Weronika Grzesiak – „Modernistyczna architektura wschodniokarpackich uzdrowisk (dawne województwa lwowskie i stanisławowskie)” – recenzja i ocena
Weronika Grzesiak – „Modernistyczna architektura wschodniokarpackich uzdrowisk (dawne województwa lwowskie i stanisławowskie)” – recenzja i ocena
Peryferia są niezwykle ciekawym obszarem badawczym – ze względu na przenikanie się przeróżnych wpływów, styk kultur i silne oddziaływanie regionalnych tradycji. Weronika Grzesiak postanowiła przyjrzeć się obszarom peryferyjnym dawnej Polski, które obciążone są dodatkowym ładunkiem emocjonalnym – obejmują Huculszczynę i Karpaty Wschodnie, a więc w dużej mierze obszary, które po II wojnie światowej znalazły się poza granicami Rzeczpospolitej. Choć w ostatnich latach Kresy Wschodnie cieszą się dużym zainteresowaniem badaczy, nie było jak dotąd pracy, która spoglądałaby na nie przez pryzmat wypoczynku, dokładniej zaś kurortów uzdrowiskowych. A to właśnie w tym regionie znajdowały się jedne z najpopularniejszych placówek tego typu w II Rzeczpospolitej.
Po II wojnie światowej blask uzdrowisk przygasł. Po upowszechnieniu antybiotykoterapii, która wprowadziła przełom w walce z gruźlicą – najpoważniejszą chorobą leczoną w tych zakładach – zostały one zredukowane do roli placówek wspomagających, koncentrujących się głównie na zabiegach relaksacyjno-upiększających. W szczytowym okresie rozkwitu, który przypadł na lata międzywojnia, odgrywały jednak zupełnie inną rolę.
Były czymś więcej niż tylko obiektami zdrowotnymi – stanowiły miejsce wypoczynku i rekonwalescencji elit, sprzyjały nawiązywaniu kontaktów towarzyskich, z czasem stały się ważnym elementem życia śmietanki towarzyskiej. Najpopularniejsze z nich gościły największe tuzy świata kultury i polityki. Zofia Nałkowska, Julian Tuwim, Kazimierz Wierzyński, Jan Kiepura, Bruno Schulz, ale i Ignacy Daszyński, Wincenty Witos, Stanisław Wojciechowski czy Józef Piłsudski – wszyscy oni byli stałymi bywalcami uzdrowiska w Truskawcu. Liczbę jego znamienitych bywalców można by mnożyć. Z tego też względu bardzo brakowało publikacji, która kompleksowo przyjrzałaby się tym ośrodkom. Praca Weroniki Grzesiak świetnie wypełnia tę lukę.
W swojej książce pochyla się ona nad najpopularniejszymi kurortami dawnej Huculszczyny i Karpat Wschodnich – Truskawcem znanym z leczniczych wód mineralnych, Morszynem przyciągającym kuracjuszy solankami i nowoczesnymi zakładami balneologicznymi czy Worochtą – „drugim Zakopanem” będącym mekką miłośników sportów zimowych i górskich wędrówek. Jej praca ma bez dwóch zdań nowatorski charakter. Autorka, z wykształcenia historyk sztuki i kuratorka, nie tylko rzetelnie opisuje wspomniane ośrodki, ale i rzuca nowe światło na charakter modernizmu w Polsce w jego mniej znanej, peryferyjnej odsłonie.
Architektura modernistyczna – surowa i minimalistyczna – na ogół nie budzi większego uznania i zachwytu. Ta na dawnych kresach Rzeczpospolitej pobudza jednak ciekawość – bo została w ciekawy sposób zaadoptowana do lokalnych uwarunkowań. Budynki z drewna pokrytego tynkiem, nowoczesne wille z garażami, których część pełniła przykładowo funkcję kurnika – w klasycznym modernizmie takie rozwiązania były nie do pomyślenia. W Karpatach Wschodnich sprawdziły się znakomicie. Efekt wyjątkowości wzmacniało dodatkowo otoczenie – górzyste, sielskie, bezkresne, tak bardzo kontrastujące z minimalizmem modernistycznych brył. Weronika Grzesiak świetnie opisuje ten kontrast, zagłębiając się w detale i niuanse decydujące o wyjątkowości lokalnej kresowej architektury. Robi to jednocześnie w sposób bardzo przystępny – stąd jej publikacja trafi nie tylko do znawców czy miłośników sztuki, ale w zasadzie do wszystkich zainteresowanych kulturą, specyfiką i życiem codziennym tamtego regionu.
Na duże uznanie zasługuje kompleksowe podejście autorki do tematu. Godny podziwu jest szczególnie bogaty materiał graficzny – obejmuje on nie tylko precyzyjnie opisane plany uzdrowisk, ale i wiele niepublikowanych wcześniej fotografii. Lwia część z nich pochodzi z ukraińskich archiwów – Weronika Grzesiak zgromadziła je jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie. Jak sama przyznała na spotkaniu autorskim – okres od początku XXI wieku do momentu rosyjskiej agresji był „niewielkim okienkiem dziejowym, które pozwoliło na pewną swobodę badawczą”. Materiały te mają zatem tym bardziej unikatową wartość.
Dość wspomnieć wreszcie o samym wydaniu publikacji – podobnie jak wszystkie książki należące do serii „Studia i Materiały” Instytutu Polonika zachwyca ona swą warstwą wizualną. Wielki format, wysokiej jakości papier kredowy, niebanalna okładka – to wszystko nie tylko pomaga lepiej przyjrzeć się zamieszczonym w pracy rysunkom i fotografiom, ale i pięknie się prezentuje. To jedna z tych książek, do których z przyjemnością się wraca – nie tylko po to, by zapoznać się z ich treścią, ale i podziwiać warstwę wizualną.
„Modernistyczna architektura wschodniokarpackich uzdrowisk” to publikacja nie tylko ciekawa i poszerzająca horyzonty, ale i ze wszech miar ważna i potrzebna. To niezwykła pamiątka po czasach, które już minęły, ale i obraz dziedzictwa, które trzeba chronić i pielęgnować. Być może nazwy miejscowości i tętniących niegdyś życiem uzdrowisk, które ożywia na łamach swojej książki Weronika Grzesiak, są – jak pisał Martin Pollack w swoim dziele o Galicji Wschodniej – „niczym więcej, jak tylko pustymi łuskami liter, które zachowują jedynie ulotny zapach wspomnień o świecie bezpowrotnie utraconym”. Publikacja Weroniki Grzesiak ożywia jednak ten utracony świat – i pomaga uratować go od zapomnienia.
