Cnotliwi czy rozrywkowi? Duchowieństwo średniowieczne od niecodziennej strony

opublikowano: 2016-08-30 10:04
wolna licencja
poleć artykuł:
W średniowieczu życie polskich duchownych wyglądało „nieco” inaczej niż dziś. Jakie ubrania mogli nosić duchowni, czy pozwalano im na noszenie broni i chodzenie do karczmy? Wreszcie – jaką wagę przywiązywano do celibatu?
REKLAMA

Sacerdotium non sanum (stan kapłański nie jest zdrowy) głosił jeden z synodów włoskich z XIV w. Nie była to wówczas opinia odosobniona, w teorii często wymagano od duchownych dużej dyscypliny, choć praktyka wyglądała nieco inaczej. Należy bowiem pamiętać, że czasy były inne i nie należy oceniać ich wyłącznie z dzisiejszej perspektywy. Instytucja celibatu, propagowana w kościele szczególnie od czasów synodu w Elwirze (305-306) i pontyfikatu papieża Syrycjusza (koniec IV w.) przez długi czas musiała szukać należnego sobie miejsca w Kościele.

Duchowni podczas nauki (domena publiczna)

W wiekach średnich wybitni duchowni byli częstokroć synami innych duchownych – warto przytoczyć tu chociażby historię arcybiskupa Mikołaja Trąby, który miał nawet szansę zostania papieżem w XV w. Inne przepisy, takie jak te dotyczące ubioru, także nie były w pełni ukształtowane, a jednolitą suknię klerycką wprowadził dopiero papież Sykstus V pod koniec XVI w. Nasz przegląd rozpoczniemy od przepisów dotyczących stroju.

Duchowieństwo średniowieczne: o wyglądzie duchownych, możliwości noszenia broni i zajęciach niedozwolonych

Jak wspomniano wcześniej, jednolita suknia klerycka (sutanna vestis talaris) została wprowadzona dopiero pod koniec XVI w. Jak wcześniej ubierali się duchowni i po czym można było rozpoznać pełnioną przez nich funkcję? Przepisy określały jedynie, by duchowni nie ubierali się w bogate, kolorowe stroje bowiem „przez zewnętrzną stosowność stroju okazują wewnętrzną uczciwość” (statut biskupa Nankera z 1323 r.). Kolory miały być stonowane, a ubiór skromny.

Duchowieństwo średniowieczne – przeczytaj także:

Elementem wyglądu charakterystycznym dla kapłanów była tonsura oraz korona klerycka. Tonsura (łac. strzyżenie) polegała na wygoleniu charakterystycznego „krążka” na szczycie głowy (mógł być różnych rozmiarów), a korona klerycka była obręczą z włosów okalającą głowę. Choć w XX w. zniesiono obowiązek tego rodzaju strzyżenia, to warto zaznaczyć, że piuski noszone do dziś przez duchownych służyły do okrycia wygolonej części głowy, a sama tonsura została ustanowiona w VII w. przez ariańskich Wizygotów. Warto jednak dodać, że duchowieństwo włocławskie zasłynęło w źródłach z noszenia wianków zamiast tonsur (na wzór nowożeńców) i tańczenia w nich z kobietami. Ponadto księżom zakazywano dłuższego zapuszczania brody. Synod toledański z 1324 r. nakazywał „golić się przynajmniej raz na miesiąc, a stanie się zadość życzeniu prawa”. Przez kolejne wieki brody nosili nawet papieże, choć z czasem kler zaczął przywiązywać dużą wagę do regularnego golenia się, a broda kojarzy się dziś z duchowieństwem prawosławnym.

Jeżeli chodzi zaś o broń, to zgodnie z łacińską maksymą vim vi repellere licet (godzi się odeprzeć siłę siłą) dozwalano duchownym na noszenie jej w podróży i w niebezpieczeństwie przestrzegając jednak przed noszeniem kordów. Warto pamiętać, że początkowo ustawodawstwo powszechne przywiązywało wagę do tego, by księża w ogóle nie nosili przy sobie broni.

REKLAMA
Duchowni ćwiczący walkę mieczem. Ilustracja z Tower Fechtbuch (XIII/XIV w.) (domena publiczna)

Dzisiejszego czytelnika zadziwić mogą zakazy prowadzenia karczm adresowane do duchownych. Musiało się jednak zdarzać, że kapłani mający w swoich dobrach taberny prowadzili je sami, bądź powierzali ich prowadzenie scholarom. Takie zachowania spotkały się ze zdecydowanym sprzeciwem hierarchii kościelnej, duchownym zabraniano także obżarstwa i opilstwa pod dotkliwymi karami. Mogli oni jednak odwiedzać karczmy wstępując do nich ze względu na silną potrzebę, bądź „gorące zapraszanie przez poważaną osobę”. W praktyce jednak musiano walczyć nawet o to, aby sędziowie duchowni, zwłaszcza dziekani miejscy, nie odprawiali w karczmach przy kieliszku sądów kościelnych i się przy tym nie upijali.

Polecamy e-book Antoniego Olbrychskiego – „Pojedynki, biesiady, modlitwy. Świat średniowiecznych rycerzy”:

Antoni Olbrychski
„Pojedynki, biesiady, modlitwy. Świat średniowiecznych rycerzy”
cena:
Wydawca:
Michał Świgoń PROMOHISTORIA (Histmag.org)
Liczba stron:
71
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-07-5

Gry losowe i stosunek do niewiast

Dwoje ludzi kuszonych przez demony rozpusty ("www.bl.uk":www.bl.uk, domena publiczna)

Gra w kości była popularna w średniowieczu zarówno w Polsce jak i w innych krajach. Choć powszechne ustawodawstwo kościelne jej zabraniało, to nasze, krajowe, dozwalało grać w kości i w gałki dla ćwiczeń i spędzenia czasu. Pod jednym warunkiem – grać można było na gotowe pieniądze, a nie na bórg, czyli zastaw. Należy jednak zaznaczyć, że np. w diecezji włocławskiej gra z rzemiosła bądź dla zysku pociągała za sobą nawet suspensę od urzędu i beneficjum. Ponadto w Polsce popularne były szachy – nota bene pierwszy raz wspomina o nich Jan z Czarnkowa w 1372 r. wspominając grę z arcybiskupem Jarosławem w zamku duchownego. Dopiero w XVI w. w Polsce upowszechniły się karty, jednak z czasem wszystkie gry losowe (za taką grę uznawano również szachy) były coraz mniej dostępne dla duchowieństwa. W 1420 zabroniono gry w szachy w klasztorach.

Choć ustawy zabraniały księżom uczestnictwa w tańcach i widowiskach publicznych, to w praktyce wyglądało to różnie – szczególnie w Polsce. Nie bez powodu nuncjusz Caligari przebywający na dworze króla Stefana napisał o zabawach i uciechach w Polsce w następujący sposób: bevere alla polacca e rompersi d’allegrezza, ballare publicamente (pić po polsku, przekroczyć miarę wesołości i tańczyć publicznie). Ostatecznie jednak reforma trydencka zakazała tańczenia wszystkim duchownym – szczególnie na weselach i zabawach publicznych. Księża nie mogli także nawiązywać znajomości z kuglarzami i lutnistami oraz utrzymywać ich. Jeżeli chodzi zaś o stosunek do niewiast, to duchownych oczywiście obowiązywał celibat, ale oddajmy głos wikariuszowi generalnemu diecezji krakowskiej za czasów biskupa Wysza:

Chociaż w odniesieniu do każdego powinno się zakładać, że jest dobry, chyba że udowodni się, iż jest zły, to jednak z doświadczenia, najlepszego nauczyciela, wiemy, że tak się wśród duchownych występek rozplenił [iż nie należy] zakładać, że ktoś jest dobry, jeżeli się tego nie udowodni.

Tonsura, obraz Fra Angelico z poł. XV w. (domena publiczna)

Słowa te są bardzo ostre, a ilość miejsca, które w ustawodawstwie naszych synodów zajęły nawoływania do utrzymywania celibatu, prowadzi do wniosku, iż występków nie brakowało. Sytuacja ta nie dziwi, w wielu wypadkach bowiem ujawnienie utrzymywania konkubiny przez duchownego zależało jedynie od sumienności wizytującego archidiakona, a przepisy przez większość czasu pozwalały na „naciąganie” ich w ten sposób, że duchowny mógł mieszkać z każdą kobietą (w zamierzeniu jedynie spokrewnioną) na której pobyt zgodę wyraził biskup.

Zobacz także:

Oceniając postawę średniowiecznego duchowieństwa należy zachować szczególną ostrożność. Należy przede wszystkim wziąć pod uwagę czasy o których mowa w niniejszym artykule i ich specyfikę, a także panujące wówczas obyczaje. Powierzchowna ocena z dzisiejszej perspektywy może doprowadzić do pochopnych wniosków, a zainteresowanych poruszanymi tematami odsyłam do pozycji umieszczonych w bibliografii.

Bibliografia:

  • Abraham Władysław, Organizacja kościoła w Polsce do połowy wieku XII, Pallottinum, Poznań 1962.
  • Bruckner Aleksander, Kazania średniowieczne [w:] Biblioteka Warszawska, Warszawa 1891.
  • Encyklopedia Katolicka, t. 2, Lublin 1976.
  • Encyklopedia Katolicka, t. 9, Lublin 2002.
  • Fijałek Jan, Życie i obyczaje kleru w średniowiecznej Polsce, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2002.

Spodobał ci się nasz artykuł? Podziel się nim na Facebooku i, jeśli możesz, wesprzyj nas finansowo. Dobrze wykorzystamy każdą złotówkę! Kliknij tu, aby przejść na stronę wsparcia.

Redakcja: Antoni Olbrychski

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marcin Tomczak
Student kierunków historia oraz prawo na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Szczególnie interesuje go metodologia nauk historycznych, zagadnienia związane z pamięcią, a także historia Polski XX wieku.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone