Ussuri. Krwawy konflikt komunistycznych gigantów (cz. 2)

opublikowano: 2014-03-27 17:35
wolna licencja
poleć artykuł:
Niewielki pograniczny incydent przerodził się w konflikt dwóch mocarstw. Przyniósł ze sobą ryzyko wojny atomowej i trwały podział w komunistycznym świecie, a także przyspieszył pośrednio upadek Związku Sowieckiego.
REKLAMA

Przeczytaj pierwszą część artykułu.

Głównym problemem granicznym w miejscu, w którym miało wkrótce dojść do zbrojnych starć, czyli nad rzeką Ussuri, była odmienna interpretacja pojęcia granicy. Sowieci twierdzili, że granica znajduje się na chińskim brzegu. Dotyczyło to zarówno Ussuri jak i Amuru. Z tego powodu każde wejście chińskich pograniczników czy chińskich rybaków do wody lub przypłynięcie na jedną z licznych wysp uważali za naruszenie granicy. Chińczycy natomiast twierdzili, że granica na obu tych rzekach biegnie wzdłuż nurtu. Powoływali się przy tym na ogólne zasady prawa międzynarodowego, które określają, że granica na żeglownych rzekach jest wyznaczana przez środek głównego nurtu. W związku z tym każdorazowe pojawienie się Sowietów na jednej z wysp, która znajdowała się pomiędzy nurtem a chińskim brzegiem, uznawane było przez władze w Pekinie za wtargnięcie na ich terytorium.

Mapa spornego obszaru nad Ussuri i Amurem (Perry-Castañeda Library Map Collection, domena publiczna)

Nurt obu rzek jest tak ukształtowany, że aż około 600 wysp i wysepek z ogólnej liczby około 700 znajduje się po chińskiej stronie nurtu, w związku z tym naruszenia granicy w tym rejonie liczono w setkach rocznie. Jednocześnie przypadki faktycznego wejścia na teren drugiego kraju stanowiły zapewne mały procent tej liczby. Sytuację komplikował fakt, że obie rzeki zamarzają na pół roku, przy czym pokrywa lodowa osiąga grubość do dwóch metrów, a na wiosnę następuje odwilż i powódź, która zalewa wyspy i wysepki.

Obie rzeki dość znacznie różnią się od siebie wielkością. Ussuri, będąca dopływem Amuru, ma niecałe 900 km długości, czyli jest porównywalna z naszą Odrą, natomiast Amur, który powstaje z połączenia Arguni i Szyłki, liczy od źródeł pierwszej z nich do swojego ujścia ponad 4400 km, czyli jest cztery razy dłuższy niż nasza Wisła. Jest też dłuższy niż najdłuższa rzeka Europy, Wołga.

Pierwsza bitwa

26 stycznia 1969 roku oddział chińskich wojsk ochrony pogranicza zajął wyspę Damańską na Ussuri (ros. Damanskij, chin. Zhenbao), leżącą po chińskiej stronie nurtu. 16 lutego zjawili się tam sowieccy pogranicznicy i ostrzegli, że użyją broni, jeśli Chińczycy się nie wycofają. W nocy 2 marca trzystuosobowy oddział chińskich żołnierzy przeszedł po lodzie na wyspę. Drugi oddział, liczący trzydziestu żołnierzy, zajął pozycję bardziej z tyłu, Z kolei na swoim brzegu rzeki ustawili Chińczycy artylerię i broń maszynową.

Naprzeciw Chińczykom wyszedł ośmioosobowy patrol wojskowy dowodzony przez starszego porucznika Iwana Strelnikowa. Chińscy żołnierze, którzy do tej pory tworzyli mur, rozstąpili się i sowieccy pogranicznicy znaleźli się na wprost artylerii i broni maszynowej. Pociski z chińskiej broni maszynowej poszatkowały Sowietów. Chińczycy użyli też moździerzy i dział do walki z dwudziestoma czterema pozostałymi pogranicznikami z oddziału Strelnikowa. Sowieci natychmiast wysłali posiłki. Najszybciej dotarł na miejsce oddział z sąsiedniej strażnicy w Kulebiakinie, dowodzony przez starszego porucznika Witalija Bubienina, Jego transporter opancerzony został uszkodzony przez pocisk z granatnika przeciwpancernego, ale dowódca nadal kierował walką mimo odniesionych ran. Po dwóch godzinach Chińczycy wycofali się. Sowieci podali, że stracili trzydziestu jeden żołnierzy, a czternastu zostało rannych.

REKLAMA
Sowiecki czołg T-62 wyciągnięty przez Chińczyków z dna Ussuri po zakończeniu walk nad rzeką (fot. Marchrius, domena publiczna)

Chińczycy uznali, że byli u siebie i winą za całe zdarzenie obarczyli Sowietów, którzy weszli na znajdującą się na chińskim terytorium wyspę Zhenbao. Wersja chińska mówiła, że duży oddział sowieckich pograniczników wspomagany przez cztery pojazdy opancerzone ostrzelał chińskich żołnierzy, zabijając i raniąc wielu z nich. Wyspa pozostała w rękach sowieckich obsadzona przez oddział kpt. Trofimiuka.

Druga bitwa

15 marca wyspa została ponownie zaatakowana przez chińskich żołnierzy w liczbie kilku tysięcy, wspomaganych przez artylerię i moździerze. Po drugiej stronie Sowieci zmobilizowali siły również liczące kilka tysięcy ludzi dowodzonych przez pułkownika Dmitrija Leonowa (poległ w walce). Sowieci zastosowali swój ulubiony od czasu Stalingradu manewr oskrzydlający. Kiedy czołowy atak Chińczyków został zatrzymany, wozy pancerne pułkownika Leonowa wdarły się na ich tyły. Sowiecki dowódca wówczas poległ, ale jego zastępca ppłk. Konstantinow kontynuował natarcie. Chińczycy bronili się jednak nadal i chociaż jeden z sowieckich oddziałów, dowodzony przez starszego porucznika Mańkowskiego (także poległ), przerwał w końcu chińskie pozycje, to dopiero trzecie uderzenie zmusiło chińskie wojska do wycofania się z wyspy.

Straty obu stron poniesione w tej jedenastogodzinnej bitwie były prawdopodobnie znaczne. Nie są one, niestety, w pełni znane. Podawana przez zachodnich analityków liczba 60 zabitych żołnierzy sowieckich i 600 chińskich budzi wątpliwości z powodu dysproporcji, zwłaszcza że stroną atakującą, a więc teoretycznie bardziej narażoną na straty, byli Sowieci. Obie strony oczywiście wzajemnie się oskarżały o naruszenie swojej granicy na wyspie odpowiednio Damańskiej i Zhenbao, usprawiedliwiały użycie broni w samoobroną i groziły przeciwnikowi na przyszłość.

REKLAMA
Grób pułkownika Dmitrija Leonowa (fot Andshel , Creative Commons Public Domain Dedication)

Graniczna wojna podjazdowa

Oba państwa stały sztywno na swoich stanowiskach i nie miały zamiaru ich zmieniać. Wkrótce padły strzały na kolejnych wyspach leżących na Ussuri. W kwietniu strzelanina przeniosła się na zachodnią granicę Chin, w rejony Azji Środkowej. Wydaje się, że w tym wypadku aktywność wykazali Sowieci. Była to zawoalowana groźba, ponieważ w tym rejonie, odległym od morza, Chińczycy zbudowali w obawie przed lotnictwem USA swoje centrum naukowe pracujące nad bronią jądrową i tam też znajdowały się wojskowe instalacje atomowe.

Przez cala wiosnę i lato trwały pograniczne niepokoje, często z udziałem broni. Do najpoważniejszego starcia doszło na granicy obecnego Kazachstanu, w niedalekim sąsiedztwie poligonu do badań jądrowych koło Semipałatyńska oraz w trochę dalszym sąsiedztwie kosmodromu Bajkonur. Uważano, że mogła to być z kolei chińska próba nacisku na Sowietów. 13 sierpnia trzy grupy żołnierzy chińskich miały przekroczyć granicę i zacząć budować umocnienia. Sowieci natychmiast zorganizowali ekspedycję i po ponad godzinnej bitwie wyparli Chińczyków. Obie strony poniosły straty w zabitych.

Podczas tych niekończących się naruszeń granicy oraz starć dość wydajnie „pracowała” propaganda obu państw. Chińczycy, nie bacząc na fakt, że sami mają problemy z islamskimi Ujgurami, podburzali muzułmanów w sowieckiej części Azji Środkowej. To samo robili Sowieci w stosunku do muzułmanów żyjących w Chinach. Do tego dochodziły ideologiczne połajanki, jakich nie szczędziły sobie obie strony. Sowieci ponadto, nie bacząc na fakt, że sami mają na sumieniu zbrodnie popełnione na dziesiątkach milionów ludzi, oskarżyli Chińczyków o stworzenie w Xinjiangu gułagu, w którym miano zamordować w latach 1955–1965 25 mln ludzi. Chińczycy z kolei stawiali Związek Sowiecki w jednym rzędzie z imperialistami, podkreślając, że korzysta on z owoców nierównoprawnych traktatów zawartych z Chinami przez carską Rosję. Obie strony (Chińczycy nawet wprost) mówiły o możliwej wojnie jądrowej. W lecie lato 1969 roku sytuacja nadal się nie zmieniała, ciągle dochodziło do pojedynczych incydentów, głownie w postaci wymiany ognia przez patrole graniczne. Sowieci prawdopodobnie rozważali użycie broni jądrowej. Może nie planowali – jak spekulowano – atomowego ataku na całe Chiny, ale na wspomniane wcześniej chińskie centrum badań jądrowych. Jak pisał Henry Kissinger, „Sowieccy urzędnicy średniego szczebla zaczęli wypytywać swoich odpowiedników podobnej rangi na całym świecie, jaka byłaby reakcja ich rządów na prewencyjny atak sowiecki na chińskie obiekty nuklearne”.

REKLAMA

Zwrot

Premier ChRL Zhou Enlai w 1946 roku (fot. domena publiczna)

11 września 1969 roku, w czasie podróży powrotnej z Północnego Wietnamu, gdzie odbył się pogrzeb Hồ Chí Minha, sowiecki premier Aleksiej Kosygin spotkał się na lotnisku w Pekinie z chińskim premierem Zhou Enlaiem. Sowiecki przywódca zaproponował Chińczykom rozwiązanie wszelkich problemów granicznych, przedstawiając pięciopunktowy plan zakładający: wznowienie rozmów granicznych, wycofanie wojsk rozmieszczonych przy granicach, wprowadzenie zakazu otwierania ognia przez patrole pograniczne, zaprzestanie prowadzenia wrogiej propagandy i przywrócenie normalnych relacji handlowych.

Po tym spotkaniu ton propagandy sowieckiej znacznie złagodniał i przestano publikować informacje o dalszych incydentach. Gorzej było w Chinach. Co prawda rok 1969 przyniósł oficjalne zakończenie rewolucji kulturalnej, ale tak naprawdę był to koniec tylko jej najbardziej krwawej fazy. Rozpoczęte w Pekinie rozmowy na szczeblu wiceministrów spraw zagranicznych zakończyły się fiaskiem. Niemniej napięcie oraz liczba incydentów zaczęła spadać. Maoistowskie kierownictwo z końcu zdało sobie sprawę, że igra z ogniem, biorąc pod uwagę potencjał militarny obu krajów oraz bezwzględność i determinację Sowietów.

Podsumowanie

Za stan granicznego napięcia pomiędzy oboma krajami, niezależnie od słuszności roszczeń terytorialnych, odpowiadały maoistowskie Chiny. Do czasu rewolucji kulturalnej na wyspach nie było stałych posterunków, a granica była spokojna i słabo patrolowana. Sowieci liberalnie podchodzili do jej przekraczania przez chińskich rybaków czy pasterzy. Sytuacja zaczęła się zmieniać w 1967 roku. Sowieci już od roku byli przedmiotem zajadłej, nie tylko propagandowej, krytyki maoistów, w związku z czym nastąpiła zmiana zachowania sowieckich pograniczników w stosunku do lokalnych naruszeń granicy. To z kolei zostało odebrane w Pekinie jako ustawiczne nękanie, stąd atak na wyspie Damiańskiej (Zhenbao), będący próbą przerwania akcji sowieckich służb granicznych. Przyniosło to odwrotny skutek w postaci nakręcenia spirali konfliktu.

Powstały spór miał cztery źródła:

REKLAMA
  • Ideologiczne: Mao Zedong i jego polityczne otoczenie uważali, że Związek Sowiecki odszedł od marksizmu-leninizmu i stał się państwem rewizjonistycznym lub wręcz kapitalistycznym z „czerwoną burżuazją”.
  • Polityczne: w związku z powyższym chińscy przywódcy uznali, że to oni powinni być liderem całego „postępowego świata”. Należało zatem „zdetronizować” Związek Sowiecki. W czasie rewolucji kulturalnej Mao ogłosił, że Chiny stały się „centrum rewolucji”.
  • Historyczne: poczucie niesprawiedliwości z powodu trwania nierównoprawnego traktatu zawartego jeszcze w XIX wieku, z którego Związek Sowiecki się nie wycofal.
  • Strategiczne: Chińczycy zaczęli czuć się zagrożeni z dwóch stron przez Sowietów i jego wiernego sojusznika, Północny Wietnam, który nazywali Kubą Azji Południowo-Wschodniej. To poczucie zagrożenia ciągle narastało, aż eksplodowało, gdy Chiny dokonały inwazji na Wietnam dziesięć lat po starciach nad Ussuri.

W czasach obłędu rewolucji kulturalnej poważnie myślano w Chinach o wojnie jądrowej ze Związkiem Sowieckim. Budowano schrony, przesuwano zakłady produkcyjne w głąb kraju, zmieniano położenie wojsk, kierując je w stronę granicy. Wszystko to zmuszało Związek Sowiecki do podejmowania adekwatnych działań. W ciągu dziesięciu lat ZSRS zwiększył liczbę dywizji stacjonujących nad granicą z Chinami z czternastu do czterdziestu trzech. Tworzyły one co najmniej dziesięć armii w pełnym składzie, wspomaganych przez cztery armie lotnicze. Do tego doszły gigantyczne nakłady na budowę infrastruktury wojskowej dla tak olbrzymich sił, w ogromnej mierze budowanej od podstaw, gdzieś w tajdze czy na skalistych pustyniach Azji Środkowej. Można powiedzieć, że Chińczycy przyspieszyli w pewnym sensie upadek Związku Sowieckiego, narzucając mu wyścig zbrojeń, który Sowieci musieli teraz toczyć na dwa fronty: główny z Amerykanami i dodatkowy z Chińczykami.

Żołnierz sowiecki w 1969 roku (fot. Kalabaha1969, na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

Należy dodać, że planowana wojna zakończyłaby się nieuchronną klęską, a może i zagładą Chin. Pobieżne szacunki pokazują ogromną militarną przewagę Sowietów, wynoszącą pięćdziesiąt do pięciu w dywizjach pancernych i około 14 500do około 2 800 w samolotach. Do tego należy dodać ogromną przewagę Sowieckiej Armii w broni jądrowej, zarówno ilościową, jak i jakościową. Sowieci byli w stanie zniszczyć każdy rejon w Chinach, natomiast ówczesne chińskie środki przenoszenia ładunków jądrowych prawdopodobnie umożliwiłyby im na zaatakowanie azjatyckiej części Związku Sowieckiego, ale już nie części europejskiej.

REKLAMA

Nie do końca znane są straty obu stron. Otwarcie archiwów po upadku Związku Sowieckiego, pozwoliło stwierdzić, że Armia Czerwona straciła w trzech głównych starciach sześćdziesięciu żołnierzy, natomiast nadal nie wiadomo ilu ludzi poległo w innych strzelaninach. Można szacować, że ogólna liczba ofiar w różnych formacjach sowieckich wynosi zapewne około stu. Straty chińskie są nieznane, ale liczbę kilkuset poległych można uznać za prawdopodobną.

Konkluzja

Starcia nad Ussuri, a następnie na granicy w Azji Środkowej, nie przyniosły Chinom zwrotu wysp (niektóre z nich, w tym wyspa Damiańska, wróciła do Chin w rezultacie porozumienia zawartego przez prezydenta Jelcyna), zakończyły natomiast proces emancypacji Pekinu spod wpływów starszego komunistycznego brata. Walki utrwaliły też podział w świecie komunistycznym, który miał teraz dwa centra z własnymi satelitami i zwolennikami. Chiny mogły teraz, nie bez sukcesów, rywalizować ze Związkiem Sowieckim, szczególnie w Trzecim Świecie, przedstawiając się jako przywódca wszelkich uciśnionych. Z drugiej strony starcia ukazały względną słabość Chin w stosunku do swojego północnego sąsiada i stały się prawdopodobnie jedną z przyczyn zwrotu i szukania aliansu z najbardziej dotychczas znienawidzonym ideologicznie wrogiem. Henry Kissinger tak przedstawił przyczyny tego niezwykłego porozumienia:

Otwarcie się Ameryki spowodowane było pragnieniem roztoczenia przed naszym narodem wizji pokoju, która przyćmiłaby trudy wojny w Wietnamie i złowrogie perspektywy zimnej wojny. Chiny, choć teoretycznie pozostawały sojusznikiem Związku Sowieckiego, szukały pola manewru, by móc oprzeć się atakowi, którym groziła Moskwa.

Na koniec została jeszcze jedna uwaga: traktaty zawarte przez Rosję w 1858 i 1869 roku, zaliczane do tzw. traktatów nierównoprawnych, są jedynymi, których decyzje nadal obowiązują. Chińczycy o nich pamiętają.

Zobacz też:

Bibliografia

  • Moszumański Zbigniew, Czarnotta-Mączyńska Jolanta, Ussuri ’69, Wydawnictwo Altair, Warszawa 1997.
  • Dmochowski Tadeusz, Proces kształtowania się granicy rosyjsko-chińskiej (1689-1911), [w:] Problemy badawcze politologii w Polsce, red. naukowa Marek J. Malinowski, Marceli Burdelski, Rafał Ożarowski, Uniwersytet Gdański, Instytut Politologii WNS. Instytut Politologii Uniwersytetu Gdańskiego–Askon, Gdańsk–Warszawa 2004.
  • Tenże, Chińsko-rosyjskie stosunki polityczne (XVII–XIX w.),

Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 2001.

Tenże, Mandżuria i Przyamurze w okresie zmierzchu dawnych potęg (koniec XIX w.–1917), Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 1999.

  • Luethi Lorenz, Chiny–ZSRR. Zimna wojna w świecie komunistycznym, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2011.
  • Middleton Drew, The Duel of the Giants, China and Russia in Asia, Charles Scribner’s Sons, New York 1978.
  • Kissinger Henry, O Chinach, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2014.

Redakcja: Roman Sidorski

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Wojciech Tomaszewski
Absolwent prawa (praca magisterska na temat ideologii Mao Zedonga), historii (praca magisterska na temat wojny domowej w Rosji) oraz Zarządzania na UW. Aktualnie pisze rozprawę doktorską na WPiA UW. Jego główne zainteresowania to cywilizacja chińska i cywilizacja sowiecka. Publikuje artykuły historyczne na portalu Centrum Studiów Polska–Azja. Pasję poznawania innych cywilizacji łączy z wielokrotnymi podróżami po Europie, Afryce i Azji.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone