Zwalczanie „szpiegostwa” przez PUBP

opublikowano: 2020-11-23 13:30
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
W jaki sposób dębicka bezpieka walczyła z prawdziwym i domniemanym szpiegostwem? Kogo posądzano o współpracę z obcym wywiadem?
REKLAMA

Jednym z ważnych zadań Referatu I PUBP w Dębicy (Referatu posiadającego szerokie kompetencje w walce z „wrogim elementem”) była ochrona kontrwywiadowcza powiatu. Komuniści obawiali się bowiem penetracji strategicznych zakładów przemysłowych Dębicy i okolic oraz linii kolejowej biegnącej ze Związku Sowieckiego do NRD. Działalność Referatu polegała zatem na zabezpieczaniu przed ewentualnym „szpiegostwem” – przez kontrolowanie kontaktów mieszkańców regionu z cudzoziemcami oraz nadzór nad wizytami przedstawicieli ambasad państw zachodnich.

Najwcześniejsze informacje dotyczące tej problematyki znaleźć można w sprawozdaniach z kwietnia 1949 r. Z ich analizy wynika, iż funkcjonariusze chcieli przede wszystkim wiedzieć, ile osób może być podejrzanych o działania wywiadowcze.

Citroën Traction Avant – samochód powszechnie używany przez MBP (aut. Crochet.david; CC BY-SA 3.0)

Jako pierwszy o „szpiegostwo” podejrzewany był obywatel amerykański Jan Nowacki, który pod koniec kwietnia 1949 r. przybył do Ropczyc z wycieczką Polonii amerykańskiej. Ponieważ PUBP posądzał go o współpracę z tamtejszym wywiadem, rozpoczęto wobec niego sprawę agenturalnego rozpracowania o kryptonimie „Demokrata”. Zwerbowany do współpracy inf. „X-Y” dowiedział się, że do 1939 r. Jan Nowacki mieszkał w USA, podczas okupacji hitlerowskiej przebywał w Polsce i współpracował z AK, przed powrotem do Ameryki zaś udało mu się „przeszmuglować” tam swojego syna. Podstawowym celem sprawy „Demokrata” było ustalenie faktycznych zamiarów Nowackiego. Uwagę funkcjonariuszy zwróciły bowiem zakupione przez niego młyn i kamienica w Ropczycach oraz futro z różnymi zaszytymi w nim listami, które zostało następnie wywiezione do USA. Nowacki w rozmowie z inf. o ps. „Życzliwy” stwierdził, że futro należało kiedyś do Żydów przetrzymywanych w getcie. Drugi informator (o ps. „Kałamarz”) doniósł o przekupieniu przez Nowackiego w Gdyni za 15 tys. zł adwokata, który uprzedził go pisemnie o grożącym mu aresztowaniu.

W październiku 1949 r. bezpieka wszczęła kolejną sprawę obiektową, o kryptonimie „Ameryka”, do której włączyła sprawę „Demokrata”. Rozpracowywano w niej, obok wspomnianego Nowackiego, Józefa Grabowego i Kazimierza Sulisza (wszystkim przypisywano współpracę wywiadowczą z obcymi krajami). Sulisz zamierzał wyjechać do Szwecji, a następnie do USA, dlatego też pozyskany do współpracy agent „Giewont” otrzymał zadanie ustalenia nazwiska człowieka przygotowującego mu w tym celu dokumenty. Funkcjonariusze chcieli, aby tajni współpracownicy powiadomili ich o planowanej dacie opuszczenia przez niego kraju, aby mogli go – wraz z pracownikami Wydziału I WUBP w Rzeszowie – zatrzymać. Przygotowując plan „kombinacji operacyjnych”, szef dębickiego PUBP kpt. Włodzimierz Owsiejczyk uprzedzał: „W razie gdyby nie było już czasu, aby powiadomić [poprosić] Wydział I-szy o nadesłanie ludzi, Referat I-szy we własnym zakresie postara się nim zainteresować i nawet udać się za nim do portu i tam w porozumieniu z WUBP w Gdyni się go zdejmie”.

REKLAMA

W marcu 1950 r. Referat I PUBP w Dębicy zarejestrował sprawę obiektową o kryptonimie „Kolumbia”, w ramach której rozpracowywano osiem osób utrzymujących korespondencyjne i osobiste kontakty z ambasadą i konsulatami USA. Była ona kontynuacją sprawy o kryptonimie „Ameryka”. Szczególnie pilnie przyglądano się w jej ramach Józefowi Grabowemu, który wedle spostrzeżeń informatorów, w listach do pracowników adwokatury z USA przedstawiał im szczegóły życia społeczno-politycznego w Polsce496. Funkcjonariusze PUBP w Dębicy oskarżali Grabowego o działania na rzecz obcego wywiadu, a to z powodu tego, co powiedział inf. „Grabowi”: że może powrócić do USA na żądanie tamtejszych władz, by „zdać sprawozdanie [z tego], co widział i słyszał w Polsce”497. Grabowy był także podejrzewany o „wrogą propagandę”, czyli przedstawianie w złym świetle sytuacji politycznej w Polsce. Twierdził on, że „do żłobu dostalisię tacy ludzie, którzy myślą o sobie, a nie o dobru robotnika”. Miał on w ten sposób tworzyć atmosferę nienawiści „mas robotniczych” do władzy ludowej.

Sprawa „Kolumbia” dotyczyła również Sulisza, którego funkcjonariusze podejrzewali także o związki z różnym „wrogim elementem” na terenie Krakowa i innych miast. Jednak nie planowano jego aresztowania, ponieważ „Wiadomym nam jest, że kontaktuje on się z konsulatem i ambasadą francuską, i byłoby pożądanym, aby właśnie zwerbować go nastawiając na ambasady, konsulaty i na element powiązany z tymi czynnikami, co w rzeczywistości dałoby lepszy efekt aniżeli go aresztować”. W lipcu 1950 r. szef PUBP w Dębicy Wacław Mietko meldował o nowych obywatelach amerykańskich na terenie powiatu dębickiego, którzy przybyli tu w celu spotkania z krewnymi. Bezpieka oczywiście poleciła swojej agenturze, aby informowała o ważniejszych ich wypowiedziach. Nie zauważono jednak „wrogiej” działalności tych osób, jako że były one bardzo ostrożne i unikały wyrażania opinii w rozmowach z nieznajomymi. W sierpniu tego roku, po czterech miesiącach działań operacyjnych w sprawie „Kolumbia”, PUBP w Dębicy udało się rozpracować kolejne trzy osoby (zachowały się informacje o dwóch). Nie wydano wówczas paszportu na wyjazd do USA mieszkańcowi Olchowej Józefowi Bochyńskiemu, ponieważ był on „wrogo nastawiony do reform społecznych w Polsce”, z kolei wizę wstrzymano przybyłemu z USA w odwiedziny do krewnych Józefowi Kurzei (inf. „Zagłoba” doniósł o jego kontaktach z klerem i „elementem kułackim” oraz wychwalaniu USA, „najsilniejszego państwie na świecie”).

REKLAMA
Publiczna egzekucja członków Narodowych Sił Zbrojnych, Józefa Grębosza, Józefa Kozłowskiego i Franciszka Nostera (domena publiczna)

W październiku 1950 r. z rozpracowania obiektowego wyłączono Kazimierza Sulisza, którego aresztowano. W trakcie przesłuchania przyznał się on do zamiaru wyjechania za granicę przy pomocy oficera marynarki wojennej w Gdyni. Poza zasięgiem bezpieki znaleźli się za to Jan Nowacki (który jeszcze w lutym tego roku wyjechał do USA, skąd przysyłał listy, w których pytał o życie w Polsce i sytuacją gospodarczą) oraz Józef Kurzeja (wyjechał nielegalnie w sierpniu).

Funkcjonariusze interesowali się również osobami posiadającymi zachodnie waluty, co uważano za dowód na prowadzenie przez nie pracy wywiadowczej. I tak w październiku 1950 r. Referat I zwrócił uwagę na większą ilość dolarów przysyłanych w listach do Józefa Grabowego. Pieniądze te, jak doniesiono, ten „wymienił, za które chodził przez cały tydzień pijany, kupił także dwa dorosłe wieprze i dał zadatek na 10 000 zł za krowę”. Informator „Grab” otrzymał zadanie ustalenia, od kogo i za co Grabowy je otrzymał. Ponieważ jednak nie udało się niczego istotnego dowiedzieć w tej materii, dwa lata później, we wrześniu 1952 r., prowadzona przez referenta Referatu I PUBP w Dębicy Władysława Kiwackiego sprawa Józefa Grabowego została złożona w podręcznym archiwum, a następnie przesłana do Wydziału I WUBP w Rzeszowie.

Na początku stycznia 1951 r. do rozpracowania o kryptonimie „Kolumbia” jako „element podejrzany” włączony został właściciel cegielni w Żyrakowie Antoni Darłak. Wymieniał on pocztę z USA, skąd przesyłano mu w paczkach broszury o „wrogiej treści”. W kwietniu 1952 r. do tej samej sprawy dołączono mieszkańca Pilzna Stanisława Peca i Agnieszkę Kołek z Nagoszyna. Obydwoje posiadali rozległe kontakty na Zachodzie i z tej racji posądzano ich o współpracę z obcym wywiadem. O Pecu bezpieka dowiedziała się, że przyjechał do Polski z USA w 1950 r. na urlop zdrowotny, do brata zamieszkałego w Pilźnie. Czyniąc starania o powrót do USA, wyjeżdżał do ambasady w Warszawie. Zarzucano mu także prowadzenie „wrogiej roboty” przeciwko władzy komunistycznej.

REKLAMA

Z kolei o Agnieszce Kołek posłyszano, że otrzymuje od rodziny z Ameryki paczki z dolarami i materiałami tekstylnymi. Funkcjonariusze ustalili, że była ona właścicielką hotelu w USA, a przesyłki przychodziły na nazwisko jej służącej Anieli Podlasek. W listopadzie tego samego roku do sprawy „Kolumbia” zarejestrowano jeszcze kontaktujących się ze swoimi rodzicami w USA Piotra i Franciszka Przonków. Informator o ps. „Ostrożny” donosił o docierających do nich paczkach z gazetami amerykańskimi, które przekazywali oni następnie do czytania innym osobom. Funkcjonariusze inwigilowali także prowadzącego ich zdaniem „dwulicową działalność” Piotra Frona. W latach 1947–1949 przesyłano mu w paczkach różne gazety, kalendarze i broszury, które według inf. „Ostrożnego” czytał u siebie w domu innym osobom.

Ten tekst jest fragmentem książki Rafała Szczygiła „Urząd Bezpieczeństwa w Dębicy w latach 1944–1956”:

Rafał Szczygieł
„Urząd Bezpieczeństwa w Dębicy w latach 1944–1956”
cena:
Wydawca:
Rzeszów–Warszawa 2020
Rok wydania:
2020
Okładka:
twarda
Liczba stron:
512 s. + 16 s. wkł. zdj.
ISBN:
978-83-8098-953-5
EAN:
9788380989535

W styczniu 1953 r. bezpieka interesowała się Maksymilianem Wojnarowskim, byłym członkiem AK. Informatorzy „Czapka” i „Sowa” starali się poznać treść listów i zawartość paczek, jakie do niego przychodziły z USA. Sieć agenturalna inwigilująca osoby uznane za szpiegów nie wystarczała do realizacji stawianych przed nią zadań, co podkreślono w raporcie z lutego 1953 r. Ówczesny szef dębickiego PUBP Tadeusz Turek stwierdził w nim, iż choć agentura działała prawie w każdym środowisku, to jednak nie posiadała bezpośredniego dotarcia do „figurantów” spraw, a zebrane materiały były tylko „ogólnikowe”. Równocześnie ze sprawą obiektową „Kolumbia” prowadzono inne rozpracowania o „zabarwieniu szpiegowskim”. Już w maju 1949 r. Referat I wszczął sprawę o kryptonimie „Partyjniacy”. Dotyczyła ona trzech osób: Mieczysława i Danuty Kotowskich oraz Kazimierza Suszka (brata Danuty). Funkcjonariusze bezpieki chcieli wiedzieć, czy nie pracują oni na rzecz angielskiego wywiadu. I tak dowiedziano się, że Mieczysław Kotowski wraz z Kazimierzem Suszkiem 9 maja tego roku wyjechali z Dębicy do Lubaczowa, gdzie mieli skontaktować się z misją ONZ, za co Kotowski został aresztowany przez tamtejszych funkcjonariuszy PUBP (zwolniono go na podstawie zaświadczenia i legitymacji członkowskiej PZPR). Dębicką bezpiekę interesowały kontakty Kotowskiego z tą misją i jego działalność na terenie powiatu lubaczowskiego w 1947 r.; w tym celu funkcjonariusze przesłali pismo do kolegów z tamtego terenu z prośbą o pomoc w dowiedzeniu się czegoś na ten temat. Komentując zaś fakt wstąpienia Kotowskiego do partii w 1948 r., w sprawozdaniu zanotowali, iż było ono „zamaskowaniem jego wrogiej roboty” i miało mu umożliwić zbieranie lepszych informacji.

REKLAMA

O Danucie Kotowskiej materiały zbierał z kolei cieszący się jej zaufaniem inf. „Jesion”. Zdobył on jej zdjęcie, akt potwierdzający zawarcie związku małżeńskiego oraz własnoręcznie napisany życiorys.

W ramach dalszego rozpracowywania Kotowskich i Suszka pracownicy Referatu I dębickiego PUBP ustalili, że Mieczysława Kotowskiego usunięto za bliżej nieokreślone nadużycia z KP PZPR w Dębicy i że mężczyzna po upływie kilku dni wyjechał w nieznanym kierunku, a niedługo potem został aresztowany podczas próby przekroczenia granicy. Odkryli też, że podobnie postąpił Kazimierz Suszek: w połowie czerwca 1949 r. usiłował on przedostać się do strefy amerykańskiej, ale został ujęty przez wojska sowieckie i oddany w ręce władz polskich w Międzyrzeczu.

W następnych miesiącach funkcjonariusze PUBP i ich sieć agenturalno-informacyjna śledzili także przybyłą do Dębicy z Pruszkowa Marię Nyc, siostrę Danuty Kotowskiej i Kazimierza Suszka. Zauważono, że kobieta owa posiada przy sobie dużą sumę pieniędzy. Determinację szefa powiatowej bezpieki Włodzimierza Owsiejczyka w zwalczaniu „szpiegostwa” omawianych osób przedstawia kolejny raport. Można w nim przeczytać: „Celem uzdrowienia tego stanu rzeczy, postanowiono w pierwszym rzędzie zainteresować się [...] elementem, który jest podatny do działalności wywiadowczej, na pierwszym szczeblu rozpracować i pod nią typować i werbować agenturę”. Innymi słowy: Owsiejczyk pragnął posiadać informatorów w otoczeniu obserwowanych. Co też się stało – w środowisku Kotowskich umieszczono „Sprawiedliwego” i „Chętnego”, którzy obserwowali Danutę Kotowską i Marię Nyc, co pewien czas przyjeżdżającą do siostry, by porozmawiać o sytuacji w Dębicy.

REKLAMA

Szczególnie interesowano się pieniędzmi i rzeczami należącymi do Marii Nyc. W lipcu 1949 r. w czasie urządzonej na targu w Mielcu obławy na „spekulantów” zostali przypadkowo zatrzymani i odprowadzeni na tamtejszą KP MO: Kazimierz Suszek (który zdążył już wrócić z Międzyrzecza), Danuta Kotowska i Maria Nyc. Co ciekawe, w drodze na posterunek Nyc rozdzieliła dużą liczbę banknotów między rodzeństwo, co zauważył jeden z milicjantów. Na komendzie w Mielcu Nyc przedstawiła się jako kolporterka „Trybuny Robotniczej”, z kolei Kotowska wytłumaczyła swój przyjazd do Mielca potrzebą „zakupu nabiału”. Cała trójka została zwolniona na prośbę I sekretarza PZPR w Dębicy Michała Bieszczada, który stwierdził, że zna ich jako „partyjniaków”. W tym samym miesiącu ze sprawy „Partyjniacy” wyłączono Mieczysława Kotowskiego, który przebywał w więzieniu na Mokotowie w Warszawie (prawdopodobnie za próbę nielegalnego przekroczenia granicy) i było to ostatnie znane posunięcie w jej ramach. Wiadomo jeszcze tylko, że Danuta Kotowska, usunięta z partii, wyjechała po pewnym czasie do Łodzi, a następnie do Warszawy.

W listopadzie tego roku funkcjonariusze Referatu I na podstawie wywiadu i nadesłanego wykazu dziewięciu podejrzanych przystąpili do przygotowania kolejnej sprawy obiektowej. Ostatecznie jednak stwierdzono, że z osób tych tylko dwie mogłyby wejść w ramy obiektowego rozpracowania, gdyż pozostali nie posiadali odpowiedniego poziomu intelektualnego, umożliwiającego „wrogą wywiadowczą robotę”.

Manifest PKWN

W lutym 1950 r. PUBP w Dębicy wszczął sprawę obiektową o kryptonimie „Wyspa”. Skierowana ona została przeciwko trzem osobom odwiedzającym ambasadę brytyjską. W jej ramach inwigilowano Stanisława Rokitę, który był nauczycielem w Państwowym Gimnazjum Mechanicznym w Dębicy, Jerzego Chudzickiego, zatrudnionego w laboratorium Państwowych Zakładów Tworzyw Sztucznych „Lignoza” w Pustkowie, oraz mieszkankę Pustyni Karolinę Sak. W sierpniu tego roku dołączono do niej pracownika poczty w Dębicy Kazimierza Książyka (kontaktował się on z krewnymi w Anglii, od których otrzymywał „co tygodnia paczki o dość wielkiej zawartości”). Zadaniem sieci informacyjnej było określenie charakteru ich kontaktów z ambasadą. W następnych raportach brak jest jednakże dalszych informacji na temat tej sprawy.

REKLAMA

Osobny wątek stanowiła sprawa Salomei Chłopek, zatrudnionej w prewentorium w Dębicy w charakterze higienistki, związanej z aresztowanymi przez dębicki UB działaczami WiN dr. Stefanem Zdanowskim i Józefem Stecem. Wyjeżdżała ona do strefy „anglo-amerykańskiej” i kontaktowała się listownie z zagranicą. W PUBP ustalono, że Salomea Chłopek przed wojną przebywała we Lwowie, a następnie przeniosła się do Warszawy, gdzie do czasu wybuchu II wojny światowej służyła u nieznanego z nazwiska wyższego oficera zawodowego WP. Podczas okupacji niemieckiej została aresztowana przez Gestapo i wywieziona do obozu koncentracyjnego. 14 VI 1950 r. inf. „Krupa” wykradł przechowywane przez nią w zalakowanej butelce dokumenty, z których wynikało, że Chłopek w okresie okupacji należała do AK, wszedł też w posiadanie adresów osób z nią zaprzyjaźnionych. Wobec tego funkcjonariusze dębickiego PUBP postanowili zwerbować drugiego informatora, którego zadaniem byłoby zdobycie jej zaufania i ustalenie bliższych informacji o tych osobach.

Z kolei we wrześniu 1952 r. wszczęto sprawę agenturalnego rozpracowania o kryptonimie „Prawnik”. Jej głównym „bohaterem” był podejrzewany o działalność szpiegowską Feliks Lewicki. Prowadził ją zastępca szefa PUBP w Dębicy Bolesław Pakuła. Do sprawy zarejestrowano także ks. Henryka Cempurę z Ropczyc i Karola Strzyża, notariusza Sądu w Ropczycach. Opracowany raport wraz z planem przedsięwzięć operacyjnych został zatwierdzony przez naczelnika Wydziału I WUBP w Rzeszowie. Sieci agenturalnej wyznaczono zadanie rozpracowania kontaktów „figurantów” z ambasadą amerykańską wWarszawie i z osobami o „skompromitowanej przeszłości politycznej”. We wrześniu 1953 r. PUBP ustalił, że Lewicki do momentu wybuchu wojny należał do BBWR i że był zwolennikiem sanacji, w czasie okupacji hitlerowskiej zaś utrzymywał kontakty z AK; po 1945 r. należał do PSL.

REKLAMA

W ramach tej sprawy inwigilowano także pięć kontaktujących się z Lewickim osób, zamieszkałych na terenie województw krakowskiego i warszawskiego, które dość często odwiedzały go w Ropczycach. Funkcjonariusze PUBP używali w niej trzech informatorów: „Życzliwego”, „Jana” i „Azota”. Powierzono im zadanie śledzenia ich wspólnych spotkań i kontaktów korespondencyjnych (jednym z tych pilnie obserwowanych ludzi był Filip Chmielarski, o którym „Życzliwy” dowiedział się, że do wybuchu wojny służył w junackich hufcach pracy w Ropczycach; jako podoficer w 1939 r. przedostał się za granicę, a do Ropczyc powrócił w 1949 r.). Ponieważ jednak informatorzy nie mieli możliwości bezpośredniego dotarcia do inwigilowanych osób, donosili jedynie o kontaktach Feliksa Lewickiego ze znajomymi z Warszawy, Wadowic, Krakowa i Anglii (oraz z byłym burmistrzem Ropczyc Bolesławem Kosydorem). Interesowano się również Barbarą Szypold, od której Lewicki otrzymywał korespondencję i paczki.

W 1955 r. działania wobec Feliksa Lewickiego przekwalifikowano na sprawę agenturalnego sprawdzenia. Funkcjonariusze dębickiego PUdsBP twierdzili, że jego kontakty miały „charakter podejrzany o szpiegostwo”, gdyż działał on w kręgu osób znających ambasadę USA w Warszawie. Do 1955 r. PUdsBP nie uzyskał jednak materiałów wskazujących na ich „szpiegowską” działalność.

Równocześnie na początku 1955 r. PUdsBP w Dębicy prowadził sprawę ewidencyjno-obserwacyjną o kryptonimie „Ciekawy”. Rozpracowywano w niej, z wykorzystaniem dwóch informatorów („Mitka” i „Feliksa”), podejrzanego o działalność wywiadowczą Stefana Jakubczyńskiego. Zgodnie z planem przedsięwzięć operacyjnych, zatwierdzonym przez szefa WUdsBP w Rzeszowie, Stefan Jakubczyński został przesłuchany w charakterze podejrzanego. W trakcie rozmowy wyjaśnił jednakże, iż „Nie miał nigdy na myśli w jakikolwiek sposób szkodzić władzy ludowej”. Wobec tego wystąpiono z wnioskiem o zaniechanie dalszego rozpracowania i przekazanie sprawy do archiwum Wydziału X WUBP w Rzeszowie.

Pod koniec 1955 r. i na początku 1956 r. działań bezpieki wobec potencjalnych „szpiegów” było coraz mniej. Szef UB Mieczysław Gościmiński w marcu 1956 r. zanotował, że z dotychczasowych spraw agenturalnego sprawdzenia żadna nie nadawała się do przekwalifikowania jej na „wyższą kategorię” i że nie wszczęto ani jednej nowej.

Ten tekst jest fragmentem książki Rafała Szczygiła „Urząd Bezpieczeństwa w Dębicy w latach 1944–1956”:

Rafał Szczygieł
„Urząd Bezpieczeństwa w Dębicy w latach 1944–1956”
cena:
Wydawca:
Rzeszów–Warszawa 2020
Rok wydania:
2020
Okładka:
twarda
Liczba stron:
512 s. + 16 s. wkł. zdj.
ISBN:
978-83-8098-953-5
EAN:
9788380989535
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Rafał Szczygieł
Historyk, autor książki Urząd Bezpieczeństwa w Dębicy w latach 1944–1956.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone