Adolf Maria Bocheński i Niemcy

opublikowano: 2012-11-10 16:24
wolna licencja
poleć artykuł:
Adolf Maria Bocheński to jeden z czołowych konserwatywnych myślicieli i publicystów międzywojnia. Jak wyglądała jego wizja geopolityki i polskiej racji stanu?
REKLAMA

Adolf Maria Bocheński – zobacz też: Stanisław Cat-Mackiewicz – „Wunderkind. Rzecz o Adolfie Bocheńskim” – recenzja i ocena

Adolf Maria Bocheński (fot. domena publiczna)

Adolf Maria Bocheński urodził się w 1909 roku w Ponikwie (Galicja Wschodnia), w rodzinie ziemiańskiej. Jego starszymi braćmi byli Józef (zakonne imię Innocenty) – światowej sławy filozof, po II wojnie profesor i rektor uniwersytetu we Fryburgu oraz Aleksander, publicysta, współpracujący z najmłodszym bratem na łamach wielu pism, podzielający jego poglądy na perspektywy współpracy polsko-niemieckiej. W czasie wojny Aleksander próbował kolaborować z Niemcami, co wobec niechęci okupanta nie przyniosło specjalnych efektów, w czasach komunistycznej Polski związał się z nowym reżimem, współtworzył PAX, opublikował w latach 40. „Dzieje głupoty w Polsce” – według Stefana Kisielewskiego była to „książka niesłychanie ciekawa, właściwie apologia Targowicy, wszelkich porozumień i tak dalej”. W tym świetle opinia Jerzego Giedroycia, iż Aleksander był „programowym kolaborantem” wydaje się słuszna – wiązało się to z jego pojmowaniem realizmu politycznego.

Najmłodszy z braci Bocheńskich uchodził za człowieka wybitnie inteligentnego, co objawić się miało już w dzieciństwie, gdy nauczył się czytać w wieku pięciu lat. Opinia człowieka „kolosalnej erudycji”, o imponujących zdolnościach lingwistycznych, towarzyszyła mu przez całe dorosłe życie. W latach 1927–1930 studiował na wydziale dyplomatycznym paryskiej Ecole des Science Politiques (gdzie przygotował pracę o historii Ukrainy w latach 1917–1930), po powrocie do Polski uzyskał tytuł magistra prawa na uniwersytecie lwowskim.

Mimo odbycia praktyk konsularnych, nie udało się zrealizować Bocheńskiemu marzeń o karierze dyplomatycznej. Za to już w 1925 – czyli, gdy miał 16 lat – ukazała się jego pierwsza praca publicystyczna, napisane wspólnie z bratem Aleksandrem „Tendencje samobójcze narodu Polskiego”. Młody Bocheński związał się z kręgami Myśli Mocarstwowej Rowmunda Piłsudskiego, zaś jeśli chodzi o prasę, nazwisko jego kojarzone będzie z prowadzonym przez Jerzego Giedroycia „Buntem Młodych” (wydawanym od 1933 roku; w 1937 zmienił nazwę na „Polityka”). Oczywiście tytuł ten nie miał wyłączności na jego publicystykę – pisywał również do „Drogi”, Przeglądu Współczesnego”, „Biuletynu Polsko-Ukraińskiego” oraz „Słowa”.

REKLAMA

Jeśli mowa o jego inspiracjach intelektualnych, wskazać można Clausewitza, Bainville’a, Studnickiego, Piłsudskiego, czy nawet Dmowskiego – sam Bocheński uważał się za ucznia krakowskich stańczyków.

W 1928 ukazało się pierwsze z jego poważnych dzieł – „Ustrój a racja stanu”. Zarówno jeśli chodzi o formę, jak i treść, książka należy już do dojrzałej twórczości Bocheńskiego. Przez formę rozumieć należy sposób argumentacji, oparty na olbrzymiej liczbie przykładów historycznych, co będzie cechowało całą twórczość autora „Między Niemcami a Rosją”. Przyznać trzeba, iż ten typ narracji bywa efektowny, jednak często nieprzekonujący. Adolf Maria Bocheński potrafił nawet porównywać sytuację międzynarodową (konkretnie stosunki między Polską, Niemcami a Czechami) drugiej połowy lat 30. XX wieku z okresem Piastów – jednak takie skrajności zdarzały się u niego dość rzadko.

Treść „Ustroju..” to obrona zasady stałości czynnika decydującego o polityce zagranicznej państwa. Autor dowodzi, iż „Z silną władzą można oczywiście prowadzić złą politykę zagraniczną, ale bez silnej władzy nie można prowadzić a la longue dobrej polityki zagranicznej”11 – a silnej, trwałej władzy najlepiej sprzyja ustrój monarchiczny. System prezydencki, a już zwłaszcza parlamentarny znajdują się niżej w hierarchii politycznych bytów. Pozytywnym bohaterem Bocheńskiego jest Piłsudski, który „wbrew wyraźnej woli opinii publicznej i większości sejmu narzucił narodowi dla jego dobra ustrój władz wojskowych […]. Zamach majowy uniezależnił władze wojskowe od woli sejmu i jego tendencji; teraz pozostaje do zrobienia drugi zamach stanu, tym razem legalny, przez zmianę konstytucji, który uniezależni w tej samej mierze naszą politykę zagraniczną”.

REKLAMA

Wątek Piłsudskiego, jako niekoronowanego monarchy, owego wymarzonego niezmiennego sternika państwa w sprawach dyplomacji i wojska, podnoszony był przez Bocheńskiego również w jego późniejszej publicystyce.

Uznanie autorytetu marszałka Piłsudskiego nie ma skutkować jednak zniesieniem parlamentaryzmu jako całości – powinny istnieć stronnictwa „dynastyczne”, uznające władzę Piłsudskiego i jego następców w najważniejszych dziedzinach, natomiast przedstawiające różne programy w sprawach nie posiadających bezpośredniego związku z armią i stosunkami z ościennymi państwami. Pozytywną rolę opozycji akcentował Bocheński coraz mocniej, w miarę nasilania tendencji autorytarnych w szeregach sanacji.

Józef Piłsudski – niekoronowany król Polski (fot. domena publiczna)

Adolf Maria Bocheński nie był nacjonalistą integralnym – głęboko religijny, dostrzegał niemożliwość pogodzenia absolutnej nadrzędności interesów narodu, czy też antysemityzmu z chrześcijańską moralnością. To o tyle istotne, że wielu polskich, czy choćby francuskich narodowców powołujących się na katolicyzm nie ważyło się na taką konsekwencję w rozumowaniu. Jednak argumentacja etyczna pojawiała się na uboczu jego wywodów – swoich oponentów starał się przekonać logiką realizmu politycznego. I tak postulowane wolności narodowe dla Ukraińców przedstawiał jako element wzmacniania potęgi państwa polskiego – co oczywiście wzmacniałoby również naród polski, jako dominujący w kraju. Natomiast uprzykrzanie życia mniejszościom przyczyniało się jego zdaniem do ich zrewoltowania, a to nie mogło być miłe ani zwolennikom porządku społecznego, ani ludziom dążącym do uzyskania przez Polskę mocarstwowego statusu.

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

Powszechne w Polsce przekonanie, że problem mniejszości żydowskiej trzeba rozwiązać, zmuszając Żydów do emigracji za pomocą różnego rodzaju restrykcji, uważał za niepoważne – różnił się tym nawet od swoich kolegów z redakcji „Polityki”. Kurs antysemicki nie tylko nie nie mógł według niego rozwiąże żadnego kłopotu, ale psuł opinię Polski w świecie. Ów stosunek do mniejszości, połączenie realizmu z moralnością, uznać można za element dziedzictwa stańczyków.

REKLAMA

W grupie Giedroycia uchodził Bocheński przede wszystkim za autorytet od polityki zagranicznej, choć „kilkakrotnie odbyły się np. dyskusje z Adziem […] na tematy Niemieckie, gdyż on w pewnych sprawach szedł za daleko, był pod zbyt wielkim wpływem Studnickiego. Na ten temat były między nami spory”.

Podsumowaniem poglądów Bocheńskiego na politykę zagraniczną była wydana w 1937 roku książka „Między Niemcami a Rosją” – przedstawiał w niej różne potencjalne konfiguracje sytuacji w Europie. W jego ujęciu najważniejszym czynnikiem Polskiej sytuacji jest jej położenie geograficzne wspomniane w tytule, a groźba rozbioru, dokonanego przez potężnych sąsiadów, ciągle wisi nad Polską. „Wprawdzie dziś porozumienie między hitleryzmem a komunizmem wydaje nam się niemożliwe, ale nie należy zapominać, że sto dwadzieścia siedem lat temu morderca księcia d’Enghien żenił się z córką cesarza apostolskiego”.

Analizując możliwości rozwoju stosunków między Polską, Niemcami i Związkiem Sowieckim, Bocheński przedstawił cztery alternatywy:

  1. Antagonizm niemiecko-rosyjski w ostrej fazie, tzn. prowadzący do rozbicia jednego z tych dwu organizmów państwowych przez drugi.
  2. Antagonizm niemiecko-rosyjski w fazie chronicznej, jak obecnie.
  3. Antagonizm niemiecko-rosyjski w fazie chronicznej, z tym, iż polityka polska w obronie swych granic opierałaby się na jednym z dwu mocarstw przeciw zakusom terytorialnym drugiego.

Polityka równowagi była błędem, bowiem nie dopuszczając do zniszczenia jednego sąsiada przez drugiego, ciągle podtrzymywano groźbę ich zbliżenia o antypolskim charakterze, kiedy antagonizm między nimi by wygasł. „Nasza racja stanu nie dopuszcza do zbliżenia z Sowietami” (sierpień 1933), więc dopuszczalną opcją było zbliżenie z Niemcami, zwłaszcza, iż „jeżeli polityka polska pragnie przedłużyć trwanie antagonizmu niemiecko-rosyjskiego, powinna występować przeciw stronie, która pragnie porozumienia z przeciwnikiem, wzmacniać zaś stronę usposobioną nieustępliwie, a nawet agresywnie”. „Ci więc, którzy twierdzą, że Hitler jest w sporze niemiecko-rosyjskim napastnikiem, powinni ze względu na interes Polski występować po jego stronie”. Wszelkie zaś, bliskie endecji, programy wygrywania Związku Sowieckiego przeciw Niemcom to droga do rozszerzania wpływów komunizmu.

REKLAMA
Roman Dmowski – w przeciwieństwie do Bocheńskiego był zwolennikiem zbliżenia raczej z ZSRR niż z Niemcami (fot. domena publiczna, ze zbiorów Biblioteki Kongresu USA)

Traktat ryski uważał za rzecz nietrwałą, a najlepszym dla Polski rozwiązaniem byłoby rozbicie Związku Sowieckiego na wrogie sobie Rosję i Ukrainę. Mogłoby do tego dojść samoistnie, w skutek procesów wewnętrznych w komunistycznym imperium, jednak Bocheński nie przewidywał takiego rozwoju spraw w najbliższym czasie – potęga sowietów była póki co zbyt wielka. Choć w „Między Niemcami a Rosją” nie ma bezpośredniego nawoływania do wspólnej z Niemcami wyprawy na Sowietów, to jest ona mocno sugerowana. Rozprawa z Sowietami była nieuchronna, jednak sama Polska nie była w stanie się jej podjąć. Również popychanie Niemców do wojny przy zachowaniu przez Polskę neutralności wydawało się niemożliwe – w końcu „sojusz z Polską jest dla Niemiec jedynym realnym sposobem dostania się do Rosji Sowieckiej”.

Jak miała wyglądać Europa po zniszczeniu ZSRR? Na jego gruzach musiała powstać niepodległa Ukraina. Roman Dmowski ostrzegał, iż stworzenie Ukrainy doprowadzić musi do wzięcia Polski w kleszcze między Niemcami a Ukrainą właśnie. Bocheński odpierał ten zarzut, podkreślając, że jeśli faktycznie doszłoby do takiego sojuszu, Polska mogłaby odpowiedzieć na to związaniem się z Francją (dla której, po odepchnięciu Rosji daleko na wschód, Polska byłaby jedynym możliwym sojusznikiem przeciw Niemcom) i Rosją (z którą, po oderwaniu Ukrainy, Polska nie miałaby punktów spornych). I tak blok F+P+R zrównoważyłby sojusz N+U.

REKLAMA

To całkiem pozytywne rozwiązanie wiązać się jednak miało z najgorszym możliwym rozwojem wypadków. Zawsze istniałaby możliwość stworzenia federacji polsko-ukraińskiej, która byłaby znacznie lepszą alternatywą. W wieku silnych uczuć narodowych:

jedyną formą imperializmu, która może przynieść państwu na terenie Europy istotne wzmocnienie, jest przyłączenie terytoriów, które zamieszkiwane są przez naród będący jednocześnie panującym w państwie imperialistycznym. Otóż stwierdzić musimy, iż możliwości naszego imperializmu terytorialnego są właściwie tak ograniczone, że nawet w najlepszym razie nie będą w stanie wydatnie zmienić stosunku sił Polski do jej sąsiadów. Oczywiście pomijam tu kwestię możliwości federacji, gdyż w tym wypadku nie wchodziłby w grę imperializm Polski, lecz złączenie się Rzeczypospolitej z innym niepodległym narodem.

Federacja polsko-ukraińska miałaby więc również możliwość ekspansji terytorialnej. Stąd, wracając do spraw wewnętrznych, budzenie wrogości mniejszości narodowych było zdaniem Bocheńśkiego przekreślaniem przyszłej mocarstwowości Polski.

Bocheński krytykował politykę równowagi, jednak – podobnie jak Mackiewicz – chwalił Becka, dopóki trzymał on kurs, który uznać można za proniemiecki, niemniej miał do niego „stosunek krytyczny”.

Bocheński w swoich rozważaniach, na co zwracał uwagę już Studnicki, nie brał pod uwagę potencjału gospodarczego i ludnościowego. Takie podejście powoduje, iż dla autora „Między Niemcami…” poszczególne państwa narodowe są właściwie równymi sobie podmiotami, które mogą być osłabione co najwyżej przez zamieszkujące ich terytoria mniejszości narodowe. Nie dostrzegał Bocheński możliwości wasalizacji współczesnego państwa narodowego przez inne państwo, a raczej uważał, że znał rozwiązanie takiego problemu. Państwo zwasalizowane musiało po prostu znaleźć kraj, z którym zawarłoby sojusz, wybijając się przy tym na niezależność.

Publicysta kreślił mapę (a raczej mapy) przyszłej Europy – jego ujęcie systemu politycznego kontynentu było statyczne. Wiąże się to z wcześniejszym zarzutem. Otóż analizowana przez Bocheńskiego sytuacja po rozbiciu ZSRR przez Niemcy wyglądać miała, przypomnijmy, następująco: na miejscu Związku Sowieckiego powstałyby Ukraina i Rosja. Istniałoby ryzyko zbliżenia niemiecko-ukraińskiego kosztem Polski, ale odpowiedzią na takie zagrożenie będzie sojusz polsko-rosyjsko-francuski, który zrównoważy napór sąsiadów Rzeczpospolitej.

REKLAMA

Przyjmował Bocheński założenie, że wojna osłabi Niemcy, czyli wszystkie cztery główne państwa na wschód od Renu powinny mieć taki sam potencjał. Pomijał opcję, w której III Rzesza będzie potrafiła rozciągnąć protektorat zarówno nad Ukrainą, jak i nad Rosją, i rozgrywać spory między swoimi satelitami na własną korzyść. Nawet jeśli wykluczyć taką możliwość, to trzeba było wziąć pod uwagę wariant innej, „słabszej” dominacji Niemiec – w końcu odbudowa państwa Rosyjskiego do poziomu, który umożliwiłby sojuszowi polsko-rosyjskiemu stworzenie przeciwwagi dla Niemiec i Ukrainy, musiałaby potrwać latami. W owym okresie Niemcy miałyby wolną rękę w przygotowywaniu działań antypolskich wspólnie z Ukraińcami, a odbudowa Rosji musiałaby oprzeć się na współpracy z Niemcami i Ukrainą, co utrudniłoby ewentualne zbliżenie Rosji i Polski.

POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

Kamień pamiątkowy Adolfa Bocheńskiego na skwerze jego imienia we Wrocławiu (fot. Bonio , na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)

Kolejnym brakiem koncepcji Bocheńskiego jest zbyt intelektualne podejście do dyplomacji – jest to niewątpliwie zaletą przy formułowaniu planów dla swojego kraju, może być jednak przeszkodą w zrozumieniu działań innych państw. Dla Bocheńskiego stosunki międzynarodowe były właściwie racjonalne, państwa kierowały się swoją racją stanu i zawsze istniała możliwość uzgodnienia interesów jeśli nie z jednym, to z innymi sąsiadami. Przykładowo: istniał spór czechosłowacko-węgierski. Rozwiązaniem tego sporu byłoby oderwanie się Słowaków od Czech i stworzenie przez nich własnego państwa, co automatycznie zlikwidowałoby problem, bowiem Węgrzy, widząc samodzielność narodową Słowaków, zrezygnowaliby ze swoich żądań.

Bocheński, nad wyraz często używający przykładów historycznych, nie brał pod uwagę reminiscencji historycznych poszczególnych narodów, ich dążeń do podporządkowania politycznego i gospodarczego innych krajów. Oczywiście miał rację, pisząc, iż w epoce nacjonalizmów imperializm w stylu monarchów oświeconych jest anachronizmem, jednak ten gentleman w XIX wiecznym stylu nie dostrzegł, iż korzyści można odnieść również dzięki opartej na terrorze agresji i eksploatacji innych narodów, jakkolwiek by owe ościenne narody nie były rozwinięte kulturalnie.

Można oczywiście twierdzić, iż takie brutalne drenowanie sił sąsiedniego państwa odbije się w końcu na agresorze, jednak jest to twierdzenie dyskusyjne i dotyczy raczej dalszej niż bliższej przyszłości. Trudno oczekiwać, iż nie znajdą się mężowie stanu, którzy przyjmą zupełnie odmienne stanowisko.

REKLAMA

Przy tym wszystkim autor „Między Niemcami a Rosją” twierdził: „Należałoby się obawiać, że koncepcje oparcia Polski na pomocy jednego z dwu sąsiadów doprowadziłyby do stanu uzależnienia, nieznośnego dla naszej generacji niepodległych Polaków”.

Gdy bankructwo jego koncepcji stało się oczywiste, Bocheński wstąpił do wojska. W czasie wojny walczył w PSZ, odmawiając przyjęcia stanowisk w dyplomacji. Dwukrotnie został odznaczony krzyżem Virtuti Militari. Zginął w 1944 roku, rozbrajając minę.

Propagowany przez Bocheńskiego program Buntu Młodych, polegający na wysiłkach zmierzających do stworzenia niepodległej Ukrainy, przejęła paryska „Kultura”.

Polecamy e-book: Paweł Rzewuski – „Wielcy zapomniani dwudziestolecia”

Paweł Rzewuski
„Wielcy zapomniani dwudziestolecia cz.1”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
58
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-0-8

Wybrana bibliografia

Wspomnienia

  • Jerzy Giedroyć, Autobiografia na cztery ręce, Czytelnik, Warszawa 1994.
  • Stefan Kisielewski, Abecadło Kisiela, Oficyna Wydawnicza INTERIM, Warszawa 1990.
  • Stanisław Swaniewicz, W cieniu Katynia, Instytut Literacki, Paryż 1989.

Teksty Bocheńskiego

  • Adolf Bocheński, Historia i polityka. Wybór publicystyki, PIW, Warszawa 1989.
  • Tenże, Między Niemcami a Rosją, Ośrodek Myśli Politycznej–Fundacja Pamięć i Tożsamość, Kraków–Warszawa 2009.
  • Tenże, O Ustroju i racji stanu Rzeczypospolitej, Wydawnictwo Sejmowe, Warszawa 2000.
  • Tenże, Zanim powstała Kultura. Antologia tekstów Adolfa Marii Bocheńskiego poświęconych polityce wschodniej, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2006.

Opracowania

  • Piotr Eberhardt, Twórcy polskiej geopolityki, Arcana, Kraków 2006.
  • Janusz Faryś, Koncepcje polskiej polityki zagranicznej 1919–1939, Książka i Wiedza, Warszawa 1982.
  • Jacek Gzella, Między Sowietami a Niemcami. Koncepcje polskiej polityki zagranicznej konserwatystów wileńskich zgrupowanych wokół „Słowa” (1922–1939), Wydawnictwo Naukowe UMK, Toruń 2011.
  • Krzysztof Kawalec, Spadkobiercy niepokornych. Dzieje polskiej myśli politycznej 1918–1939, Ossolineum, Wrocław 2000.
  • Geopolityka i zasady. Studia z dziejów polskiej myśli politycznej, red. Jacek Kloczkowski, Kraków–Warszawa 2010.
  • Aleksandra Kosicka-Pajewska, Polska między Rosją a Niemcami. Koncepcje polityczna Adolfa Bocheńskiego, Oficyna Wydawnicza Book Service, Poznań 1992.
  • Kazimierz Michał Ujazdowski, Żywotność konserwatyzmu. Idee polityczne Adolfa Bocheńskiego, Iskry, Warszawa 2005.
  • Stanisław Żerko, Stosunki polsko-niemieckie 1938–1939, Instytut Zachodni, Poznań 1998.
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marcin Mleczak
Student Instytutu Historii UJ. Interesuje się historią dyplomacji i dziejami Hiszpanii (XIX-XX w.), działa w Krakowskim Klubie Teologii Politycznej. W wolnym czasie czyta science-fiction, pływa i tłucze w Europa Universalis.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone