Anna Machcewicz – „Bunt. Strajki w Trójmieście. Sierpień 1980” – recenzja i ocena

opublikowano: 2015-09-10 14:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Niewiele było w historii Polski wydarzeń, które rezonowałyby na cały świat i czyniły nasz kraj centrum zainteresowania opinii światowej. Jednym z nich było bez wątpienia powstanie NSZZ „Solidarność”. Strajki, które wybuchły w sierpniu 1980 r. w Trójmieście fundamentalnie zmieniły PRL.
REKLAMA
Anna Machcewicz
„Bunt. Strajki w Trójmieście. Sierpień 1980”
nasza ocena:
7/10
cena:
34,90 zł
Wydawca:
ECS
Okładka:
miękka
Liczba stron:
488
ISBN:
978-83-62853-56-4

Wydawać by się mogło, że samym strajkom, jak i rewolucji Solidarności poświęcono dotychczas wiele książek i pozostało mało pytań bez odpowiedzi. Problem w tym, że najważniejsze prace socjologiczne na ten temat powstały niemal równocześnie z toczącymi się wydarzeniami. Natomiast rodzima historiografia utonęła w mikrostudiach. Co prawda odtwarzały one rzetelnie sam przebieg strajków w poszczególnych ośrodkach, jednak rzadko stawiały pytania dotyczące szerszych problemów. Wystarczy wspomnieć, że do czasów ukazania się monografii Andrzeja Friszke „Rewolucja Solidarności”, podstawową monografią związku była powstała jeszcze w latach 80. książka Jerzego Holzera. Może i w wielu szczegółach nieaktualna, to jednak wciąż nieźle broniąca się w opisie bardziej generalnych problemów.

Książka Anny Machcewicz ma skromniejsze ambicje. Już podtytuł wyjaśnia, że jest ona próbą nowego spojrzenia na strajki w samym Trójmieście. Wydawać by się mogło, że tutaj akurat mało zostało do odkrycia. Tacy autorzy jak wspomniany już Andrzej Friszke – ale także Sławomir Cenckiewicz czy Jan Skórzyński – w swoich publikacjach poświęcili trójmiejskim strajkom sporo miejsca. Machcewicz wyszła jednak z założenia, że żaden z nich nie znalazł zadowalającej odpowiedzi na pytanie o to dlaczego Solidarność zaczęła się właśnie w Gdańsku. Rzeczywiście, do dziś jest to przedmiot, niekiedy dość emocjonalnej, dyskusji. Machcewicz szuka odpowiedzi – co rzadko spotykane wśród polskich historyków – przy pomocy narzędzi typowych dla warsztatu socjologa.

Przeczytaj:

Dużą wartością publikacji jest jej potoczysty język, uprzyjemniający lekturę. Przyjęta formuła zbliża zresztą książkę w stronę reportażu historycznego niż klasycznej monografii naukowej. Jest to kolejna – po publikacjach Jana Skórzyńskiego – sygnowana przez Europejskie Centrum Solidarności pozycja popularna, skierowana głównie do czytelnika, który nie ma szerszej wiedzy o Solidarności. Ma to swoje wady, o których niżej, ale są też i zalety takiej metody. O przystępnym języku zachęcającym do lektury już wspomniałem. Przyjęta metoda powoduje także, że czytelnik nie gubi się w wielowątkowej fabule, gdzie roztrząsany jest najdrobniejszy szczegół. Tym bardziej, że w przypadku trójmiejskich strajków istnieje cała masa sprzecznych ze sobą źródeł opisujących ich przebieg. Cześć z nich jest ważna, ale sporo nie rzutuje na całościową ocenę strajków. Wartością książki są także czynione odniesienia do zachodniej literatury teoretycznej, opisującej masowe ruchy społeczne. Uznanie budzi też solidna kwerenda archiwalna wykonana przez autorkę. Niestety przyjęty sposób narracji powoduje, że w niektórych miejscach książki wysiłek archiwalny jest niezauważalny. Widać go dobrze przy opisach podejścia aparatczyków z PZPR do strajkujących i ich postulatów, ale już znacznie słabiej przy polityce kierownictwa Służby Bezpieczeństwa wobec tego co się działo w stoczni i innych zakładach Trójmiasta.

REKLAMA

Praca ma chronologiczny układ. Całość składa się z dwóch części, które podzielono na rozdziały. W pierwszej części opisują one dekadę Gierka oraz gdańskie środowisko Wolnych Związków Zawodowych i KSS KOR. Druga część to już analiza samych strajków, które autorka podzieliła na rozdziały: Mały strajk, Pod sztandarem MKS-u i Zwycięskie negocjacje. Całość kończy kilku stronnicowe zakończenie.

Anna Machcewicz rozpoczyna narrację od działającego na wyobraźnię opisu lat siedemdziesiątych. Posiłkując się nie tylko relacjami świadków, ale także danymi liczbowymi pokazuje obraz życia w dekadzie Gierka. Na tym tle ukazuje specyfikę życia w Gdańsku, w tym większe otwarcie na świat czy zarobki wyższe od średniej krajowej. Poczesne miejsce zajmuje Stocznia Gdańska z opisem specyfiki pracy w tym zakładzie. Jest to tym cenniejsze, że choć wiele osób wie, że Anna Walentynowicz wykonywała zawód suwnicowej, to niewiele osób wie na czym polegała ta praca. Na taki opis nakłada się narracja o robotnikach i inteligentach, których połączył dopiero strajk sierpniowy.

Na ten obraz nakłada w kolejnej części środowisko trójmiejskiej opozycji. Jest tutaj mowa tak o traumie Grudnia 1970, jak i o odwadze nielicznych, którzy zdecydowali się walczyć z ówczesnym systemem. Machcewicz w przystępny sposób wyjaśnia na czym polegała działalność opozycyjna i jak niewiele czasami trzeba było, by znaleźć się pod lupą SB. Oddaje przy tym głos bohaterom tamtych lat, bez względu na ich późniejsze wybory polityczne i konflikty, które podzieliły środowisko Wolnych Związków Zawodowych. Pokazuje zarazem jak nieliczne było to środowisko i jak niewielki wpływ miało na rzeczywistość dekady gierkowskiej. Mimo to było z całą bezwzględnością zwalczane na polecenie władz przez Służbę Bezpieczeństwa. Pomimo wszystko nieskutecznie, bo opozycja – w tym również ta Gdańska – odegrała przecież wiodącą rolę w powstaniu Solidarności.

REKLAMA
Anna Machcewicz
„Bunt. Strajki w Trójmieście. Sierpień 1980”
nasza ocena:
7/10
cena:
34,90 zł
Wydawca:
ECS
Okładka:
miękka
Liczba stron:
488
ISBN:
978-83-62853-56-4

Druga część książki to już opis przebiegu „Wielkiego Strajku”. Zawiera ona opowieśc o trzech fazach strajku oraz swego rodzaju prequel, jakim jest opis strajków na Lubelszczyźnie w lipcu 1980 r. Kolejno więc śledzimy przygotowania do strajku oraz jego przebieg w stoczni, gdy strajkowały pojedyncze zakłady, widzimy też jak zmieniła się sytuacja po utworzeniu Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego i po faktycznym wznowieniu strajku w Stoczni im. Lenina. W tej części autorka polemizuje z dotychczasowymi ustaleniami historyków, jakoby wznowienie strajku było zasługą czterech kobiet, które zatrzymały wychodzących ze stoczni robotników. Wartościowe w pracy jest bez wątpienia pokazanie stoczni jako centrum ruchu strajkowego: opis niekończących się zebrań i próba oddania klimatu tamtych dni, z towarzyszącymi jej obawami strajkujących. Te fragmenty czyta się niemalże jak reportaż pisany na gorąco przez uczestnika wydarzeń.

Druga część książki zwieńczona jest analizą końcowego etapu strajku, który doprowadził do podpisania przez władze i MKS porozumienia, zawierającego pamiętnych 21 postulatów. Autorka stara się zrekonstruować jego przebieg głównie na podstawie relacji i wspomnień jego uczestników. Wykorzystuje tutaj zarówno relacje spisane niemal na bieżąco, jak i relacje zebrane współcześnie. Często podczas lektury odnosi się wrażenie, że dokumenty są dla autorki jedynie uzupełnieniem narracji samych bohaterów. Wyjątkiem są opisy obozu władzy i jego stosunku do strajkujących. W dużo mniejszym stopniu została wykorzystana dokumentacja ówczesnego MSW, która mogłaby rzucić więcej światła chociażby na rekonstrukcję polityki informacyjnej ekipy gen. Kowalczyka i obiegu informacji w kierownictwie PZPR. Zwłaszcza, że sama autorka dotarła do szerzej nieznanych dokumentów pokazujących, że na szczytach władzy niemal do końca nie zdawano sobie sprawy z rozmiarów niezadowolenia społecznego.

REKLAMA

Przeczytaj:

Dlaczego zatem Solidarność powstała w Gdańsku? Niestety, w moim przekonaniu Annie Machcewicz nie udało się znaleźć odpowiedzi na pytanie tak postawione we wstępie. Przekonująco wybrzmiewa natomiast ukazanie różnic pomiędzy strajkami jakie w lipcu na Lubelszczyźnie i w sierpniu na Pomorzu. Dostrzegalna jest różnica w postulatach czy samoorganizacji strajkujących, rosnąca determinacja oraz ogromna rola jaką opozycja odegrała na Wybrzeżu. Szkoda, że autorka nie postawiła przed sobą pytania: czym różnił się strajk Trójmiejski od pozostałych, które wybuchły w sierpniu? Poza nawiązaniem do strajkującego Szczecina, brak porównań z innymi ośrodkami. A tymczasem stawiając pytanie: dlaczego Gdańsk? Można zapytać również: dlaczego nie Katowice, Poznań lub Bydgoszcz?

Wydaje się także, że w przyjętej narracji pomijane się środowiska opozycji „nieKORowskiej”. Autorka wspomina np. o ulotce Jak strajkować kolportowanej przez Komitet Obrony Robotników, ale nie pisze w ogóle o napisanej w podobnym czasie broszurze Leszka Moczulskiego Walka strajkowa w PRL. Sporo miejsca poświęcono opisowi związków Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża ze środowiskiem KOR, niemal zupełnie pomijając działalność ROPCiO i wpływ jego liderów na twórców Ruchu Młodej Polski.

Elementem publikacji, który wzbudzi zapewne największe emocje jest wyłaniający się z niej obraz Lecha Wałęsy. W „Buncie” widzimy lidera niemal pozbawionego wad; charyzmatycznego i odważnego, który wraz z rozwojem strajku buduje silną pozycję. W świetle pracy Anny Machcewicz wydaje się oczywiste, że Wałęsa był jedyną osobą, która mogła zostać liderem rodzącego się w stoczni ruchu społecznego. Czy tak było w istocie? To już należy do oceny czytelnika. „Bunt” po 35 latach od wybuchu strajków wciąż szuka odpowiedzi na nurtujące nas pytania i choćby dlatego wart jest lektury.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Grzegorz Wołk
Magister historii, pracownik Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej. Doktorant w Instytucie Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor monografii Ośrodki odosobnienia w Polsce południowo - wschodniej (1981-1982).

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone