Wojny dorszowe. Jak mała Islandia pokonała Wielką Brytanię

opublikowano: 2025-12-23, 12:56
wszelkie prawa zastrzeżone
Był to jeden z dziwniejszych konfliktów – bo przebiegł w sposób bezkrwawy, rozegrał się między członkami Sojuszu Północnoatlantyckiego, a przedmiotem sporu byly… dorsze. Na dodatek wygrał go kraj nieposiadający własnej floty bojowej, z populacją mniejszą od populacji współczesnej mu Gdyni. Od końca lat 50. do połowy lat 70. XX wieku Islandia i Wielka Brytania znalazły się na wojennej ścieżce. Poszło o prawo do połowów.
reklama
Islandzka łódź patrolowa zderza się z brytyjską fregatą podczas trzeciej wojny dorszowej, 1976 rok (fot. Issac Newton)

Zasoby oceanu były i wciąż są dla Islandii tym, czym dla państw bliskowskodnich są złoża ropy, gazu i innych kopalin – odgrywają rolę „strategicznego surowca” decydującego nie tyle o bogactwie kraju, ile w dużej mierze o jego przetrwaniu. Ryby, szczególnie dorsze, od dawien dawna były podstawą islandzkiej ekonomii – stanowiły ponad 80% jej eksportu, a do tego ważny składnik wyżywienia mieszkańców. Bogate ławice tych ryb szybko przyciągnęły jednak uwagę sąsiednich krajów. 

Zrewolucjonizowanie metod połowów poprzez połączenie tradycyjnych sieci dorszowych z napędem mechanicznym statków spowodowało zwiększenie intenstywności połowów. Brytyjczycy, ale i Niemcy, Holendrzy czy Belgowie, unowocześnili swoje trawlery i wysłali je na wody Morza Północnego. Na efekty nie trzeba było długo czekać – jego łowiska szybko zostały przetrzebione. Wtedy europejscy rybacy skierowali swój wzrok na wody wokół ówczesnych terytoriów duńskich – Wysp Owczych, Grenlandii i Islandii. 

Koniec „sezonu ochronnego”

Wielka Brytania ochoczo wysyłała swoje parowe trawlery na wody okalające Islandię i intensywnie eksplorowała tamtejsze łowiska. Choć Kopenhadze coraz mniej się to podobało, na początku XX wieku znajdowała się pod presją silniejszego sąsiada, więc godziła się na stopniowe zmniejszanie pasa wód terytorialnych. Ostatecznie porozumienie z 1901 roku ustalało ich granicę na 3 mile morskie. To zapewniło brytyjskim rybakom możliwość dodatkowego zwiększenia intensywności połowów. Początkowo udało się tego jednak uniknąć.

Dwie wojny światowe oszczędziły łowiska w wodach północnego Atlantyku. Dla przykładu – o ile w okresie międzywojennym Brytyjczycy odławiali tam średnio 200 ton ryb rocznie, w czasie drugiego z konfliktów wartość ta spadła do zaledwie 6000 ton. Wraz z zakończeniem wojny sytuacja się jednak zmieniła – swoisty „sezon ochronny” dla łowisk w wodach północnoatlantyckich się skończył. Na powrót pojawiły się na nich brytyjskie trwalery. Co więcej, zostały one jeszcze bardziej unowocześnione i wyposażone w rozwiązania zwiększające efektywność połowów. 

To sprawiło, że w połowie XX wieku bogate zasoby ryb uznanych za narodowe bogactwo w otaczających Islandię wodach zaczęły się szybko kurczyć. Islandczycy poczuli się zagrożeni – postanowili chronić swoich stref połowów za wszelką cenę. Inspirację do działania znaleźli w Stanach Zjednoczonych.

W 1945 roku ówczesny prezydent tego kraju Harry Truman stwierdził, że Amerykanie mają prawo do ochrony zasobów w toni morskiej w pasie 200 mil morskich od wybrzeża. Do tego doszedł przypadek Norwegii – ta skutecznie wymogła na Brytyjczykach wycofanie ich trawlerów od swojego wybrzeża, powołując się na ustawę o wzmocnieniu ochrony wód terytorialnych o szerokości 4 mil morskich. Islandia postanowiła pójść podobną drogą. 

reklama

Pierwsza „wojna dorszowa”

W 1948 roku zgromadzenie ogólnie Islandii przyjęło Ustawę o ochronie zasobów morskich uprawniającą rząd do utworzenia „strefy rybołówstwa” i podjęcia działań koniecznych do ochrony zasobów biologicznych wód oblewających kraj. W 1952 roku, rok po wygaśnięciu wspomnianej wcześniej konwencji brytyjsko-duńskiej, rozszerzyła swoje wody terytorialne do 4 mil morskich. W ten sposób chciała wyprzeć trawlery innych państw z tego obszaru i oddać pole miejscowym rybakom. Posunięcie to wywołało sprzeciw ze strony Brytyjczyków. Wkrótce okazało się jednak, że to dopiero początek. 

30 czerwca 1958 roku Islandia poszła jeszcze dalej i ogłosiła rozszerzenie wód terytorialnych do 12 mil morskich. Uzasadaniając ten krok, powołała się na postanowienia I Międzynarodowej Konferencji Prawa Morza obradującej wówczas w Genewie. W jednym z jej dokumentów znalazł się zapis mówiący o tym, że „w prawie międzynarodowym nie ma podstaw do rozszerzania morza terytorialnego poza granicę 12 mil”. Brytyjczycy nawet nie chcieli o tym słyszeć. 

1 wrzreśnia 1958 roku decyzja Islandii o rozszerzeniu wód terytorialnych zyskała moc obowiązującą. Brytyjczycy nie zamierzali zastosować się do tej zmiany – stwierdzili, że ich trawlery nadal będą łowić ryby na tych wodach, ale pod osłoną okrętów Royval Navy. Ich załogi zostały jednak poinstruowane przez brytyjski rząd do tego, by zachowały wstrzemięźliwość w działaniach i unikały otwierania ognia do jednostek islandzkich – mogły to zrobić jedynie w odpowiedzi na ostrzał z ich strony i to tak, by je uszkodzić, ale nie zatopić. 

Brytyjskie statki niedaleko wybrzeży Vestfirðir

Działania ograniczały się więc do zręcznego manewrowania – jednostki islandzkiej Straży Wybrzeża goniły brytyjskie trawlery, przecinały włoki, zrywały liny holownicze i próbowały wypędzić je z uznanej przez Islandię strefy wód terytorialnych. Jednostki Wielkiej Brytanii z kolei robiły wszystko, by utrzymywać je jak najdalej od siebie i nie dać się im zatrzymać.

Te manewry i „przepychanki” trwały do 1961 roku. 11 marca kraje zawarły porozumienie – Wielka Brytania zobowiązała się uznać decyzję Islandii o rozszerzeniu morza terytorialnego, ta z kolei pozwoliła brytyjskim trawlerom na połowy w odległości 6 mil morskich od brzegu przez trzy lata. Obie strony zgodziły się też co do tego, że wszelkie ewentualne spory z tym związane rozstrzygane będą przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości.

Islandzki as w rękawie

Porozumienie z 1961 roku uspokoiło napiętą sytuację między krajami – ale nie na długo. W 1972 roku Islandia postanowiła bowiem znowu jednostronnie poszerzyć swoją strefę połowów, tym razem do 50 mil morskich – utworzenie takiej „strefy rybołówstwa” było jedną z pierwszych obietnic i decyzji wybranego rok wcześniej nowego rządu. Nie bez powodu  zostało to też zdefiniowane w ten sposób – rząd w Rejkawiku zdawał sobie sprawę z tego, że ponowne rozszerzenie wód terytorianych wywoła powszechny sprzeciw i krytykę związaną z naruszaniem tzw. wolności mórz.

Polecamy e-book: „Czerwone mundury. Armia Brytyjska w czasach wojny o niepodległość USA”

Michał Rastaszański
„Czerwone mundury. Armia Brytyjska w czasach wojny o niepodległość USA”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
89
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-59-4
reklama

Mimo to Wielka Brytania skrytykowała decyzję Islandii – domagała się od jej władz respektowania porozumienia z 1961 roku, w tym zapisu o przekazywaniu wszelkich spornych kwestii do trybunału w Hadze. O ile wcześniejszy konflikt był dla niej głównie kwestią prestiżu, o tyle decyzja rządu w Rejkjawiku z 1971 roku mocno godziła w brytyjskich rybaków – z łowisk islandzkich pozsykiwali aż 75% całości połowów dalekomorskich. Postanowili więc nie respektować decyzji Islandii i kontynuować połowy na spornych wodach. Posunięcie to ostro skrytykowali także inni europejscy rybacy, m.in. z Niemiec, oskarżając Rejkawik o zawłaszczenie najzasobniejszych łowisk. Brytyjczycy ponownie wysłali do ochrony trawlerów fregaty Royal Navy.

W międzyczasie podjęto próby dyplomatycznego rozwiązania sporu – indywidualnie, gdyż Islandia nie zgodziła się na negocjacje trójstronne. Odrzuciła też propozycje Brytyjczyków dotyczące systemu kwotowego (ograniczenia dni połowów i ich wielkości do 185 000 ton) oraz orzeczenie Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, który odmówił legalności jej decyzji. 

Niepokoje na wodach cały czas trwały. Ostatecznie 3 października 1973 roku Brytyjczycy ulegli presji sojuszników z Sojuszu Półnosnoatlantyckiego i zdecydowali się pójść na ugodę – Islandia zagroziła bowiem, że opuści sojusz i zamknie jego członkom dostęp do przesmyku GIUK (Greenland–Iceland–UK), który miał kluczowe znaczenie dla działań przeciwko radzieckim okrętom podwodnym. 

8 listopada premier Islandii Ólafur Jóhannesson i premier Wielkiej Brytanii Edward Heath zawarli porozumienie. Gwarantowało ono Brytyjczykom prawo do prowadzenia połowów wewnątrz pasa 50 mil morskich, ale nie bliżej niż w odległości 20 mil morskich od brzegu. Równocześnie ograniczono liczbę ich trawlerów do 139 „licencjonowanych” jednostek oraz wyznaczono im roczny limit połowowy w wysokości 130 000 ton ryb.

Do trzech razy sztuka

Spokój po zakończeniu drugiej wojny dorszowej trwał jeszcze krócej niż po pierwszym konflikcie. W listopadzie 1975 roku porozumienie wygasło, więc wojna wybuchła na nowo – Islandia oznajmiła bowiem, że zamierza kolejny raz poszerzyć wyłączną strefę ekonomiczną – do 200 mil morskich od wybrzeży islandzkich. Choć decyzja ta ponownie wywołała sprzeciw ze strony europejskich rybaków, rząd w Rejakiwiku ani myślał ustąpić. Napięcia z Wielką Brytanią zaostrzyły się do tego stopnia, że doszło nawet do zerwania stosunków dyplomatycznych. 

reklama

„Możemy być razem z Anglikami w NATO, możemy wyznawać wspólne wartości, ale ze złodziejami dorszy nie będziemy rozmawiać” – stwierdził buńczucznie rząd Islandii. W jej miastach dochodziło też do antybrytyjskich protestów – ich uczestnicy szczególnie upodobali sobie hasło „God Save The Cod” („Boże, miej w opiece dorsza”), co było szyderczym nawiązaniem do słów z brytyjskiego hymnu „God Save The Queen” („Boże, zbaw królową”).

Ostatecznie podziałał jednak dopiero ten argument co w przypadku poprzedniego konfliktu – dotyczący opuszczenia Sojuszu Północnoatlantyckiego i zamknięcia ważnej bazy NATO w Keflavíku. Pod presją ze strony Amerykanów Wielka Brytania ponownie uległa presji Islandii i w 1976 roku oba kraje doszły do kompromisu. W jego ramach Rejkawik zapewnił brytyjskim rybakom na dostęp do 200-milowej strefy wyłącznych połowów, ale maksymalnie 24 trawlerom.  

W ostrych potyczkach i incydentach, które na blisko dwie dekady mocno nadszarpnęły stosunki gospodarcze, polityczne i społeczne między Wielką Brytnią a Islandią, zginął jeden człowiek – i to nie w bezpośrednich działaniach, a podczas naprawy jednej ze zniszczonych islandzkich jednostek. Załagodzenie tych sporów przyniosło zachodnim państwom dużą ulgę – nie chciały ryzykować poważnego konfliktu w obrębie NATO w czasie trwania zimnej wojny i ideologicznej konfrontacji ze Związkiem Radzieckim. Brytyjskie media okrzyknęły konflikt ironicznie mianem „cod war”, co nawiązywało do „cold war” (zimnej wojny).  

Islandia, która w 1944 roku uzyskała niepodległość od Danii i w czasie pierwszej wojny dorszowej miała populację mniejszą od populacji ówczesnej Gdynii, wykazała w ten sposób swoją suwerenność i zdolność do decydowania o własnych sprawach – choć cenę za to przyszło zapłacić brytyjskim rybakom.

Źródła:

Polecamy e-book Pawła Burdzyńskiego pt. „Droga do imperium. Początki Wielkiej Brytanii 1603-1707”:

Paweł Burdzyński
„Droga do imperium. Początki Wielkiej Brytanii 1603-1707”
cena:
15,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
215
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-63-1
reklama
Komentarze
o autorze
Katarzyna Łabicka
Absolwentka dziennikarstwa i nauk politycznych. Miłośniczka historii, reportaży i kultury hiszpańskiej.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone