Jacques de Saint Victor - „Niewidoczna siła. Mafia w społeczeństwach demokratycznych” - recenzja i ocena

opublikowano: 2015-09-17 07:25
wolna licencja
poleć artykuł:
Książka Jacquesa de Saint Victora to coś więcej niż historia zorganizowanej przestępczości. To socjologiczna, politologiczna oraz społeczna analiza tego tajemniczego zjawiska. W szczególności zaś fenomenu jego żywotności w wydawałoby się najdoskonalszej organizacji społecznej w dziejach – demokratycznym państwie prawa.
REKLAMA
Jacques de Saint Victor
„Niewidoczna siła. Mafia w społeczeństwach demokratycznych”
nasza ocena:
10/10
cena:
44,90 zł
Wydawca:
Wyd. Czarne
Rok wydania:
2015
Okładka:
twarda
Liczba stron:
368
Format:
150 × 230 mm
ISBN:
978-83-8049-130-4

Czy książka jest warta lektury? Na to podstawowe pytanie odpowiedzmy sobie już w tym momencie: Drogi Czytelniku, weź tę książkę i ją po prostu przeczytaj! Ale to oczywiście dość niegrzeczna i zdawkowa odpowiedź. Szczęśliwie, nie po to redakcja Histmaga zaproponowała mi tę pasjonującą pozycję, żebym poprzestał na jednym zdaniu. Tak więc – do dzieła!

Autor nie rozpoczyna od przydługiego opisu tego jak powstawała mafia, kiedy powstała i czy rzeczywiście stało się to w czasie słynnych „Nieszporów Sycylijskich” z roku 1282. Nie dowiemy się też jaka jest etymologia słowa mafia. Autor nie ulega bowiem tajemniczym historyjkom tylko postanawia zacząć swoją historię zgrabnym i wymownym casusem z życia z mafią u boku. Na początek dowiemy się zatem, jak zwykłe kłopoty pomiędzy pracodawcą a pracownikiem mogą doprowadzić tego pierwszego na łono Abrahama i dlaczego.

De Saint Victor nieprzypadkowo za punkt wyjścia swojej analizy wybrał połowę XIX wieku odnośnie. Jego założeniem jest ukazanie najkorzystniejszego środowiska do rozwoju dla zorganizowanej przestępczości. A jak to powiedział w zupełnie innych okolicznościach Rhett Butler: najlepiej zarabia się albo na wojnie lub powojennej odbudowie. W przypadku mafii: wtedy kiedy umiera Stary Porządek a Nowy rodzi się w wielkich bólach.

I tak właśnie rodziła się Cosa Nostra. Stary burboński porządek szybko zniknął z Sycylii dzięki Garibaldiemu, a zanim pojawił się nowy, „włoski” pojawiła się próżnia, wypełniona mafiosami. Nie wzięli się oni znikąd, jednak w starym, sztywnym i – nie oszukujmy się – jasnym systemie społecznym pewnych granic po prostu przekroczyć nie mogli.

Następne rozdziały to niesamowity obraz życia włoskiej mafii w Królestwie Włoch, a później we włoskiej republice. Autor, bazując na najlepszych z możliwych źródeł (m.in. raportów wyspecjalizowanych komisji, zeznań) odtwarza kontakty polityków z mafiosami, ich wzajemne powiązania, dzięki czemu mamy pełen obraz powodzenia mafii. De Saint Victor nie bawi się w hipotezy i spekulacje. Po prostu z brutalną szczerością przedstawia wstydliwy obraz włoskiej demokracji.

Autor zwraca również uwagę Czytelnika na ‘ndranghetę – czyli mafię kalabryjską będącą w cieniu swej sycylijskiej siostry. Jest to o te ciekawe, że świadomość istnienia tej drugiej pojawiła się dopiero w latach 70. XX wieku. O ile Cosa Nostra to wypisz-wymaluj przeniesiony w czasy współczesne specyficzny system klienteli, o tyle Kalabryjczycy opierają się na więzach silniejszych niż honor – a konkretnie na krwi. Oczywiście nie chodzi o świetnie zorganizowany związek wampirów, lecz o szeroko pojęty rodzinny biznes. Stąd „skruszonych” z Kalabrii jest jak na lekarstwo.

REKLAMA

Książka traktuje jednak o mafii w społeczeństwach demokratycznych, więc de Saint Victor nie koncentruje się tylko na włoskim podwórku. W efekcie powstaje opis międzynarodowej przestępczości widzianej (może za wyjątkiem rosyjskich worów w zakonie) z punktu widzenia kontaktów i interesów sycylijskich. Jeśli zatem ktoś chciałby zapoznać się z życiem i działalnością Ala Capone i jego wesołej czeredy – tu obejdzie się ze smakiem. Mafia w USA to pięć nowojorskich rodzin i Narodowy Syndykat Salvadore Luciano. Nie ma w tej książce miejsca na nostalgiczne opisy „wesołych czasów prohibicji”.

Na kolejnych kartach książki de Saint Victor nie zajmuje się szczegółowym opisywaniem działalności i historii zorganizowanej przestępczości. Zamiast tego przedstawia jej miejsce w demokratycznym państwie prawa. Próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego demokracja liberalna jest idealnym środowiskiem dla rozwoju przestępczego raka? Dla Autora odpowiedź nie jest wcale jednoznaczna.

Z jednej strony słusznie zauważa, że tam, gdzie istnieją zdrowe i sprawnie działające struktury państwa, tam mafia nie ma szans na rozwinięcie skrzydeł. Państwo nie zdusi jej całkowicie, ale może skutecznie ograniczyć jej działania i zminimalizować ich skutki. Z drugiej strony – jak pokazuje przykład ZSRR – można się oszukiwać i wierzyć w ostateczne zwycięstwo nad przestępczą ośmiornicą. Ta jednak jest niczym mityczna hydra – nie do pokonania.

Trzeba zatem przyznać, że de Saint Victor w na przykładzie mafii – doskonale zresztą dobranym – w gruncie rzeczy ukazuje ułomności liberalnej demokracji. Francuz doskonale punktuje systemowe wady, z naciskiem na koncepcję państwa-żandarma czy – jak to mawiają – państwa-nocnego stróża. Ani żandarm ani nocny stróż nie mają większych szans z mafią. A dobrze zorganizowane społeczeństwo z perspektywami? To już co innego…

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Staniszewski
Absolwent Wydział Historycznego UW, autor książki „Fort Pillow 1864”. Badacz zagadnień związanych z historią wojskowości, a w szczególności wpływu wojny na przemiany społecznych, gospodarczych i kulturowych - ze szczególnym uwzględnieniem konfliktów XIX wieku.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone