Dariusz Wilczak – „Generalissimus” – recenzja i ocena

opublikowano: 2012-02-22 07:30
wolna licencja
poleć artykuł:
Krytycy i zwolennicy gen. Jaruzelskiego już dawno okopali się na swoich pozycjach, z których trudno jest ich ruszyć. Nie uda się to na pewno Dariuszowi Wilczakowi, autorowi nowej biografii byłego I sekretarza. Mimo to warto jej poświęcić odrobinę czasu.
REKLAMA
Dariusz Wilczak
„Generalissimus”
cena:
25 zł
Wydawca:
Ossolineum
Rok wydania:
2011
Okładka:
twarda
Liczba stron:
178
Format:
125×200 mm
ISBN:
978-83-04-05059-4

Pierwszym skojarzeniem, przychodzącym na myśl po lekturze początkowych fragmentów książki Wilczaka, jest twórczość Ryszarda Kapuścińskiego i jego „Cesarz”. Podobnie jak przy Hajle Sellasje, tak wokół „generalissimusa” przepychają się jego dworzanie, w których sama postać „najgłówniejszego” budzi respekt i lęk. Od razu widać też, że to o władzy będzie w tym tekście mowa. Porównanie do „cesarza reportażu” wydaje się niebezzasadne - recenzowana pozycja jest na wskroś reporterska (by nie powiedzieć: reportersko-literacka). Opowieść snuta przez autora, dziennikarza „Newsweeka”, daleka jest od wzorców naukowej pracy historycznej. Napisana została jednak z „tym czymś”, co sprawia, że chce się ją czytać. Jednocześnie zaś nie ogranicza się tylko do rekonstrukcji przeszłości, ale próbuje ją też interpretować.

Narratorem tekstu jest Grzegorz – rzekomy ordynans gen. Jaruzelskiego, służący mu wiernie od wielu lat, obserwujący z zaplecza jego życie i karierę. Monolog sługi, swoista spowiedź u kresu życia (nie tylko jego?) to wręcz literacka forma rozrachunku z życiorysem jego przełożonego, uważnie go słuchającego. Takie zarysowanie sylwetki autora tego rozrachunku – bliskiego współpracownika, posiadającego jednocześnie swój rozum i własne zdanie na różne tematy, dobrze koresponduje z samą treścią książki.

Stosunek autora do Jaruzelskiego określić można jako umiarkowanie pozytywny. „Sługa” nie oszczędza swojemu pracodawcy gorzkich słów czy dekonstruowania niektórych epizodów z jego oficjalnego życiorysu, takich jak „niezdążenie do Andersa”. Generał przestaje jawić się jako wzór cnót wszelakich (czego chcieliby jego zwolennicy). Wilczak ujawnia nie tylko fakty z życia swojego bohatera, ale także próbuje opisywać jego sposób bycia czy psychikę. Generalissimus ukazuje się nam w całej małości swojego charakteru.

Równocześnie można w obrazie tym dostrzec objawy „wielkości”. Autor nie szczędzi głównemu bohaterowi swojej książki także pozytywnych ocen czy przymiotów charakteru. Wiele miejsce poświęca opisowi młodości Generała – dorastania w dworku szlacheckim, katolicko-patriotycznego wychowania w gimnazjum mariańskim przed wojną, pobytu na zesłaniu, wreszcie szkole oficerskiej w Riazaniu czy frontowej służby. Przez taką perspektywę Jaruzelski przestaje jawić się czytelnikowi jako największy z szubrawców, ale raczej jako jednostka uwikłana w trudną historię XX wieku. Również w powojennych losach bohatera obok opinii krytycznych pojawia się wiele zrozumienia czy wręcz wyrozumiałości. Krytycy byłego I sekretarza zwrócą bez wątpienia uwagę na pobłażliwość autora względem takich „ciemnych” epizodów z jego życia, jakim była rzekoma współpraca z Informacją Wojskową tuż po wojnie czy samo wprowadzenie stanu wojennego. Pierwszy z nich zostaje wręcz zbagatelizowany, drugi natomiast przedstawiany jest w ostatnich rozdziałach książki dość pobieżnie, jako decyzja podjęta w obliczu zagrożenia interwencją radziecką.

REKLAMA

W czasie lektury w głowie krytycznego czytelnika może się jednak zapalić lampka ostrzegawcza. Skąd wiadomo o faktach, które przedstawia nam autor? Słabą stroną pracy jest bez wątpienia brak wymienienia czy choćby zarysowania wykorzystanych źródeł. Oczywiście, od reportera nie można wymagać przypisów i szczegółowej bibliografii, charakterystycznych dla pracy historyka. Gatunek ten rządzi się wszak swoimi prawami. Niestety, niemożność choćby ogólnego zajrzenia „do kuchni” twórcy obniża wiarygodność podawanych przez niego faktów. Rodzi to następną wątpliwość – na ile to, co wprowadza on do obiegu, pochodzi z jego własnych badań (np. rozmów ze świadkami wydarzeń), na ile zaś jest syntezą faktów i opinii zaprezentowanych już w różnych tekstach. Dla przykładu – opowieść o generale zaskoczonym w kapciach w swoim gabinecie przez współpracowników pochodzi z wywiadu Teresy Torańskiej z Jerzym Urbanem, opublikowanego w jej książce pt. „Byli”. Głębsza analiza mogłaby prawdopodobnie wskazać inne funkcjonujące w obiegu źródła, takie jak wywiady z samym Jaruzelskim (który chętnie udziela ich różnym dziennikarzom), jego współpracownikami czy wreszcie pochodzące z wydanej ponad 10 lat temu biografii wojskowej generała autorstwa Lecha Kowalskiego („Generał ze skazą”, Warszawa 2001). I znów nie można czynić zarzutu reportażowi, że nie jest naukową monografią. Jednak w wypadku pisania o historii i operowania pewnymi faktami, przedstawienie chociażby zarysu własnych źródeł wyraźnie wzmacnia wiarygodność reportera (dobrym przykładem jest tu Artur Domosławski i jego biografia Ryszarda Kapuścińskiego).

Autor prowadzi narrację nie tylko w sposób ciekawy, ale też spójny i logiczny. Raz tylko wpada w pułapkę (trudno powiedzieć: efekciarstwa czy zbytniego psychologizowania?). Otóż dwustronicowy rozdział X, wpleciony między opis frontowej przyjaźni Jaruzelskiego z Ryszardem Kuleszą, a fragment dotyczący jego małżeństwa z Barbarą Jaskólską, poświęca w całości krótkiemu omówieniu teorii tzw. kontinuum seksualnego. Powszechnie wiadomo, że tym co zawsze się dobrze sprzedaje, jest (obok przemocy) właśnie seks. Na ile jednak taki wtręt ma jakikolwiek sens istnienia? Niestety, trudno znaleźć logiczne, istotne dla opisywanej biografii wytłumaczenie.

Lektura 178 stron tekstu przebiega błyskawicznie, nie tylko z powodu niewielkiego formatu książki. Mogłoby się wydawać, że życiorys gen. Jaruzelskiego nie może być aż tak wciągający – a jednak jest! Bez wątpienia należy docenić Wilczaka, gdyż pod względem literackim jego reportaż stoi na bardzo wysokim poziomie. Monolog sługi wydaje się autentyczny, a opisywane sytuacje bardzo wiarygodne. Wytrwały, zaangażowany czytelnik spokojnie mógłby przeczytać tę książkę za jednym zamachem.

„Generalissimus” Dariusza Wilczaka w kategorii reportaży historycznych zasługuje na pełne uznanie. Autor przypatruje się losom swojego bohatera i stara się je jak najlepiej zrozumieć. Bez wątpienia nie można mu zarzucić prostego uprawiania hagiografii, ani (tym bardziej) pisania pamfletu. Jednocześnie zaś jego książka nie jest oderwana od aktualnych dyskusji – w sporze o osobę autora stanu wojennego zajmuje on określone, spójne stanowisko. Reporter nie ustrzegł się pewnych, wskazanych wyżej błędów. Krytycy i zwolennicy gen. Jaruzelskiego na pewno znajdą kolejne zastrzeżenia nie pasujące do ich wizji tej postaci. Prawdopodobnie również nie zastanowią się nad tym co przeczytali – rozważna, oparta o zrozumienie przeszłości analiza zawsze utonie w morzu publicystycznej burzy.

Redakcja: Michał Przeperski

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Tomasz Leszkowicz
Doktor historii, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta Histmag.org, redakcji merytorycznej portalu w l. 2006-2021, redaktor naczelny Histmag.org od grudnia 2014 roku do lipca 2017 roku. Specjalizuje się w historii dwudziestego wieku (ze szczególnym uwzględnieniem PRL), interesuje się także społeczno-polityczną historią wojska. Z uwagą śledzi zagadnienia związane z pamięcią i tzw. polityką historyczną (dawniej i dziś). Autor artykułów w czasopismach naukowych i popularnych. W czasie wolnym gra w gry z serii Europa Universalis, słucha starego rocka i ogląda seriale.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone