Souad Mekhennet – „Powiedzieli, żebym przyszła sama. Za linią dżihadu” – recenzja i ocena

opublikowano: 2019-12-19 09:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Jakie zmiany nastąpiły w świecie arabskim po inwazji na Irak w 2003 roku? W jakim stopniu Stany Zjednoczone i inne zachodnie państwa przyczyniły się do rozwoju dżihadu?
REKLAMA

Souad Mekhennet – „Powiedzieli, żebym przyszła sama. Za linią dżihadu” – recenzja i ocena”

Souad Mekhennet
„Powiedzieli, żebym przyszła sama. Za linią dżihadu”
nasza ocena:
8.5/10
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Poznańskie
Rok wydania:
2019
Okładka:
twarda
Liczba stron:
584
ISBN:
9788366381896

Oczywiście nie podzielałam opinii Abu Jusafa, że najlepszym rozwiązaniem może być kalifat. Nie mogłam jednak przestać myśleć o tym, że zachodnie społeczeństwa i zachodni politycy zrobili bardzo niewiele, by zmierzyć się z problemami, które doprowadziły do radykalizacji takich jak on młodych ludzi. […] Abu Jasaf należał do pokolenia młodych muzułmanów, którzy zradykalizowali się pod wpływem inwazji na Irak. Na tej samej zasadzie starsze pokolenie zradykalizowało się po radzieckiej interwencji w Afganistanie.

Recenzowany reportaż zawiera wiele wątków autobiograficznych. Souad Mekhennet, wychowana w Niemczech córka Marokańczyka (sunnity) i Turczynki (szyitki), zdecydowała się podjąć pracę jako dziennikarka. Dlaczego wybrała taką właśnie drogę? Aby słuchać i zmieniać rzeczywistość słowem i próbą dojścia do prawdy, w przeciwieństwie do jej braci w wierze – dżihadystów, dla których jedynym rozwiązaniem otaczających ich problemów są zabójstwa w imię Allaha. „Moja droga była znacznie trudniejsza” – przekonuje Czytelnika. Najpierw pracowała w lokalnej rozgłośni radiowej, następnie kontynuowała karierę w prasie. Pracowała m.in. dla „Der Spiegel”, „Washington Post” i „New York Times”. Wyjeżdżała – do Libanu, Iraku, Algierii, Jordanii, Syrii, Tunezji, Egiptu, Bahrajnu - by rozmawiać o podziałach między szyitami i sunnitami, o świeckich ruchach i ugrupowaniach politycznych, o represjach, rozlewie krwi (w świecie arabskim i Europie) oraz źródłach narastających napięć. „Powiedzieli, żebym przyszła sama” jest efektem i podsumowaniem tych podróży.

Autorka rozpoczyna swój tekst od wspomnień z dzieciństwa, kiedy to w telewizji zobaczyła materiały na temat wojny w Bośni. Wspomnienia dotyczące walki mudżahedinów z Serbami oraz masakry muzułmanów w Srebrenicy dla wielu ekstremistów z jej pokolenia były rodzajem przebudzenia. Zachowanie holenderskich żołnierzy, którzy bezczynnie przyglądali się największemu ludobójstwu dokonanemu w Europie po II wojnie światowej, przekonało wielu, że w przyszłości Zachód nie zrobi nic, gdy dojdzie do wystąpień przeciwko muzułmańskiej ludności.

REKLAMA

Charakterystycznym dla Mekhennet jest przywitanie rozmówcy pełnymi szacunku słowami: „Przybyłam tu w pokoju i pełna szacunku, aby wypić z tobą herbatę”. Na kolejnych stronach opisuje spotkania z szejkami, emirami oraz dżihadystami i innymi bojownikami. Ryzykowała własnym życiem, kiedy zdobywała materiały do artykułów i próbowała wytłumaczyć czytelnikom narastający konflikt. Przypomina m.in. arabską wiosnę, analizuje jej przyczyny i „prawdziwe” skutki. Ponadto podkreśla wagę kobiet, które również odgrywały istotną rolę w tamtejszych protestach. Jej zdaniem płacz matki nad ciałem zabitego dziecka wszędzie brzmi tak samo, bez względu na to, czy matka jest muzułmanką czy chrześcijanką, szyitką czy sunnitką.

„To nie religia radykalizuje ludzi, lecz ludzie radykalizują religię” – reporterka jasno wskazuje, że wewnątrz islamu wciąż nie doszło do poważnej dyskusji na temat, co można, a czego nie wolno usprawiedliwiać wiarą. Przykładowo, w Mekce kobiety nie muszą zasłaniać twarzy, a wierni obu płci modlą się razem, co w wielu innych miejscach jest nie do pomyślenia. Z kolei państwa zachodnie często nie dostrzegają zagrożeń i konsekwencji, jakie towarzyszą erozji systemu demokratycznego, która dokonuje się w trakcie deklarowanej walki z terroryzmem – tajne więzienia, stosowanie tortur, inwazje i naloty prowadzone z pogwałceniem prawa międzynarodowego.

Recenzowana pozycja nie jest ostrzeżeniem przed islamskim fanatyzmem. Jest natomiast rzetelną i wyważoną analizą problematyki globalnego dżihadu. Autorka – pamiętając słowa dziadka, który powtarzał, że największą władzą obdarzeni są ci, którzy piszą historię – akcentuje szczególną odpowiedzialność rządzących, zarówno w krajach islamskich, jak i w zachodniej części świata, oraz apeluje aby przestrzegać zbioru uniwersalnych zasad i wartości. Tą aktualną i przystępnie napisaną książkę warto przeczytać, aby lepiej zrozumieć złożoność i współzależność współczesnego świata oraz źródła napięć między islamem a Zachodem. Zachęcam do lektury!

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Souad Mekhennet – „Powiedzieli, żebym przyszła sama. Za linią dżihadu”!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Piotr Bejrowski
Absolwent historii i politologii na Uniwersytecie Gdańskim. Sportowiec-amator, podróżnik. Autor tekstów popularnonaukowych. Redaktor e-booków wydawanych przez Histmag.org.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone