Korzenie faszyzmu (zarys historii intelektualnej)

opublikowano: 2017-08-05 14:41
wolna licencja
poleć artykuł:
Korzenie faszyzmu sięgają wielu zjawisk politycznych i społecznych. Ważną rolę w jego powstaniu odegrały też jednak starsze idee intelektualne. Co wpłynęło na wykrystalizowanie się jeden z najradykalniejszych idei XX wieku?
REKLAMA
Theodor W. Adorno (fot. Jeremy J. Shapiro, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)

Wybitni rumuńscy filozofowie – Emil Cioran oraz Mircea Eliade; znamienity francuski pisarz - Louis-Ferdinand Céline; utalentowany francuski krytyk filmowy - Robert Brasillach; jeden z najbardziej wpływowych poetów w historii amerykańskiej poezji – Ezra Pound. Co łączy wszystkie te zasłużone dla dwudziestowiecznej kultury i nauki postacie? Otóż wszyscy oni, w pewnym momencie swego życia, byli zdeklarowanymi faszystami.

Po zakończeniu drugiej wojny światowej losy ideologii faszystowskiej potoczyły się nieco inaczej niż dzieje utopii komunistycznej. O ile ta druga jeszcze przez dobrych parędziesiąt lat uwodziła swoim blaskiem i kusiła swymi rewizjonistycznymi odłamami, faszyzm został uznany za doszczętnie skompromitowany przez swe zbrodnie i jednogłośnie potępiony. Całe szczęście – nie ma bowiem najmniejszej wątpliwości, że okrucieństwa za które odpowiada, stanowią jedną z największych tragedii w historii ludzkości. Jednak słusznemu potępieniu towarzyszyło częste bagatelizowanie wymiaru intelektualnego tej ideologii. Osoby popierające faszyzm oraz nazizm łatwo było uznać za wąską grupkę szaleńców chorych z nienawiści, najpewniej zaślepionych i niewykształconych. Jak dowodził chociażby Theodor W. Adorno – klucz do problemu leży w predyspozycjach psychologicznych, a sympatycy faszyzmu to typ „osobowości autorytarnej”.

Dla takich wniosków istniały pewne podstawy. W porównaniu z ideologią komunistyczną, dzieła faszystowskie (a zwłaszcza nazistowskie) raziły swoją miernotą intelektualną. W porównaniu z dziełami Alfreda Rosenberga, nawet najsłabsze książki Karola Marksa stanowią wyżyny intelektualnej finezji, a grono intelektualistów ulegających marksistowskiej utopii było zawsze o wiele szersze. Co więcej, ruch faszystowski był zjawiskiem względnie efemerycznym, nie przetrwał bowiem nigdzie nawet 25 lat – przeciwnie do ideologii komunistycznej, która w dosyć jasno sprecyzowanej formie przetrwała lat co najmniej 120 (jeśli za arbitralne i uproszczone granice uznamy daty 1848 – 1968). Można by więc ten krótki epizod uznać za zwyczajny „wybryk”, bądź ewentualnie racjonalizować go w kategoriach negatywnych – jako reakcję na biedę, frustrację i strach niższych klas średnich (jak czynił to Erich Fromm) czy obronę burżuazji przed groźbą nieuniknionej rewolucji proletariackiej (jak to robili ortodoksyjni komuniści). Nie wydaje się jednak, aby takie wyjaśnienia były w pełni satysfakcjonujące intelektualnie.

REKLAMA

Oczywiście, przyczyny poparcia dla faszyzmu były wielorakie i czynnik intelektualny wcale nie musiał odgrywać roli kluczowej. Celem niniejszego szkicu nie jest przypisywanie ideologii faszystowskiej wielkiego wyrafinowania intelektualnego, którego zazwyczaj jej zresztą brakowało, ale wskazanie na fakt, że ideologia ta posiadała pewne poważne fundamenty intelektualne które nie mogą zostać zbagatelizowane.

Słowo „faszyzm” będzie używane jako ogólne określenie ideologii zarówno faszystowskiej jak i nazistowskiej, za wyjątkiem sytuacji gdy mowa będzie tylko i wyłącznie o specyficznej, niemieckiej odmianie faszyzmu – wtedy to będzie używane słowo „nazizm”.

Korzenie faszyzmu: dwa spojrzenia

W poszukiwaniu źródeł faszyzmu oraz sposobów ich interpretacji, możemy natknąć się na co najmniej dwie „szkoły” interpretacji tego zjawiska. Pierwsza z nich, bardziej chyba popularna i rozpowszechniona, kładzie nacisk na ideologiczną stronę faszyzmu, który definiować można by nade wszystko jako produkt „kontr-Oświecenia” – wrogi wobec racjonalizmu wykwit zdeformowanej myśli romantycznej (jak określił to Leszek Kołakowski, nazizm był „spotworniałym bękartem Romantyzmu”). Drugie spojrzenie, szczególnie popularne wśród filozofów i socjologów postmodernistycznych bądź też wywodzących się z tradycji Szkoły Frankfurckiej, interpretuje faszyzm jako rezultat nowoczesnego europejskiego procesu cywilizacyjnego, który doprowadzając do utworzenia rozbudowanej biurokracji oraz promując „racjonalność instrumentalną” sam jest odpowiedzialny za wielkie zbrodnie dwudziestego wieku. Pierwsza grupa (którą reprezentuje m.in. wybitny historyk idei sir Isaiah Berlin) twierdzi, że faszyzm to dzieło kontr-Oświecenia, druga grupa (reprezentowana m.in. przez Zygmunta Baumana) obwinia samo Oświecenie.

Propaganda włoskich faszystów w przestrzeni miejskiej: twarz Mussoliniego na tle haseł „Tak” (domena publiczna).

Ciężko będzie przyznać całą rację zarówno jednej jak i drugiej stronie, chociażby dlatego, że samo zjawisko faszyzmu było zawsze czymś mglistym, niewyraźnym i eklektycznym – o wiele bardziej niż np. komunizm. Choć ten drugi także był interpretowany na dziesiątki sposobów, to jednak utopia komunistyczna bywała dosyć jasno zarysowywana w dziełach takich jak „Zasady komunizmu” Engelsa (opublikowane w październiku 1847 roku), „Manifest Komunistyczny” czy „Krytyka programu gotajskiego” (1875). Choć faszyści także tworzyli dzieła ideologiczne, to ich pozytywna wizja była jednak zawsze o wiele mniej konkretna, a przez to otwarta na różne interpretacje.

REKLAMA

Spojrzenie pierwsze: Rewolucja i jej kontestacja. Joseph de Maistre

Jak w przypadku wszystkich znaczących nurtów polityczno-społecznych XX wieku, faszyzm był „dzieckiem swojego wieku”, którego korzenie sięgają Wielkiej Rewolucji Francuskiej oraz różnych postaw wobec modelu cywilizacyjnego, jaki ten wielki przewrót przyniósł. Choć faszyzm sensu stricto narodził się dopiero po pierwszej wojnie światowej (Fasci Italiani di Combattimento powstało w 1919 roku), to można wpisać go w szerszy nurt kontestacji osiągnięć Rewolucji Francuskiej, a także krytyki tradycji Oświecenia. Nurt ten został nazwany przez Sir Isaiah Berlina „kontr-Oświeceniem”.

Grafika z Encyklopedii , sztandarowego projektu Oświecenia (domena publiczna).

Filozofia Oświecenia, w całym swoim pluralizmie oraz zróżnicowaniu, zasadzała się na paru niezmiennych założeniach. Było to przekonanie o potędze rozumu, manifestującej się przede wszystkim w naukach eksperymentalnych i empirycznych, który stanowi jedyny sposób na zrozumienie świata nas otaczającego. Była to wiara w racjonalność natury oraz możliwość uformowania świata społecznego na sposób do natury podobny. Było to odrzucenie tradycji oraz religii, jeśli nie są one w stanie udowodnić swojej pożyteczności w świetle rozumu. To człowiek miał być stwórcą nowego porządku, miał przestać dostosowywać się do warunków zewnętrznych, ale sam te warunki współtworzyć. A tworzone miały być one na jeden tylko słuszny sposób, taki sam dla ludzi z różnych krajów czy kontynentów – sposób racjonalny.

Była więc to wizja optymistyczna – człowieka, który panuje nad otaczającą go przyrodą i sam ją racjonalnie kształtuje; ludzkości, w której wszyscy ludzie są równi i z gruntu dobrzy; postępu, w sposób nieunikniony wiodącego nas ku świetlanej przyszłości. Przeciw takiej właśnie wizji zaczęła buntować się znacząca grupa myślicieli niemieckich, którzy stworzyć mieli filozoficzne podstawy romantyzmu. Najpotężniejsze uderzenie przyszło jednak od obywatela Sabaudii, a w duchu Francuza – Josepha de Maistre’a. Warto przyjrzeć się jego myśli bliżej, ponieważ wydaje się ona stanowić jedno z głównych źródeł inspiracji dla ideologii faszystowskiej.

REKLAMA

Polecamy e-book Michała Przeperskiego „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą”:

Michał Przeperski
„Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
86
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-3-9

Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!

Joseph de Maistre (domena publiczna).

Joseph de Maistre (1753–1821) nie bez powodu przedstawiany jest jako przedstawiciel najbardziej radykalnego odłamu myśli konserwatywnej. W swoich książkach zdecydowanie i całościowo odrzucał on Rozum jako sposób pojmowania świata oraz metodę na jego urządzenie. Główny problem z nauką polega na tym, że opiera się ona na abstrakcjach, które nie mają żadnych odpowiedników w obiektywnej rzeczywistości – czymże jest „Człowiek”, którym szermują oświeceniowi filozofowie? Czym jest „Natura”? Te proste, abstrakcyjne słowa służą jako uproszczenie nadzwyczajnych złożonych, powikłanych i niejednoznacznych zjawisk do istoty których my, jako ludzie, dostępu nie mamy. Jest wielu konkretnych ludzi, ale „Człowiek” jako abstrakcja jest pojęciem pustym.

To co najbardziej jaskrawo widać w przypadku twierdzeń filozoficznych dotyczy też całego gmachu ludzkiej nauki. Nauka jest jałowa (może za wyjątkiem wąskich, specjalistycznych jej połaci), a wszystkie uogólnienia i generalizacje do których dąży, nie sprawdzają się w obliczu zderzenia z twardą rzeczywistością. U źródeł naszego świata znajduje się mroczna tajemnica, do której dostęp mieć możemy tylko i wyłącznie poprzez wiarę, instynkt i wsłuchiwanie się w głos tradycji. Tymczasem to, co prezentują filozofowie i naukowcy to jedynie ich wyobrażenie na temat rzeczywistości i próba nagięcia jej do ich utopijnych fantazmatów.

Takim utopijnym fantazmatem jest między innymi stwierdzenie, że Natura jest racjonalna i dobra. Joseph de Maistre widział w niej tymczasem przede wszystkim krwawą walkę o byt, w której nie ma miejsca na dobroć, humanitaryzm i miłość. Zwierzęta mordują się nawzajem od początków istnienia świata i ludzkie wojny stanowią zwyczajne odbicie tego naturalnego stanu rzeczy. Wynika z tego także, że człowiek wcale nie jest racjonalny i miłosierny w swej istocie – a przynajmniej nie jest takim od czasu upadku pierwszych ludzi. Człowiek jest słaby, zły, okrutny i zagubiony. Jedynym sposobem za pomocą którego władca może skutecznie rządzić swoimi poddanymi jest strach – żadna inna emocja nie jest w stanie wymusić posłuszeństwa, bez którego ludzkość niechybnie popadnie w stan anarchii. Liczenie na dobrą wolę ludzką jest pozbawione jakichkolwiek podstaw.

REKLAMA

Irracjonalne jest słuszne: choć jest to na przekór wszelkich ludzkim kalkulacjom, takie pozornie bezsensowne instytucje jak małżeństwo czy monarchia dziedziczna utrzymują się od setek czy też tysięcy lat. Nie wiemy dlaczego, stanowi to bowiem część mrocznej boskiej tajemnicy do której ludzie dostępu nie mają. Z kolei to, co racjonalne, jest złe: jeżeli bowiem choćby raz zgodzimy się na dopuszczenie zwątpienia, sceptycyzmu i zakwestionujemy boskie prawdy, ta racjonalistyczna gangrena będzie rozprzestrzeniać się bez przerwy, póki nie zakwestionuje najbardziej podstawowych boskich prawd. Tak właśnie było z europejskim racjonalizmem, który swe ukoronowanie znalazł w bezbożnym Oświeceniu.

Suweren, któremu należne jest ślepe posłuszeństwo i który powinien wzbudzać w swych poddanych strach – a z drugiej strony głęboka, mroczna tajemnica, której niewielkie przebłyski możemy dostrzec w tradycji i wewnętrznym darze wiary i której posłuszny powinien być sam suweren. Wydają się być to fundamenty filozofii Maistre’a, filozofii która apeluje o religijną, nieoświeconą despotię i rysuje świat w wyjątkowo mrocznych barwach. Obecnie Maistre jest myślicielem zapomnianym, a za głównego reprezentanta konserwatyzmu uważa się o wiele bardziej „liberalnego” Edmunda Burke’a. Ciężko się temu dziwić, wizja Maistre’a wzbudza dzisiaj bowiem albo przerażenie albo zwyczajną rozbawioną ciekawość. W myśli tego filozofa znalazły się jednak w sposób skondensowany elementy, które będą się przewijały przez pozostałe krytyki liberalizmu, Oświecenia i Wielkiej Rewolucji Francuskiej: świat nie jest racjonalny, nie możemy go zrozumieć, a jedynym ratunkiem dla słabych i grzesznych ludzi jest poleganie na tradycji i woli wszechmocnego suwerena. Nie jest to faszyzm, ale jest to podglebie z którego idee faszystowskie mogły swobodnie czerpać.

Georges Sorel

Burżuazja na karykaturze anarchistycznej (domena publiczna).

Wiek XIX to okres stopniowych postępów idei liberalnych oraz oświeceniowych – wolnego rynku, kapitalizmu oraz społeczeństwa burżuazyjnego. Równolegle rozkwitała jednak opozycja wobec tego nowego umodelowania świata, krytyka podejmowana zarówno ze strony środowisk lewicowych (takich jak radykalni socjaliści i komuniści) jak i prawicowych (konserwatyści, nacjonaliści). W zasadzie cały chyba ruch romantyczny zasadzał się w mniejszym lub większym stopniu na kontestacji cywilizacji, którą przyniosły bezduszny liberalizm oraz kapitalizm. Głównym wrogiem była burżuazja – klasa wykorzeniona, snobistyczna i zachłanna, wzbudzająca obrzydzenie w osobach przywiązanych do tradycji, religii czy filozofii.

REKLAMA

Zarzuty wobec społeczeństwa burżuazyjnego były wielorakie. Oto bowiem zarzuciło ono zupełnie Boga i zaczęło tworzyć świat bezbożny; doprowadziło do atomizacji społecznej i rozbicia tradycyjnych wspólnot stanowiących naturalną glebę dla rozwoju człowieka; zuniformizowało kulturę, czyniąc ją wszędzie taką samą i nijaką; stworzyło świat mechaniczny, oparty na sztucznych kontraktach, ludzkiej zachłanności, utylitaryzmie i bezdusznym racjonalizmie. Nie był to głos pojedynczych jednostek, ale dominujący nurt w sztuce XIX wieku.

Nic zatem dziwnego, że po utworzeniu nowych Republik we Francji (bo żywot ich był zazwyczaj krótki) stawały się one szybko ustrojami znienawidzonymi. Czy to po utopieniu wystąpień robotniczych w krwi w 1848 roku, czy to w wyniku wszechogarniającej korupcji i bylejakości klasy politycznej po 1870 roku – Republika były wzorcowym chłopcem do bicia, po której w 1940 roku „nikt nie płakał”.

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

Georges Sorel (domena publiczna).

Jednym z czołowych krytyków tego ustroju – jak i liberalizmu w ogóle – był Georges Sorel (1847–1922). Choć w życiu publicznym zaczął brać udział dopiero w 1892, mając 45 lat, to wywarł znaczący wpływ na życie intelektualne środowisk antyliberalnych - zarówno nacjonalistycznych, konserwatywnych i faszystowskich jak i anarchistycznych oraz komunistycznych. Sam Benito Mussolini zapewnił, że „to, kim dzisiaj jestem, zawdzięczam Sorelowi”.

Sorel był postacią enigmatyczną i nietypową. Był nade wszystko wyśmienitym rozmówcą, a jego pisma są rozproszone, niejasne i często wewnętrznie nielogiczne. Bardzo często zmieniał swoje pozycje polityczne – w młodości konserwatysta, w 1894 roku był już marksistą; w 1898 zaczął marksizm krytykować pod wpływem Henri Bergsona; w tym samym czasie popierał Dreyfusa, aby już 10 lat później Dreyfusa krytykować i być mistycznym nacjonalistą spod znaku Maurice’a Barresa; pod koniec życia wychwalał za to pod niebiosa Benito Mussoliniego i Włodzimierza Lenina (w tym drugim wypadku było to uczucie nieodwzajemnione). Mimo takiego braku konsystencji, były jednak w filozofii Sorela pewne elementy niezmienne.

REKLAMA

Jej centrum stanowi pojęcie Czynu. Przeznaczeniem człowieka jest działać, oddziaływać na otaczający go świat, tworzyć, kreować, rzeźbić. Sama kontemplacja i zrozumienie jest niczym, a życie przeżyte w sposób bierny jest życiem tak naprawdę nieprzeżytym – nic z naszych odczuć, myśli czy refleksji nie ma znaczenia, tak długo jak nie zostaną przekute w konkretny czyn. Było to pierwsze wyzwanie rzucone filozofii oświeceniowej, w której Rozum jest bierny, a człowiekowi przypada jedynie odkrywanie jego tajemnic. Człowiek ma wziąć swój los w swoje ręce, ale tylko po to aby zrealizować jedyny słuszny, z góry ustalony scenariusz. Błędów jest wiele, ale słuszna droga tylko jedna.

Aby ludzie byli jednak w stanie dokonywać Czynów, potrzebują – zdaniem Sorela – wznieść się na wyższy poziom swego człowieczeństwa. Człowiek rozleniwiony, zblazowany, znudzony nie będzie w stanie podjąć jakiegokolwiek wyzwania, a co dopiero mu sprostać. Do tego potrzebny jest „trening” ciała i duszy, stanowiący przeciwieństwo ideału życia bezpiecznego i spokojnego. Na im większy opór materii się natykamy, im cięższy bój musimy stoczyć, im więcej bólu i wysiłku wkładamy – tym lepsze będą dla nas efekty, tym lepszymi ludźmi się stajemy.

Znajduje to odbicie w sorelowskiej historiografii – wysoko ceni on wczesną cywilizację starożytnej Grecji, która opierała się na sile, lojalności, odwadze i męstwie, za to potępia Sokratesa, który swoim sceptycyzmem zasiał zgniłe ziarna niepewności w duszach Ateńczyków. Wychwala wczesne chrześcijaństwo, z jego męczennikami i ogniem żarliwej wiary – za to nie ma nic prócz pogardy dla późniejszego, zinstytucjonalizowanego Kościoła, który przestał od swych wiernych cokolwiek wymagać i zadowolił się pustymi rytuałami. Łatwo w tym momencie zrozumieć dlaczego tak nienawidził Sorel Republiki Francuskiej i modelu cywilizacyjnego, który przyniosła – stanowiła ona dla niego esencję gnuśności, lenistwa i słabości, które jest zabójcze dla ludzi.

REKLAMA

Trzeba więc dokonywać czynów, walczyć i działać. Ale w imię czego, jaki ma być cel końcowy? Otóż jedną z najbardziej fascynujących cech filozofii Sorela jest... brak takiego celu. Liczy się walka dla samej walki. „Walka klas” czy „walka ras” są tak samo dobre, stanowią bowiem jedynie narzędzie dla hartowania ludzkiego charakteru. Więcej nawet – wszelka utopia jest z góry wykluczona, bowiem przyniosłaby gnuśność i słabość charakteru. Trzeba walczyć razem z komunistami przeciw burżuazji, ale kiedy już zostanie wprowadzony komunizm, to trzeba przystąpić do jego obalania – i tak w kółko. Filozofia Sorela wykluczała istnienie jakiejś końcowej stacji, ideału społecznego, była ona na to bowiem zbyt aktywistyczna. Ruch jest wszystkim, stałość to śmierć.

Strajk (aut. Robert Koehler, domena publiczna).

Należy tu wspomnieć jeszcze o dwóch konceptach, które spopularyzował ten francuski filozof. Pierwszym jest pojęcie „mitu”, czyli wyobrażenia społecznego, które jest w stanie wzbudzić w ludziach głębokie emocje i popchnąć ich do czynu. Nie mają one nic wspólnego ani z racjonalizmem ani z utopią – są wyobrażeniami dynamicznymi, pełniącymi funkcję służebną, mobilizującą do czynu. Nie muszą być prawdziwe, najważniejsze aby dawały natchnienie. Dla robotników takim mitem mógłby być (zdaniem Sorela) strajk generalny, choć wszelka inna idea, która spełniłaby swą rolę także byłaby dobra.

Drugim konceptem jest „przemoc”, którą Sorel wyraźnie gloryfikuje i stawia na piedestale jako najwyższy wyraz filozofii czynu. Należy jednak być ostrożnym z interpretacją tego elementu filozofii Sorela. Przemoc różni się od opresji i terroru, ta pierwsza stanowi bowiem siłę wyzwalającą człowieka, a ta druga siłę opresyjną. W tym sensie francuscy jakobini byli opresorami, za to wszelkie akty terrorystyczne wymierzone przeciw nim byłyby godną pochwalenia przemocą. Niezależnie od tego rozróżnienia, apoteoza przemocy u Sorela jest z dzisiejszego punktu widzenia szokująca i nie do przyjęcia, a sam filozof głęboko gardził wszelkim hasłami odwołującymi się do idei humanitaryzmu.

Joseph de Maistre i Georges Sorel – filozofowie radykalnie się od siebie różniący – stanowili bez wątpienia jedne z głównych inspiracji idei faszystowskiej. Jeden zapoczątkował nurt radykalnej negacji Oświecenia, a drugi wprowadził do tej krytyki elementy nowatorskie, które zainspirowały samych faszystów.

Przeczytaj drugą i trzecią część artykułu

Bibliografia:

  • Adorno W. Theodor, Horkheimer Max, Dialectic of Enlightenment, Stanford University Press, Stanford 2002.
  • Arendt Hannah, The Origins of Totalitarianism, Brace & World, New York 1979.
  • Baczko Bronisław, Utopia [w:] Wyobrażenia społeczne. Szkice o nadziei i pamięci zbiorowej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1994.
  • Bauman Zygmunt, Modernity and the Holocaust, Cornell University Press, New York 1989.
  • Berlin Isaiah, Joseph de Maistre and the Origins of Fascism [w:] The Crooked Timber of Humanity. Chapters in the History of Ideas, Princeton University Press, Princeton 2013.
  • Berlin Isaiah, Against the Current, Princeton University Press, Princeton 2013.
  • Fromm Erich, The Fear of Freedom, Routledge, London 2001.
  • Jedlicki Jerzy, Świat zwyrodniały. Lęki i wyroki krytyków nowoczesności, Sic!, Warszawa 2000.
  • Judt Tony, Thinking the Twentieth Century, Penguin Press, New York 2012.
  • Kołakowski Leszek, Czy Pan Bóg jest szczęśliwy i inne pytania, Znak, Kraków 2009.
  • Müller Jan-Werner, Przeciw demokracji. Idee polityczne XX wieku w Europie, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2016.
  • Śpiewak Paweł, Pamięć po komunizmie, Słowo/Obraz Terytoria, Gdańsk 2005.

Polecamy e-book: „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych”

„Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych”
cena:
Liczba stron:
480
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-62329-99-1
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Mateusz Kuryła
Absolwent filologii angielskiej na Uniwersytecie Warszawskim, prywatnie pasjonat historii. Interesuje się szeroko pojętą „późną nowoczesnością” (od Wielkiej Rewolucji Francuskiej po historię najnowszą), ze szczególnym uwzględnieniem historii idei, prądów intelektualnych oraz zaangażowania intelektualistów. Obecnie prowadzi szczegółowe badania nad historią Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone