Andrzej Zawistowski – „Bilety do sklepu. Handel reglamentowany w PRL” – recenzja i ocena
Andrzej Zawistowski to autor pokaźnej liczby publikacji naukowych i popularnonaukowych. W latach 2012-2016 kierował Biurem Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej. Szerszemu gronu pasjonatów historii jest także znany jako jeden z twórców popularnej gry planszowej „Kolejka”. Tym razem podjął się on analizy funkcjonowania system „kartkowego” w PRL.
Książka ma logiczny i przejrzysty układ. Składa się z dwóch części - pierwszej dotyczącej okresu 1944-1961 i drugiej, niezwykle obszernej, w której znalazł się opis reglamentacji z lat 1976-1989. Każda z części składa się z chronologicznych rozdziałów i podrozdziałów. Całość poprzedza interesujący wstęp, w którym Zawistowski analizuje kwestie teoretyczne dotyczące reglamentacji - autor sporo zawdzięcza Michałowi Kaleckiemu, którego Uwagi o racjonowaniu i systemie cen do dzisiaj uważane są za dzieło fundamentalne. Ciekawie wypada opis systemu racjonowania w innych krajach: autor charakteryzuje reglamentację w Europie po pierwszej wojnie światowej czy w Wielkiej Brytanii w okresie trwania drugiej wojny światowej oraz po jej zakończeniu, aż do 1954 r. Jak udowadnia Zawistowski, to właśnie na Wyspach Brytyjskich system reglamentacji działał w sposób najbardziej efektywny, za co w niemałej mierze odpowiedzialna była samodyscyplina społeczna Brytyjczyków. To niezwykle istotna obserwacja, do której jeszcze wrócę.
Część pierwsza książki poświęcona została okresowi 1944-1961, choć de facto okres, kiedy władze reglamentowały poszczególne towary przypadał na lata 1944-1953 (same kartki funkcjonowały do końca 1948 r.). Wówczas to PKWN i jego następcy wprowadzili na ziemiach polskich system przydziałów kartkowych, który z dniem 1 maja 1945 r. objął ostatecznie całość ziem pomiędzy Odrą a Bugiem.
Dobrych kilka lat zajęło rządzącym „udoskonalenie” reglamentacji. Co rusz zmieniały się normy dla poszczególnych grup ludności jak również kategorie uprawnionych do otrzymywania towarów. Ważny jest tutaj fakt, iż z systemu wyłączeni byli chłopi, co było przyczyną ogromnego niezadowolenia. Bardzo szybko okazało się także, że nawet najbardziej doskonały, przynajmniej w mniemaniu rządzących, system reglamentacji nie mógł należycie funkcjonować wobec chronicznych braków w zaopatrzeniu. Oznaczało to, że Ministerstwo Aprowizacji i Handlu, które we wskazanym okresie odpowiadało za realizację przydziałów nie było w stanie pokryć towarami zapotrzebowania wynikającego z przydziałów.
Zasadniczą część swojej książki Zawistowski poświęca ostatniemu piętnastoleciu PRL. Lata 1976-1989 to czas zmagania się z narastającym kryzysem gospodarczym. Społeczeństwo, którego potrzeby konsumpcyjne zostały mocno rozbudzone w pierwszej połowie dekady rządów Edwarda Gierka, musiało zmierzyć się z drastycznymi ograniczeniami. Rok 1976 to moment, gdy władze zdecydowały się faktycznie na wprowadzenie kartek. Panika „cukrowa”, jaka wybuchła w Polsce latem tego roku przyspieszyła decyzję o reglamentacji tego produktu. Szybko okazało się, że rozwiązanie początkowo pomyślane jako „czasowe” trwale zagościło w handlowej rzeczywistości.
Cukier nie był jedynym towarem, którego brakowało. Zawistowski osadza decyzję o rozpoczęciu akcji reglamentacji w realiach ówczesnych dostaw dóbr na rynek. Praktycznie po każdy towar zaczynały się ustawiać kolejki przed sklepami, zaś społeczeństwo coraz głośniej domagało się sprawiedliwego dostępu do poszczególnych dóbr. I tutaj pojawia się największy paradoks. Z jednej bowiem strony władze za wszelką cenę chciały uniknąć wprowadzenia kartek. Z drugiej dla „społeczeństwa kolejki” „bilety do sklepu” miały być sposobem uniknięcia ogonków i sprawiedliwego podziału dóbr. Niebawem pojawił się także trzeci gracz: „Solidarność”, która negocjowała z rządem kształt sprzedaży kartkowej.
„System w chaosie, chaos w systemie” – brzmi tytuł obszernego rozdziału 7., w którym to Zawistowski analizuje długi i żmudny proces wprowadzenia reglamentacji na początku dekady lat osiemdziesiątych, jak również odchodzenia od niego. Prace nad ostateczną formą systemu faktycznie miały w sobie wiele z chaosu, podobnie jak jego wdrażanie. Co więcej, nawet wypracowane normy poszczególnych artykułów, nie zawsze oznaczały, iż łatwo było te artykuły otrzymać. Towarów na rynku bowiem brakowało nawet na pokrycie racji kartkowych.
Nic wiec dziwnego, że społeczeństwo wyrażało głośno swoje niezadowolenie pod postacią „marszów głodowych”, które były protestem przeciwko polityce rządu Wojciecha Jaruzelskiego. Ostatecznie system przez większość dekady lat osiemdziesiątych nie był satysfakcjonujący dla nikogo – ani dla społeczeństwa, które niejako wymusiło reglamentację, ani dla władzy, która nie była w stanie zrealizować przydziałów na ustalonym przez siebie poziomie.
Zawistowski osobny rozdział poświęca reglamentowanemu handlu benzyną w latach osiemdziesiątych. Tutaj sytuacja pogarszała się już od końca poprzedniej dekady. Złożyło się na to wiele czynników, wśród których poczesne miejsce zajmował wzrost poziomu zmotoryzowania polskiego społeczeństwa. Dzięki gierkowskiej polityce rozwoju motoryzacji indywidualnej (licencja na popularnego „Malucha”) społeczeństwo weszło w szerszym niż dotychczas stopniu w posiadanie własnych aut. Szkoda może, że Zawistowski nie napisał o wcześniejszej praktyce reglamentacji paliwa i innych sposobów ograniczania przebiegu samochodów prywatnych. Tak było choćby na początku lat pięćdziesiątych, kiedy to ustawowo narzucano kilkudziesięciokilometrowy przebieg aut w miesiącu. Warto o tym pamiętać i jednocześnie zauważyć, iż w rękach prywatnych było wówczas kilka-kilkanaście tysięcy aut osobowych.
Intrygujący jest rozdział „Ciemna strona kartki”, w której Zawistowski opisuje nadużycia w systemie reglamentacji okresu 1976-1989. Punktem wyjścia do rozważań są tutaj słowa Kazimierza Wyki, który dla okresu okupacji pisał o „niemoralności pracy” jako „obowiązku patriotycznym”. Według Zawistowskiego uwaga ta mogła znaleźć łatwe odniesienie do schyłkowego okresu PRL i systemu kartkowego. O ile bowiem wszędzie tam, gdzie reglamentacja towarów działała – czy to w Stanach Zjednoczonych czy też Wielkiej Brytanii – jedną z wielu przyczyn takiego stanu rzeczy był fakt, że społeczeństwa tych państw nie omijały tego systemu. W Polsce natomiast szara strefa rozwijała się niezwykle bujnie. Wielką zaletą książki Zawistowskiego jest to, że na licznych przykładach pokazuje nie tylko jak peerelowskie społeczeństwo radziło sobie z ograniczeniami, ale także i wiele miejsca poświęca nieefektywnej kontroli, która próbowała utrzymać w ryzach coraz bardziej „przeciekający” system.
Książka ma miejscami nieco „podręcznikowy” charakter. Ilość informacji dotyczących rodzajów kartek, osób uprawnionych do ich otrzymywania czy też towarów im przysługujących jest tak duża, że momentami zaciemnia to obraz całości. Tak jest zwłaszcza w przypadku rozdziału pierwszego, gdzie zdecydowanie zabrakło porządkującego zestawienia (może także porównania) przysługujących wówczas ludności „biletów do sklepu”. Również nieco marginalne wydają się – odtworzone przez autora z prawdziwie chirurgiczną precyzją – kwestie techniczne związane z „produkcją” kartek.
Bilety do sklepu to praca fundamentalna. Nie tylko znakomicie oddaje realia handlu reglamentowanego okresu PRL, ale także, co jest wyjątkowe, wskazuje konkretne rozwiązania jak powinien wyglądać sprawny system zaopatrzenia za pomocą kart. Gorąco zachęcam do lektury.