca:
Michał Świgoń PROMOHISTORIA (Histmag.org)
Liczba stron:
87
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-04-4
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Gabriela Nastałek-Żygadło
Magister historii, absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego i doktorantka w Instytucie Historycznym UWr. Interesuje się historią Polski po 1945 r. ze szczególnym uwzględnieniem historii filmu oraz kabaretu polskiego.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone