Wyprawa kijowska Bolesława Chrobrego: wielkie zwycięstwo polskiego oręża

opublikowano: 2024-10-01 11:31
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Nie przebrzmiały jeszcze echa niedawnej wojny polsko-niemieckiej, a Rusini sprzymierzyli się z cesarstwem i zaatakowali Brześć. W odpowiedzi Bolesław Chrobry uderzył na gród Wołyń nad Bugiem. I zmiażdżył przeciwnika…
REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem książki Mariusza Sampa „Polska i Ruś Kijowska. Sąsiedztwo ognia i miecza”.

Bolesław Chrobry (rys. Jan Matejko, 1890 rok)

22 lipca 1018 roku Bolesław Chrobry stanął ze swoją armią niedaleko grodu Wołyń (dziś wieś Gródek Nadbużny), znajdującego się na lewym brzegu Bugu u ujścia Huczwy. Badania archeologiczne prowadzone w tym miejscu doprowadziły do odkrycia tutaj potężnego grodu wzniesionego na przełomie X i XI wieku, w obrębie którego mieściły się półziemianki, zamieszkiwane przez okoliczną ludność. Gród ten strzegł ważnej przeprawy przez Bug i stanowił silny punkt umocniony na szlaku prowadzącym do Kijowa. Niektórzy uczeni sądzili nawet, iż Chrobry ze względu na strategiczne położenie Wołynia zaczął go oblegać. Niestety żaden przekaz źródłowy nie jest w stanie potwierdzić tego stwierdzenia, posiadającego charakter czysto spekulatywny.

Przeprawa wojsk Bolesława Chrobrego przez Bug w okolicach Wołynia była praktycznie niemożliwa, gdyż po drugiej stronie rzeki znajdował się już Jarosław Mądry, który swoimi wojami obsadził wszystkie okoliczne brody. W tej sytuacji Bolesław rozłożył się nad rzeką obozem. Jednocześnie rozpoczął budowę mostów, za pomocą których zamierzał przerzucić w dogodnym momencie swoją armię w kilku miejscach przez Bug. Gdyby Chrobry próbował od razu przeprawić się przez rzekę, to zapewne zostałby zepchnięty z powrotem do niej, co ułatwiało ukształtowanie terenu – wysokie skarby brzegowe.

Postój Polaków nad Bugiem trwał przypuszczalnie kilka dni. Samo zbudowanie mostów wymagało czasu. W rzeczywistości Jarosławowi Mądremu było na rękę to, by Bolesław Chrobry jak najdłużej przebywał nad rzeką. Istniało bowiem duże prawdopodobieństwo, iż polski książę, nie mogąc przełamać pozycji zajmowanych przez Rusinów, w końcu powróci do domu. Piastowskiego władcę przed sforsowaniem Bugu musiało powstrzymywać nie tylko kontrolowanie przez Jarosława okolicznych brodów, ale również defensywne ustawienie jego wojsk. W pierwszej linii Rurykowicz ustawił piechotę. W centrum, jak zwykle to bywało, umieścił Waregów, natomiast na skrzydłach Słowienów i tzw. młodszą drużynę, obejmującą szeregowe bojarstwo. Drugą linię tworzyły zastępy tzw. starszej drużyny, w skład której wchodziło najbliższe otoczenie księcia. Takie ustawienie wojsk ruskich gwarantowało odpowiednie wykorzystanie każdej formacji podczas właściwego boju. Odparcie uderzenia Polaków i ich sojuszników należało w tym wypadku przede wszystkim do piechoty. Z kolei, gdyby Bolesław Chrobry ewentualnie zdołał część swych sił przerzucić na prawy brzeg Bugu, to do walki z nią syn Włodzimierza Wielkiego mógł rzucić jazdę i wykorzystać jej główne atuty, a więc impet, masę i szybkość.

REKLAMA

Kronikarze, opisujący wydarzenia z 1018 roku (Nestor, Anonim zwany Gallem i Thietmar), wspominali, iż Polacy i Rusini, stojąc na przeciwległych brzegach Bugu, rzucali na siebie obelgi. Nie było to niczym dziwnym, ponieważ proceder ten praktykowano w tamtych czasach nagminnie. Zdaniem najstarszego kronikarza polskiego zwanego Gallem, Bolesław Chrobrego przez jednego z posłów ruskich został nawet obraźliwie nazwany „wieprzem”. Władcę piastowskiego do żywego wzburzyła ta obelga i natychmiast odparł księciu kijowskiemu: „Dobrze, owszem, nazwałeś mnie wieprzem w kałuży, ponieważ we krwi łowców i psów twoich, to jest książąt i rycerzy, ubroczę kopyta koni moich, a ziemię twą i miasta spustoszę jak dzik pojedynek!”.

Jarosław Mądry na XX-wiecznej ilustracji

Pojedynek na słowa jeszcze się nie skończył. Zgodnie z ruską tradycją, odnotowaną w Powieści minionych lat, autorstwa kijowskiego mnicha Nestora, wojewoda i piastun Jarosława Mądrego, niejaki Błud, lżył Bolesława Chrobrego, mówiąc: „Oto ci przebodziem oszczepem brzuch twój tłusty”. Nestor dodał także, iż wódz polski był „wielki i ciężki, że i na koniu ledwo mógł usiedzieć, lecz był roztropny”. Informacja ta koreluje zatem z wiadomościami, jakie potomnym podał w swej kronice Gall Anonim. Jednocześnie latopisarz ruski pochwalił Piasta, przypisując mu posiadanie cnoty roztropności. Warto pamiętać, iż ani razu tak pozytywnie nie wypowiedział się na temat Bolesława biskup merseburski Thietmar, naoczny świadek wielu toczonych przezeń wojen.

Według Anonima zwanego Gallem w dzień po przybyciu Bolesława Chrobrego pod Wołyń w obozie polskim odbyły się jakieś uroczystości, na które zdaniem kronikarza: „[…] rżnięto niezliczoną ilość bydła i przygotowywano je zwykłym obyczajem na zbliżającą się uroczystość na stół króla, który miał biesiadować ze wszystkimi swoimi dostojnikami. Gdy więc kucharze i pachołcy, służący i czeladź wojska zgromadzili się na brzegu rzeki w celu płukania mięsa i wnętrzności zwierząt, z drugiego brzegu naigrawali się donośnie służba i giermkowie ruscy, pobudzając ich do gniewu wyzwiskami i obelgami. Oni zaś im na to nie odpowiadali nic obelżywego, lecz grudy z wnętrzności i odpadki rzucali im przed oczy ku ich zniewadze. Skoro jednak Rusini coraz bardziej drażnili ich obelgami, a nawet zaczęli ich obsypywać strzałami, owa armia czeladzi Bolesława porzuciwszy to, co miała w ręku, psom i ptactwu, przepłynęła przez rzekę z orężem rycerstwa, śpiącego o południowej godzinie, i odniosła triumf nad tak wielką mnogością Rusinów. Na to król Bolesław i całe wojsko, przebudzeni okrzykiem oraz szczękiem oręża zaczęli się dopytywać, co się dzieje, a poznawszy przyczynę, obawiali się, że to podstęp, uderzyli więc w szyku bojowym na uciekającego zewsząd wroga; nie sama więc tylko czeladź obozowa zdobyła sławę zwycięstwa i krew swą przelała. Tak niezmiernie zaś było tam mnóstwo rycerzy przebywającego rzekę, że z dołu wydawało się, że to nie woda, lecz jakaś zupełnie sucha droga”.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Mariusza Sampa „Polska i Ruś Kijowska. Sąsiedztwo ognia i miecza” bezpośrednio pod tym linkiem!

Mariusz Samp
„Polska i Ruś Kijowska. Sąsiedztwo ognia i miecza”
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2024
Okładka:
miękka
Liczba stron:
342
Premiera:
25.09.2024
Format:
13.5×21.5 [cm]
ISBN:
978-83-11-16865-7
EAN:
9788311168657
REKLAMA

W innym miejscu swego utworu Anonim, nazywający Bolesława Chrobrego królem, wskazywał, iż piastowski władca: „[…] widząc, że jego rycerzy jest niewielu, a wrogów jakby prawie sto razy tyle, przemówił do swego rycerstwa, nie jak ktoś bojaźliwy i trwożliwy, lecz jak wódz odważny a przezorny: «Nie ma potrzeby długo zachęcać prawych i doświadczonych rycerzy i opóźniać w ten sposób tryumf, jaki się nam nadarza, lecz pora okazać siły ciała i męstwo ducha. Bo na cóż by się zdało zdobyć tak wielkie królestwa i nagromadzić tyle ogromnych cudzych bogactw, gdybyśmy przypadkiem teraz pobici mieli stracić to wszystko wraz z naszym własnym mieniem? Lecz pokładam ufność w miłosierdziu Bożym i waszej wypróbowanej dzielności, że jeżeli mężnie stawicie opór w walce, jeżeli, jak to zwykliście, dzielnie natrzecie, jeżeli przywiedziecie sobie na pamięć własne przechwałki i obietnice czynione przy podziale łupów u mnie na ucztach, to dziś zwycięsko położycie kres ciągłym trudom, a ponadto pozyskacie wieczną sławę, triumf i zwycięstwo. Jeśli natomiast – w co nie wierzę – ponieślibyście klęskę, to jak teraz jesteście panami, tak będziecie sługami Rusinów, wy i synowie wasi, a ponadto sromotnie przyjdzie wam ponieść karę za wyrządzone krzywdy!».

Skoro tak mniej więcej przemówił król Bolesław, wszyscy jego rycerze jednomyślnie wznieśli włócznie i odpowiedzieli, że wolą z tryumfem wrócić do domu niż z łupami a haniebnie. Wtedy dopiero król Bolesław, zachęcając po imieniu każdego ze swoich, wdarł się, jak lew krwi spragniony, w najgęstsze szyki wroga. I brak mi po prostu słów, jak straszną rzeź sprawił wśród tych, którzy stawili mu opór, i nikt by nie potrafił dokładną cyfrą określić tysięcy zabitych nieprzyjaciół, którzy, jak wiadomo, niezliczeni stanęli do walki, a mało który ocalił życie ucieczką. Wielu z tych, którzy po dłuższym czasie z dalekich okolic przybywali na pole walki w celu odszukania przyjaciół lub krewnych, twierdziło, że tak wielki był tam rozlew krwi, iż nikt nie mógł inaczej przejść przez całą tę równinę, jak brodząc we krwi i stąpając po trupach, a cała rzeka Bug nabrała raczej barwy krwi niż wody rzecznej”.

Początek Kroniki polskiej autorstwa Anonima tzw. Galla w najstarszym zachowanym rękopisie (Rękopisie Zamoyskich) z XIV wieku

Powyżej przytoczone cytaty z Kroniki polskiej Anonima zwanego Gallem są bardzo interesujące, jednak nie mogą służyć jako podstawowy substrat do odtworzenia przebiegu bitwy wołyńskiej z 1018 roku. Dzieło Galla ma charakter legendarny. Jednocześnie warto mieć na uwadze to, iż tradycja dworska, która legła u podstaw relacji Anonima, musiała być jeszcze żywa na początku XII wieku, a więc wtedy, gdy tworzył ten kronikarz, ponieważ jego relacja w niektórych punktach jest zbieżna z pozostałymi kronikami, rejestrującymi bitwę z 1018 roku. Chodzi tu, rzecz jasna, o kroniki Thietmara i Nestora. Obaj ci dziejopisowie nie wiedzieli nic jednak o żadnej przemowie, wygłoszonej ponoć przez Bolesława Chrobrego przed starciem z Rusinami. Być może piastowski wódz nie miał nawet czasu na wypowiedzenie choć kilku słów do swoich podkomendnych, skoro – zdaniem samego Galla – bitwa nad rzeką Bug rozpoczęła się nieoczekiwanie. Trzeba też pamiętać o tym, iż średniowieczne mowy były zazwyczaj wytworami wyobraźni kronikarzy, wkładających w usta swych bohaterów fikcyjne słowa. Czynili to przede wszystkim dlatego, by ukazać opisywane przez siebie postaci w jak najlepszym świetle, przypisując im jednocześnie wiele pozytywnych cech, w tym męstwo, odwagę, waleczność itp.

REKLAMA

Zatem przebieg omawianej tu bitwy z 1018 roku musiał wyglądać nieco (a może nawet zupełnie) inaczej od tego, co napisał na jej temat najstarszy polski kronikarz. Z kroniki Thietmara wynika, iż starcie nad Bugiem zainicjowali Polacy, obrzucając wyzwiskami wojowników ruskich. Wojowie Jarosława nie pozostali im dłużni, miotając pod ich adresem podobne obelgi. W trakcie tej wymiany zdań Bolesław Chrobry niespodziewanie wyprowadził z obozu wszystkie swoje siły i skierował je nad brzeg Bugu, nakazując im walczyć na śmierć i życie z przeciwnikiem. Jednocześnie w kierunku Rusów posypała się niezliczona liczba strzał, wypuszczonych przez piastowskich wojów. Być może atak ten przerzedził nieco szeregi Jarosława Mądrego. Trudno jednak określić, ilu jego wojowników poniosło wówczas śmierć. Niewątpliwie uderzenie to musiało wywołać spore zamieszanie w obozie ruskim, ponieważ nic nie zapowiadało, iż Polacy rozpoczną walkę przed ukończeniem budowy mostów. Tymczasem Bolesław przejął inicjatywę. Dużo ryzykował, jednak mógł też sporo zyskać.

Po huraganowym ostrzale z łuków wojska piastowskie przystąpiły do forsowania rzeki. Kronikarz Thietmar oznajmił, iż udało im się ostatecznie zepchnąć Rusów z zajmowanego przez nich brzegu. Niestety merseburski duchowny nie podał jakichkolwiek informacji szczegółowych o tej operacji. Braki w materiale źródłowym sprzyjają zatem tworzeniu różnych alternatywnych wersji na temat przebiegu ówczesnych wydarzeń. Można się domyślać, iż Bolesław Chrobry rzucił do walki z Rusinami swoich żołnierzy na kilku odcinkach jednocześnie. Najcięższe walki wywiązały się w centrum ugrupowania ruskiego. Po jakimś czasie Polacy uczepili się przeciwległego brzegu rzeki. Zapewne stało się to nie bez własnych strat. Przeprawa została zdobyta, co oznaczało, iż pierwsza faza starcia dobiegła końca. Na tym etapie triumfowali Polacy. Teraz obie armie starły się na ruskim brzegu Bugu. Jarosław Mądry, początkowo zaskoczony rozwojem wydarzeń, przystąpił do kontrnatarcia. Miał przecież przy swoim boku odpowiednią liczbę ludzi, mogących wykonać zwrot zaczepny. Do akcji włączyły się elitarne oddziały wareskie, które mogły powstrzymać natarcie Polaków. W wir walk rzucono także pozostałe oddziały armii staroruskiej. Jarosław najpierw trzymał się z daleka od pola walki, obserwując jej przebieg z pobliskiego wzgórza. Po pewnym czasie jednak z osobistą drużyną dołączył do zmagań, dodając tym samym odwagi swoim podkomendnym.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Mariusza Sampa „Polska i Ruś Kijowska. Sąsiedztwo ognia i miecza” bezpośrednio pod tym linkiem!

Mariusz Samp
„Polska i Ruś Kijowska. Sąsiedztwo ognia i miecza”
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2024
Okładka:
miękka
Liczba stron:
342
Premiera:
25.09.2024
Format:
13.5×21.5 [cm]
ISBN:
978-83-11-16865-7
EAN:
9788311168657
REKLAMA

Aż do tej pory piastowski wódz przebywał na lewym brzegu Bugu. Widząc wszelako, jak jego wojowie zaczynają z wolna zdobywać przewagę nad przeciwnikiem, osobiście poprowadził jazdę do przełamującego ataku. Najpierw przeprawił się niespostrzeżenie na północnym skrzydle frontu, z dala od pozycji bronionych przez Rusinów, i uderzył gwałtownie na prawe skrzydło wojsk Jarosława. Wódz ruski został ponownie zaskoczony. Tym razem nie mógł jednak zbyt wiele zdziałać, gdyż atak polski był tak mocny, że momentalnie rozbił twardo broniące się dotąd na tym odcinku oddziały wroga. W szeregach wojsk piastowskich znajdowała się ciężkozbrojna jazda saska, niezwykle doświadczona w przeprowadzaniu tego rodzaju zwrotów zaczepnych.

Bolesław Chrobry uderzający Szczerbcem w złotą bramę Kijowa (rys. Antoni Oleszczyński, 1816 rok)

Teraz bitwa zmieniła swoje oblicze. Rusini zaczęli masowo umykać z pola walki. Wielu z nich sztuka ta się nie udała, gdyż Polacy i ich sojusznicy nie oszczędzali nikogo. Pościg zatem przemienił się w rzeź, na co wskazywały już współczesne przekazy pisane. W Powieści minionych lat zanotowano, iż ocaleli jedynie Jarosław Mądry wraz z czterema towarzyszami. W rzeczywistości z pogromu polskiego udało się zbiec większej liczbie wojowników ruskich, skoro Jarosław, kierując się w stronę Nowogrodu Wielkiego (symptomatyczne, iż Rurykowicz nie wycofał się w kierunku Kijowa!), zdobył po drodze jakiś gród należący do Światopełka. Niemniej jednak straty wojsk ruskich były ogromne. Być może sięgały one nawet kilku tysięcy ludzi. Polacy również ponieśli pewne straty, jednak w porównaniu ze stratami ruskimi były one niewielkie. Z pewnością byłyby one znacznie większe, gdyby Bolesław Chrobry nie pojawił się w porę ze swoją jazdą na polu bitwy, która zdziesiątkowała przeciwnika i odebrała mu chęć kontynuowania obrony.

Zwycięzcy w Kijowie

Bolesław Chrobry po rozbiciu nieprzyjaciela pod Wołyniem skierował się bezpośrednio na Kijów. Nie zamierzał ścigać Jarosława Mądrego aż do Nowogrodu, wszak cel podjętej kampanii był zupełnie inny. Jego armia pokonywała dziennie około 25 kilometrów. Do ruskiej stolicy zbliżyła się po trzech tygodniach, przechodząc w tym czasie zdaniem badaczy przez: Połonną, Peresopnicę, Drohobuż, Korzec, Uczesk, Miczesk, Zdwiżeń i Biełhorod.

REKLAMA

Pod Kijowem na oddziały Bolesława Chrobrego czekali Pieczyngowie, którzy zgodnie z danym wcześniej mu słowem oblegali miasto, zasypując je strzałami i próbując podpalić drewniane zabudowania. Według zapewnień Thietmara straty w mieście spowodowane pożarami wywołanymi przez dzikich koczowników były ogromne. Mimo to mieszkańcy ruskiej stolicy przez cały czas oblężenia mężnie stawiali opór oblegającym, chroniąc swoje rodziny i dobytek. W końcu do obrońców dotarła wiadomość, iż od zachodu zbliżają się Polacy i towarzyszący im Światopełk. Dla Kijowian było chyba w zasadzie obojętne, kto (Jarosław Mądry czy Światopełk) zwycięży w wojnie domowej na Rusi, ciągnącej się z przerwami od 1015 roku. Dla wszystkich było też jasne, iż Kijów nie zdoła wytrzymać dłużej ataków napastników, których siły znacznie się teraz zwiększyły. W obliczu przewagi wroga mieszkańcy Kijowa rozpoczęli negocjacje z Bolesławem Chrobrym. W ich imieniu prowadził je najprawdopodobniej ówczesny metropolita kijowski Jonasz. Wreszcie 14 sierpnia 1018 roku Kijowianie zadecydowali się otworzyć bramy przed polskim księciem.

Zanim jednak Bolesław Chrobry znalazł się w obrębie obwałowań, to według legendy miał uderzyć mieczem w słynną kijowską Złotą Bramę i wyszczerbić przy tej okazji swoją broń. Wydarzenie to zostało skrupulatnie opisane w Kronice polskiej Anonima zwanego Gallem. Odosobniona zapiska kronikarska doczekała się wielu krytycznych komentarzy. Część historyków powątpiewała w wartość informacji Galla, wskazując, iż Złota Brama powstała w rzeczywistości dopiero w 1037 roku. Możliwe również, iż to nie Bolesław Chrobry, lecz jeden z jego następców, Bolesław II Szczodry (1058–1079) dokonał przypisywanego mu czynu, albowiem według tego samego kronikarza Bolesław II „podobnie jak pierwszy Bolesław Wielki, jako zdobywca wkroczył do stolicy królestwa Rusinów, znamienitego miasta Kijowa, i uderzeniem swego miecza pozostawił pamiętny znak na Złotej Bramie”.

Istnieje też spora grupa uczonych, podążających tropem opowieści Galla i uznających przytoczoną przezeń opowieść za prawdziwą. W tym kontekście wskazuje się, iż w czasach Bolesława Chrobrego w Kijowie istniały również inne jeszcze bramy (w tym Brama Sofijska) i to zapewne pod jedną z nich podjechał konno polski władca i wyciągnąwszy miecz z pochwy, uderzył w nią. W omawianym okresie motyw uderzenia w bramę bronią (mieczem, włócznią czy toporem) przez zwycięskiego wodza był dość rozpowszechniony, zaś Bolesław kopiując to zachowanie, mógł chcieć podkreślić symboliczne wzięcie w posiadanie zaatakowanego ośrodka.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Mariusza Sampa „Polska i Ruś Kijowska. Sąsiedztwo ognia i miecza” bezpośrednio pod tym linkiem!

Mariusz Samp
„Polska i Ruś Kijowska. Sąsiedztwo ognia i miecza”
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2024
Okładka:
miękka
Liczba stron:
342
Premiera:
25.09.2024
Format:
13.5×21.5 [cm]
ISBN:
978-83-11-16865-7
EAN:
9788311168657
REKLAMA
Rękojeść Szczerbca na rysunku z 1900 roku

Już w średniowieczu epizod ze Złotą Bramą doczekał się licznych uzupełnień ze strony kronikarzy, tworzących po Gallu. Nieznany autor Kroniki wielkopolskiej zapisał, iż używany przez Bolesława Chrobrego miecz w 1018 roku nazywał się Szczerbiec. Był to miecz, którym koronowano królów Polski. Historycy nie mają już dziś większych wątpliwości, iż syn Mieszka I nie posługiwał się takim orężem. Oczywiście miał on swój ulubiony miecz, jednak nie sposób przesądzić, jaką nosił on nazwę. Szczerbiec powstał najwcześniej na początku XII wieku. Jego właścicielem mógł być już Bolesław III Krzywousty (1102–1138). Zdaniem bronioznawców pierwszym posiadaczem tego miecza mógł być też: Bolesław IV Kędzierzawy (zm. 1173), Bolesław Mieszkowic (zm. 1195), Bolesław Konradowic (zm. 1248), Bolesław V Wstydliwy (zm. 1279) lub Bolesław Pobożny (zm. 1279).

Wkrótce po wjeździe do Kijowa w drewnianym klasztorze św. Zofii Bolesława Chrobrego i Światopełka uroczyście powitali arcybiskup Jonasz oraz macocha, żona i dziewięć sióstr Jarosława Mądrego. Nieco później odbyła się natomiast uroczystość intronizacyjna Światopełka, podczas której książę piastowski wręczył zięciowi miecz jako jeden z insygniów władzy. W ten sposób panowanie Rurykowicza zostało przywrócone, zaś zasadniczy cel kampanii osiągnięty. Należało tylko jeszcze uwolnić żonę Światopełka, której niestety w Kijowie w tym czasie nie było.

Światopełk, który ponownie zasiadł na tronie, szybko znalazł wielu stronników, którzy w obliczu zdecydowanej klęski i ucieczki Jarosława Mądrego raptownie zmienili front i znaleźli się w obozie zwycięzcy. Zięć Bolesława Chrobrego łatwo rozciągnął swoją władzę na cały kraj. Tymczasem Jarosław Mądry nie zamierzał składać broni. W Nowogrodzie zebrał dużą armię, która miała mu pomóc w odzyskaniu tego, co uprzednio utracił. W jego działaniach wspierali go bitni Waregowie. Bolesław Chrobry, kiedy zorientował się, iż pozycja Jarosława z każdym dniem umacnia się, postanowił wysłać doń poselstwo z propozycją wymiany żony, siostry i macochy Jarosława w zamian za córkę Bolesława. Na czele delegacji piastowski książę postawił metropolitę kijowskiego Jonasza, sądząc, iż kniaź ruski będzie dzięki temu bardziej skłonny do ustępstw i w efekcie przyjmie jego ofertę. Na nic się to jednak zdało, gdyż Piast ostatecznie najprawdopodobniej nic nie wskórał u syna Włodzimierza Wielkiego.

REKLAMA

Trudno przesądzić, co mogło kierować Rurykowiczem w momencie udzielania odmownej odpowiedzi Bolesławowi Chrobremu. Ten drugi z pewnością nie mógł zrozumieć tego, co się stało. Wydawało mu się, iż pokonany książę powinien od razu wypełnić jego żądanie. Niestety nadzieje te okazały się płonne. Najchętniej natychmiast wyruszyłby na północ, do Nowogrodu, i jeszcze raz pokonał znienawidzonego księcia. W ówczesnych warunkach było to jednak niemożliwe. Chcąc jednak w jakikolwiek sposób zemścić się na Jarosławie, uczynił sobie z jego siostry Przedsławy nałożnicę. Pisał o tym ponad wiek później kronikarz Anonim zwany Gallem: „A Bolesław bez oporu wkroczył do wielkiego i bogatego miasta i dobywszy z pochew miecza, uderzył nim w Złotą Bramę, gdy zaś ludzie jego się dziwili, czemu to czyni, wyjaśnił im to ze śmiechem, a wcale dowcipnie: «Tak jak w tej godzinie Złota Brama miasta ugodzoną została tym mieczem, tak następnej nocy ulegnie siostra najtchórzliwszego z królów, której mi dać nie chciał. Jednakże nie połączy się z Bolesławem w łożu małżeńskim, lecz tylko raz jeden, jak nałożnica, aby pomszczona została w ten sposób zniewaga naszego rodu, Rusinom zaś ku obeldze i hańbie». Tak powiedział i co rzekł, to spełnił”.

Wersja podana przez Anonima nie przystaje do tego, co podają na temat losów Przedsławy inne przekazy. Według biskupa Thietmara, mającego informacje z pierwszej ręki, Bolesław Chrobry uprowadził siostrę Jarosława, zapominając przy tym o ślubnej małżonce Odzie, z którą ożenił się na początku 1018 roku. Wynikałoby z tego, iż Przedsława stała się konkubiną księcia i przez jakiś czas znajdowała się u jego boku. Thietmar nic nie wiedział o zgwałceniu ruskiej księżniczki, a z pewnością, gdyby Bolesław sprzeniewierzył się szóstemu przykazaniu, to z satysfakcją odnotowałby to w swej kronice. Miał do tego przecież wystarczające powody. O upokorzeniu Rurykowiczówny nie wzmiankował także żaden z kronikarzy ruskich. W latopisie Sofijskim PierwszymNowogrodzkim Czwartym wspomniano: „I siadł Bolesław na tronie Włodzimierzowym. I wtedy Bolesław położył sobie na łożu Przedsławę, córkę Włodzimierzową, siostrę Jarosławową”.

Zaślubiny Światopełka z córką Bolesława Chrobrego (mal. Jan Matejko, 1892 rok)

Zwrot „położenie na łożu” można odczytać na wiele rozmaitych sposobów. Znawcy zagadnienia sądzą, iż w omawianym wypadku mogło chodzić o jednorazowy akt seksualny lub skonsumowanie aktu małżeńskiego. Z kolei w Żywocie Mojżesza Węgrzyna, powstałym na początku XIII stulecia, jest mowa o zabraniu Przedsławy i jeszcze innej siostry Jarosława Mądrego do Polski i jej pobycie na dworze piastowskim.

Analiza wszystkich źródeł dotyczących Przedsławy każe krytycznie ustosunkować się do tezy o jej rzekomym zgwałceniu przez Bolesława Chrobrego. Równie mało prawdopodobnie brzmi opinia, iż piastowski książę pojął ją za żonę. Warto pamiętać, iż Chrobry miał już wówczas żonę i z tego też powodu nie chciał się zapewne narażać na grzech bigamii, wiedział bowiem, iż prędzej czy później zostanie za to potępiony przez Kościół. Bolesław wolał nie ryzykować, wszak już sam fakt konkubinatu polskiego księcia został odpowiednio napiętnowany przez Thietmar.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Mariusza Sampa „Polska i Ruś Kijowska. Sąsiedztwo ognia i miecza” bezpośrednio pod tym linkiem!

Mariusz Samp
„Polska i Ruś Kijowska. Sąsiedztwo ognia i miecza”
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2024
Okładka:
miękka
Liczba stron:
342
Premiera:
25.09.2024
Format:
13.5×21.5 [cm]
ISBN:
978-83-11-16865-7
EAN:
9788311168657
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Mariusz Samp
Doktor historii, pisarz i publicysta. Autor kilkunastu książek popularnonaukowych z historii, w tym: „Szach mat. Jak umierali władcy Rosji”. Od kilku lat prowadzi popularny portal „przezwieki”, na którym w lekkostrawny sposób przybliża meandry polskiej i powszechnej historii.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone