200% normy! Plan trzyletni i narodziny współzawodnictwa pracy

opublikowano: 2016-09-23 14:34
wolna licencja
poleć artykuł:
Plan trzyletni był pierwszym planem ekonomicznym PRL-u. W czasie jego realizacji wykształciły się zasady współzawodnictwa, które do dziś są symbolem poprzedniego ustroju. Jak komuniści motywowali Polaków do pracy i jakie były tego efekty?
REKLAMA

Plan trzyletni – zobacz też: Cztery interpretacje PRL

Straty polskiej gospodarki po II wojnie światowej były ogromne – w przemyśle wynosiły ok. 40%, a w wielu innych branżach przekraczały 50%. W tej sytuacji nowe władze musiały skupić się na jak najszybszym poprawieniu sytuacji ekonomicznej w kraju. Było to o tyle trudne, że pojmowane dogmatycznie wzorce radzieckie znacznie ograniczały możliwości długookresowego rozwoju. W oparciu o nie w 1947 r. opracowano jednak Plan Odbudowy Gospodarczej. Miał on zostać zrealizowany przy aktywnym udziale społeczeństwa.

W jego ramach rząd zajął się tzw. „bitwą o handel”, upaństwawianiem przedsiębiorstw mogących zatrudnić ponad 50 osób na jedną zmianę, a także deprecjonowaniem roli Centralnego Urzędu Planowania, którego prezes, Czesław Bobrowski, ośmielał się posiadać własne poglądy na temat gospodarki. Szybko zauważono, że powojenne okoliczności i bardzo trudna sytuacja ekonomiczna sprzyjają motywowaniu robotników do pracy na rzecz ludowej ojczyzny, która szczególnie w tamtych chwilach potrzebowała ich wysiłku.

20trzyletni/plan2.JPG Aleksiej Stachanow w czasie pracy (domena publiczna) %

Radzieckie wzorce

W 1920 r. w radzieckiej Rosji zdecydowano się na wprowadzenie „subot”, czyli sobót podczas których robotnicy podejmowali dobrowolną pracę na rzecz ludowej ojczyzny. Było to podyktowane fatalną sytuacją ekonomiczną w kraju po rewolucji bolszewickiej. Pierwsza taka „subota” odbyła się 1 maja. Szybko okazało się, że niektórzy robotnicy wyróżniają się podczas pracy. W ten sposób wyodrębniono kategorię „pracowników szturmowych”, którzy za zwiększoną efektywność otrzymywali wyższą zapłatę. Był to pewien mezalians elitaryzmu z komunizmem, który znakomicie przyjął się na wschodzie. W końcu sam Stalin stwierdził, iż:

Współzawodnictwo powinno odegrać rolę dźwigni za pomocą której klasa robotnicza przebuduje całe gospodarcze i kulturalne życie kraju na bazie socjalizmu […] [współzawodnictwo] przekształca pracę z ciężkiego i hańbiącego brzemienia, jakim była ona dawniej, w sprawę honoru, w sprawę chwały w sprawę męstwa i bohaterstwa.

Państwo radzieckie potrzebowało ludowych bohaterów. W 1935 r. jednym z nich został nim Aleksiej Stachanow – górnik, który podczas swej zmiany wykonał 1475% normy. Warto dodać, że współzawodnictwo nie było jednoznacznie pozytywnie odbierane przez społeczeństwo. Szczególny podział tworzył się wśród pracowników na linii młodzi – starsi, przy czym ci drudzy, przyzwyczajeni do dawnych metod, niejednokrotnie dopuszczali się napaści na swoich efektywniejszych kolegów. Prócz zysków natury ideologiczno-propagandowej wydaje się, że mobilizacja w ZSRR przyniosła też realne efekty ekonomiczne w postaci 40 proc. wzrostu produkcji przemysłu podczas pierwszych dwóch pięcioletnich planów gospodarczych. A jak było w Polsce?

REKLAMA

… zaimplementować w Polsce!

W krajach bloku radzieckiego współzawodnictwo pracy wyrastało ze wspólnych podstaw, ale wyglądało nieco inaczej w poszczególnych państwach wchodzących w jego skład. Nie inaczej było z Polską.

20trzyletni/plan3.jpg Rybak Murza, przodownik pracy (fot. Kazimierz Komorowski, ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie, sygn. DI 96271/53) % Już w 1945 r. zainicjowano Młodzieżowy Wyścig Pracy, w ramach którego młodzi pracownicy z poszczególnych zakładów mieli konkurować między sobą. Pierwszy etap MWP rozpoczął się 1 sierpnia i wzieli w nim udział pracownicy z 50 zakładów. W ostatnim etapie, który odbył się trzy lata później wystartowali zawodnicy poniżej 25 roku życia – już z 905 zakładów. Za przekraczanie norm produkcyjnych (w niektórych przypadkach nawet 242%) przodownicy otrzymywali aparaty fotograficzne, zegarki, czy urlop. Nagrody były wręczane przez władze, dbano o uroczystą oprawę i o to, by młodzi bohaterowie czuli się wyróżnieni.

W miarę zmian politycznych zaczęto ideologizować Młodzieżowe Wyścigi Pracy, często w dość kuriozalny sposób. W związku ze znanym referendum ludowym z 1946 r. młodzież biorąca udział w drugim etapie MWP miała przystępować do Wyścigu pod hasłem „Nieuprawnieni wiekiem do głosowania poprzez masowy udział w wyścigu pracy składamy tą drogą swoje trzy razy tak”.

Można się domyślać, iż wspomniana rywalizacja miała dla młodych robotników wymiar sportowy, a kuszące nagrody siłą rzeczy przyciągały swą wartością. Co ciekawe, z czasem na wysiłki młodych robotników zareagował m.in. Centralny Zarząd Przemysłu Węglowego, który wyraził troskę o stan zdrowia konkurujących obawiając się, iż współzawodnictwo może przyczynić się do jego pogorszenia.

W 1947 r., podczas trwania Młodzieżowego Wyścigu Pracy, w związku z dobrymi efektami, zdecydowano się rozszerzyć współzawodnictwo także na dorosłych. Co ciekawe, początkowo nie wszystkie środowiska polityczne przyjęły ten pomysł z entuzjazmem (przedstawiciel PPR-u pisał nawet, iż idea współzawodnictwa jest „odchyleniem lewackim”). Wkrótce jednak za powszechną aprobatą rozpoczęto jego realizację.

Jeszcze w tym samym roku ikoną polskiego ruchu przodowników pracy stał się Wincenty Pstrowski, który wykonał prawie 300% normy. W swym liście opublikowanym w lipcu 1947 r. rzucił on wyzwanie innym górnikom zadając pytanie „Kto wyrąbie więcej ode mnie?”. Pstrowski, podobnie jak Stachanow w ZSRR, był górnikiem i chodziło o wyrąbanie korytarza w kopalni. Na efekty wyzwania rzuconego przez Pstrowskiego nie trzeba było długo czekać – w grudniu tego roku normę przekroczyło aż 3447 górników.

REKLAMA

Polecamy e-book Tomasza Leszkowicza – „Oblicza propagandy PRL”:

Tomasz Leszkowicz
„Oblicza propagandy PRL”
cena:
Wydawca:
Michał Świgoń PROMOHISTORIA (Histmag.org)
Liczba stron:
116
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-05-1

Poza górnictwem ważną rolę we współzawodnictwie pracy odgrywało włókiennictwo i związany z nim ruch wielowarsztatowy. Bohaterką tej gałęzi przemysłu stała się Wanda Gościmska. W ramach wielowarsztatowości robotnice miały przekraczać normę poprzez korzystanie z kilku maszyn naraz. W związku ze specyfiką gospodarki PRL-u wiązało się to z wieloma problemami, m.in. z niedoborem sprzętu. Stopniowo współzawodnictwo pracy zagościło jednak we wszystkich gałęziach przemysłu.

20trzyletni/plan1.jpg Wincenty Pstrowski w kopalni (fot. Henryk Makarewicz, ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie, sygn. DI 96271/28) %

Teoria a praktyka

Bardzo istotne dla podtrzymywania odpowiedniej atmosfery w zakładach pracy były tzw. „masówki” oraz „narady wytwórcze”. Te pierwsze zwoływane były w związku z ważnymi wydarzeniami i rocznicami. Uczestniczyli w nich wszyscy robotnicy danego zakładu, wysłuchując słów mobilizujących do pracy. Istotniejszy był jednak drugi rodzaj spotkań. Na naradach wytwórczych, zwoływanych przez władze przedsiębiorstwa po godzinach pracy, przedstawiano sprawozdania z wykonanego planu, a wybitniejsi robotnicy wygłaszali wystąpienia, podczas których przedstawiali techniczne rady dla pozostałych. Tak było w założeniu. Źródła dobitnie ukazują rzeczywiste efekty obrad. Przywołajmy jedną z relacji:

Narada zupełnie nie [była] przygotowana, bez udziału partii, związku czy odpowiednich komórek organizacyjnych tego przedsiębiorstwa. Przewodniczący Rady […] nie był przygotowany. Narada odbywała [się] […] w okresie, kiedy plan był już o 10 dni opóźniony. Ze sprawozdania kierownika robót biła troska o ratowanie sytuacji […] zobowiązania nikt nie przygotował, nie opracowano planu ich podejmowania i nikt też ich nie podjął na tej naradzie.

Narady wytwórcze często kończyły się w podobny sposób. Nie ma w tym nic dziwnego – wystarczy uświadomić sobie, że robotnicy musieli zostawać na nich po godzinach, a zdarzało się, że administracja przedsiębiorstwa nie wykazywała zainteresowania współzawodnictwem. Warto dodać, że częste spotkania stanowiły również okazję dla robotników do wyrażenia niezadowolenia z warunków pracy.

REKLAMA

20trzyletni/plan4.jpg Przodownice pracy w sieciarni (fot. Kazimierz Komorowski, ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie, sygn. DI 96271/90) % Wzmożonej aktywności w zakładzie musiał jednak towarzyszyć odpowiedni wystrój. Stąd nie brakło gablot, a nawet alei przodowników pracy, na których wywieszano zdjęcia i osiągnięcia najbardziej pracowitych robotników. Władza w swych dokumentach odnotowywała efekty propagandy zauważając, że pracownicy starają się, aby ich osiągnięcia były zamieszczane w zakładowych gazetach. Na wizerunki przodowników i przodowniczek pracy można było natknąć się nawet przy kinach i szkołach – z pewnością wiele dzieci marzyło, żeby ujrzeć tam zdjęcie mamy lub taty. Przynajmniej tego chciałaby władza. Czasem sięgano po bardziej specyficzne formy i organizowano np. „Tydzień Punktualności” wraz z odczytami. O tym, jak ważni dla ludowej ojczyzny byli przodownicy pracy, świadczy choćby oprawa pogrzebu Wincentego Pstrowskiego, którego pochowano z wielkimi honorami.

Absurdy PRL-u

Funkcjonujący w Polsce model gospodarki planowej nie był w stanie uwzględniać choćby takich czynników jak popyt. Stanowił wyraz ideologii, będąc w gruncie rzeczy sprzecznym z zasadą tzw. racjonalnego gospodarowania. Wszystkie plany były więc kreowane w ten sposób, by maskować słabe strony gospodarki.

W przyjętym systemie należało obliczać nawet normy, które dany pracownik miał wykonać. W związku z osiągnięciami przodowników po raz pierwszy podniesiono je w 1949 r. doprowadzając do oporu dużej części robotników. Nie dziwi fakt, że niejednokrotnie pracownicy celowo pracowali mniej efektywnie niż powinni, gdyż obawiali się podwyższenia norm, a sami przodownicy bywali szykanowani przez swych kolegów.

Należy zwrócić uwagę, że swoje rekordy bili oni w nieco „laboratoryjnych” warunkach. Zwykle nie wspominano o pracy, którą wykonywała reszta zespołu, a wspominano tylko o normie, którą wykonał np. murarz, a na którą składało się wyłącznie układanie cegieł, nie zaś praca w takim wymiarze jak zwykle. Wincenty Pstrowski, heros ruchu przodowników pracy, sam przyznał, że efekty, które osiągał, wynikały głównie z doświadczenia i metod, których nauczył się pracując w kopalniach belgijskich.

W związku z brakami surowców w zakładach współzawodnictwo doprowadzało niejednokrotnie do jeszcze większych przestojów i mogło być opłacalne jedynie w czasie okresowego spiętrzenia prac wiążącego się z funkcjonowaniem gospodarki niedoboru.

Według Padraica Kenney’a, który podjął się określenia efektów współzawodnictwa, związek między współzawodnictwem a poziomem produkcji był „nikły, nieistotny”, a efekty propagandowe i społeczne były ważniejsze od efektów gospodarczych. Nie jest to zbyt pochlebna opinia, ale zdaje się dobrze oddawać absurdy gospodarki PRL-u.

Bibliografia:

  • Bałtowski Maciej, Gospodarka socjalistyczne w Polsce, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009.
  • Gałaszewski Dariusz, Postawy młodzieży wobec przymusowego werbunku i pracy w brygadach Powszechnej Organizacji "Służba Polsce" w latach 1948-1955, Pamięć i Sprawiedliwość 2007, t. 6, nr 1.
  • Kaliński Janusz, Gospodarka Polski w latach 1944-1989, Państwowe Wydawnictwo Ekonomiczne, Warszawa 1995.
  • Kenney Padraic, Budowanie Polski Ludowej. Robotnicy a komuniści 1945-1950, Wydawnictwo W.A.B. - Grupa Wydawnicza Foksal, Warszawa 2015.
  • Kołakowski Leszek, Główne nurty marksizmu. Cz.1. Powstanie, „Krąg”, Warszawa 1989.
  • Minc Hilary, O planie trzyletnim, Spółdzielnia Wydawnicza „Książka”, Warszawa 1948.
  • Lenin i Stalin o współzawodnictwie socjalistycznym, czujności rewolucyjnej, walce z biurokratyzmem, szkoleniu i wychowaniu kadr, Wydawnictwo Związkowe CRZZ, Warszawa 1952.
  • Wilk Hubert, Kto wyrąbie więcej ode mnie? Współzawodnictwo pracy robotników w Polsce w latach 1947-1955, Wydawnictwo Trio, Warszawa 2011.

Redakcja: Michał Woś

Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marcin Tomczak
Student kierunków historia oraz prawo na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Szczególnie interesuje go metodologia nauk historycznych, zagadnienia związane z pamięcią, a także historia Polski XX wieku.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone