Vladimir Tismăneanu - „Stalinizm na każdą okazję” – recenzja i ocena

opublikowano: 2011-03-22 12:20
wolna licencja
poleć artykuł:
Książka Tismăneanu jest bardzo ważną pozycją dla każdego, kto interesuje się dziejami systemu władzy komunistycznej. Niestety, polski wydawca nie stanął na wysokości zadania i zrobił dużo, by zniechęcić czytelnika.
REKLAMA
Vladimir Tismăneanu
„Stalinizm na każdą okazję. Polityczna historia rumuńskiego komunizmu”
cena:
43,00 zł
Wydawca:
Universitas
Tłumaczenie:
Piotr Nowakowski
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
404
Data i miejsce wydania:
angielskie 8/10)
ISBN:
97883-242-1329-0

Dzieje Rumunii w XX wieku cieszą się w ostatnich latach coraz większym zainteresowaniem. Pojawiają się kolejne prace i tłumaczenia tekstów rumuńskich i polskich historyków, wśród których na uwagę zasługuje chociażby obszerna biografia Ceausescu autorstwa Adama Burakowskiego czy monografia Alexandry Leignel-Lavastine o wstydliwym flircie rumuńskiej inteligencji z faszyzmem. Do prac dostępnych polskiemu czytelnikowi dołączyła niedawno książka Vladimira Tismăneanu Stalinizm na każdą okazję, która ma w założeniu stanowić syntezę historii systemu komunistycznego w Rumunii, który autor trafnie określa narodowym stalinizmem.

Autor jest jednym z najbardziej znanych badaczy polityki Europy Środkowo-Wschodniej w drugiej połowie XX w. W 2006 r. był szefem Prezydenckiej Komisji Badania Dyktatury Komunistycznej (tzw. Komisji Tismăneanu), której raport stanowił jeden z najgłośniejszych bilansów rumuńskiego komunizmu w dyskursie publicznym. Od 2009 r. Tismăneanu jest szefem Instytutu Badania Zbrodni Komunistycznych w Rumunii. Jak sam stwierdza, książka jest owocem niemal dwóch dekad pracy, setek wywiadów i licznych kwerend, m.in. w trudno dostępnych archiwach Rumuńskiej Partii Komunistycznej (PCR).

Bardzo ważnym elementem jest wyjście poza utożsamianie rumuńskiej wersji „demokracji ludowej” z Nicolae Ceausescu. Jak słusznie zauważa Tismăneanu, system w którym funkcjonowała Rumunia od połowy lat 60. nie był typowym dla republik bananowych „teatrem jednego aktora”, lecz skomplikowanym systemem, rządzącym się wewnętrzną logiką środowiska komunistów rumuńskich. Równocześnie podkreśla on niezwykle ważny okres 1948–1956, szczególnie zaś wewnętrznych walk o władzę, zakończoną usunięciem „grupy moskiewskiej” Any Pauker i Vasile Luki (1952) i sądowym mordem na Lucretiu Patrascanu (1954), jedynym oryginalnym teoretykiem marksizmu. Na uwagę zasługuje obszerne omówienie niezwykle ciekawej postaci Gheorghe Gheorghiu-Deja, jednego z nielicznych przywódców komunistycznych okresu stalinowskiego, który zdołał utrzymać władzę po śmierci Stalina i krytyce „kultu jednostki”. Ważne, choć dość znane w Polsce, są także wydarzenia z epoki Ceausescu, a także opis mechanizmów działania wewnętrznych sił w PCR, nasuwających nierzadko skojarzenia ze strukturami mafijnymi. Stara się także pokazać negatywne skutki siłowego obalenia systemu; zdaniem Tismăneanu chaos czasów rewolucji umożliwił dużej części aparatczyków (m.in. Ionowi Iliescu, dwukrotnemu prezydentowi w latach 1991–1996, 2000–2004) wcielenie się w wygodne role obrońców demokracji.

REKLAMA

W swojej argumentacji Tismăneanu wskazuje, że „odwilż” spowodowała w większości demoludów „destalinizacji” systemu (w najbardziej jaskrawej formie na Węgrzech w 1956 r.), podczas gdy w Rumunii zachowana została ciągłość systemu stalinowskiego, zarówno w wymiarze personalnym (Gheorghe Gheorghiu-Dej, Alexandru Drăghici), jak również instytucjonalnym. Oznaczało to, że podczas gdy np. w Polsce doszło do powolnej przemiany systemu totalitarnego w autorytarny, o tyle w Rumunii „dużo musiało się zmienić, by nie zmieniło się nic”.

Praca Tismăneanu ma kilka słabych punktów. Po pierwsze, niektórych mogą nie przekonywać wprowadzone przez autora definicje narodowego stalinizmu i narodowego komunizmu. Szczególnie postrzeganie tego ostatniego jako generalnie postępowego nurtu może budzić pewne wątpliwości, głównie ze wzgledu na niedostateczną konceptualizację obu terminów. Czasem sprzeciw budzi także retoryka Tismăneanu w kwestii propagandy nacjonalistycznej, skutecznie wykorzystywanej przez komunistów do legitymizacji władzy. Zdaniem Tismăneanu, była ona „patologiczną”, niemal parodystyczną formą rumuńskiej postawy narodowej, wykorzystywaną do legitymizacji partii o obcych etnicznie korzeniach. Takie wytłumaczenie byłoby wygodne, jednakże budzi wątpliwość fakt, że analogiczna retoryka Żelaznej Gwardii uwiodła znaczną część rumuńskiej inteligencji i szerszych mas społecznych. Być może więc ta hurranacjonalstyczna propaganda, prowadząca do absurdalnego rozdmuchiwania rumuńskiej dumy narodowej nie była tak obca rumuńskiemu społeczeństwu, jak chciałby wierzyć Tismăneanu?

REKLAMA

Osobny rozdział należy się wydawcy – wydawnictwu Universitas. Niestety, nie będą to słowa pochlebne. Pomijam tu liczne literówki, które wynikają z niedostatku korekty, lecz prawdziwym problemem są błędy merytoryczne wprowadzone (!) w polskim wydaniu, jak chociażby przesunięcie o 100 lat (na rok 1912) daty aneksji Besarabii przez Rosję (nie jest to literówka, rok ten pojawia się za każdym razem, gdy przywoływana jest aneksja). Nie popisał się także tłumacz, co spowodowało wystąpienie dość komicznych błędów. W wydaniu angielskim Tismăneanu można przeczytać o wymianie więźniów pomiędzy rządem Rumunii a ZSRR: Ana Pauker „was exchanged for a former leader of the Bessarabian parliament (Sfatul Țării) that had voted for union with Romania in 1918”; tymczasem w wydaniu polskim „wymieniono ją na byłego przewodniczącego parlamentu besarabskiego Sfatula Țării (w 1918 r. Țării głosował za przyłączeniem Besarabii do Rumunii, lecz po inwazji Sowietów w czerwcu 1940 r. trafił do więzienia)”. Problem polega na tym, że „Sfatul Țării” to nie nazwisko przewodniczącego parlamentu, lecz… nazwa tegoż parlamentu (rum. Rada Kraju); tymczasem jedynym świadectwem, że redakcja miała tego świadomość, jest nieumieszczenie „pana Țării” w indeksie osobowym.

Może także irytować niekonsekwentne, a czasem wyraźnie błędne, tworzenie skrótów: partia komunistyczna oznaczana jest polskim RPK (zamiast rumuńskim PCR), Blok Robotniczo-Chłopski rumuńskim BMȚ, a Partia Narodowo-Chłopska pochodzącym z rumuńskiego, choć błędnie zapisanym PNC (zamiast PNȚ). Ujednolicenie niewątpliwie ułatwiłoby lekturę, szczególnie wobec słabej orientacji przeciętnego czytelnika w rumuńskiej scenie politycznej międzywojnia.

REKLAMA

Martwi to, że generalnie wydawane w Polsce prace poświęcone Rumunii roją się od tego typu niedoróbek językowych – stosunkowo niedawno duża część nakładu dwujęzycznego albumu Solidarni z Rumunią , wydanego przez IPN, poszła na przemiał z powodu budzących zakłopotanie błędów językowych w wersji rumuńskiej. Spośród tłumaczeń, pozytywnym wyjątkiem jest wyśmienite tłumaczenie Rumuni. Świadomość – mity – historia Luciana Boi, wykonane przez Kazimierza Jurczaka, godne tej niezwykle wartościowej pozycji. Szkoda jednak, że taki poziom edycji pozostaje raczej wyjątkiem niż normą.

Mimo wspomnianych mankamentów, praca Tismăneanu, jest jednak godna polecenia. Stanowi ona ważny głos w debacie o dziejach i dziedzictwie komunizmu w Europie Środkowo-Wschodniej. Prezentuje głębsze procesy, które w latach 80. uczyniły z Rumunii nową wersję stalinowskiego Związku Radzieckiego, niekiedy w bardzo dosłownym znaczeniu (np. budowa kanału Dunaj-Morze Czarne była dokładną kopią metod represji stosowanych przy konstrukcji Biełmorkanału). Z tego też powodu powinna znaleźć się na półkach osób interesujących się dziejami „demoludów” i Europy Środkowo-Wschodniej w XX w. O ile jednak to możliwe, lepiej zaopatrzyć się w wersję angielską, głównie ze względu na niestaranność polskiego wydawcy, który wprowadził dość dużą ilość błędów merytorycznych. Mam szczerą nadzieję, że publikacja Stalinizmu na każdą okazję będzie stanowić początek, a nie koniec wydawnictw poświęconych rumuńskiemu komunizmowi; na polskie wydanie czeka choćby książka Adriana Cioroianu Pe umerii lui Marx [Na ramionach Marksa] , której autor próbuje opisać dzieje rumuńskiego komunizmu nie tylko poprzez dzieje partii i jej członków, lecz poprzez ukazanie szerszych przemian społecznych i kulturowych; oby doczekała się staranniejszego wydawcy.

Korekta: Wioleta Mierzejewska

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Wasiucionek
Absolwent historii UW, niespełniony socjolog i antropolog, obecnie doktorant historii w European University Institute we Florencji. Zajmuje się historią Europy Południowo-Wschodniej w epoce nowożytnej, głównie Mołdawią i Imperium Osmańskim. Po godzinach zajmuje się światem pozaeuropejskim (głównie islamskim) w epoce nowożytnej, metodologią historii i podróżowaniem. Jego ostatnimi prywatnymi odkryciami są powojenne Włochy i polski funk lat 70.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone