Tomasz Stężała: układałem tę historię jak puzzle
Tomasz Leszkowicz: Pańska książka pt. Elbing 1945 jest powieścią opartą o autentyczne wydarzenia. Wymagało to bez wątpienia specyficznego warsztatu. W jaki sposób ona powstawała?
Tomasz Stężała: Początek jest zazwyczaj rzeczą banalną. W moim mieście co roku, 10 lutego, obchodzimy rocznicę wyzwolenia miasta. W pewnym momencie zadałem sobie pytanie: czy było to naprawdę wyzwolenie? Zacząłem grzebać w materiałach i powoli odkrywałem coraz więcej nowych rzeczy. Powstała potrzeba uporządkowania tego i tak zaczęła tworzyć się myśl o napisaniu książki. Początkowo miała to być pozycja popularnonaukowa, ale problemy pojawiły się w związku z typem materiałów, z których korzystałem. Z jednej strony są one w pewnej części uporządkowane, ale opracowano je w czasach PRL na bazie materiałów Ludowego Wojska Polskiego, bardzo „skrzywionych” ideologicznie. Natomiast relacje niemieckie to wyłącznie strzępki, mało rzeczy jest udokumentowanych.
W pracy badawczej trudno jest stworzyć w ten sposób przekonujące rzeczy, zwłaszcza, że w wielu wypadkach informacje te są ze sobą sprzeczne. Przyjmując formę bardziej beletrystyczną, mogę przedstawić różne punkty widzenia. Jednocześnie jest to zachęta dla historyków zawodowych, żeby usiedli i coś z tym zrobili. Tematyka 1945 roku, a nawet same walki o Elbląg, to świetny materiał na zrobienie doktoratu czy habilitacji. To po prostu temat nieruszony.
TL: Jakie problemy ma pisarz, który siada do pisania powieści historycznej?
TS: Od razu zastrzegam, że nie uważam się za pisarza – napisałem zaledwie jedną książkę. Dopiero gdy napiszę ich dziesięć i dobrze je sprzedam, to będzie mnie można tak nazywać.
Problem podstawowy to znalezienie dobrego tematu i materiałów. Największa ilość informacji historycznych o interesujących mnie wydarzeniach znajduje się w opracowaniach, które zawierają dużo ogólników bądź miejscami nawet nieprawdę, związaną z PRL-owskimi korzeniami. Pisanie było ciągłym zbieraniem materiału i ciągłą analizą. Cały czas pracowałem nad już napisanym tekstem, bo znajdowałem coś nowego, co zmieniało mój punkt widzenia. Często część fabuły trzeba było modyfikować, gdy okazywało się, że prawda wyglądała inaczej, niż ja to sobie założyłem. Ja tę historię układałem jak puzzle, wielu z nich nadal mi brakuje, ale złożyłem jakiś obrazek. Ale ile jest w tym prawdy? Nie wiem, bo być może, zwłaszcza po otwarciu rosyjskich archiwów, będzie można poznać prawdziwą historię Polski.
TL: Ostatnio modne są powieści historyczne związane z konkretnym miastem: seria Krajewskiego o Breslau czy Wrońskiego o Komisarzu Maciejewskim z Lublina. Czy Elbląg też doczeka się swojej sagi?
TS: Tak, chociaż nie jest to naśladownictwo. Po moich poszukiwaniach została cała masa materiałów i świeżo otwartych wątków. Nie mogę na tym poprzestać, muszę dalej eksplorować. Ta historia rozszerza się na całą Polskę, a personalnie jest związana z moją rodziną. Elbląg jest pod tym względem niesamowity, można znaleźć tu wiele ciekawych historii, pisać książkę o Wikingach (pod Elblągiem odkryto osadę Truso), o średniowieczu i na wiele innych interesujących tematów. Rok 1945, czyli przejście spod władzy niemieckiej pod władzę polską, to bardzo dramatyczny okres. Elbląg był zniszczony tak samo jak Warszawa, wyglądał jak jedno wielkie morze gruzów. Jestem sam zaskoczony tym, że dopiero ja się tym tematem zająłem.
Rozmowę przeprowadzono w czasie XIX. Targów Książki Historycznej w Warszawie.
Korekta: Agnieszka Kowalska
Zobacz też:
Autorem zdjęcia jest Bartłomiej Międzybrodzki, licencja znajdująca się pod artykułem obejmuje również fotografie.