Co opisywali recenzenci Muzeum II Wojny Światowej?

opublikowano: 2016-07-21 10:29
wolna licencja
poleć artykuł:
Ostatnie tygodnie przynoszą nam wiele zawirowań w dziedzinie polityki historycznej rządu. Ich kwintesencją jest spór wokół powstającej docelowej siedziby Muzeum II Wojny Światowej. Ujawnione niedawno recenzje projektu wystawy każą jednak postawić sobie dosyć fundamentalne pytanie: o co w tym wszystkim chodzi?
REKLAMA

Zobacz też: Farsa zwana polityką historyczną

Praca recenzenta to zajęcie zaszczytne, ale i związane z olbrzymią odpowiedzialnością. Osoba zajmująca się ocena pracy innych musi posiadać nie tylko znaczną wiedzę i orientację w danym temacie, lecz również winna się wykazywać dużymi zdolnościami zrozumienia intencji innych ludzi i rezygnacji, jeśli to konieczne, z własnego punktu widzenia. Bez spełnienia tych niezbędnych warunków, recenzja przestaje pełnić swoją rolę, stając się wyłącznie opinią jej twórcy na dany temat nie zawsze bazującą na merytorycznych przesłankach.

Budowany gmach Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku w marcu (fot. Ł. Męczykowski).

Niniejszy tekst jest tylko i wyłącznie prywatną opinią zaniepokojonego historyka.

Muzeum które jest, choć go nie ma

MIIW to placówka osobliwa. Do życia powołano ją 1 września 2008 roku. Choć nie ma jeszcze docelowej siedziby, to działają już biura, organizowane są wystawy, gry edukacyjne i inscenizacje historyczne. Rozwija się także dosyć prężną działalność wydawniczą. To muzeum żyje i istnieje pod każdym względem poza posiadaniem wystawy stałej. Ważne by o tym przypominać, gdyż niektórzy dziennikarze często piszą o „budowanym” Muzeum zapominając o istniejących już strukturach MIIW.

Do dnia dzisiejszego nie opowiedziano w pełni historii życia polskiej ludności cywilnej pod okupacją (kolekcja Autora).

Przełomem w losach Muzeum okazał się 15 kwiecień 2016 roku, kiedy to MKiDN ogłosiło obwieszczenie „o zamiarze i przyczynach połączenia państwowych instytucji kultury Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku oraz Muzeum Westerplatte i Wojny 1939”. Nazwać tę wiadomość „szokującą” byłoby pewnym niedopowiedzeniem. Minister Gliński ogłosił tymże pismem połączenie MIIW z świeżo utworzonym (22 grudnia 2015 roku) Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. Patrząc na dorobek obu instytucji (jak również oceniając istniejące struktury) logiczniej było by mówić o włączeniu „młodszej” placówki do „starszej”, minister zdecydował jednak o utworzeniu zupełnie nowej jednostki muzealnej, bazującej na wyżej wymienionych instytucjach. Sam swą decyzję uzasadniał w następujący sposób: „Chcemy, żeby profil tego muzeum był bardziej związany z tym co jest charakterystyczne dla Gdańska, czyli z Westerplatte i wojną obronną 1939 roku. Oksywie, Poczta Gdańska, Hel, kojarzą się ze wspaniałą postawą polskiej armii we wrześniu 1939 roku i z wojną obronną”. Minister określił przy tym jasno cel działania „nowego” Muzeum, czyli opisywanie wojny z polskiego punktu widzenia.

REKLAMA

Wobec narastających sporów, ministerstwo zamówiło kilka recenzji naukowych projektu wystawy, mających – w zamierzeniu – być bezstronną oceną dotychczasowych wysiłków MIIW zmierzających do zbudowania odpowiedniej wystawy stałej, odpowiadającej założonym celom tej placówki. Co ciekawe, choć recenzje te powstały już kilka miesięcy temu, przez długi czas nie udostępniono ich opinii publicznej, a sam minister indagowany w tej kwestii odmawiał ich opublikowania. Dopiero interwencja prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza doprowadziła do ujawnienia tekstu wspomnianych recenzji. Nie wiadomo, czy ich autorzy spodziewali się kiedykolwiek upublicznienia ich treści. Tekst prof. Żaryna nosi nagłówek „recenzja wewnętrzna”, a dr hab. Niwiński początkowo nie przyznał się do napisania takiej recenzji. Od 14 lipca wszystkie trzy dokumenty znajdują się na stronie MIIW, razem z odpowiedzią Muzeum na postawione w nich zarzuty. Ich lektura każe postawić bardzo ważkie pytanie przedstawione już w tytule niniejszego artykułu – co tak naprawdę opisali ministerialni recenzenci?

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

Przeczytaj również: #DobraZmiana staje się #ZłąZmianą, czyli dlaczego musimy obronić Muzeum II Wojny Światowej

Recenzując recenzje

Autorów wspomnianych już recenzji nie trzeba nikomu przedstawiać. Profesor Jan Żaryn to znany polski badacz zajmujący się przede wszystkim kwestiami politycznymi i religijnymi, obecnie senator z ramienia PiS. Doktor habilitowany Piotr Niwiński jest naukowcem zajmujący się modnymi w ostatnich czasach zagadnieniami związanymi z „Żołnierzami Wyklętymi”, jest również zaangażowany w organizowanie rajdów szlakiem V Wileńskiej Brygady AK. Lekko może zdziwić obecność w tym gronie pana Piotra Semki, który co prawda ma wykształcenie historyczne, jednak dał się poznać przede wszystkim jako prawicowy publicysta.

REKLAMA

Cała trójka dokonała recenzji dokumentu „Program funkcjonalno-użytkowy wystawy głównej”. I w tym miejscu, kolokwialnie rzecz ujmując, zaczynają się schody. We wspomnianym tekście wyraźnie zaznaczono na stronie trzeciej: „Programu funkcjonalno-merytorycznego wystawy nie da się jednak w pełni przedstawić bez odpowiedniej dokumentacji technicznej. Analizując niniejszy dokument należy więc posiłkować się planami całości wystawy i jej poszczególnych części, przekrojami poprzecznymi oraz tzw. tabelą interwencji, w której wymieniono wszystkie elementy składowe scenografii. Najważniejsze elementy dokumentacji technicznej przedstawiamy w załączniku. Jej całość obejmuje kilkadziesiąt segregatorów (ok. 1,8 metra bieżącego akt) i znajduje się w siedzibie Muzeum.”. Jak twierdzi samo Muzeum, Ministerstwo otrzymało wszystkie załączniki. Same recenzje, jak i wywiad z prof. Żarynem wskazują jednak, że recenzenci nie otrzymali tychże dokumentów. Sprawia to niestety, że wszystkie trzy recenzje są z gruntu wadliwe, a zawarte w nich wnioski powstały na podstawie czegoś, co w założeniach miało być zaledwie ogólnym założeniem wystawy czy, jak określa to samo MIIW, „spisem treści” planowanej ekspozycji. Ich wartość merytoryczna, w części dotyczącej wystawy, jest więc niestety – w mojej ocenie – śladowa.

Muzeum ma przypominać, że wojna najmocniej dotyka najsłabszych (kolekcja Autora).

Mimo ich wadliwości, warto przyjrzeć się bliżej poglądom recenzentów na same Muzeum. Tu także niestety, jak się wydaje, napotykamy pewien problem. Zaledwie jeden z recenzentów, pan Semka, zdradził się znajomością tekstu „Muzeum II Wojny Światowej. Zarys koncepcji programowej”. Materiał ten jest o tyle istotny, iż opisane są w nim podstawowe założenia leżące u fundamentów MIIW, w tym także jakże ważne słowa dotyczące otoczenia w jakim będzie funkcjonować: „Po trzecie, trzeba pamiętać o innych placówkach muzealnych w Polsce, już istniejących lub mających powstać w ciągu najbliższych kilku lat (...) W Muzeum II Wojny Światowej niektóre, nawet fundamentalne tematy (jak Powstanie Warszawskie) mogą zostać przedstawione skrótowo, biorąc pod uwagę, że są lub będą centralną częścią ekspozycji innych muzeów”. W moim odczuciu, taka argumentacja jest jak najbardziej właściwa i czyni (w połączeniu z wadliwością samej dokumentacyjnej podstawy recenzji) wszelkie zarzuty dotyczące ogólności ekspozycji czy pomijania pewnych wątków bezprzedmiotowymi.

REKLAMA

Dwa słowa o ministerialnych wyobrażeniach

Najsmutniejszą częścią wszystkich recenzji jest niestety pewne założenie (czy też nastawienie) przyjęte najprawdopodobniej przez ich autorów. Choć może zabrzmi to kontrowersyjnie, w mojej ocenie nie są to recenzje założeń wystawy głównej MIIW, lecz materiały opisujące w jakim stopniu MIIW różni się projektem swej wystawy w stosunku do ministerialnych założeń. Co ciekawe, cała trójka doszła do podobnych wniosków zgodnych ze stanowiskiem ministra Glińskiego, co może rodzić pewne pytania o metodę doboru recenzentów. Cytując fragmenty wniosków w recenzji prof. Żaryna „(...) autorzy dokonali moim zdaniem strategicznego wyboru, w którym polski punkt widzenia na historię II wojny światowej został „zasypany” pseudo uniwersalizmem, jakąś wersją historii powszechnej (...). Wydaje mi się, że Muzeum II wojny światowej z siedzibą w Gdańsku powinno pokazywać polską opowieść o tragedii z lat 1939 – 1945”. Dr hab Niwiński stwierdził „Zachęcam do silniejszego jeszcze ukazania sprawy polskiej podczas II wojny światowej (...).”, natomiast pan Semka wyraził się najoszczędniej ze wszystkich recenzentów, mieszcząc swą konkluzję w słowach „Przedstawiona obecnie koncepcja spełnia oczekiwania na polską opowieść o II wojnie światowej tylko w ograniczonym stopniu. Ekspozycja wymaga znacznego przerobienia”. Czyżby w całym „Programie” recenzenci skupili się wyłącznie na mierzeniu natężenia „polskiego punktu widzenia” w stosunku do reszty treści? Czy zadbano o odpowiednio zróżnicowany dobór recenzentów? Jako że materiały do przemyśleń są publicznie dostępne, odpowiedź na te pytania pozostawiam Czytelnikom i Czytelniczkom Histmaga.

Sylwetka Muzeum wyraźnie zaznacza się na gdańskim horyzoncie (fot. Ł. Męczykowski).

Podsumowanie

Zawirowania wokół Muzeum II Wojny Światowej jasno pokazują co się dzieje, gdy świat polityki zaczyna ingerować w świat nauki. Pomiędzy dążeniami politycznymi a pracą historyków powinna zostać postawiona mocna tama, nie tylko na najbliższe lata, ale również na przyszłość. W przeciwnym razie pojawia się groźba „ręcznego sterowania” nie tylko samymi badaniami, ale i sposobem ich prezentacji. Takie działanie może prowadzić do zamknięcia nauki historycznej jako takiej w sieć prostych i urzędowo zatwierdzonych schematów i karania (pośrednio lub bezpośrednio) wszystkich, którzy odważą się wyjść poza nie. Oznaczało by to śmierć nauki w Polsce, jako że każda dziedzina badań potrzebuje wolności działania, poszukiwania i publikowania, a jakakolwiek selekcja powinna być oparta tylko i wyłącznie na kryteriach merytorycznych. Pozostaje mieć nadzieję, że MKiDN zdecyduje się w końcu na szczerą, otwartą i rzeczową dyskusję w kwestii przyszłości Muzeum II Wojny Światowej, uwzględniającą różne głosy polskich i zagranicznych naukowców.

Przeczytaj też: Post Scriptum: odpowiedź MKiDN

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Łukasz Męczykowski
Doktor nauk humanistycznych, specjalizacja historia najnowsza powszechna. Absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Gdańskiego. Miłośnik narzędzi do rozbijania czołgów i brytyjskiej Home Guard. Z zawodu i powołania dręczyciel młodzieży szkolnej na różnych poziomach edukacji. Obecnie poszukuje śladów Polaków służących w Home Guard.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone