Tadeusz Borowski, Krystyn Olszewski, Janusz Nel Siedlecki – „Byliśmy w Oświęcimiu” – recenzja i ocena

opublikowano: 2022-10-26 07:20
wolna licencja
poleć artykuł:
Wydana po raz pierwszy w 1946 roku książka „Byliśmy w Oświęcimiu” za sprawą Wydawnictwa Słowne wreszcie doczekała się wznowienia. I od razu stała się bestsellerem.
REKLAMA

Tadeusz Borowski, Krystyn Olszewski, Janusz Nel Siedlecki  – „Byliśmy w Oświęcimiu” – recenzja i ocena

Tadeusz Borowski, Krystyn Olszewski, Janusz Nel Siedlecki
„Byliśmy w Oświęcimiu”
nasza ocena:
9/10
cena:
54,99 zł
Wydawca:
Słowne
Rok wydania:
2022
Okładka:
twarda
Liczba stron:
224
Premiera:
24.08.2022
Format:
145 x 204 [mm]
ISBN:
978-83-8251-219-9
EAN:
9788382512199

KL Auschwitz był największym obozem koncentracyjnym (a właściwie kompleksem obozów) III Rzeszy, założonym na terenach Oświęcimia i pobliskich miejscowości. Życie straciło tam ponad milion ludzi, w zdecydowanej większości Żydzi. Do dzisiaj pozostaje symbolem największych okrucieństw, jakich mógł dopuścić się człowiek. Nieustannie powstają opracowania naukowe na temat obozu, nic jednak nie oddaje w równie wymowny sposób piekła Auschwitz, co relacje więźniów i świadków Zagłady.

W czerwcu 1946 r. w Monachium wydana została książka „Byliśmy w Oświęcimiu”, wydawcą był Anatol Gris, który namówił kolegów z obozu, Janusza Nela Siedleckiego, Krystyna Olszewskiego i Tadeusza Borowskiego do opublikowania wspomnień. Doświadczenia więźniów przedstawione w formie krótkich opowiadań uderzają sugestywnością i bezpośredniością. Ich wstrząsające świadectwo mamy szansę poznać ponownie dzięki ponownemu wydaniu przez wydawnictwo „Słowne”.

W przedmowie do nowego wydania Justyna Sobolewska bardzo krótko przedstawia powojenne losy autorów „Byliśmy w Oświęcimiu” oraz genezę powstania książki, wskazując na znaczącą rolę Tadeusza Borowskiego, który nie tylko napisał cztery opowiadania ze zbioru: „U nas w Auschwitzu”, „Dzień na Harmenzach”, „Proszę państwa do gazu”, „Ludzie, którzy szli”, ale też zredagował pozostałe teksty i w dużej mierze odpowiadał za ich ostateczny kształt.

Książka składa się z piętnastu stosunkowo krótkich opowiadań (niektóre liczą zaledwie kilka stron), tyle jednak wystarczy, aby czytelnik pojął, czym był obóz i jak wyglądało życie w nim. Każdy z tekstów przedstawia inny wycinek nieludzkiej, obozowej rzeczywistości. Poznajemy początki i ewolucję Auschwitz, do którego z biegiem czasu trafiało coraz więcej ludzi, zasady panujące w obozie, hierarchię i strukturę, schemat dnia, numery tatuowane na ręce, wszystko mające na celu jak największą dehumanizację i wyniszczenie więźniów.

REKLAMA

Aby przeżyć musieli kraść i organizować na różne sposoby niezbędne artykuły. Musieli nieustannie walczyć o przetrwanie, aby nie umrzeć z głodu, na skutek pobicia przez SS-mana czy chorób. Opowiadania ukazują różnice pomiędzy poszczególnymi blokami, sposoby na zapewnienie sobie lepszych warunków w obozie. Jednymi z bardziej wstrząsających i przejmujących fragmentów są te, które opisują proceder masowego mordowania w komorach gazowych, palenia zwłok z krematoriach, wysyłania ludzi z transportów na śmierć. „Byliśmy w Oświęcimiu” ukazuje Zagładę oczami świadków z brutalną szczerością, która pokazuje także jedną z ważniejszych myśli książki, jak ludzie wrzuceni siłą w sam środek zbrodniczej maszyny albo sami stają się zbrodniarzami, albo obojętnieją na wszelkie zbrodnie.

Autorzy ukazali w swoich opowiadaniach prawdę o życiu w obozie, tak jak je zapamiętali i jakie było ich udziałem. Przedstawili złożoność i niejednoznaczność ludzkich postaw w obliczu niewyobrażalnego zła i warunków odbierających człowieczeństwo. Ich relacje pozbawione są idealizacji czy usilnego demonizowania, SS-man czy kapo czasem mogli zachować się nawet przyjaźnie, a rodak mógł zdradzić lub okraść. Anatol Gris w przedmowie do pierwszego wydania zaznacza, że wartość tej książki nie przejawia się w jej walorach artystycznych, ale w wartości dokumentacyjnej, w ukazaniu prawdy o obozie, cierpieniu, zbrodniach i relacjach międzyludzkich.

Książka pozbawiona jest przypisów odautorskich czy redakcyjnych, czytelnik zostaje niejako wrzucony do obozowego życia i poznaje od środka jego specyficzne reguły. Jedynym dodatkiem ułatwiającym poruszanie się w tym świecie jest umieszczony na końcu dodatek objaśniający „określenia oświęcimskie”. Publikacja z pewnością mogłaby zyskać, gdyby dodano obszerniejszy komentarz historyczny, zwłaszcza odnośnie powojennych reakcji na relacje świadków Zagłady lub dotyczących biografii autorów.

Książki takie jak „Byliśmy w Oświęcimiu” zasługują na nieustanne wznawianie, ponieważ przekaz jaki zawierają jest nieoceniony dla zachowania pamięci o ofiarach niemieckich nazistowskich zbrodni wojennych. To trudna lektura, przepełniona cierpieniem i zmuszająca do refleksji na naturą człowieczeństwa, z tych jednak powodów zdecydowanie godna polecenia.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę „Byliśmy w Oświęcimiu” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy lub w wybranych księgarniach internetowych:

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Iwona Szymichowska
Absolwentka historii sztuki i studentka filologii germańskiej. Interesuje się sztuką dawną oraz popkulturą.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone