Matka Teresa z Kalkuty — „Pójdź, bądź moim światłem” – recenzja i ocena

opublikowano: 2008-05-22 19:40
wolna licencja
poleć artykuł:
Są książki, które przemawiają do rozumu. „Pójdź, bądź moim światłem” to jedna z tych, które bardzo silnie przemawiają do serca.
REKLAMA
Matka Teresa z Kalkuty
„Pójdź, bądź moim światłem”. Prywatne pisma „Świętej z Kalkuty”
cena:
39 zł
Wydawca:
Znak
Rok wydania:
2008
Liczba stron:
528

Książka ta składa się głównie z listów pisanych i otrzymywanych przez Matkę Teresę. Komentarz autora stanowi tylko ich niezbędne uzupełnienie, byśmy wiedzieli w jakim okresie były pisane i czego dotyczą.

Poznajemy Matkę Teresę jako zakonnicę wyjeżdżającą na misję do Indii, czerpiącą radość i zadowolenie z każdej, nawet najmniejszej posługi wykonywanej dla Jezusa. Po kilkunastu latach takiej posługi doznaje objawienia: Jezus chce, aby niosła Go najuboższym, tym, którzy Go jeszcze nie znają. Od tego czasu chęć „zaprowadzenia Jezusa do dusz, dusz do Jezusa” stała się jej przemożnym pragnieniem.

Aby to pragnienie zrealizować, koniecznie było założenie nowego zakonu, który tym tylko zadaniem by się zajmował. Wiązało się to z koniecznością porzucenia dotychczasowego zakonu. Chociaż było to trudne, gdyż Matka Teresa czuła się z nim bardzo związana, na polecenie Jezusa gotowa była uczynić wszystko. Po kilkuletnim sprawdzaniu przez przełożonych prawdziwości tego powołania powstał nowy zakon – Misjonarek Miłości.

Dzieło zapoczątkowane przez jedną zakonnicę z pięcioma rupiami w kieszeni rozrosło się wspaniale. Początkowo siostry pracowały w slumsach Kalkuty, potem – na zaproszenie miejscowych biskupów – powstały domy w pozostałych rejonach Indii, następnie w Azji, aż wreszcie działalność Misjonarek objęła też inne kontynenty.

Obecnie około 4000 sióstr posługuje najbiedniejszym na całym świecie. Siostry zabierają z ulic miast ludzi bezdomnych, by ich umyć, opatrzyć im rany i nakarmić; uczą dzieci (głównie na ulicach); prowadzą domy dla porzuconych dzieci i starają się o ich adopcję; zajmują się trędowatymi; odwiedzają domy starców, szpitale, więzienia... Matka Teresa i jej dzieło wielokrotnie były nagradzane (w tym pokojową Nagrodą Nobla) przez rządy państw oraz organizacje ponadpaństwowe, lecz niezmiennie powtarzała, iż nie jest to efekt jej pracy, lecz Jezusa. Jedyne, co zrobiła ona sama, to na Jego pytanie „Czy mi tego odmówisz ?” odpowiedziała: „Nie odmówię”.

Dzięki wykorzystaniu w książce listów Matki Teresy, stajemy się niejako świadkami rozgrywających się w niej wydarzeń. Pomyśleć tylko, że książka ta powstała właściwie wbrew woli Matki Teresy, która chciała, aby wszystkie jej listy zniszczono, gdyż to, co ludzie postrzegają jako jej osiągnięcia, jest jedynie dziełem Jezusa. Jednak ta książka jedynie nas o tym upewnia. Czytając, jakim natchnieniem i oparciem dla Matki Teresy był Jezus, wierzymy, że bez Niego nie byłaby w stanie niczego zdziałać.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Ryszard Struck
Radny Jastarni, założyciel i prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Jastarni i pisarz regionalny. Jego dorobek książkowy obejmuje: „Bedeker jastarnicki”, „Półwysep Helski od A do Z”, „Jastarnia – od rybołówstwa do turystyki” oraz „Legendy rybackie” i zbiór anegdot „Jastarnia się śmieje”.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone